
KOSTKA ROBICKA (MROCZNE MIASTA: GORĄCZKA URBIKANDYJSKA)
A
A
A
Dla Eugena Robicka funkcja naczelnego urbatekta to coś więcej niż praca – to misja, która pozwala na uczynienie z Urbikandy dzieła doskonałej symetrii i architektonicznego ładu. Dlatego tak bardzo niepokojąca jest dla protagonisty wiadomość, że zarządzająca miastem Komisja najprawdopodobniej wstrzyma projekt budowy trzeciego mostu łączącego Południowy i Północny Brzeg metropolii. Na dodatek na biurku bohatera pojawia się wykopany na jednym z placów budowy tajemniczy sześcian niewiadomego pochodzenia i przeznaczenia. Kiedy na pierwszy rzut oka bezużyteczny przedmiot zaczyna się w wielkim tempie rozrastać, Eugen, a wraz z nim cała Urbikanda, staje przed koniecznością zmierzenia się ze strukturą w diametralny sposób przeobrażającą dotychczasowy miejski pejzaż.
Jako owoc twórczego spotkania François Schuitena oraz Benoît Peetersa seria „Mroczne miasta” wykorzystuje możliwości powieści graficznej do snucia refleksji o naturze miejskiej przestrzeni oraz roli, jaką w jej kształtowaniu pełni architektura. Takie połączenie jest jak najbardziej trafnym rozwiązaniem. Na kartach „Gorączki urbikandyjskiej” możemy wszak nie tylko poznawać urbanistyczne koncepcje Robicka, lecz także zobaczyć, jak zostały one przełożone na konkretne rozwiązania designerskie. Operowanie czernią i bielą oraz precyzyjną, szczegółową kreską, dla której nie ma detalu zbyt małego, by nie poświęcić mu uwagi, jeszcze mocniej akcentuje dążenie twórców do oddania architektonicznej i urbanistycznej duszy Urbikandy.
Wszystko to sprawia, że najwięcej satysfakcji z obcowania z „Gorączką urbikandyjską” będą mieli czytelnicy zainteresowani kształtowaniem (się) przestrzeni miejskiej. Oglądana zarówno z wewnątrz, jak i z zewnątrz Urbikanda to obszar dynamicznych relacji zachodzących między założeniami architektów i urbanistów a spontanicznymi działaniami mieszkańców, między dążeniem do ładu i przejrzystości a entropią wpisaną w naturę wszechświata, między porządkiem idei (reprezentowanym przez gmachy rozmaitych instytucji) a porządkiem ciała (symbolizowanym przez domy publiczne prowadzone przez ukochaną Eugena, Sophie). To także przestrzeń, w której z wielką mocą wybrzmiewają pytania o to, na ile rzeczywistość miasta jest kształtowana przez politykę, w jakim stopniu stanowi wynik działań artystów podążających za aktualnymi trendami, w jaki sposób jej charakter symbolizuje społeczne podziały, wreszcie: czy i jak może/powinna być przeobrażana przez zwykłych obywateli, którzy w niej żyją i umierają.
Oczywiście największą zagadką pozostaje sześcian inicjujący niespodziewaną przemianę miasta, a w zasadzie: cały szereg jego przemian, następujących w rytmie wzrostu i okresów stagnacji tajemniczej struktury. Schuiten i Peeters w iście postmodernistyczny sposób igrają z czytelniczą potrzebą zrozumienia natury tego obiektu, który rozbija tkankę miasta, następnie przyczynia się do integracji metropolii, a wreszcie – stopniowo zanikając – pozostawia po sobie niemożliwą do wypełnienia pustkę. Kończąca tom część zatytułowana „Legenda Sieci” stanowi zbiór rozmaitych hipotez na temat tego, czym sześcian mógłby być: koncepcje materialistyczne spotykają się tutaj z metafizyką i teozofią, a interpretacje radykalne politycznie z duchem ekologii. Wytrącając z rąk czytelnika potencjalne narzędzia analizy fenomenu urbikandzkiego sześcianu, autorzy zmuszają odbiorcę do kapitulacji i jednocześnie sygnalizują, że tajemnicza struktura jest albo wszystkim, za co się ją uważa, albo niczym (jako zjawisko, które samo w sobie żadnego znaczenia i celu nie posiada lub też są to znaczenia i cele całkowicie niedostępne ludzkiej percepcji).
Warto pamiętać, że Benoît Peeters jest autorem esejów poświęconych nie tylko komiksowi, lecz także m.in. Jacques’owi Derridzie – być może to właśnie ten fakt sprawia, że „Gorączkę urbikandyjską” odbiera się po trosze jak dzieło zarówno dekonstruujące nasze myślenie o urbanistyce, jak i samo się dekonstruujące za sprawą zwartych w nim przesunięć i różnic, takich jak ta związana z zapisem nazwiska głównego bohatera, raz prezentowanego jako „Robick”, innym razem jako „Robik” (zanikająca litera „c” nieprzypadkowo chyba zbliża nazwisko protagonisty do wynalazcy sześcianu-łamigłówki: kostki Rubika). Jednym słowem: utwór Schuitena i Peetersa to przede wszystkim przygoda intelektualna dla tych, którzy potrafią zadowolić się stwierdzeniem, że nie każdą tajemnicę da się wyjaśnić (bo być może nie każdy z fenomenów uznawanych za tajemnicę rzeczywiście jest tajemniczy) i poprzestać na estetycznej przyjemności płynącej z obcowania z wysmakowaną i precyzyjną grafiką.
