OTWARTA RANA (MARTA TOMCZOK: 'CZY POLACY I ŻYDZI NIENAWIDZĄ SIĘ NAWZAJEM?')
A
A
A
Zagadnienia okresu drugiej wojny światowej i Holokaustu wciąż wzbudzają niesłabnące zainteresowanie wśród przedstawicieli różnych dyscyplin naukowych, a także twórców rozmaitych dziedzin artystycznych i publicystów. W ciągu ostatnich kilku lat, i to jedynie w zakresie polskiego literaturoznawstwa, ukazały się między innymi takie prace, jak: „Rzeczy i Zagłada” Bożeny Shallcross (2012), „Opowiedzieć Zagładę. Polska proza i historiografia wobec Holocaustu (1987–2003)” Bartłomieja Krupy (2013), „Holokaust. Auto(tanato)grafie” Aleksandry Ubertowskiej (2014), „Wokół Zagłady. Szkice o literaturze Holokaustu” Sławomira Buryły (2016), „Dlaczego gęsi krzyczały? Zwierzęta i Zagłada w literaturze polskiej XX i XXI wieku” Piotra Krupińskiego (2016), „Czyja dzisiaj jest Zagłada? Retoryka – ideologia – popkultura” Marty Tomczok (2017), „Wstręt i Zagłada. Nowoczesność Tadeusza Borowskiego” Pawła Wolskiego (2018), „Literatura polska wobec ludobójstwa” Arkadiusza Morawca (2018) czy, w jakimś sensie pośrednio, „Żydowskie (nie)męskości. O przedwojennej twórczości Adolfa Rudnickiego” Gawła Janika (2019 – tę ostatnią pozycję będę recenzował w jednym z kolejnych numerów „artPAPIERU”).
Dyskurs o Zagładzie jest oczywiście znacznie szerszy i obejmuje publicystykę, eseistykę, literaturę non-fiction (przede wszystkim liczne reportaże), literaturę piękną, filmy dokumentalne i fabularne, komiksy itd. Niektóre z nich, jak film Władysława Pasikowskiego „Pokłosie” (2012), rozprawa Mirosława Tryczyka „Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów” (2015) czy eseistyczny tom Jacka Leociaka „Młyny Boże. Zapiski o Kościele i Zagładzie” (2018) wywoływały nierzadko burzliwe spory – z reguły napędzane politycznymi idiosynkrazjami. W związku z dużą reprezentacją tematyki Zagłady i losu Żydów powszechnie znane są biografie Janusza Korczaka, Marka Edelmana czy Ireny Sendlerowej, wątek Holokaustu często pojawia się na łamach czasopism kulturalnych i tygodników opinii, a relacje polsko-żydowskie do dzisiaj bywają zarzewiem publicznych dyskusji i – niestety! – nie zawsze racjonalnych oraz etycznie poprawnych komentarzy.
W tej wielości uwagę zwraca literaturoznawczo-kulturoznawcza rozprawa Marty Tomczok z Uniwersytetu Śląskiego „Czy Polacy i Żydzi nienawidzą się nawzajem? Literatura jako mediacja” (2019). Tytuł książki – na pierwszy rzut oka kontrowersyjny, medialny, choć przecież raczej właśnie mediacyjny, odsyłający czytelnika do ważnego dla dyskusji o wspólnej historii Żydów i Polaków eseju Romana Zimanda „Piołun i popiół. Czy Polacy i Żydzi wzajem się nienawidzą?” z 1987 roku – jest zaproszeniem do podjęcia (odnowienia?) namysłu nad relacyjnym charakterem dyskursu wokół literatury Zagłady, której horyzontem są nie tylko wydarzenia drugiej wojny światowej, ale także perspektywa skomplikowanych i znacznie dłuższych niż historia XX wieku związków kultur żydowskiej i polskiej. (Na marginesie warto dodać, że podobny charakter ma wspomniana już rozprawa Arkadiusza Morawca „Literatura polska wobec ludobójstwa” – wychodzi ona poza literaturę wojny i Holokaustu).
