ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (393) / 2020

Anita Jasińska,

WYCHOWANI DO PRZEMOCY (BOŻENA KEFF: 'STRAŻNICY FATUM')

A A A
Bożena Keff w swojej najnowszej publikacji dokonuje pogłębionej analizy problemu, który sygnalizowała blisko siedem lat wcześniej, w pracy „Antysemityzm. Niezamknięta historia” (2013). Badaczka, dzieląc kolejne rozdziały książki według porządku historycznego, opisała wówczas sposób, w jaki antysemityzm powstał i się rozprzestrzenił. Czytelnik mógł zatem śledzić rozwój nienawiści do Żydów od starożytności aż po wiek XX i XXI. Czasy „po Zagładzie”, jak pisze autorka, nie przynoszą jednak refleksji nad konsekwencjami wielowiekowych bezpodstawnych uprzedzeń, a wręcz przeciwnie, odnajdują nowe, skuteczne narzędzia i argumenty, które po pierwsze: pozwalają zintensyfikować wrogość do Żydów, po drugie: usprawiedliwić własne zachowanie, i po trzecie: odpowiedzialnością za mord obarczyć ofiary.

W „Strażnikach Fatum” badaczka pochyla się głównie nad tekstami z lat 40. i 50 XX wieku, by przyjrzeć się sposobom mówienia o Zagładzie. Cezurą, na jaką decyduje się eseistka, jest rok 1968 (zob. s. 5). Potem, jak podkreśla, następuje milczenie twórców, którzy po odzyskaniu głosu zmieniają praktykę pisarską.

Praca została podzielona na pięć niewielkich części, skupionych wokół konkretnego problemu badawczego; będą to kolejno: „Zapomniane, wyparte”; „Pomóż mi, zabij mnie”; „Uniwersalista wobec mogiły”, „Polski świadek (własnej) żydowskiej Zagłady” i „Wuj Jankiel”.

Rozdział „Zapomniane, wyparte. O literackich przedstawieniach Zagłady. Wybrane teksty wydane w Polsce w latach 40. i 50. XX wieku” jest próbą rozliczenia polskiej literatury ze sposobu, w jaki przedstawiała polsko-żydowskie relacje w czasie wojny. Autorka przywołuje teksty, które, jak deklaruje, powinny zostać odczytane na nowo, i takie, które niosą dużą wartość poznawczą, ale z jakiegoś powodu zostają zmarginalizowane, a tym samym pozbawione grupy odbiorców. Keff poddaje brawurowej interpretacji m.in. „Samsona” (1960) Kazimierza Brandysa, „Metę” (1945) Ludwika Heringa, dwa opowiadania Adolfa Rudnickiego: „Moją czarną brodę” (1947) i „Wielkanoc” (1947), która omyłkowo nazwana została „Wielkim Tygodniem” na 35 stronie, oraz „Handel dewocjonaliami” (1960) Mieczysława Frenkla. Konsekwentnie i precyzyjnie pozwala zobaczyć te fragmenty w przywołanych tytułach, które przy zmienionej optyce odkrywają inną perspektywę niż ta, do której się przyzwyczailiśmy. Owo przyzwyczajenie czyni autorka niemal kategorią deterministyczną w myśleniu o przeszłości. Rozpracowuje także stereotypowe narodowe klisze, pomagające strzec stworzonego autowizerunku sprawiedliwego lub/i skrzywdzonego Polaka. Formułuje reguły oraz prawa, którymi bohaterowie opowiadań i powieści byli wierni, a które dzisiaj pozostają przezroczyste, a przez to bezwiednie akceptowane i niezauważane.

