ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (375-376) / 2019

Natalia Grabka-Lubojańska,

WIELKIE KINO NA MAŁYM EKRANIE (NIESAMOWITE HISTORIE)

A A A
Rafał Syska w swojej i Joanny Wojnickiej książce „Historia filmu od Edisona do Nolana” wspomina ponowne wprowadzenie do kin w latach 90. pierwszej trylogii „Gwiezdnych wojen”, które miało być przedsmakiem premiery „Mrocznego widma” (1999) i powrotem George’a Lucasa na duży ekran. Wracając pamięcią do wrażeń po obejrzeniu zwiastuna „nowych” „Gwiezdnych wojen”, Syska przywołuje widoczny na ekranie napis: „Jeśli twierdzicie, że widzieliście »Gwiezdne wojny«, to nic nie widzieliście” (Syska, Wojnicka 2016: 334). Hasło promocji kolejnego kinowego pokazu kultowej sagi odnosiło się bowiem do nowej jakości realizacji i jeszcze silniejszych wrażeń widzów podczas seansu filmów Kina Nowej Przygody. Chodziło oczywiście o postęp technologiczny, który przyczynił się do rozwinięcia efektów specjalnych (pojawienie się technologii cyfrowej CGI) w kolejnych filmach twórców tzw. Nowego Hollywood, ale i udoskonalenia samej projekcji – szerokie ekrany czy system Dolby Digital wypełniający salę kinową dźwiękiem, tak, jak nigdy wcześniej. Wspominam o tym nie bez powodu. Słowa wykorzystane w zwiastunie filmu są bowiem świetną anegdotą, opisującą szczególną „kinowość” (komercyjność, widowiskowość, zwrot ku gatunkom popularnym), a zatem i „filmowość” Kina Nowej Przygody.

Kiedy jesienią 1985 roku miało dojść do emisji pierwszej serii „Niesamowitych historii” w Stanach Zjednoczonych, był to – jak czytamy w dzienniku „The New York Times” – najbardziej nagłośniony serial telewizyjny roku (Harmetz 1986). Wykorzystany w zwiastunie pociąg-widmo, wjeżdżający, w pierwszym odcinku zatytułowanym „Ghost Train”, w dom bohaterów (który został zbudowany w miejscu katastrofy pociągu przed 75 lat), a dokładnie salon, miał być symbolicznym wprowadzeniem magii kina do amerykańskich domów. Po emisji pierwszego sezonu dziennikarka i historyczka filmu Aljean Harmetz napisała jednak na łamach wyżej wspomnianego czasopisma, że spektakularne efekty wizualne, z których znany jest Steven Spielberg, nie zadziałały na małym ekranie (Harmetz 1986). Podobnie tłumaczył się producent David Vogel po premierze pierwszego odcinka, komentując, że „Ghost Train” wspaniale oddziałuje oglądany na dużym ekranie, jednak w telewizji – z ograniczeniami wielkości obrazu i jakości dźwięku – utracił magię kina (Harmetz 1986). Był to najczęstszy zarzut stawiany twórcom serialu i jednocześnie główny powód, dla którego „Niesamowite historie” odeszły w zapomnienie.

Sam Spielberg, współautor niepisanego manifestu Kina Nowej Przygody, głoszący już dekadę wcześniej chęć tworzenia takich filmów, jakie sam oglądał, nieśmiało nazywa siebie dzieckiem eisenhowerowskiego pokolenia telewizji, której to (obok komiksów) zawdzięcza umiejętność tworzenia fabuł oraz pierwszą płatną posadę reżysera. Czterdziestopięcioodcinkową antologię w zamierzeniu Spielberga od początku (czyli momentu, kiedy wspólnie z Kathleen Kennedy i Frankiem Marshallem jako reprezentanci założonej cztery lata wcześniej firmy Amblin Entertainment podjęli współpracę z wytwórnią Universal i telewizją NBC) miały tworzyć po części zapomniane fabuły z dawnych filmów telewizyjnych, magazynów fantastycznonaukowych i komiksów. Była to zatem próba pogodzenia magii kina z urokiem telewizji (jako medium dla filmów i seriali), która przecież od lat 50. skutecznie odciągała publiczność od kin, ale i urokiem telewizora jako „ekranu projekcyjnego” dla kaset VHS, dzięki któremu trzydzieści lat później, widzowie mogli pozwolić sobie na seans wybranych filmów w domowym zaciszu.

