ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (393) / 2020

Magdalena Kempna-Pieniążek,

ŚWIĘTY JUDASZ, PATRON ANTYBOHATERÓW (JUDASZ)

A A A
Jeff Loveness i Jakub Rebelka sprawnie lokują swoją opowieść o Judaszu w przestrzeniach wątpliwości i duchowych rozterek podmiotu, który z religijną tradycją styka się w czasach upływających pod znakiem relatywizmu i zmiennych punktów widzenia. O tym, że Szatan jest w istocie postacią tragiczną, przekonywali nas już co prawda wielcy romantycy i wszyscy ich intelektualni spadkobiercy, jednak to współczesna popkultura ery antybohaterów postanowiła uczynić z tego spostrzeżenia jedno ze swoich podstawowych założeń. „Judasz” wpisuje się w tę koncepcję, prezentując wizję świata, w której brak wyrazistych granic między dobrem a złem, a jedynym pewnikiem jest cierpienie.

Tytułowy bohater komiksu Lovenessa i Rebelki ma wiele wspólnego zarówno z Kainem Jasona Aarona („Przeklęty”), jak i z Noem Darrena Aronofsky’ego oraz Ariego Handla („Noe”), będąc przepełnionym bólem samotnikiem, skazanym na wieczne poszukiwania, przemierzającym zdegenerowany (za)świat, zmuszonym do realizacji moralnie wątpliwej misji, słowem: „uwięzionym w historii” – jak w pewnym momencie o nim i o innych jemu (i sobie) podobnych powie Lucyfer. W czasie swojej podróży przez piekło, do którego trafia po popełnionym samobójstwie, Judasz spotyka zresztą całą rzeszę potencjalnych biblijnych antybohaterów: ambitną Izebel, wojowniczego Goliata, żonę Lota, faraona z czasów Mojżesza i źle zrozumianego „złego” łotra.

W interpretacji Lucyfera, będącego przewodnikiem protagonisty, nie są to postaci negatywne, lecz tragiczne, oszukane przez historię i Boga, niecnie wykorzystane, zgodnie z zasadą, że „każda opowieść potrzebuje winowajcy”. Najciekawszym wątkiem „Judasza” jest – jeśli można tak powiedzieć – tekstowy charakter ukazanych w nim konfliktów. Wszak zarówno dzieje buntu Lucyfera, jak i główny powód piekielnych mąk Judasza wyrażają się w pytaniu o dyskurs: „Czy opowieść musiała być właśnie taka?”. Historia zbawienia jest u Lovenessa opresyjną narracją, z której nie sposób się wyzwolić, a kłamstwo, którego ujawnienia domaga się Lucyfer, wiąże się z problemem wolnej woli: skoro rola spełniona przez Judasza była niezbędnym elementem dziejów zbawienia, to dlaczego apostoł został potępiony? I czy wolna wola w ogóle istnieje, skoro historia została już napisana, a nasza w niej funkcja z góry określona?

Odpowiedzią na dylemat wolnej woli skonfrontowanej z ideą jedynego słusznego scenariusza jest w „Judaszu” przemiana świadomości i przyjęcie postawy, zgodnie z którą: „wiem, że nie jestem autorem własnej historii, ale godząc się na to, zyskuję wewnętrzną wolność”. Ostatecznie czarna aureola otaczająca głowę protagonisty urasta do rangi symbolu „innej” świętości, takiej, jaką można osiągnąć w otchłani piekieł. Nie jest to może rozwiązanie najbardziej oryginalne, ale z pewnością współgra z duchem czasów promujących ideę, że tyle jest sensu w otaczającym nas chaosie, ile sami w nim znajdziemy.

W tym miejscu koniecznie trzeba wspomnieć o rewelacyjnej pracy, jaką wykonał Jakub Rebelka, nadając kształt postaciom stworzonym przez Lovenessa. Rysunki polskiego artysty w śmiały i bezkompromisowy sposób oscylują między tradycją (wizerunek cierpiącego Chrystusa) a popkulturą (spektakularna wizja czarnoskrzydłego Lucyfera), stanowiąc doskonały wizualny ekwiwalent granicznego statusu protagonisty, któremu przyszło zarówno oglądać twarz Boga w całej Jego chwale, jak i patrzeć prosto w oczy Szatana.

Z dynamiką fabuły współgrają kolory. W „Judaszu” piekło tonie w zimnych błękitach, a niebo sprzed buntu Lucyfera jest krwiście czerwone. Podobny odcień Judasz napotka na samym dnie otchłani, dokąd podąży tropem Jezusa – wyrazisty to sygnał, iż w wizji Lovenessa i Rebelki piekło oraz niebo, przynajmniej w pewnym sensie, mogą się wymieniać miejscami (i rzeczywiście: w „Judaszu” niebo może być areną przemocy, a w piekle mogą mieć miejsce uczynki miłosierdzia). Upadek Lucyfera zostaje zaprezentowany jako świetlista kropla przecinająca plamę czerwieni w kierunku oddzielonej od niej wyraźną kreską plamy błękitu. Po raz kolejny – i znacznie bardziej radykalny – ta wizualna granica zostanie zatarta w złocistej eksplozji towarzyszącej podróży Jezusa w kierunku przeciwnym niż wędrówka Lucyfera – z dna piekieł ku niebu. Wyłom, jaki tworzy się na granicy dwóch płaszczyzn barwnych, to właśnie przestrzeń, w jakiej rozgrywa się pośmiertna historia Judasza, a zarazem szczelina, w której rodzą się antybohaterowie. W „Judaszu” bowiem nie ma postaci jednoznacznie określonych: każda (nawet Jezus) jest obarczona jakąś winą i każdej (nawet Lucyferowi) można współczuć, za wyjątkiem może samego Boga. Ten jednak nie ujawnia się bezpośrednio, pozostając enigmą, Innym, a zarazem narratorem opowieści, którą Lucyfer chce zdemaskować, Jezus wypełnić, a Judasz zrozumieć.

W wizji Lovenessa i Rebelki niebo i piekło nie są kategoriami ostatecznymi i raz ustalonymi. Tak samo jak niebo może przyjąć grzesznika, tak i w piekle mogą przebywać święci. W domenie Lucyfera najbardziej cierpią nie najgorsi zwyrodnialcy, lecz wątpiący – ci, którzy nie potrafią nazwać własnej winy. Być może zatem Lucyfer się pomylił: w dzisiejszej (pop)kulturze każda opowieść potrzebuje nie winowajcy, lecz antybohatera. W ten sposób Judasz nadal pozostaje więźniem cudzej historii, mimo iż snutej z innego punktu widzenia.
Jeff Loveness, Jakub Rebelka: „Judasz” („Judas”). Tłumaczenie: Jacek Żuławnik. Kultura Gniewu. Warszawa 2020.