ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 7 (391) / 2020

Piotr Pochel,

NIEDOKOŃCZONA ROZMOWA... WSPOMNIENIE ŚP. PROF. DRA HAB. JACKA LYSZCZYNY

A A A


Jacek Lyszczyna


(13 lipca 1954–20 lutego 2020)

 
nie szukam nauczyciela i mistrza


Czwartek, 20 lutego 2020 roku był pochmurny i wietrzny. „Ten” czwartek i ostatni czwartek. „Ten” czwartek, bo był tym dniem, w którym miałem odwiedzić swojego Mistrza w szpitalu. I ostatni czwartek, ponieważ wtedy mój Mistrz odszedł. Na zawsze.

***

Jacek Lyszczyna urodził się 13 lipca 1954 roku w Chorzowie w rodzinie o śląskich korzeniach i mocno związanej ze Śląskiem. W 1969 roku ukończył Szkołę Podstawową nr 1 w Katowicach i rozpoczął naukę w katowickim Liceum im. Mikołaja Kopernika. Po złożonym egzamin maturalnym podjął studia polonistyczne na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, które z wyróżnieniem ukończył w 1977 roku, pisząc pracę magisterką „O sztuce poetyckiej »Wacława dziejów« Stefana Garczyńskiego”. Przez kolejnych dziesięć lat pracował jako dziennikarz w dziale kulturalnym katowickiego oddziału Polskiej Agencji Prasowej (siedziba katowickiego PAP-u mieściła się wówczas przy ul. Dworcowej 5 w Katowicach w budynku obecnego Hotelu Monopolu, a kolegą Profesora Lyszczyny z tamtych czasów – do których On chętnie wracał – był red. Kalenik; informację tę pozyskałem od syna Profesora, Marka Lyszczyny). 17 maja 1988 roku na podstawie rozprawy „Twórczość poetycka Maurycego Gosławskiego”, napisanej pod naukowym kierunkiem prof. Ireneusza Opackiego, uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych.





Promocja doktorska w 1988 roku



W tym czasie współpracował także ze Studium Nauczycielskim w Katowicach. W 1992 rozpoczął pracę w Zakładzie Historii Literatury Polskiej Oświecenia i Romantyzmu. Habilitację uzyskał 19 czerwca 2001 roku, przedkładając pracę zatytułowaną „Pielgrzym w kraju rozkoszy. O poezji Konstantego Gaszyńskiego”.





Habilitacja w 2001 roku



W latach 2002–2005 pełnił funkcję wicedyrektora Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej Uniwersytetu Śląskiego. Przewodniczył również Komisji Historycznoliterackiej PAN w Katowicach w latach 2003–2010. 31 stycznia 2008 roku z rąk Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej otrzymał nominację profesorską w zakresie nauk humanistycznych.

Profesor Lyszczyna w trakcie swojej wieloletniej pracy dydaktyczno-naukowej wypromował wielu magistrantów i dziewięcioro doktorantów (na filologii polskiej i hispanistyce). W jego drużynie miałem przypisany numer dziesiąty.

Zainteresowania badawcze Profesora Lyszczyny skupiały się wokół trzech zasadniczych zagadnień: romantyzmu, teorii literatury i hispanistyki. Do najważniejszych publikacji książkowych poświęconych literaturze XIX-wiecznej i wybranym zagadnieniom z teorii literatury należą: stanowiąca zbiór dotychczasowych rozważań Profesora o romantycznym postrzeganiu rzeczywistości, romantycznych kreacjach bohaterów, recepcji romantyzmu we współczesności oraz twórczości Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego książka „Natura, historia, egzystencja. W poszukiwaniu romantycznego uniwersum” (Katowice 2011); niewielkich rozmiarów książeczka o kreacji Napoleona w literaturze romantyzmu zatytułowana „»Bóg jest z Napoleonem, Napoleon z nami«. Mit Napoleona w literaturze polskiej XIX wieku” (Katowice 2009); rzecz traktująca o cenionym przez Profesora Lyszczynę twórcy premodernistycznym Cyprianie Kamilu Norwidzie – „Cyprian Norwid. Poeta wieku dziewiętnastego” (Katowice 2016); ważna w szeroko rozumianym środowisku polonistycznym książka w formacie kieszonkowym „Literatura polskiego romantyzmu. Leksykon przypomnień” (Warszawa 2002) i ostatnia książka będąca sui generis podsumowaniem Jego pracy: „Wykłady z romantyzmu” (Katowice 2019).

