ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 stycznia 2 (386) / 2020

Antonina Kurtok,

NIEŁATWA SZTUKA (NIE)PAMIĘCI (EWA SZPERLIK: 'CHORWACKA (NIE)PAMIĘĆ O JUGOSŁAWII')

A A A
Mozaika etnosów, języków i religii, wielość kultur oraz tradycji czy też wyjątkowe zróżnicowanie geograficzne sprawiały, iż w wyobraźni przeciętnego podróżnika Jugosławia (w niniejszym tekście w znaczeniu tzw. II Jugosławii utworzonej w 1945 roku przez marszałka Josipa Broza Titę) asocjowała całą paletę barw wraz z jej niezliczonymi odcieniami. Błękit nieba, złociste słońce, krystalicznie czyste morze, zieleń śródziemnomorskiej roślinności, żółtopomarańczowa wypalona słońcem ziemia, niepowtarzalny zapach i smak dojrzałych czerwonych pomidorów i papryki, wyjątkowy widok dopiero dojrzewających na drzewie zielonożółtych cytryn i fig, unoszący się w niezliczonych małych kawiarenkach aromat brunatnej, niemal czarnej kawy, mieszający się z owocową nutą wina – to tylko niektóre z najczęstszych obrazów towarzyszących polskim turystom udającym się w drugiej połowie minionego stulecia nad jugosłowiańskie (de facto chorwackie) wybrzeże. Nie dziwi więc, że owa (dalece symboliczna) kalejdoskopowa panorama Jugosławii pozostająca w wyraźnym kontraście do szarej rzeczywistości PRL-u, sprawiła, że w świadomości wielu Polaków jawiła się ona niczym „mlekiem i miodem” płynący raj czy Arkadia (oczywiście stwierdzenia te okraszone są pewną dozą przesady) bądź też ujmując to inaczej – urzeczywistniony kraj-utopia (właściwie XIX-wieczna utopijna wizja wspólnego państwa Słowian południowych).

Zerwanie w 1948 roku przez Josipa Broza Titę stosunków politycznych ze Stalinem, będące następstwem rezolucji Kominformu (Biura Informacyjnego Partii Komunistycznych i Robotniczych) skutkowało wprowadzeniem przez marszałka własnego narodowego wariantu komunizmu, a później także (co zostało jednak w pewnym stopniu wymuszone) ściśle kontrolowanym otwarciem się na Zachód (zob. np. s. 23). Powszechne były hasła o „ludzkiej twarzy” titowskiego socjalizmu. Zwracano uwagę na możliwość wyjazdów obywateli Jugosławii za granicę (nie tylko w celach turystycznych, ale również do pracy [zob. 236-239]), dostępność wielu produktów przemysłowych i spożywczych (sporo z nich produkowano na wzór zachodnioeuropejski czy amerykański w jugosłowiańskich republikach, często były to jednak tylko słabej jakości „podróbki” [zob. 240]), spędzanie wczasów nad morzem (w wielu zakładach przemysłowych pracownicy mieli je zagwarantowane w ramach urlopu) czy też masowe nabywanie domków letniskowych (a właściwie weekendowych tzw. „vikendice”) wzdłuż wybrzeża – które urosło do rangi swoistego fenomenu – świadczących o statusie społecznym i majątkowym.

