ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 października 20 (380) / 2019

Patryk Szaj,

PASJE NIEMOŻLIWEGO (ANNA MARIA SKIBSKA: 'MISTYCZNE ZAUŁKI DYSKURSÓW. RZECZ O SŁOWNIKACH NIEMOŻLIWYCH')

A A A
Współczesna humanistyka, mimo obwieszczania kolejnych „zwrotów” i „postów”, nadal chętnie powraca do postaci i tematów, wydawałoby się, oswojonych i przepracowanych. Czyni tak albo w charakterze „ostatecznego” (choć, paradoksalnie, niekończącego się) pożegnania, albo po to, aby spojrzeć na dane zagadnienia raz jeszcze, właśnie w kontekście nowych języków teoretycznych, które ujawniają niedostatecznie dotąd rozpoznane wątki i skłaniają do prze-pisania szacownych, kanonicznych, narosłych patyną dzieł.

Książka Anny Marii Skibskiej zdecydowanie włącza się w ten nurt i czyni to dość zuchwale, biorąc na warsztat zawiłe drogi myślowe autorów tak różnych jak Michaił Bachtin, Jan Patočka, Emmanuel Lévinas, Jacques Derrida i Roland Barthes (przy czym istotną rolę odgrywa tu także Michel Foucault, co jedynie podbija, i tak już wysoką, stawkę). Co łączy tych badaczy? Na pierwszy rzut oka niewiele. Można oczywiście poszukiwać wspólnych mianowników: wskazywać na ich zmaganie się tradycją fenomenologiczną (z czego jednak jakoś wyłamywałby się Barthes), na etyczne nachylenie ich myśli (co jednak wielokrotnie było już czynione) czy po prostu na ich „wielkość”, sprawiającą, że nadal pozostają ważnymi punktami odniesienia (co jednak byłoby mało płodne poznawczo).

Pomysł Skibskiej polega na wpisaniu interesujących ją autorów w kontekst szeroko pojętego postsekularyzmu. Każdy z nich na swój sposób przepracowuje bowiem doświadczenie tytułowego „niemożliwego”, co z jednej strony wystawia ich na różnorakie aporie, z drugiej jednak stanowi asumpt do „mistycznych” poszukiwań, poszerzania granic dyskursów, wykraczania poza monolityczne wywody naukowe, odkrywania heterogeniczności, polifoniczności czy niewyrażalności, jakimi podszyte jest wszelkie pragnienie systemowe. Autorka pokazuje, jak w każdym z omawianych przypadków doświadczenie to wywołuje poczucie odpowiedzialności: za sam dyskurs, za stojącego za nim (i przed nim) Innego, za pozostawione nam w darze dziedzictwo oraz za stanowiącą mesjaniczną obietnicę przyszłość. W konsekwencji Bachtin, Patočka, Lévinas, Derrida i Barthes jawią się jako „strażnicy” oporu wobec totalizacji, nakazujący pogodzić się z brakiem całościowego sensu, fragmentarycznością dyskursu i aporetycznością wszelkich projektów poznawczych.

Jeśli brzmi to znajomo, to – cóż – trzeba napisać, że Skibska oferuje nam przede wszystkim rekapitulację myśli owej „wielkiej piątki”, z jednej strony rzeczywiście nawracającą do ich podstawowych, dobrze już opracowanych wątków, z drugiej jednak pragnącą wydobyć ich elementy „marginesowe”, nieoczywiste, skrywające się w cieniu albo – przeciwnie – niewidoczne w zbyt jasnym, oślepiającym świetle usystematycznionej lektury. Właśnie ów zamysł wiąże się z postsekularnym czy też mistycznym aspektem rozważań autorki. Ważnymi punktami odniesienia są dla niej bowiem chrześcijańska teologia negatywna oraz niejednorodna tradycja żydowska, związana na przykład z talmudycznym racjonalizmem, z kabałą Luriańską czy z judaistyczną filozofią dialogu. Zgodnie z tytułową metaforą autorka kluczy więc po mistycznych „zaułkach” dyskursów Bachtina, Patočki, Lévinasa, Derridy i Barthes’a złożonych z ich quasi-konceptów, pragnących przezwyciężyć niewyrażalność „niemożliwego” i zdradzających pokrewieństwo czy to z teologią negatywną, czy to z mistyką żydowską.