Odniesień do telewizji jest w „Niesamowitych historiach” mnóstwo. Znajdziemy je już w samej formie serialu, na jaką zdecydowali się twórcy, czyli antologii, kojarzonej m.in. z emitowanymi w tych samych latach „Opowieściami z ciemnej strony” (1984-1988) czy wcześniejszą o 25 lat i poniekąd prekursorską „Strefą mroku” (1959-1964). Rolę Spielberga w „Niesamowitych historiach” można by natomiast porównać do zakulisowej wersji mistrza ceremonii Roda Serlinga, Alfreda Hitchcocka z „Alfred Hitchock Przedstawia” (1955-1962) czy Strażnika krypty z już późniejszych o kilka lat „Opowieści z Krypty” (1989-1996). Część z pomysłów fabularnych to silnie obecne w popkulturze motywy, inne natomiast sprawiają wrażenie, jak gdyby Spielberg wymyślił je przypadkiem na planie, jak odcinek „Mummy Daddy”, w którym odgrywający rolę mumii w niskobudżetowym horrorze aktor podczas planu zdjęciowego dowiaduje się, że jego żona w tej chwili rodzi. Nie zastanawiając się dłużej, bohater w pełnej charakteryzacji wyrusza do szpitala, jednak po drodze samochód odmawia mu posłuszeństwa, a w okolicy krąży legenda o potworze z bagien, co wywołuje szereg zabawnych gagów. Podobny zabieg twórcy zastosowali w epizodzie „Alamo Jobe”, w którym biorący udział w bitwie o Alamo piętnastolatek cudownie przenosi się w czasie z pola krwawej walki do współczesnego San Antonio, gdzie broń oraz ubiór chłopaka można znaleźć jedynie w sklepie z pamiątkami.

Motyw ówczesnej telewizji jako fenomenu społecznego i technologicznego ujawnia się również w treści fabuł poszczególnych odcinków, m.in. w siódmym epizodzie „Fine Tuning”, opowiadającym o trzech przyjaciołach budujących antenę, dzięki której będą mogli odbierać odcinki popularnego programu. Przy okazji jednak odbierają informację o zamiarach przybycia kosmitów do Hollywood (motyw przywoływany zresztą w najnowszym sezonie „Stranger Things”). Ponadto niejednokrotnie odcinek otwiera cytowany obraz telewizora bohatera, na którym łatwo rozpoznać „Psychozę” Hitchcocka („Welcome to My Nightmare”) czy „Dom na Przeklętym Wzgórzu” Williama Castle’a (1959) („Go To The Head Of The Class”).

To, co jednak stanowi istotę serialu, to tytułowe „niesamowite historie”. Warto jednak dopowiedzieć, że choć antologię często – jeżeli już w ogóle się o niej wspomina – określa się jako horror, zbiór historii oscylujących wokół szeroko pojętej fantastyki, to jest to jednak bardziej nowoprzygodowa seria magicznych opowiastek, będących pochwałą dziecięcej fantazji, aniżeli – na co mylnie wskazuje polski tytuł (oryginalny tytuł brzmi „Amazing Stories”) – „niesamowite opowieści” w duchu Edgara Allana Poego. Iście niesamowitych fabuł pojawia się tutaj niewiele, chociaż ta opowiadająca o Arnoldzie, który pragnie zostać bohaterem wojny w Wietnamie, ale nie kryje własnego przerażenia pobytem na froncie i brakiem jakiegokolwiek przygotowania do walki (finału nie zamierzam zdradzać), ostatecznie okazuje się jedną z najbardziej poruszających opowieści serii. Zdecydowaną przewagę stanowią tu jednak cudowne i zdumiewające historie, przez które serialowi najbliżej do „Strefy mroku” (której zresztą cztery odcinki sam Spielberg, George Miller, Joe Dante i John Landis przenieśli na duży ekran zaledwie dwa lata wcześniej w formie filmu nowelowego), w której historie grozy (dla przykładu przedstawiające atak demonicznej zjawy na samolot pasażerski) sąsiadują z familijnymi opowieściami fantasy (jak ta o Panu Bloomie, który odwiedza senioralne domy opieki i przy użyciu magii pozwala ich pensjonariuszom ponownie stać się dziećmi).