Po wyjątkowo krwawym rozpadzie Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii zaczęto jednak dokonywać rewizji projektu Tity. Rozrachunek z prowadzoną przez niego polityką w obliczu procesu konstytuowania się nowych państw narodowych po pierwsze, dostarczał argumentów pozwalających uzasadnić nacjonalistyczne (na początku przede wszystkim w pierwotnym tego słowa znaczeniu) działania odłączających się po kolei od Belgradu republik, po drugie zaś (co jest istotnie związane z pierwszym punktem) umożliwiał tworzenie, ale i odtwarzanie (poddanych odpowiedniej interpretacji) narodowych dyskursów – społecznego, politycznego, kulturowego czy historycznego. Już w latach 80. XX wieku (a więc zaraz po śmierci Tity w 1980 roku), kiedy ekonomiczno-gospodarcza sytuacja kraju była dramatyczna, a następnie w kolejnym(-ych) dziesięcioleciu(-ach), już po rozpadzie Jugosławii, ocena władzy Josipa Broza ulegała w chorwackim dyskursie wyraźnemu przewartościowaniu. Rządy legendarnego marszałka zaczęto określać mianem „dyktatury”, „terroru” czy też „reżimu” (niejednokrotnie określenia te poprzedzano epitetami „ostry”, „brutalny”, „wyjątkowo nieludzki” itp.) – ów okres naznaczony był bowiem m.in. wzmożoną cenzurą, bezwzględnym rozprawianiem się z przeciwnikami politycznymi oraz potencjalnymi wrogami systemu.

Przyjęta, wyraźnie ukierunkowana, retoryka komunistycznej Jugosławii, połączona ze strachem przed okrutnymi represjami, czyhającymi na wszystkich, którzy tejże narzuconej retoryki nie uprawiali (zastraszanie, więzienie, wykluczanie ze społeczeństwa, jak również nierzadko morderstwa), sprawiły, że w historii Jugosławii (a później także narracjach o przeszłości Chorwacji, Serbii i innych państw byłej federacji) istnieje wiele tzw. „białych plam”. Niepożądane fakty, wydarzenia oraz ich bohaterów z repozytorium pamięci zbiorowej po prostu wymazywano, przemilczano i/lub odpowiednio reinterpretowano. Świadków, często aktywnych uczestników tychże wydarzeń, ale także tych, którzy chcieli w kolejnych latach przerwać zmowę milczenia oraz tworzący się krąg kłamstw, skutecznie uciszano lub wręcz likwidowano. Zręcznie zaprogramowana pamięć na temat historii – bądź raczej wymuszona niepamięć o niektórych jej (niewygodnych dla władzy) rozdziałach – była warunkiem egzystencji w jugosłowiańskiej rzeczywistości. Uzyskanie przez poszczególne republiki niepodległości otwarło jednak drogę do podjęcia rozliczeń z przeszłością, a tłumione dotąd głosy zachęciło do przemówienia.

Nakreślona powyżej sytuacja i ściśle z nią związane niezwykle ważkie zagadnienia przemilczania, pominięcia i odpamiętania stały się przedmiotem zainteresowania Ewy Szperlik w monografii „Chorwacka (nie)pamięć o Jugosławii. Przemilczania, pominięcia i odpamiętania w prozie chorwackiej po roku 1991”. Wydana w minionym roku nakładem Wydawnictwa Naukowego UAM książka stanowi cenne i wyjątkowo potrzebne opracowanie poświęcone niemal nieznanej polskiemu czytelnikowi problematyce. Autorka w swej publikacji pochyliła się nad najważniejszymi miejscami chorwackiej (nie)pamięci oraz losami wymazanych przez titowski reżim lub wyrzuconych na margines jednostek, całych grup społecznych, a nawet etnosów. Podjęła się więc omówienia symboli titowskiego terroru – Bleiburga i Archipelagu Nagiego – oraz ustaszowskich obozów śmierci Stara Gradiška i Jesenovac. Starała się ponadto przybliżyć dzieje chorwackiej emigracji politycznej (lat 1945-1990), ukazać sytuację – wypędzenie i prześladowanie – Niemców naddunajskich, jak również przedastawić socjalistyczną jugosłowiańską codzienność.