Natomiast to, co od razu zwróciło moją uwagę w rozprawie Tomczok, mógłbym nazwać „samoświadomym przekroczeniem dyskursu postzagładowego”. Tom składa się z trzynastu rozdziałów – wśród nich jeden jest premierowy, a pozostałe miały swoje pierwodruki w czasopismach naukowych i monografiach. Pobieżny nawet ogląd bibliografii edytorskiej pokazuje, jak bardzo Holocaust studies są rozwinięte, opierając swoją działalność na wielu podmiotach, między innymi uniwersytetach, instytucjach kultury, wydawnictwach czy pismach naukowych (sama Tomczok jest redaktorką naczelną rocznika „Narracje o Zagładzie”). Autorka ukazuje jednocześnie, z jednej strony, jaki wpływ refleksja o Zagładzie miała (i wciąż ma) na postrzeganie relacji: Polacy–Żydzi oraz Żydzi–Polacy, ale z drugiej strony krytycznie patrzy, niejako od wewnątrz, na interdyscyplinarne środowisko badań nad Zagładą i jego dokonania. I to jest, w moim odczuciu, najważniejsza dzisiaj sprawa: przeanalizowanie dyskursu o Zagładzie w obliczu problemów kulturowych, społecznych i politycznych w Polsce.
Na takim tle – właśnie szeroko zakrojonych badań nad literaturą Zagłady, ale i wykraczającego poza nie dyskursu postzależnościowego (w Polsce skupionego głównie wokół Centrum Badań Dyskursów Postzależnościowych) – ciekawe są postawione przez badaczkę tezy we wstępie zatytułowanym „Co nas łączy” (rozmyślnie bez znaku zapytania!). Można je wypunktować:
1. Zagłada stanowi jedno z najważniejszych „wydarzeń”, które w XX wieku zmieniło losy kultury polskiej (także w znaczeniu relacji: polsko-żydowskiej i żydowsko-polskiej).
2. Jako fakt historyczny Zagłada jest „tylko” pewną częścią literackiego i naukowego dyskursu o relacjach pomiędzy Żydami a Polakami oraz Polakami a Żydami.
3. Polska literatura o stosunkach polsko-żydowskich i żydowsko-polskich jest polonocentryczna (często twórców poszczególnych tekstów motywują przesłanki szowinistyczne, rasistowskie czy nacjonalistyczne – nie zawsze jednak są one wyrażone wprost, a wynikają raczej z bezkrytycznego przyjmowania zakorzenionych w polskiej kulturze przekonań, obiegowych opinii, stereotypów itd.).
4. Nietrudno jednak dostrzec, że im bliżej współczesności, tym mniejszy udział Żydów w dyskusji na temat Zagłady, jej historii, reperkusji, literackich świadectw. Dyskusja o Zagładzie w Polsce to zatem nie dialog, a w jakimś sensie monolog (i to nierzadko „wewnętrzny”).
5. W związku z tym, co zostało powiedziane powyżej, można wyróżnić w literaturze polskiej dwa rodzaje pisarstwa o Zagładzie: polsko-żydowskie i żydowsko-polskie. Nie ma wszak między nimi symetrii, a wpisana w ich formuły mediacyjna rola (wyrażona pisownią „z łącznikiem”) nie zawsze sprawdza się w praktyce.
To oczywiście tylko kilka najważniejszych tez, które wyłoniłem podczas lektury rozprawy Tomczok, a przede wszystkim wyczytałem je z części wstępnej, zbierającej je w sposób substancjalny. Pomniejszych problemów jest znacznie więcej i tutaj jedynie zaznaczę ich obecność. Są to między innymi takie zagadnienia, jak: Zagłada w kanonie lektur szkolnych, role kobiet i mężczyzn w utworach o Zagładzie, ewolucja myślenia o stosunkach polsko-żydowskich na przestrzeni różnych epok literackich, Zagłada a gatunki literackie i faktograficzne, Zagłada a szeroko pojmowany posthumanizm, a może przede wszystkim: kształtowanie dyskursu naukowego (literaturoznawczego, kulturoznawczego i innych) pod wpływem społecznego – nie zawsze jednak empatycznego – zapotrzebowania na dyskusję o Zagładzie, kulturze żydowskiej w Polsce, stosunku Polaków do Żydów.