Zreferowane w pracy podręczne vademecum antysemity zawiera kilka dobrze znanych uzasadnień, pozwalających odsunąć od siebie winę za stulecia upokorzeń żydowskich sąsiadów i paroksyzm w czasie drugiej wojny światowej. Należą do nich m.in. twierdzenia oparte na micie o zabijaniu dzieci na macę, ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa, czy bardziej współczesne zarzuty o bogactwo zdobyte podstępem, niechęć do Polaków lub żydokomunę. Odmienną kategorię tworzą wyobrażenia na temat uczynności polskiego społeczeństwa. Tu z kolei pojawiają się wyliczenia dotyczące liczby drzew w Ogrodzie Sprawiedliwych wsród Narodów Świata w Instytucie Yad Vashem (tzw. „zestaw z drzewkiem”) lub zapewnienia o niemożności niesienia pomocy ze względu na surowe konsekwencje. Autorka „Utworu o Matce i Ojczyźnie” zręcznie i bezkompromisowo obdziera je z logiki, pokazuje wypaczenia, błędy i przemilczenia historyczne, doprowadzające do anomii. Zdaje się, że zebrane i opisane frazesy pełnią rolę narodowych kołysanek, zapewniających lekki i bezpieczny sen.

Badaczka pochyla się także nad kultywowanym przez wieki, zakazanymi dzisiaj, antysemickimi wielkopostnymi przedstawieniami, prezentującymi maltretowanie i zabijanie Żyda-kukły. Festiwal okrucieństwa rodzi się z potrzeby ukarania winnego śmierci Jezusa Chrystusa. Winnymi są oczywiście Żydzi i to na nich spada zasłużona boska kara. Warto nadmienić, że w 2019 roku, w Wielki Piątek, w Pruchniku na Podkarpaciu została spalona wypchana słomą kukła mężczyzny z pejsami, przy udziale rozemocjonowanego tłumu. Wśród zgromadzonych mieszkańców, co pokazały kamery, przeważały dzieci. Wydarzenie, choć oficjalnie potępione, wywołało falę pozytywnych reakcji na portalach społecznościowych. Widowiskowy spektakl przynosi bowiem ulgę, poczucie równości i historycznej sprawiedliwości. Sprawiedliwości oraz równości kultury większościowej, której nadrzędną zasadą jest hierarchizacja i brak symetrii. To „wychowanie antysemickie” (s. 39) dokładnie określa „obiekty dozwolonej agresji” (s. 68), pozwalając na powielanie „tradycyjnych” wzorców przemocy w przyszłości bez poczucia wstydu.

Niemal niewidocznym przykładem antysemityzmu, który przywołuje Bożena Keff, jest obrazek „Żyda z pieniążkiem” obecny w wielu polskich domach. Egzotycznie wyglądający człowiek ma przynieść domownikom pieniądze (i, chciałoby się dopowiedzieć, złoto).

„Pomóż mi, zabij mnie. Wokół »Przy torze kolejowym« Zofii Nałkowskiej, Andrzeja Brzozowskiego i Michała Nekandy-Trepki”, czyli drugi i znakomity rozdział opracowania, przynosi namysł nad jednym z najlepiej znanych opowiadań w polskiej prozie XX wieku i jego filmowymi realizacjami. Za sprawą powszechnej, ponieważ wynikającej z kanonu lektur, znajomości tekstu Nałkowskiej to najbardziej zaskakująca część opracowania. Z łatwością przychodzi studiowanie cudzych interpretacji utworów, których czytelnik nie zna lub, dzięki uprzejmości interpretatora, poznaje we fragmentach. To stwarza fortunną przestrzeń do uznania rozpoznań autora. Inaczej dzieje się jednak wtedy, kiedy tekst i jego omówienia są ogólnie znane. Narracja szkolna wyposażyła uczniów w narzędzia i odpowiednią perspektywę, które oświetliły tekst tylko w takich miejscach, by opowiadanie nie budziło wątpliwości i nie ewokowało niepotrzebnych pytań. By, mówiąc prościej, można było jednogłośnie i na forum klasy usprawiedliwić tytułowych „strażników fatum”, czyli w tym wypadku, morderców zbiegłej z transportu Żydówki. Ostatnia kropka w uczniowskim zeszycie zdaje się zamykać ten niechlubny rozdział historii raz na zawsze. Bożena Keff oponuje. Proponuje ponowną lekturę opowiadania, wskazując dobitnie na pominięte w klasowej ławce passusy. Autorka sprawnym ruchem, krok po kroku, obnaża tekst Nałkowskiej. Obdziera z kulturowego naddatku, przyzwyczajeń, mitów i przekonań. Pyta o rolę świadka, przygląda się temu, kto naciska spust, i tym, którzy strzał umożliwiają, czyni uwagi dotyczące płci opisanych bohaterów i próbuje osadzić opowiadanie w ramach antycznego dramatu. Udowadnia tym samym, że, powtarzając za Nachmanem Blumentalem, niewinne słowa (i filmowe gesty) nie istnieją.