Aż chciałoby się napisać, że ważąc się na charakterystykę „słowników niemożliwych” tak różnych, oryginalnych myślicieli, Skibska sama podjęła się zadania niemożliwego. Nie chodzi tylko o karkołomność powiązania ze sobą wszystkich tych badaczy (autorka przekonująco wskazuje na łączące ich analogie, na zazębianie się ich pomysłów konceptualnych czy na pokrewieństwo ich wrażliwości), ale także o pogodzenie się ze strukturalnym otwarciem, niezaspokojeniem czy nierealizowalnością dyskursu. Jeśli bowiem „niemożliwe” jest „centralnym” wątkiem „Mistycznych zaułków dyskursów”, to jednocześnie działa ono de-centrująco, niszcząc ideę centrum i skazując na „intelektualny nomadyzm” (s. 29). Trzeba przyznać, że pomysł autorki na poradzenie sobie z ową „niezaspokajalnością” imponuje rozmachem. Nie skupia się ona jedynie na śledzeniu tego, co niemożliwe w „gmachach dyskursywnych” poszczególnych badaczy, ale rekonstruuje całe te gmachy, w związku z czym każdy z rozdziałów książki stanowi osobną, rzetelną minimonografię. Strategię autorki określiłbym więc jako swego rodzaju close reading (with twist) – cały czas znajduje się ona bardzo blisko tekstu (momentami nawet zbyt blisko, zwłaszcza gdy cytuje w przypisach obszerne fragmenty omawianych prac), ale jednocześnie tropi prześwity, przez które, niejako „obok” systemowego znaczenia czytanych dzieł, zjawia się interesująca ją problematyka.

Niewątpliwie Skibskiej udało się zrealizować zadanie, jakie sobie nakreśliła. Przekonująco pokazuje ona „mistyczne” aspekty poszczególnych dyskursów i właśnie te fragmenty książki, w których to czyni, są najciekawsze oraz nowatorskie. Oto ich szybki i skrótowy przegląd. W omówieniu idei Bachtina uwagę zwracają „niewspółobecność” (wnienachodimost’) jako apofatyczna afirmacja różnorodności, korelacja jako „serce zdarzeniowości” niosące obietnicę mesjaniczną, związki między koncepcją dialogu a Derridiańską différance czy wreszcie żydowskie źródła obsesji dialogiczności. W rozdziale dotyczącym Patočki najciekawiej wybrzmiewają jego heretyckie zmagania z fenomenologią, toczone wokół kwestii „skrytości”, quasi-mesjaniczna wspólnota żywych i umarłych czy „tajemniczość” związana z „logocentryczną abolicją” sensu (s. 152). W przypadku Lévinasa przekonująco wypada przede wszystkim pomysłowa figura „konkatenacji substytucji” jako „nieskończonej wariacji na temat (…) asymetrycznej relacji wiążącej Toż-Samego oraz Innego” (s. 233) oraz porównanie samo-pustoszenia się Toż-Samości w obliczu Twarzy z kabalistyczną doktryną cimcum. U Barthes’a interesuje natomiast autorkę jego mistyczne pragnienie zjednoczenia z pustką, obecne w całej jego drodze myślowej, jednak wysuwające się na czoło zwłaszcza w ostatnich pracach, takich jak „Światło obrazu” (koncept punctum), „Roland Barthes” (marzenie o podmiotowej atopii), „Fragmenty dyskursu miłosnego” („przytępiony” dyskurs miłosny jako ochrona przed idolatrią) czy „Dziennik żałobny” (kryptoteologiczny wymiar pisania związany ze śmiercią matki i poszukiwaniem łaski).