Z powyższych tez wynika jeszcze inna, ale nie mniej interesująca sprawa, być może nieco bardziej „kontrowersyjna” (jak tytuł książki), która powinna kierować uwagę czytelników na kwestie zarówno literackie, jak i pozaliterackie. Otóż zgodnie z tym, co twierdzi Tomczok, literatura polska o Zagładzie nie zawsze i niezupełnie pomaga w łączeniu dwóch kultur, żydowskiej i polskiej, a nawet więcej: mediacyjna rola polskiego dyskursu literackiego o Zagładzie jest jedynie „fikcją”, jak pisze autorka, „projektem manipulowania przeszłością” (s. 7). Pytanie, które od razu powinniśmy sobie zadać, powinno brzmieć tak: a co z dyskursem literaturoznawczym i przy okazji wszystkimi innymi dyskursami z pola nauk humanistycznych i społecznych (historycznym, filozoficznym, pedagogicznym itd.), które zajmują się problematyką Zagłady i jej wpływu na kulturę, literaturę i inne media czy edukację? Na ile te dyskursy obarczone są tym samym ciężarem, co opowieść o Żydach i Polakach ujęta w tekstach literackich – i tych faktograficznych, i tych „fabularyzowanych”? Czy nie powielają one tych samych schematów i stereotypów, które opisują? Na ile ich działania prowadzą – bezpośrednio lub pośrednio – do „sporu z wymyślonym przeciwnikiem” (s. 15)? Jak wspomniałem wcześniej, wymagałoby to zapewne monograficznego spojrzenia na polski nurt badań nad literaturą Holokaustu w XXI wieku. To wyzwanie podjęła, między innymi, Magdalena Kawa, autorka monografii „Narracje o Holokauście. Dyskurs naukowy a debata publiczna w Polsce” (2017).
Rozprawa Marty Tomczok jest pisana z pełną świadomością tych problemów. Widać to bardzo dobrze w poszczególnych rozdziałach i analizach różnych wariantów literackiego i nie-literackiego ujęcia tematyki Zagłady. Autorka czyta zróżnicowane teksty: od literatury pięknej, przez świadectwa auto/biograficzne, aż do prozy gatunkowej, eseju czy nawet piosenki, a idąc dalej – na obrzeża wywodu autorki (do przypisów i indeksu) – zajmuje stanowisko wobec mnogości opracowań naukowych o historii i literaturze Zagłady. Żeby jedynie zaznaczyć, jakie wątki podejmuje Tomczok, przedstawię kilka wybranych rozdziałów książki.
Całość rozpoczynają dwie odrębne analizy chyba najważniejszych (w znaczeniu: najszerzej znanych), a przy tym wcale nie tak oczywistych w swojej wymowie tekstów Zofii Nałkowskiej i Tadeusza Borowskiego.
Rozdział „Zniknięcie polskiej szlachty i rządy żydowskiego »szczepu«” dotyczy transformacji intelektualnej, a także przemiany społecznej, jaką Nałkowska przeszła od powieści „Węże i róże”, naznaczonej quasi-racjonalistyczną niechęcią do Żydów – zapożyczoną przez młodą jeszcze pisarkę z pism ojca, Wacława Nałkowskiego – aż do empatycznych w gruncie rzeczy „Dzienników czasu wojny” i „Medalionów”. „Droga, jaką Nałkowska pokonała w rozumieniu kwestii żydowskiej, prowadzi od wielomówstwa, naśladującego snobizm klasy inteligenckiej, do metonimii Zagłady z »Dzienników«. Nie jest ona tylko kwestią stylu. Nie jest też sprawą literackiej dojrzałości, chociaż to głównie dzięki niej pisarka osiągnęła ten niezwykły poziom empatii, który uczynił z niej autorkę »Medalionów«. Dwa warianty opowieści o Żydach, obecne w jej twórczości, dowodzą, że w myśleniu Nałkowskiej nastąpił przełom o charakterze społeczno-językowym” – pisze badaczka (s. 44–45).