Badaczka z jednej strony ukazała literacki obraz (nie)pamięci o wspominanych wydarzeniach, z drugiej natomiast, szkicując tło historyczne i okoliczności społeczno-polityczne towarzyszące poszczególnym wydarzeniom, dokonała rekonstrukcji wybranych zdarzeń w oparciu o świadectwa i relacje bohaterów badanych utworów (wiele z nich miało charakter wspomnieniowy i autobiograficzny) oraz próbowała ustalić i przedstawić – notabene niezwykle ciekawe – przyczyny i skutki dokonywanych przemilczeń czy pominięć (tak w sferze literackiej, jak i kulturalnej oraz społeczno-politycznej). Należy nadmienić, że Szperlik swe rozważania oparła na analizie kilkudziesięciu tekstów literackich (znalazły się wśród nich m.in. dzieła Ludwiga Bauera, Gojka Boricia, Ante Ciligi, Dubravka Horvaticia, Iliji Jakovljevicia, Jozy Kljakovicia, Theresii Moho, Ivana Otta, Ivany Šojat-Kuči czy Gorana Tribusona) wydanych w znacznej mierze dopiero w niepodległej Chorwacji. Warto tym samym zaznaczyć, że część pierwodruków opublikowana została już wiele lat wcześniej (najstarszy w 1952 roku), lecz miało to miejsce poza granicami Jugosławii (w Buenos Aires, Paryżu czy Rzymie), gdy ich autorzy ze względu na represje i/lub atmosferę polityczną w kraju przebywali na emigracji.

Daty i miejsca wydania poszczególnych książek są o tyle istotne, iż stają się kolejnym znaczącym elementem pozwalającym zrozumieć genezę ich pierwotnego przemilczania, zaś w nowych realiach – odpamiętania.

Autorka w swej monografii wielokrotnie podkreśla, iż literackie narracje świadków i ofiar najczęściej mają charakter dalece subiektywny, nierzadko upolityczniony czy wręcz zideologizowany i służą „aktualnej koniunkturze politycznej eksponowaniu Chorwatów jako ofiar reżimu titoistycznego” (s. 115). Stąd też na przykład Bleiburg (w dużym uproszczeniu: miejsce krwawych rozliczeń armii jugosłowiańskiej z przeciwnikami wojennymi i politycznymi – głównie sympatykami Niezależnego Państwa Chorwackiego (NDH, Nezavisna Država Hrvatska); w wyniku działań titowskich partyzantów śmierć poniosło około 100 tys. osób, jednak dokładnej liczby nigdy nie ustalono) w chorwackim dyskursie publicznym funkcjonuje jako symbol chorwackiej drogi krzyżowej, tj. „symbol zbiorowej tragedii (…), nośnik narodowej pamięci i miejsce traumatyczne” (s. 115). „Bleiburg stanowi obecnie kolejny ważny (a może najważniejszy) punkt na mapie narodowej martyrologii” (s. 77). Innym symbolem chorwackiej martyrologii stała się także Naga Wyspa (czy szerzej Archipelag Nagi) – obóz/więzienie nazywane m.in. jugokomunistycznym gułagiem czy jugosłowiańskim Alcatraz, w którym warunki (w zgodnych przekazach byłych więźniów) były gorsze od tych panujących w hitlerowskich obozach zgłady (zob. np. s. 205-206). Na wyspę zsyłani byli wszyscy, którzy chociażby w najmniejszym stopniu sprzeciwili się bądź mogli zagrozić titowskiemu systemowi. W czasach funkcjonowania Jugosławii oprócz Bleiburga, to właśnie Archipelag Nagi był największym tematem tabu. W opinii Szperlik: „Naga Wyspa została przemilczana przynajmniej w trójnasób: po pierwsze jako niechlubna plama w zwycięskiej narracji jugokomunizmu, po drugie jako trauma ofiar, które stały się katami i oprawcami wobec współtowarzyszy obozowego doświadczenia, po trzecie poprzez zaprzeczenia i negację ze strony odgórnej, nadrzędnej narracji, według której najbliższe otoczenie Josipa Broza rzekomo nie wiedziało o faktycznej sytuacji i przeznaczeniu takich miejsc jak Przedsiębiorstwo Marmur” (s. 232).