W trzecim rozdziale, „Uniwersalista wobec mogiły. Niewygłoszona mowa Tuwima na od odsłonięcie pomnika Bohaterów Getta, 1949 rok. Dyskurs dotyczący Żydów w filozofii i ideologii od Oświecenia do lat 40. XX wieku”, autorka śledzi polityczno-filozoficzną drogę do jednoczesnej emancypacji ludności żydowskiej (rewolucja francuska) i próby jej uniwersalizacji, ponieważ „trzeba Żydów ubrać w uniwersalny strój Człowieka” (s. 119) i Żyd „w zasadzie jest ALBO Żydem, ALBO człowiekiem; w filozofii dziewiętnastowiecznych niemieckich filozofów, ale także w chrześcijańskiej teologii Żydzi zasadniczo powinni odejść od swojej żydowskiej tożsamości, żeby wejść do rasy ludzkiej” (s. 125). Niemal na jednym wdechu zestawieni ze sobą zostają Denis Diderot, Wolter, Moses Mendelssohn, Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Immanuel Kant, Karl Marks czy Max Weber. O wartości tekstu świadczy wielość przykładów i rozbudowany komentarz, który pozwala swobodnie popłynąć czytelnikowi wraz z wartkim nurtem myśli Keff.

Od tekstu niewygłoszonej mowy Juliana Tuwima oraz zawartej w nim idei Oświecenia badaczka płynnie przechodzi do poezji Tadeusza Różewicza. Teksty kilku utworów poety, takich jak „Warkoczyk”, „Gałąź” i „Drewniany karabin”, będą tworzyły klamrę kompozycyjną czwartego rozdziału: „Polski świadek (własnej) żydowskiej Zagłady. O poezji i prozie na temat Zagłady w twórczości Tadeusza Różewicza”. Autorka pochyla się nad dwiema przeciwległymi koncepcjami interpretacyjnymi tej twórczości, reprezentowanymi kolejno przez Aleksandrę Ubertowską oraz Krystynę i Piotra Pietrychów. Problem badawczy oscyluje wokół pytania o obecność Zagłady w twórczości poety i jej ewentualny sposób manifestacji. Granice rozważań rozpięte zostały między Ubertowską, która w poezji Różewicza upatruje żydowskiego ocaleńca, skazaną na Zagładę ofiarę, a perspektywą Pietrychów, którzy obstają raczej za figurą polskiego świadka, osoby jedynie obserwującej zmieniającą się prędką rzeczywistość. Stanowisko autorki „Strażników Fatum” wybrzmi, choć jego prezentacja poprzedzona będzie długim, ale potrzebnym i poznawczo ciekawym „wstępem”. I to właśnie fragmenty tej części uważam za najcenniejsze. Keff stwarza „regulamin gościa” (s. 140), czyli zespół zasad, które gość-Żyd musi przyjąć i w pełni zaakceptować, by gospodarz-Polak próbował zechcieć przyjąć go w swoim domu. Katalog „dobrych zachowań” krąży wokół kwestii polskiego antysemityzmu. Gość nie tylko nie może o nim wspominać, ale powinien go także negować, a na pewno strofować tych, którzy odważą się zapuścić do piwnic gospodarskiego domu. Nie wszyscy muszą jednak przystać na obowiązujący zestaw zasad. Badaczka pokazuje trzy przykładowe możliwości zachowania wobec regulaminu kultury dominującej oraz konsekwencje tych działań. Można zawierzyć silniejszemu i zgodzić się z polityką większościową, stanąć po stronie prawdy polubownej („chcieć zarówno prawdy, jak i nieprawdy” [s. 151]) lub, to opcja najbardziej kontrowersyjna, ale i promowana przez pisarkę, zostać poza regulaminem, w „mniejszości intelektualnej” (s. 153).