Inaczej wygląda sprawa Borowskiego, być może najczęściej komentowanego oraz przywoływanego, a przede wszystkim powszechnie „kanonizowanego” przez szkolne lektury twórcy literatury o Zagładzie. Tomczok poświęca mu rozdział o wymownym tytule „Co zostało z »Kamiennego świata«?”, w którym analizuje ten właśnie zbiór opowiadań z punktu widzenia powojennej niechęci Polaków do Niemców (przewodni jest w tym wypadku motyw zemsty z prozy Borowskiego), ale także niejednoznacznych związków Polaków i Żydów. Wiemy, że jednym z krytyczniejszych czytelników twórczości Borowskiego był Czesław Miłosz, który wiele uwagi poświęcił mu w eseju „Beta – czyli nieszczęśliwy kochanek” z tomu „Zniewolony umysł”. Noblista widział w Borowskim-pisarzu przede wszystkim wyrachowanego nihilistę, który potrafił wykorzystać swoje talenty i ambicje do zdobycia mocnej pozycji w literackim świecie powojennej Polski (por. Miłosz 1989: 122–144). Tomczok, czytając Miłosza, który czyta „Kamienny świat” Borowskiego, stwierdza: „Borowski w tym portrecie pada ofiarą własnej afektywności, która – gdy brakuje jej właściwego paliwa, jakim dla pisarza stało się świadczenie o zbrodniach hitlerowskich – szuka innego, ale znajduje jedynie fałszywy materiał, dlatego zwraca się przeciwko sobie samej” (s. 64).
I jeszcze jeden rozdział, zatytułowany „Zatrucie. »Piołun i popiół…« Trzydzieści lat później”, tym razem dotyczący ważnego, jak zaznaczyłem wcześniej, w dużej mierze „patronackiego” dla książki Tomczok eseju Zimanda „Piołun i popiół. Czy Polacy i Żydzi wzajem się nienawidzą?”. To nie tylko bardzo ciekawa rekonstrukcja biograficzna (esej Zimanda powstał jako niewygłoszony referat pokonferencyjny – prelegent na konferencję nie dojechał), jak również analiza tekstu, który ma zarówno cechy nienaukowe (eseistyczne), jak i naukowe (ponieważ jest refleksją nad możliwościami i trudnościami naukowego opisu problematyki Zagłady, a przede wszystkim relacji polsko-żydowskich), a także próba „mediatyzowania” pomiędzy tekstem Zimanda z roku 1987 a współczesną refleksją naukową na temat literatury Zagłady. Tomczok pyta zatem: „Co z tego przetrwało? Diagnoza strucia (piołun), któremu uległy w czasie wojny relacje polsko-żydowskie, a które nie minęło, a wręcz po wojnie przybrało na sile, prowadząc do wzajemnego wyniszczenia wspomnianych relacji” (s. 102). Dodajmy, że „strucie” postępuje do dzisiaj – widać je przede wszystkim w dyskusjach publicznych, parapolitycznych wystąpieniach i nowomedialnym języku „hejtu”. Rany w dyskursie toczącym się wokół Zagłady jeszcze się nie zabliźniły – dlatego należy docenić wszelkie próby empatycznego mediatyzowania pomiędzy różnymi stronami sporu. I być może oczekiwać na ich szerszą analizę przez naukowców zajmujących się obecnie tą problematyką.
W tym sensie książka Marty Tomczok – obok charakteru naukowego i wartości historycznoliterackiej analizy – ma w sobie także coś, co można by nazwać, w duchu Zimanda czy Zygmunta Baumana, krytyką kultury (także kultury polsko-żydowskiej), wykraczającą poza badany materiał literacki, faktograficzny czy naukowy. W dalszych partiach książki autorka zajmuje się między innymi: autobiografiami Rutki Laskier („Między nekroestetyką a nekropolityką”) oraz Izabeli Czajki-Stachowicz („Czajka (nad)zwyczajna”); twórczością Erny Rosenstein („Śmieci”); piosenką Łucji Prus i Skaldów „W żółtych płomieniach liści”, do której tekst napisała Agnieszka Osiecka („Smutni książęta patrzą na ptaki”) czy powieściami Szczepana Twardocha „Król” i „Królestwo”, opowiadającymi o losach żydowskiego boksera-gangstera („Kultura gwałtu”). Wszystkie te analizy (dodajmy: nie wszystkie apologetyczne), a także pozostałe, których tutaj nie wymieniłem, pokazują, że mimo dużej wiedzy o Zagładzie – i wciąż przyrastającej na ten temat bibliografii przedmiotowej i podmiotowej – problematyka relacji polsko-żydowskich (i żydowsko-polskich) wciąż pozostaje, jak rana, otwarta.