Nieco inaczej wyglądała natomiast sytuacja z narracjami poświęconymi obozowi koncentracyjnemu Jesenovac oraz obozowi – więzieniu, areszcie Stara Gradiška utworzonym na mocy decyzji władz NDH. Do obu tych miejsc trafiali przede wszystkim antyfaszyści, przeciwnicy polityczni oraz komuniści z Chorwacji, BiH, Serbii, ale także kobiety i dzieci pochodzenia żydowskiego. Wydawać by się mogło, iż marszałkowi powinno zależeć na ujawnieniu wszelkich informacji na temat funkcjonowania ustaszowskich obozów, jednakże mimo iż po drugiej wojnie światowej tematyka ta była opracowywana, wszelkie teksty jej poświęcone poddawane były dogłębnej analizie cenzury i wiele z faktów niewygodnych dla ówczesnej władzy nigdy nie przedostało się do opinii publicznej (zob. s. 158-159). Przemilczanie prawdy o ustaszowskich obozach i polityce czystek etnicznych w czasie trwania Jugosławii – zdaniem badaczki – „miało na celu zapobieżenie próbom zburzenia idei braterstwa i jedności narodów Jugosławii” (s. 166). Co ciekawe, prawda o wspomnianych obozach nie ujrzała w pełni światła dziennego także po uzyskaniu przez Chorwację niepodległości, po pierwsze dlatego, że większość dokumentów związanych z kontrowersyjnymi wydarzeniami drugiej wojny światowej znalazły się w archiwum w Belgradzie, po drugie zaś chorwackie władze starają się odcinać od reżimu faszystowskiego państwa Ante Pavelicia (choć nie od jego idei niepodległości). W jugosłowiańskiej rzeczywistości natomiast za zbrodnie ustaszowskie kolektywną winą obarczano w pierwszej kolejności osoby powiązywane z działalnością NDH, ich rodziny i krewnych, później także wszystkich Chorwatów niesympatyzujących z komunistami, jak i naddunajskich Niemców. Dla wielu z nich jedyną szansą na przetrwanie była emigracja, poddanie się przymusowemu przesiedleniu, wieloletnie milczenie lub kamuflowanie swojego pochodzenia i swojej tożsamości. Los ten spotkał także niektórych autorów i/lub bohaterów omawianych dzieł. Sięgniecie przez Szperlik po chorwackich pisarzy, którzy głównie ze względów politycznych w okresie funkcjonowania Jugosławii byli nieobecni, zakazani bądź niesłysza(l)ni, oraz po ich (w większości) utwory wspomnieniowe, autobiograficzne i teksty-świadectwa otwiera jeszcze jeden, bardzo ważny aspekt podjętych rozważań – kwestię osobistych narracji, które (mniej lub bardziej bezpośrednio) kształtują narrację narodową. Autorka publikacji zwraca ponadto uwagę na zagadnienie wpływu mikrohistorii na historię całej wspólnoty oraz uwikłania (nierzadko tragicznych) losów jednostki w wielką machinę dziejów.

W powyższym szkicu – z oczywistych przyczyn – zasygnalizowano jedynie kilka z analizowanych przez badaczkę problemów. Nie ulega jednak wątpliwości, iż przedstawiona nam monografia warta jest uwagi. Przede wszystkim stanowi ona doskonałe studium niezwykle zajmującej problematyki dotąd nienależycie opracowanej na gruncie polskich literaturoznawczych badań slawistycznych, a ponadto, pomijając przy tym szereg jej innych (także tych naukowych) walorów, publikacja Szperlik dowodzi, jak istotna, a przy tym niełatwa jest sztuka – zarówno tej osobistej, jak i zbiorowej – (nie)pamięci.
Ewa Szperlik: „Chorwacka (nie)pamięć o Jugosławii. Przemilczania, pominięcia i odpamiętania w prozie chorwackiej po roku 1991”. Wydawnictwo Naukowe UAM. Poznań 2019.