W dorobku Profesora Lyszczyny znalazły się jeszcze studia śląskoznawcze. Cenną publikacją jest „Na śląskim Parnasie. Poezja polska na Śląsku 1795–1922 wobec tradycji i współczesnych prądów literackich” (Katowice 2002). Wspomnieć należy także przygotowany przez Profesora Lyszczynę i poprzedzony Jego wstępem tomik wierszy Antoniego Stabika „Wiersze. Wspomnienia z podróży” (Katowice 2013).

Mój Mistrz zafascynowany był iberystyką. Zainteresowanie Hiszpanią i Portugalią okazało się na tyle silne, że zaowocowało współpracą w charakterze członka z Asociación Española de Semiótica (w Hiszpanii) i Society for Iberian-Slavonic Studies − CompaRes (w Portugalii). Miłość do Półwyspu Iberyjskiego dała się zauważać w tłumaczeniach przez Profesora Lyszczynę poetów hiszpańskich, tj.: Federica Garcíi Lorki, Miguela Ángela de la Fuente Gonzáleza czy Antonia Machado.





Grenada (1998)



Za działalność dydaktyczno-naukową Profesor Lyszczyna wielokrotnie nagradzany był przez JM Rektora Uniwersytetu Śląskiego. W latach 2002, 2003 i 2012 otrzymał Nagrodę indywidualną II stopnia JM Rektora Uniwersytetu Śląskiego za działalność naukowo-badawczą; w 2009 roku Nagrodę indywidualną I stopnia JM Rektora Uniwersytetu Śląskiego za działalność naukowo-badawczą; dwukrotnie otrzymał Złotą Odznakę: „Za zasługi dla Uniwersytetu Śląskiego” (2007) i „Za zasługi dla Województwa Śląskiego” (2010).

Po raz pierwszy swojego Mistrza spotkałem, uczęszczając na III roku studiów na wykłady z romantyzmu. Wtedy jeszcze dzieliły nas rzędy wykładowych ław zapełnione studentami. Byłem jednym z nich. Uważnie wsłuchiwałem się w słowa swojego przyszłego Mentora.

Po raz drugi spotkałem się z Profesorem podczas egzaminu z historii literatury polskiej oświecenia i romantyzmu. To był jeden z przyjemniejszych egzaminów, jakie złożyłem w życiu. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Był 5 lutego 2007 roku. Do dziś w swoich notatkach z czasów studenckich mam zapisane pytania, jakie wtenczas zadał mi Profesor. Z uwagą przeglądał listę lektur, a następnie wskazał dwa zagadnienia: poezja Adama Naruszewicza i „Sonety krymskie” Adama Mickiewicza, po czym wstał z fotela stojącego w pokoju 405 i powiedział, że niebawem wróci. Razem z koleżanką z roku czekaliśmy niecierpliwie na Jego powrót. Wrócił po półgodzinie zdziwiony, że ktoś na niego czeka. Najzupełniej o nas zapomniał. Usiadł i zaczął egzaminować słowami: „Gdybym się pomylił, poprawcie mnie…”. Miał niesamowite poczucie humoru i ogromny dystans do siebie. Po złożonym egzaminie zapytałem Profesora o możliwość zapisania się na Jego seminarium. Zgodził się.

Od kiedy sięgam pamięcią wstecz, zawsze uważnie słuchał każdego z nas. Zawsze doradził. Zawsze wskazał najwłaściwszy kierunek działań. Był osobą niezwykle cierpliwą i stale służącą pomocą. W 2010 roku pod naukowym kierunkiem Profesora złożyłem egzamin magisterski i obroniłem pracę zatytułowaną „Intertekstualność romantyczna w poezji Jana Lechonia”.

Być może to truizm, ale Profesor Lyszczyna stał się dla mnie wzorem do naśladowania niemal pod każdym względem, toteż od razu po obronie magisterium zdecydowałem, że będę się ubiegać o przyjęcie na studia doktoranckie. Udało się. Kolejny raz moim Mistrzem i naukowym przewodnikiem został Profesor Lyszczyna. Ta historia trwała do 20 lutego 2020 roku.

Niejednokrotnie mogłem liczyć na Jego zrozumienie i życzliwość, a potrafił obdarować nimi sowicie. Tuż po obronie pracy magisterskiej i pomyślnie zdanych egzaminach na studia doktorskie, zacząłem pracę w liceum. Po godzinach odbywałem praktykę, prowadząc zajęcia ze studentami na Uniwersytecie Śląskim. W pewnym momencie zauważyłem, że nie jestem w stanie dalej pogodzić pisania doktoratu z pracą zawodową, która pochłaniała sporą część mojego czasu. Nie mogłem całkowicie poświęcić się pracy naukowej, więc postępy nad doktoratem spowolniły. Pomimo że w 2014 roku ukończyłem studia doktoranckie, praca doktorska nadal pozostawała w toku. Profesor Lyszczyna doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że szybko jej nie ukończę. Nigdy jednak nie ponaglał mnie z kolejnymi fragmentami. Zawsze dodawał animuszu i podtrzymywał na duchu, a przecież jego problem zdrowotny był o wiele trudniejszy niż moje kłopoty zawodowe.