Jako owoc twórczego spotkania François Schuitena oraz Benoît Peetersa seria „Mroczne miasta” wykorzystuje możliwości powieści graficznej do snucia refleksji o naturze miejskiej przestrzeni oraz roli, jaką w jej kształtowaniu pełni architektura. Takie połączenie jest jak najbardziej trafnym rozwiązaniem. Na kartach „Gorączki urbikandyjskiej” możemy wszak nie tylko poznawać urbanistyczne koncepcje Robicka, lecz także zobaczyć, jak zostały one przełożone na konkretne rozwiązania designerskie. Operowanie czernią i bielą oraz precyzyjną, szczegółową kreską, dla której nie ma detalu zbyt małego, by nie poświęcić mu uwagi, jeszcze mocniej akcentuje dążenie twórców do oddania architektonicznej i urbanistycznej duszy Urbikandy.
Wszystko to sprawia, że najwięcej satysfakcji z obcowania z „Gorączką urbikandyjską” będą mieli czytelnicy zainteresowani kształtowaniem (się) przestrzeni miejskiej. Oglądana zarówno z wewnątrz, jak i z zewnątrz Urbikanda to obszar dynamicznych relacji zachodzących między założeniami architektów i urbanistów a spontanicznymi działaniami mieszkańców, między dążeniem do ładu i przejrzystości a entropią wpisaną w naturę wszechświata, między porządkiem idei (reprezentowanym przez gmachy rozmaitych instytucji) a porządkiem ciała (symbolizowanym przez domy publiczne prowadzone przez ukochaną Eugena, Sophie). To także przestrzeń, w której z wielką mocą wybrzmiewają pytania o to, na ile rzeczywistość miasta jest kształtowana przez politykę, w jakim stopniu stanowi wynik działań artystów podążających za aktualnymi trendami, w jaki sposób jej charakter symbolizuje społeczne podziały, wreszcie: czy i jak może/powinna być przeobrażana przez zwykłych obywateli, którzy w niej żyją i umierają.
Oczywiście największą zagadką pozostaje sześcian inicjujący niespodziewaną przemianę miasta, a w zasadzie: cały szereg jego przemian, następujących w rytmie wzrostu i okresów stagnacji tajemniczej struktury. Schuiten i Peeters w iście postmodernistyczny sposób igrają z czytelniczą potrzebą zrozumienia natury tego obiektu, który rozbija tkankę miasta, następnie przyczynia się do integracji metropolii, a wreszcie – stopniowo zanikając – pozostawia po sobie niemożliwą do wypełnienia pustkę. Kończąca tom część zatytułowana „Legenda Sieci” stanowi zbiór rozmaitych hipotez na temat tego, czym sześcian mógłby być: koncepcje materialistyczne spotykają się tutaj z metafizyką i teozofią, a interpretacje radykalne politycznie z duchem ekologii. Wytrącając z rąk czytelnika potencjalne narzędzia analizy fenomenu urbikandzkiego sześcianu, autorzy zmuszają odbiorcę do kapitulacji i jednocześnie sygnalizują, że tajemnicza struktura jest albo wszystkim, za co się ją uważa, albo niczym (jako zjawisko, które samo w sobie żadnego znaczenia i celu nie posiada lub też są to znaczenia i cele całkowicie niedostępne ludzkiej percepcji).
Warto pamiętać, że Benoît Peeters jest autorem esejów poświęconych nie tylko komiksowi, lecz także m.in. Jacques’owi Derridzie – być może to właśnie ten fakt sprawia, że „Gorączkę urbikandyjską” odbiera się po trosze jak dzieło zarówno dekonstruujące nasze myślenie o urbanistyce, jak i samo się dekonstruujące za sprawą zwartych w nim przesunięć i różnic, takich jak ta związana z zapisem nazwiska głównego bohatera, raz prezentowanego jako „Robick”, innym razem jako „Robik” (zanikająca litera „c” nieprzypadkowo chyba zbliża nazwisko protagonisty do wynalazcy sześcianu-łamigłówki: kostki Rubika). Jednym słowem: utwór Schuitena i Peetersa to przede wszystkim przygoda intelektualna dla tych, którzy potrafią zadowolić się stwierdzeniem, że nie każdą tajemnicę da się wyjaśnić (bo być może nie każdy z fenomenów uznawanych za tajemnicę rzeczywiście jest tajemniczy) i poprzestać na estetycznej przyjemności płynącej z obcowania z wysmakowaną i precyzyjną grafiką.
François Schuiten, Benoît Peeters: „Mroczne miasta: Gorączka urbikandyjska” („Les Cités Obscures – La Fièvre d’Urbicande”). Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawnictwo Scream Comics. Łódź 2019.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |