ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (393) / 2020

Bartosz Marzec,

CZUŁY REALIZM (NIC NIE GINIE)

A A A
„Na szczęście to jest życie. To nie jest film” – mówi na początku jeden z bohaterów „Nic nie ginie”. Wtedy jeszcze zdanie to wydaje się zręczną, autotematyczną zagrywką, ale z każdą kolejną sceną nabiera mocy, aż ostatecznie staje się przewrotnym podsumowaniem dyplomu studentów Wydziału Aktorskiego łódzkiej filmówki, a zarazem pełnometrażowego debiutu Kaliny Alabrudzińskiej.

„Nic nie ginie” to kino spod znaku realizmu, bliskie życiu, a zarazem odznaczające się niezwykłą czułością. I ma ona solidne podstawy. Po pierwsze, osobisty charakter filmu. W końcu to pierwsze dziecko zarówno młodych, kończących szkołę aktorów i aktorek, jak i reżyserki, zresztą także absolwentki tej szkoły. A do takich dzieł przystępuje się ze szczególną czułością. Po drugie, strategia reżyserska Kaliny Alabrudzińskiej, opierająca się na czerpaniu z aktorów i aktorek tego, co noszą w sobie – przede wszystkim jako ludzie. W „Nic nie ginie” nie chodziło więc wyłącznie o to, żeby pokazać widowni, czegóż to zdolna młodzież nauczyła się pod egidą zasłużonej uczelni, ale o to, by wyjść poza akademickie schematy – stworzyć coś autentycznego i ciekawego. I to się udało: reżyserię Kaliny Alabrudzińskiej nagrodzono na Festiwalu Młodzi i Film, a aktorzy opowiadali o pracy z twórczynią w samych superlatywach. Co bynajmniej nie jest regułą. Po trzecie wreszcie, scenopisarskie zdolności Alabrudzińskiej, w szczególności wyjątkowa smykałka do dialogów. W rozmowach bohaterów jej filmu jest w zasadzie wszystko: humor i smutek, wrażliwość i hardość, słodycz i gorycz, entuzjazm i melancholia, niepohamowany narcyzm i pasywno-agresywne szyderstwo. Czyli jak w życiu.

Ta zdolność reżyserki do snucia wielogłosowej, a przy tym rytmicznej narracji ujawniła się w nie najłatwiejszych warunkach filmu dyplomowego. Odkąd rektor szkoły Mariusz Grzegorzek wprowadził ten swoisty format, powstało pięć takich tytułów: „Śpiewający obrusik” samego Grzegorzka, „Kryształowa dziewczyna” Artura Urbańskiego, „Soyer” Łukasza Barczyka, „Monument” Jagody Szelc i ostatnio „Nic nie ginie”. Przy okazji kolejnych premier powraca do mnie pytanie o młodych aktorów i aktorki, którzy nie zostali zaangażowani w dyplomowy projekt i nie pokazali się na dużym ekranie z koleżankami i kolegami ze studiów. A dotychczas tylko Jagoda Szelc, realizując „Monument”, zaprosiła do współpracy cały rok. Lecz w takim przypadku ograniczenia filmu dyplomowego związane z metrażem – a więc także z określoną dramaturgią – powodują, że część obsady może pojawić się na ekranie tylko na krótko, w zasadzie symbolicznie.

W „Nic nie ginie” wystąpił prawie cały rok. Aktorzy i aktorki wcielili się w uczestników terapii grupowej. W tej galerii zniuansowanych postaci czekają na widzów: dogadujący się lepiej z żółwiami niż z ludźmi „Donatello” (skojarzenie z „Wojowniczymi Żółwiami Ninja” jak najbardziej na miejscu), łaknący uwagi jak kania dżdżu aktor, dbająca o komfort wszystkich poza własnym Klaudia, ostry jak brzytwa – którą sam się rani – uszczypliwy Przemek oraz żyjąca w nie zawsze akceptowanym smutku, „za dużo myśląca” Maja. Bohaterowie wchodzą ze sobą w różnego typu interakcje: od flirtu do konfliktu, i po cichutku, bez zbędnych fajerwerków, przechodzą przemiany. W dodatku każda z tych postaci to swoista szkatułka, w której kryje się mała, błyskotliwa etiuda. Wisienką na tym pieczołowicie przygotowanym torcie jest niedoskonały, acz sprawnie poruszający się po meandrach międzyludzkiej komunikacji terapeuta. Gra go Dobromir Dymecki, już wykształcony aktor, którego widzowie mogą znać choćby z przedstawienia „Cząstki kobiety” Kornela Mundruczó wystawionego w TR Warszawa czy ze zrealizowanego dla Netfliksa serialu „1983”.

W kameralnym „Nic nie ginie” odbijają się pragnienia i lęki, fantazje i fiksacje, smutki małe i mniejsze. Choć film nie został pomyślany jako zbiorowy portret dzisiejszych młodych ludzi (i słusznie, bo takie założenia zwykle kończą się katastrofą), to część widowni z pewnością może przejrzeć się w nim jak w lustrze. Krótko mówiąc: dyplom na piątkę.
„Nic nie ginie”. Scenariusz i reżyseria: Kalina Alabrudzińska. Obsada: Zuzanna Puławska, Michał Surosz, Piotr Pacek, Wiktoria Filus, Jan Hrynkiewicz, Karol Nowiński, Paweł Głowaty, Katarzyna Majda, Karol Kunysz, Faustyna Kazimierska, Filip Warot, Robert Ratuszny, Izabela Gąska, Ksenia Tchórzko, Mateusz Grodecki, Elżbieta Zajko, Sebastian Śmigielski, Maria Kowalska, Kamil Rodek, Dobromir Dymecki. Polska 2019, 71 min.
Film dostępny na platformach Canal+ i Player.pl.