LITERATURA:
Miłosz C.: „Zniewolony umysł”. Kraków 1989.
Dyskurs o Zagładzie jest oczywiście znacznie szerszy i obejmuje publicystykę, eseistykę, literaturę non-fiction (przede wszystkim liczne reportaże), literaturę piękną, filmy dokumentalne i fabularne, komiksy itd. Niektóre z nich, jak film Władysława Pasikowskiego „Pokłosie” (2012), rozprawa Mirosława Tryczyka „Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów” (2015) czy eseistyczny tom Jacka Leociaka „Młyny Boże. Zapiski o Kościele i Zagładzie” (2018) wywoływały nierzadko burzliwe spory – z reguły napędzane politycznymi idiosynkrazjami. W związku z dużą reprezentacją tematyki Zagłady i losu Żydów powszechnie znane są biografie Janusza Korczaka, Marka Edelmana czy Ireny Sendlerowej, wątek Holokaustu często pojawia się na łamach czasopism kulturalnych i tygodników opinii, a relacje polsko-żydowskie do dzisiaj bywają zarzewiem publicznych dyskusji i – niestety! – nie zawsze racjonalnych oraz etycznie poprawnych komentarzy.
W tej wielości uwagę zwraca literaturoznawczo-kulturoznawcza rozprawa Marty Tomczok z Uniwersytetu Śląskiego „Czy Polacy i Żydzi nienawidzą się nawzajem? Literatura jako mediacja” (2019). Tytuł książki – na pierwszy rzut oka kontrowersyjny, medialny, choć przecież raczej właśnie mediacyjny, odsyłający czytelnika do ważnego dla dyskusji o wspólnej historii Żydów i Polaków eseju Romana Zimanda „Piołun i popiół. Czy Polacy i Żydzi wzajem się nienawidzą?” z 1987 roku – jest zaproszeniem do podjęcia (odnowienia?) namysłu nad relacyjnym charakterem dyskursu wokół literatury Zagłady, której horyzontem są nie tylko wydarzenia drugiej wojny światowej, ale także perspektywa skomplikowanych i znacznie dłuższych niż historia XX wieku związków kultur żydowskiej i polskiej. (Na marginesie warto dodać, że podobny charakter ma wspomniana już rozprawa Arkadiusza Morawca „Literatura polska wobec ludobójstwa” – wychodzi ona poza literaturę wojny i Holokaustu).
Natomiast to, co od razu zwróciło moją uwagę w rozprawie Tomczok, mógłbym nazwać „samoświadomym przekroczeniem dyskursu postzagładowego”. Tom składa się z trzynastu rozdziałów – wśród nich jeden jest premierowy, a pozostałe miały swoje pierwodruki w czasopismach naukowych i monografiach. Pobieżny nawet ogląd bibliografii edytorskiej pokazuje, jak bardzo Holocaust studies są rozwinięte, opierając swoją działalność na wielu podmiotach, między innymi uniwersytetach, instytucjach kultury, wydawnictwach czy pismach naukowych (sama Tomczok jest redaktorką naczelną rocznika „Narracje o Zagładzie”). Autorka ukazuje jednocześnie, z jednej strony, jaki wpływ refleksja o Zagładzie miała (i wciąż ma) na postrzeganie relacji: Polacy–Żydzi oraz Żydzi–Polacy, ale z drugiej strony krytycznie patrzy, niejako od wewnątrz, na interdyscyplinarne środowisko badań nad Zagładą i jego dokonania. I to jest, w moim odczuciu, najważniejsza dzisiaj sprawa: przeanalizowanie dyskursu o Zagładzie w obliczu problemów kulturowych, społecznych i politycznych w Polsce.