Innym razem, kiedy w jednym z maili do Profesora Lyszczyny napisałem, że rezygnuję z dalszego pisania doktoratu, mój Mistrz w chwili zwątpienia nie pozostawił mnie bez „ojcowskiego” wsparcia. Odpisał wówczas, zachęcając mnie do dalszej pracy. Wierzył, że zamkniemy ten wspólnie rozpoczęty rozdział. Skoro wierzył, sam potrafił się tą wiarą dzielić, gdyż Jego słowa krzepiły mnie, podnosiły na duchu i motywowały.

Z życzliwością Profesora Lyszczyny spotykałem się, rozmawiając nie tylko o działaniach naukowych, ale de facto o wszystkim. Przecież nie tylko tematem naszych rozmów była literatura i mój doktorat. Dyskutowaliśmy o tym, co w danym czasie działo się w kraju. Rozmawialiśmy o pracy. Jego i mojej. O planach. Czasem też żartowaliśmy. Zdarzyło się i godać.

Profesor Lyszczyna był moim nauczycielem pokory. Nie raz podziwiałem swego Mistrza za to, że zawsze był pogodny, uśmiechnięty i pokorny, a przecież cierpiał z powodu trawiącej Go choroby. Nigdy z Jego ust nie padły słowa skargi, a trochę tych rozmów odbyliśmy czy to w zakładzie w pokoju 405, czy później, kiedy choroba coraz bardziej dawała się we znaki, w Jego mieszkaniu w Katowicach.

Cechowała Profesora Lyszczynę otwartość i prostolinijność. Nigdy nie zostawiał spraw „na potem”. Chętnie rozmawiał i śmiał się. Profesor nigdy nie milczał. Zawsze też odpisywał na moje wiadomości. Czasem kilka razy dziennie, gdy trzeba było coś przedyskutować. Toteż wzmogło moją czujność Jego zagłuszające moje myśli milczenie, gdy na równy miesiąc przed śmiercią mojego Mistrza – 20 stycznia 2020 roku – napisałem do Niego mail z prośbą o spotkanie. Nigdy na tę wiadomość nie odpisał, a przecież odpisywał zawsze… Dowiedziałem się od najbliższych Profesora (syna Marka i żony Ewy), że przebywa w szpitalu. W stanie ciężkim.

Po raz ostatni spotkaliśmy się na niespełna dwa tygodnie przed odejściem Profesora. Tym razem był to sprawdzian dla mnie z tego wszystkiego, czego nauczył mnie mój Mistrz. Z pokory (przecież nie godziłem się na to, czego byłem świadkiem). Z umiejętności okazywania wsparcia (przecież nie mogłem okazać słabości; On nie okazywał jej nigdy). Z uśmiechania się w ciężkich chwilach (przecież nie mogłem pokazać smutku i zmartwienia, które mną targały). Do teraz czuję mocny uścisk dłoni na powitanie, kiedy się zbliżyłem do Jego szpitalnego łóżka. I na trwałe zapisał się w mojej pamięci Jego poważny, badawczy wzrok, kiedy zapewniałem Go, że będę czekał, aż wyjdzie ze szpitala, bym mógł przekazać mu kolejną część doktoratu…

Starałem się pokazać Profesorowi, że jestem silny. Dla Niego. Bo tak naprawdę w głębi serca nie byłem…

***

20 lutego 2020 roku, w „ten” czwartek i ostatni czwartek (czwartek był dniem zebrań zakładu romantologicznego od czasów, gdy kierował nim prof. Zbigniew Jerzy Nowak…) odszedł Człowiek o wielkim sercu, zostawiając po sobie niczym niedającą się zapełnić pustkę.

Profesorze, Mistrzu…

Wierzę, że jeszcze wrócimy do naszej niedokończonej rozmowy.

 

Motto stanowi parafrazę wiersza Różewicza. Zob. T. Różewicz: „Ocalony”. W: Tegoż: „Niepokój. Wiersze z lat 1945–1946”. Wrocław 1980, s. 15.

Fotografie pochodzą z prywatnego archiwum Rodziny Profesora. W tym miejscu składam podziękowania synowi Profesora, Markowi Lyszczynie, za ich udostępnienie.