Na osobną uwagę zasługuje Derrida, nie tylko z powodu objętości poświęconego mu rozdziału (aż 180 stron), ale także dlatego, że w pewnym sensie to on okazuje się „fundatorem” zamysłu Skibskiej. Pozostałe rozdziały obfitują w nawiązania do myśli autora „Marginesów filozofii” i porównania poszczególnych pomysłów danych badaczy z jego koncepcjami. Dzieje się tak, jak sądzę, nieprzypadkowo. Po pierwsze, to właśnie Derrida najsilniej tematyzował „niemożliwość” we własnej filozofii, czyniąc z niej quasi-transcendentalny, aporetyczny warunek jakiejkolwiek ontologii, etyki, polityki, religii itd. Po drugie, koncepcje autora „Widm Marksa” od dawna już obrastają w interpretacje teologiczne, kryptoteologiczne, postsekularne, mesjaniczne, judaistyczne, kabalistyczne itp. Wydaje mi się, że dla Skibskiej stanowi to – by pozostać przy metaforyce „religijnej” – zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo: umożliwia jej wpisanie własnych pomysłów w istniejącą bibliografię (na pierwszy plan zdają się tu wysuwać John D. Caputo od strony teologii negatywnej oraz Agata Bielik-Robson od strony interpretacji kabalistycznych), ale też sprawia, że trudno jej powiedzieć w tym temacie coś autentycznie nowatorskiego (nawet przy założeniu nieistnienia absolutnej nowości, co zapewne istotne w przypadku bohatera rozdziału). Musi ona w związku z tym nieustannie odnosić się afirmatywnie bądź polemicznie do dotychczasowych interpretacji, skutkiem czego uzyskujemy raczej uporządkowanie dotychczasowych (krypto)teologicznych interpretacji Derridy niż nowe odczytanie jego dziedzictwa. Warto oczywiście prześledzić wraz z autorką związki idei différance z doktryną cimcum (pamiętając, że na gruncie polskim uczyniła to już nieco inaczej Bielik-Robson), zinterpretować wraz z nią koncepcję chory jako strukturalnego sekretu (co, znów, ważne było zarówno dla autorki „Na pustyni”, jak i dla autora „Prayers and Tears of Jacques Derrida”), powiązać Derridiańską pasję niemożliwego z teologią negatywną (co jednak, jak mi się wydaje, należy czynić nieco ostrożniej niż autorka, gdyż analogia ta „działa” jedynie do pewnego stopnia: différance bynajmniej nie jest tożsama z niepoznawalnym Bogiem Mistrza Eckharta czy Anioła Ślązaka) czy wreszcie podążyć za jej pomysłem, aby spojrzeć na myśl Derridy jako na midrasz sytuujący się na granicy między Pismem a jego przemieszczeniem.

Koniec końców „Mistyczne zaułki dyskursów” najlepiej sprawdzają się jako „odświeżenie” teorii Bachtina, Patočki, Lévinasa, Derridy i Barthes’a, które posiada pewne walory rekontekstualizujące, ale nie oferuje w pełni nowatorskiego odczytania omawianych projektów. Wskazuje raczej na stojące u ich podstaw (czy też: pozbawiające je podstaw) pragnienie uchwycenia „niemożliwego”, nieuchronnie przekształcające się w ocalanie „niemożliwego” przed dyskursywnym opanowaniem. Mistycyzm byłby tu istotny o tyle, o ile stanowiłby swego rodzaju Inne/Innego dyskursu – wykraczające/wykraczającego poza systemowe, racjonalistyczne dążenia i wskazujące/wskazującego na to, co funduje pracę dyskursywną, samo nie będąc fundamentem: na niewspółobecność, skrytość, heteronomię, différance czy punctum.

Czy jednak, żeby wszystko to ukazać, potrzebne było pisanie pięciu minimonografii? Mam co do tego pewne wątpliwości. Książka Skibskiej jest według mnie zbyt obszerna, momentami zanadto drobiazgowa i przeładowana niepotrzebnymi wątkami: funkcjonalność kolejnej drobiazgowej analizy Bachtinowskiego dialogu albo Lévinasowskiej niesymetryczności pomiędzy Innym a Toż-Samym dla tytułowego zagadnienia naprawdę wydaje mi się niewielka. Wiąże się z tym dodatkowy problem: „Mistyczne zaułki dyskursów” są tomem niezwykle erudycyjnym, co oczywiście budzi szacunek, jednak ma też pewne efekty uboczne – piętrzenie kolejnych, nie zawsze potrzebnych kontekstów, czy to w tekście głównym, czy w bardzo skrupulatnych przypisach, nierzadko po prostu działa dystrakcyjnie, odciągając uwagę od zasadniczego wywodu. Myślę, że książkę czytałoby się znacznie lepiej, gdyby tych odwołań, skojarzeń i dopowiedzeń było mniej.