Owa niesamowitość historii to zatem przede wszystkim fascynacja kreowaniem różnych światów i dzielenie się nimi z innymi. To właśnie model snucia opowieści wydaje się dla Spielberga (i Kina Nowej Przygody w ogóle) kluczowy. Szczególnie znamienne w tym kontekście jest serialowe intro, które przez dwa sezony wprowadza widza w magiczny świat. To historia fantastyki opowiedziana z wykorzystaniem zaledwie kilku kadrów: zgromadzonych w kręgu wokół ognia, w jaskini, prehistorycznych ludzi, z których najstarszy z przejęciem snuje opowieść innym (także i dziecku); rozwijający się u stóp monumentalnej, antycznej budowli zapisany papirus oraz zastępujące go uskrzydlone, wznoszące się w powietrze książki; czaszka i obraz przedstawiający gotyckie domostwo; cylinder z zaczarowaną talią kart; poruszająca się średniowieczna zbroja rycerska; przemierzający galaktykę statek kosmiczny, zmieniający się w oddalający się „zaśnieżony” obraz ogniskowego kręgu w jaskini z pierwszego ujęcia, lecz tym razem wyświetlony na ekranie telewizora w rodzinnym salonie. Sekwencję obrazów wzmacnia obowiązkowo nowoprzygodowa muzyka Johna Williamsa, która także i w poszczególnych epizodach potrafi wprowadzić widza w odpowiedni nastrój: wywołać klimat grozy i tajemnicy lub podkreślić humorystyczne sceny.

A skoro już o „Nowej Przygodzie” mowa, należy wreszcie wspomnieć, że ekranowe historie nie byłyby tak niesamowite, gdyby nie wybór i zaangażowanie doskonałych twórców, wśród których, prócz Spielberga, znaleźli się: Robert Zemeckis, kojarzony przede wszystkim z trylogią fantastyczną „Powrót do Przyszłości”, bezprecedensowym hitem „Forrest Gump”, familijnymi animacjami jak „Ekspres polarny” czy późniejsza „Opowieść wigilijna”, ale i wspomnianym wyżej kultowym serialem z pogranicza grozy i czarnej komedii – „Opowieści z krypty”; Joe Dante, który prócz udziału w projekcie remake’u „Strefy mroku”, odpowiedzialny jest za takie perełki amerykańskiego popularnego kina lat 80. jak „Gremliny”, „Badacze kosmosu”, komedię z Tomem Hanksem „Na przedmieściach”, familijną serię science fiction „Eerie Indiana, czyli Dziwne Miasteczko” czy późniejszych „Mistrzów horroru” z 2005 roku. W „Niesamowitych historiach” zadebiutowali m.in. Tom Holland („Laleczka Chucky”, „Opowieści z Krypty”, „Mistrzowie horroru”), Tod Holland („Opowieści z Krypty”, „Miasteczko Twin Peaks”, „Eerie Indiana, czyli Dziwne Miasteczko”) czy Mick Garris („Opowieści z Krypty”, „Bastion”, „Lśnienie”, „Mistrzowie horroru”, „Happy Town”). Własne odcinki wyreżyserowali również Clint Eastwood, Martin Scorsese, Danny DeVito, Robert Markowitz, William Dear i wielu innych.