Piąty, ostatni rozdział, to „Wuj Jankiel. O samodegradacji”. Jankiel to, najkrócej rzecz ujmując, Żyd-antysemita. Keff rozprawia się z poprawnym politycznie, ale przemocowym zjawiskiem asymilacji. Pokazuje pułapkę myślenia o społeczności żydowskiej jako amalgamacie, spójnej oraz niepodzielnej całości, jednolitej masie. Dziecięce powiedzenie „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, świadczące o grupowej solidarności, nabiera demonicznego kształtu. Wybrzmiewa nie jako godna pochwały obietnica, ale ciążąca przez stulecia klątwa. Podobnie dzieje się w przywołanym w dziele zdaniu-usprawiedliwieniu: „to obudziło antysemityzm”. Keff trafnie zauważa, iż „[to stwierdzenie – A.J.] jest głęboko nieprawdziwe – nic nie »obudzi« antysemityzmu, jeśli go nie ma. Wszystko »może go obudzić«, jeśli antysemityzm jest” (s. 186). Odległość Polaków i Żydów nigdy nie pozwalała na współczucie – nie dzielił ich tylko gettowy mur, ale wieki nienawiści. Jak zauważa Adolf Rudnicki w „Wielkanocy”, „detonacje wstrząsnęły ziemią, ulicami, ale nie ludźmi” (Rudnicki 1988: 299).

Niewielka, bo dwustustronicowa publikacja, dzięki przyjętej przez badaczkę perspektywie staje się pretekstem do rewizjonistycznego namysłu nad polsko-żydowskimi relacjami. Niezwykłą zaletę stanowi uporządkowany i jasny tok narracji, który nie jest wcale oczywisty dla tego rodzaju tekstów.

Na koniec warto przywołać konstatacje Joanny Tokarskiej-Bakir z czwartej strony okładki: „Dla kogo jest ta książka? Na pewno nie dla »rasowych polskich inteligentów«, zmęczonych Zagładą, jeszcze zanim zaczęli o niej czytać”. Ta smutna diagnoza polskiego społeczeństwa znajduje potwierdzenie w prasie, mediach i na portalach społecznościowych. Polonocentryzm odbierany jest jako „dobry patriotyzm” oraz zdrowy rozsądek. Dyskusja, która otwarcie prowadzi do refleksji nad Holokaustem lub jedynie wywołuje go jako kontekst, odbierana jest często jako jawna napaść na Polskę i jej (najczęściej szlacheckie!) wartości. Należy zatem, w duchu miłości do ojczyzny, bronić granic kraju i własnego dobrego samopoczucia. Wtedy rozmowa sprowadzona zostaje na dobrze znany teren sportowego boiska: jesteśmy jacyś my i są jacyś oni, fantazmatyczni Inni, pozbawieni ludzkich cech oraz motywacji, wyobrażeni Źli. Zaczyna się kolejna nierówna gra na argumenty o „zestaw z drzewkiem”, żydowską „bierność” i boską dziejową sprawiedliwość.

„Strażnicy Fatum” to propozycja niezwykle ważna i potrzebna. Opublikowana w Wydawnictwie Krytyki Politycznej w serii Idee, która powzięła za cel „radykalną zmianę języka publicznego, a co za tym idzie – sposobów myślenia o najistotniejszych kwestiach współczesności” (s. 2), zdaje się w całości wypełniać powierzone zadanie. To, co moim zdaniem najwartościowsze, to konfrontacyjny charakter lektury. Bożena Keff nie godzi się na półśrodki, półkroki i półsłówka. Należy jedynie mieć nadzieję, że praca autorki dotrze w te miejsca, których mroki pozostawały dotychczas głuche na głosy badaczy, oraz tam, gdzie przyjęło się nadal mówić, że Żydów zabijali antysemici bez nazwiska i narodowości.

LITERATURA:

Rudnicki A.: „Wielkanoc”. W: „Męczeństwo i zagłada Żydów w zapisach literatury polskiej”. Oprac. I. Maciejewska. Warszawa 1988.
Bożena Keff: Strażnicy Fatum. Literatura dekad powojennych o Zagładzie, Polakach i Żydach. Dyskurs publiczny wobec antysemityzmu”. Wydawnictwo Krytyki Politycznej. Warszawa 2020 [seria: Idee].