Inny kłopot stanowi dla mnie dobór bohaterów publikacji. Z jednej strony stanowi on „święte prawo” autorki. Co więcej, jak już pisałem, przekonująco zrealizowała ona swój pomysł i nie sposób zarzucić jej coś w tym względzie. Z drugiej – rodzi się pytanie, co przesądza o wyjątkowości wybranej piątki. Dlaczego w publikacji nie znalazło się miejsce na przykład dla Martina Heideggera i jego projektu przekroczenia onto-teo-logicznej tradycji metafizycznej? Nie wspominając o silnej maskulinizacji tytułowego zagadnienia: czy np. Hannah Arendt, Susan Sontag albo – by pozostać w tradycji fenomenologicznej, ale także w temacie splątanych losów żydowsko-chrześcijańskich – Edith Stein nie miałyby tu nic do powiedzenia? Zdaję sobie sprawę, że są to pytania trochę „nieuczciwe”, gdyż wybrana piątka oczywiście realizuje zamysł Skibskiej, mimo to jednak zabrakło mi w książce choćby krótkiego suplementu wskazującego na możliwość pójścia innymi drogami niż te zaproponowane przez autorkę.

I jeszcze jedna – marginesowa, ale jednak istotna – uwaga. Książka Anny Marii Skibskiej podejmuje trudne zagadnienie i czyni to za pomocą trudnego języka. Nie będę wnikał w autorskie wybory stylistyczne, choć wydaje mi się, że wiele kwestii można było wyrazić znacznie prościej. Chciałbym natomiast podkreślić, że w przypadku takiej publikacji jak „Mistyczne zaułki dyskursów” niezwykle istotna jest przejrzystość wywodu, której pomóc może porządna praca redakcyjna. Niestety, tej ostatniej miałbym trochę do zarzucenia. Pomijając drobniejsze niedoskonałości, muszę zwrócić uwagę na problem poważniejszy, a mianowicie na fakt, że na skutek rozmaitych lapsusów gramatycznych czy zwykłych niedopatrzeń redakcyjnych dość często bardzo trudno zrozumieć, o co chodzi autorce. Oto kilka przykładów pochodzących z różnych części książki: „Człowiek jest tematem, od którego wychodzi Lévinas, ale jest to temat zrazu poddany redukcji do il y a, frazie przylegającej, ale nie na zasadzie metonimii, do »się«, zaimka – jego aktywna zwrotność uniemożliwia – co do pryncypium – myśl skończoności oferującej scenariusz na fortunne bycie wśród innych bytów – ich skończoność – conditio sine qua non – warunkowana jest nieskończonością, czyli nieuchronnym wyjściem poza »ludzkie pojęcie«” (s. 184); „Zagrożenie (lęk przed wpływem, zachłyśnięcie się respiracją narodzinom towarzyszącym) staje się inspiracją, motywuje wszak do działania” (s. 276); „[Maria Magdalena – P.S.] słyszy w odpowiedzi słowa składające się na zakaz: »noli me tangere«, zakaz, którego znaczenie Jean-Luc Nancy rozpuszcza w fenomenie Komunii Świętej, ignoruje zaś konieczność nieprzedstawialności z perspektywy idei nieskończoności (Nieskończoności – u Lévinasa) wynikającej – w jej obliczu dotyk stanowi święto empirii, jego piękną zuchwałość komentowaną przez obliczoną na okoliczność nieobecności twórcy (malarza, rysownika czy pisarza) w wyznaniach ślepca” (s. 383). Niestety, podobnych „zwichnięć” jest w książce więcej. Ironia polega na tym, że bynajmniej nie stanowią one derridiańskiej kondycji bycia out of joint. Przypinają raczej Heideggerowską a-dikia, wołającą o „naprostowanie” i całkiem klasyczne, systematyczne uporządkowanie.
Anna Maria Skibska: „Mistyczne zaułki dyskursów. Rzecz o słownikach niemożliwych”. Wydawnictwo Naukowe UAM. Poznań 2019.