Prócz szeregu wybitnych dla kina popularnego nazwisk, tworzących „Niesamowite historie”, równie istotny jest fakt, że serial ten stanowi swoisty leksykon pojęć, motywów i problemów, charakteryzujących i definiujących nie tylko kino Spielberga, w którym zdarzają się cuda, bo w parze z wyobraźnią idzie wiara, ale i kino całej dekady lat 80. I to jest moim zdaniem najcenniejsze w seansie „Niesamowitych historii” prawie 35 lat później. Mamy tutaj niebezpieczny telewizor, który kreuje nasz obraz poprzez pilota według naszych życzeń, jednak wszystko to, co wykreowane, nie jest prawdziwe, a dla bohatera odcinka „Remote Control Man” okazuje się bardziej uciążliwe niż jego szara rzeczywistość everymana. Są doskonałe odcinki poświęcone tematyce wojennej. Jeden z nich, „The Mission”, to właściwie średniego metrażu film wyreżyserowany przez samego Spielberga i jeden z najlepszych epizodów serialu. Jest i historia pewnej lalki („The Doll”), która skrywa własną tajemnicę i choć w zamiarze nie ma być ona horrorem na miarę późniejszej „Laleczki Chucky” (1988), obie wzbudzają u widza poczucie niesamowitości. W fantastycznej antologii nie mogło oczywiście zabraknąć odcinka halloweenowego („The Pumpkin Competition” – wyreżyserowanego przez scenografa „Gwiezdnych Wojen”, „Supermana” czy „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”, Normana Reynoldsa), czyli konkursu na największą dynię wyhodowaną przez mieszkańców prowincjonalnego miasteczka. Czy odcinka na cześć Świętego Mikołaja („Santa ‘85”), demaskującego hipokryzję i brak wiary dorosłych, w którym rodzice kibicują oczekującemu na legendarną postać kilkuletniemu synowi, jednak gdy św. Mikołaj faktycznie zjawia się w ich domu, zgłaszają włamanie, wysyłają starca za kratki i każą chłopcu wciąż czekać na przyjście „prawdziwego” Mikołaja. Ostatecznie święta musi uratować oczywiście kilkuletni chłopiec.

„Niesamowite historie” często są zatem istotną lekcją, godną takich autorskich projektów Spielberga, jak „Kolor Purpury” czy „Amistad”, które pod płaszczykiem kina rozrywkowego wciąż uczą, bawią i wzruszają. Fakt, że odcinki są dość nierówne, zarówno pod względem długości czasu trwania, jak i wartości samej historii. Wieloautorskiej antologii nie przeszkadza to jednak, by zachować spójność i zatrzymać widza przed ekranem. Tym bardziej interesujące jest tropienie tematów, o których opowiadają twórcy późniejszych, ponadczasowych hitów. Zatem na pytanie, czy warto sięgnąć po tę antologię dzisiaj, odpowiedziałabym, że zdecydowanie tak, a nawet szczególnie teraz, w boomie powracających sprzed prawie czterech dekad tematów i eightisowej estetyki (podatny grunt wyczuli również producenci, bowiem już od dwóch lat zapowiadany jest remake „Niesamowitych historii”). To lekcja pozwalająca zrozumieć dzisiejsze kino, a przynajmniej jeden z jej szczególnie silnych trendów. Tytułowy pociąg-widmo z pierwszego odcinka, który symbolicznie miał wnieść magię do amerykańskich domów, stał się więc dodatkowo wehikułem czasu do lat 80., ale i 50., które twórcy przywołują estetyką czy ikonografią świata przedstawionego.

LITERATURA:

Harmetz A.: „»Amazing Stories« Tries New Tactics” [1986]. https://www.nytimes.com/1986/06/02/arts/amazing-stories-tries-new-tactics.html.

Syska R., Wojnicka J.: „Historia filmu od Edisona do Nolana”. Kraków 2016.
„Niesamowite historie” („Amazing Stories”). Reżyseria: Steven Spielberg, Robert Zemeckis, Joe Dante, Clint Eastwood, Martin Scorsese, Tod Holland, Tom Holland i inni. Scenariusz: Steven Spielberg, Menno Meyjes i inni. Muzyka: John Williams. Produkcja: Stany Zjednoczone 1985-1987, 45 odc. po ok. 25 min.