Na takim tle – właśnie szeroko zakrojonych badań nad literaturą Zagłady, ale i wykraczającego poza nie dyskursu postzależnościowego (w Polsce skupionego głównie wokół Centrum Badań Dyskursów Postzależnościowych) – ciekawe są postawione przez badaczkę tezy we wstępie zatytułowanym „Co nas łączy” (rozmyślnie bez znaku zapytania!). Można je wypunktować:
1. Zagłada stanowi jedno z najważniejszych „wydarzeń”, które w XX wieku zmieniło losy kultury polskiej (także w znaczeniu relacji: polsko-żydowskiej i żydowsko-polskiej).
2. Jako fakt historyczny Zagłada jest „tylko” pewną częścią literackiego i naukowego dyskursu o relacjach pomiędzy Żydami a Polakami oraz Polakami a Żydami.
3. Polska literatura o stosunkach polsko-żydowskich i żydowsko-polskich jest polonocentryczna (często twórców poszczególnych tekstów motywują przesłanki szowinistyczne, rasistowskie czy nacjonalistyczne – nie zawsze jednak są one wyrażone wprost, a wynikają raczej z bezkrytycznego przyjmowania zakorzenionych w polskiej kulturze przekonań, obiegowych opinii, stereotypów itd.).
4. Nietrudno jednak dostrzec, że im bliżej współczesności, tym mniejszy udział Żydów w dyskusji na temat Zagłady, jej historii, reperkusji, literackich świadectw. Dyskusja o Zagładzie w Polsce to zatem nie dialog, a w jakimś sensie monolog (i to nierzadko „wewnętrzny”).
5. W związku z tym, co zostało powiedziane powyżej, można wyróżnić w literaturze polskiej dwa rodzaje pisarstwa o Zagładzie: polsko-żydowskie i żydowsko-polskie. Nie ma wszak między nimi symetrii, a wpisana w ich formuły mediacyjna rola (wyrażona pisownią „z łącznikiem”) nie zawsze sprawdza się w praktyce.
To oczywiście tylko kilka najważniejszych tez, które wyłoniłem podczas lektury rozprawy Tomczok, a przede wszystkim wyczytałem je z części wstępnej, zbierającej je w sposób substancjalny. Pomniejszych problemów jest znacznie więcej i tutaj jedynie zaznaczę ich obecność. Są to między innymi takie zagadnienia, jak: Zagłada w kanonie lektur szkolnych, role kobiet i mężczyzn w utworach o Zagładzie, ewolucja myślenia o stosunkach polsko-żydowskich na przestrzeni różnych epok literackich, Zagłada a gatunki literackie i faktograficzne, Zagłada a szeroko pojmowany posthumanizm, a może przede wszystkim: kształtowanie dyskursu naukowego (literaturoznawczego, kulturoznawczego i innych) pod wpływem społecznego – nie zawsze jednak empatycznego – zapotrzebowania na dyskusję o Zagładzie, kulturze żydowskiej w Polsce, stosunku Polaków do Żydów.
Z powyższych tez wynika jeszcze inna, ale nie mniej interesująca sprawa, być może nieco bardziej „kontrowersyjna” (jak tytuł książki), która powinna kierować uwagę czytelników na kwestie zarówno literackie, jak i pozaliterackie. Otóż zgodnie z tym, co twierdzi Tomczok, literatura polska o Zagładzie nie zawsze i niezupełnie pomaga w łączeniu dwóch kultur, żydowskiej i polskiej, a nawet więcej: mediacyjna rola polskiego dyskursu literackiego o Zagładzie jest jedynie „fikcją”, jak pisze autorka, „projektem manipulowania przeszłością” (s. 7). Pytanie, które od razu powinniśmy sobie zadać, powinno brzmieć tak: a co z dyskursem literaturoznawczym i przy okazji wszystkimi innymi dyskursami z pola nauk humanistycznych i społecznych (historycznym, filozoficznym, pedagogicznym itd.), które zajmują się problematyką Zagłady i jej wpływu na kulturę, literaturę i inne media czy edukację? Na ile te dyskursy obarczone są tym samym ciężarem, co opowieść o Żydach i Polakach ujęta w tekstach literackich – i tych faktograficznych, i tych „fabularyzowanych”? Czy nie powielają one tych samych schematów i stereotypów, które opisują? Na ile ich działania prowadzą – bezpośrednio lub pośrednio – do „sporu z wymyślonym przeciwnikiem” (s. 15)? Jak wspomniałem wcześniej, wymagałoby to zapewne monograficznego spojrzenia na polski nurt badań nad literaturą Holokaustu w XXI wieku. To wyzwanie podjęła, między innymi, Magdalena Kawa, autorka monografii „Narracje o Holokauście. Dyskurs naukowy a debata publiczna w Polsce” (2017).
Rozprawa Marty Tomczok jest pisana z pełną świadomością tych problemów. Widać to bardzo dobrze w poszczególnych rozdziałach i analizach różnych wariantów literackiego i nie-literackiego ujęcia tematyki Zagłady. Autorka czyta zróżnicowane teksty: od literatury pięknej, przez świadectwa auto/biograficzne, aż do prozy gatunkowej, eseju czy nawet piosenki, a idąc dalej – na obrzeża wywodu autorki (do przypisów i indeksu) – zajmuje stanowisko wobec mnogości opracowań naukowych o historii i literaturze Zagłady. Żeby jedynie zaznaczyć, jakie wątki podejmuje Tomczok, przedstawię kilka wybranych rozdziałów książki.
Całość rozpoczynają dwie odrębne analizy chyba najważniejszych (w znaczeniu: najszerzej znanych), a przy tym wcale nie tak oczywistych w swojej wymowie tekstów Zofii Nałkowskiej i Tadeusza Borowskiego.
Rozdział „Zniknięcie polskiej szlachty i rządy żydowskiego »szczepu«” dotyczy transformacji intelektualnej, a także przemiany społecznej, jaką Nałkowska przeszła od powieści „Węże i róże”, naznaczonej quasi-racjonalistyczną niechęcią do Żydów – zapożyczoną przez młodą jeszcze pisarkę z pism ojca, Wacława Nałkowskiego – aż do empatycznych w gruncie rzeczy „Dzienników czasu wojny” i „Medalionów”. „Droga, jaką Nałkowska pokonała w rozumieniu kwestii żydowskiej, prowadzi od wielomówstwa, naśladującego snobizm klasy inteligenckiej, do metonimii Zagłady z »Dzienników«. Nie jest ona tylko kwestią stylu. Nie jest też sprawą literackiej dojrzałości, chociaż to głównie dzięki niej pisarka osiągnęła ten niezwykły poziom empatii, który uczynił z niej autorkę »Medalionów«. Dwa warianty opowieści o Żydach, obecne w jej twórczości, dowodzą, że w myśleniu Nałkowskiej nastąpił przełom o charakterze społeczno-językowym” – pisze badaczka (s. 44–45).
Inaczej wygląda sprawa Borowskiego, być może najczęściej komentowanego oraz przywoływanego, a przede wszystkim powszechnie „kanonizowanego” przez szkolne lektury twórcy literatury o Zagładzie. Tomczok poświęca mu rozdział o wymownym tytule „Co zostało z »Kamiennego świata«?”, w którym analizuje ten właśnie zbiór opowiadań z punktu widzenia powojennej niechęci Polaków do Niemców (przewodni jest w tym wypadku motyw zemsty z prozy Borowskiego), ale także niejednoznacznych związków Polaków i Żydów. Wiemy, że jednym z krytyczniejszych czytelników twórczości Borowskiego był Czesław Miłosz, który wiele uwagi poświęcił mu w eseju „Beta – czyli nieszczęśliwy kochanek” z tomu „Zniewolony umysł”. Noblista widział w Borowskim-pisarzu przede wszystkim wyrachowanego nihilistę, który potrafił wykorzystać swoje talenty i ambicje do zdobycia mocnej pozycji w literackim świecie powojennej Polski (por. Miłosz 1989: 122–144). Tomczok, czytając Miłosza, który czyta „Kamienny świat” Borowskiego, stwierdza: „Borowski w tym portrecie pada ofiarą własnej afektywności, która – gdy brakuje jej właściwego paliwa, jakim dla pisarza stało się świadczenie o zbrodniach hitlerowskich – szuka innego, ale znajduje jedynie fałszywy materiał, dlatego zwraca się przeciwko sobie samej” (s. 64).
I jeszcze jeden rozdział, zatytułowany „Zatrucie. »Piołun i popiół…« Trzydzieści lat później”, tym razem dotyczący ważnego, jak zaznaczyłem wcześniej, w dużej mierze „patronackiego” dla książki Tomczok eseju Zimanda „Piołun i popiół. Czy Polacy i Żydzi wzajem się nienawidzą?”. To nie tylko bardzo ciekawa rekonstrukcja biograficzna (esej Zimanda powstał jako niewygłoszony referat pokonferencyjny – prelegent na konferencję nie dojechał), jak również analiza tekstu, który ma zarówno cechy nienaukowe (eseistyczne), jak i naukowe (ponieważ jest refleksją nad możliwościami i trudnościami naukowego opisu problematyki Zagłady, a przede wszystkim relacji polsko-żydowskich), a także próba „mediatyzowania” pomiędzy tekstem Zimanda z roku 1987 a współczesną refleksją naukową na temat literatury Zagłady. Tomczok pyta zatem: „Co z tego przetrwało? Diagnoza strucia (piołun), któremu uległy w czasie wojny relacje polsko-żydowskie, a które nie minęło, a wręcz po wojnie przybrało na sile, prowadząc do wzajemnego wyniszczenia wspomnianych relacji” (s. 102). Dodajmy, że „strucie” postępuje do dzisiaj – widać je przede wszystkim w dyskusjach publicznych, parapolitycznych wystąpieniach i nowomedialnym języku „hejtu”. Rany w dyskursie toczącym się wokół Zagłady jeszcze się nie zabliźniły – dlatego należy docenić wszelkie próby empatycznego mediatyzowania pomiędzy różnymi stronami sporu. I być może oczekiwać na ich szerszą analizę przez naukowców zajmujących się obecnie tą problematyką.
W tym sensie książka Marty Tomczok – obok charakteru naukowego i wartości historycznoliterackiej analizy – ma w sobie także coś, co można by nazwać, w duchu Zimanda czy Zygmunta Baumana, krytyką kultury (także kultury polsko-żydowskiej), wykraczającą poza badany materiał literacki, faktograficzny czy naukowy. W dalszych partiach książki autorka zajmuje się między innymi: autobiografiami Rutki Laskier („Między nekroestetyką a nekropolityką”) oraz Izabeli Czajki-Stachowicz („Czajka (nad)zwyczajna”); twórczością Erny Rosenstein („Śmieci”); piosenką Łucji Prus i Skaldów „W żółtych płomieniach liści”, do której tekst napisała Agnieszka Osiecka („Smutni książęta patrzą na ptaki”) czy powieściami Szczepana Twardocha „Król” i „Królestwo”, opowiadającymi o losach żydowskiego boksera-gangstera („Kultura gwałtu”). Wszystkie te analizy (dodajmy: nie wszystkie apologetyczne), a także pozostałe, których tutaj nie wymieniłem, pokazują, że mimo dużej wiedzy o Zagładzie – i wciąż przyrastającej na ten temat bibliografii przedmiotowej i podmiotowej – problematyka relacji polsko-żydowskich (i żydowsko-polskich) wciąż pozostaje, jak rana, otwarta.
LITERATURA:
Miłosz C.: „Zniewolony umysł”. Kraków 1989.
Marta Tomczok: „Czy Polacy i Żydzi nienawidzą się nawzajem? Literatura jako mediacja”. Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. Łódź 2019.
„artPAPIER” jest patronem medialnym książki.
„artPAPIER” jest patronem medialnym książki.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |