Marta Bieganowska-Molendowska,
INTELIGENCJA JAKO ŹRÓDŁO CIERPIEŃ (JEANNE SIAUD-FACCHIN: 'ZBYT INTELIGENTNI, ŻEBY ŻYĆ SZCZĘŚLIWIE')
A
A
A
Ocenianie książki po okładce – metaforyczne czy dosłowne, zdarza się każdemu. To uproszczenie poznawcze, choć obarczone dużym ryzykiem błędu, nigdy nie jest do końca bezpodstawne – a w kontekście książek zwłaszcza! Skądś przecież wzięła się sowa-okularnica siedząca na liściach laurowych (?) na okładce nowej propozycji Wydawnictwa Feeria, książki „Zbyt inteligentni, żeby żyć szczęśliwie” (oryg. Trop intelligent pour être heureux? L’adulte surdoué) autorstwa francuskiej psycholożki i psychoterapeutki Jeanne Siaud-Facchin, ktoś zadecydował o zamianie wątpliwości wybrzmiewającej w źródłowym tytule na postawioną mocno tezę w polskim tłumaczeniu; wreszcie gdzieś na pewno leżą przyczyny umieszczenia na tylnej stronie okładki blurba nawiązującego do niezbyt chlubnej tradycji literatury poradnikowej („Z jej pomocą [niniejszej książki – M.B.-M.] w końcu pojmiesz i na nowo oswoisz własną osobowość, a dzięki temu, że połączysz swoje zasoby intelektualne i emocjonalne, zyskasz zrozumienie i akceptację otoczenia. Autorka […] da ci konkretne wskazówki, jak zamienić wieczny roller-coaster w zadowolenie z życia i sprawić, by szczególna kreatywność i nadwydajność przyniosła tak oczekiwane poczucie spełnienia”). Działania obliczone przez wydawcę niewątpliwie na uwiedzenie czytelnika przypuszczalnie sprawią, że mało który rzeczywiście zainteresowany sięgnie po tę publikację, założywszy, że trywializuje ona jego problemy, sprowadzając je w gruncie rzeczy do treningu mentalnego. I będzie to ogromna szkoda.
Nie ukrywam, że przed zapoznaniem się z propozycją Siaud-Facchin dałam wywieść się w pole dwukrotnie. Po raz pierwszy – rzecz jasna, zerkając na przednią część okładki. Komuż nie przyszło od razu na myśl w zetknięciu z chwytliwą tezą zawartą w tytule książki: „Tak! To o mnie! Natychmiast muszę to przeczytać!”? Drugą zmyłkę stanowiła, jak już wzmiankowałam wyżej, lektura noty rekomendującej, która spełniła dokładnie odwrotność swojej funkcji, sprawiając, że na myśl o dalszym zapoznawaniu się ze „Zbyt inteligentnymi…” poczułam trudną do opanowania niechęć. Pewnie gdyby nie poczynione wcześniej zobowiązanie, nie udałoby się jej zapewne zmóc do dziś.
Francuska badaczka poddaje zadany temat bardzo dokładnemu, kompleksowemu oglądowi z wielu punktów widzenia. Szczególny typ inteligencji, nazywany w książce – co sama autorka przyznaje – niezbyt fortunnie „nadinteligencją”, jest w ramach nauk psychologicznych zagadnieniem wieloaspektowym i tak właśnie Siaud-Facchin traktuje go w swojej publikacji, poczynając od analiz związanych z problemami terminologicznymi, następnie psychometrycznymi, metodologicznymi, w dalszej kolejności przechodząc do psychologii emocji, osobowości, różnic indywidualnych, by zakończyć na praktycznych aspektach psychologii rozwojowej i wychowawczej. Na końcu autorka serwuje czytelnikowi kilka trików, stosowanych przez nią w praktyce klinicznej, które mogą ułatwić mu pracę nad samoaktualizacją, korzystaniem z własnego potencjału i wgląd w mechanizmy swojego odczuwania i postępowania w utrudnionych warunkach „nadinteligencji”.
Czym zatem jest ów tajemniczy typ inteligencji czyniący obdarzonych nim nieszczęśliwymi? Według badaczki stanowi on połączenie wysokiego ilorazu inteligencji mierzonego testami psychometrycznymi z niezwykłą wrażliwością sensoryczną i emocjonalną („[…] potężne zasoby intelektualne, fenomenalne umiejętności rozumienia, analizy i zapamiętywania ORAZ wrażliwość, pobudliwość, receptywność emocjonalna, postrzeganie wszystkimi pięcioma zmysłami jednocześnie, przenikliwość, której zasięg i intensywność są tak wielkie, że zagarniają całą przestrzeń myślenia. […] Bycie nadinteligentnym to sposób istnienia w świecie wpływający na całą osobowość” [s. 14]). Taki sposób funkcjonowania w sferze psychologicznej, jeśli nie został poprawnie zintegrowany na którymś z etapów rozwojowych, może przyczyniać się do powstawania szeregu trudności i czynić prawdziwie nieszczęśliwym.
Siaud-Facchin rzeczywiście ogromną część pracy poświęca na wyjaśnienie, dlaczego osobom nadinteligentnym trudniej niż innym jest osiągnąć zadowolenie z życia, wykorzystywać swój potencjał i budować trwałe, satysfakcjonujące relacje (być może tę część wyżej ceni wydawca, skoro zadecydował o zasadności usunięcia znaku zapytania z oryginalnego tytułu?). Zebrany materiał jest dobrze uargumentowany i logicznie skomponowany, słowem – przekonujący; wyraźnie ukazuje głęboką znajomość tematu. Człowiek nadinteligentny jawi się jako osobowość pełna paradoksów: dzieci-„zebry”, jak nazywa je autorka, choć obdarzone nieprzeciętnym intelektem, często kiepsko radzą sobie w szkole i trudno im odnajdywać się w grupach rówieśniczych; dorosłym zaś w wybitnym (a nieraz nawet wystarczająco dobrym…) funkcjonowaniu przeszkadzają ciągłe uczucie nudy i potrzeba poszukiwania wrażeń, wieczne poczucie niedopasowania, niecierpliwość, poczucie winy nad marnowanym potencjałem, co prowadzi wreszcie do odczuwania niespełnienia życiowego. Jednostki o wysokiej świadomości, zarówno dzieci, jak i dorośli, żyją w permanentnym poczuciu lęku – o siebie i swoich bliskich, ale też, jako osoby szczególnie empatyczne, odczuwają stały niepokój związany z niesprawiedliwością społeczną i przyszłością świata jako takiego. Często w związku z tym bywają przez otoczenie uważani za dziwaków, a dzieci – za przemądrzałe, ponure, czy zwyczajnie „jakieś dziwne”. Taki mechanizm jedynie pogrąża ich w towarzyszącym im już prymarnie poczuciu samotności.
Powyższa rekapitulacja tez zawartych w pierwszej części publikacji jest, rzecz jasna, ogromnym uproszczeniem i chociażby dlatego warto zapoznać się z jej całością, by odkryć wszystkie wskazywane przez badaczkę niuanse funkcjonowania osób nadinteligentnych. Sam „fenotyp” tego typu intelektu także różni się osobniczo (por. rozdział 7: „Nadinteligentne kobiety”), a wśród osób nadinteligentnych spotkać można także – zapewne wcale niemało – jednostek wysoko funkcjonujących. Część poświęconą tymże oceniam szczególnie przychylnie; zawiera ona bowiem opis i analizę udanych sposobów radzenia sobie w świecie (okazuje się, że nie tylko życie w wyparciu stanowi remedium na „ból istnienia”…) i łagodzi nieco dosyć niewesoły, a czasem nawet tragiczny obraz życia osób obdarzonych szczególnym typem intelektu.
Kolejną siłą pracy Siaud-Facchin jest część poświęcona pragmatycznym aspektom wychowawczym, czyli jak postępować z małą „zebrą”, by pomóc jej z wysoko wrażliwego dziecka stać się szczęśliwym dorosłym, nie tłamsząc jednocześnie tego, co stoi u podstaw jego osobowości. Autorka skupia się na zagadnieniach związanych z wrażliwością na niezwykłość dziecka, szacunkiem do niej i wspieraniem naturalnych zasobów. Jest przy tym dosyć uniwersalna, tak że sądzę, że rodzice dzieci o każdym typie inteligencji skorzystają z zawartej tam wiedzy i wskazówek, na przykład takich jak: „towarzyszyć to wziąć za rękę i wskazywać ścieżki, nie ciągnąć i nie pchać, by dziecko wybrało je za wszelką cenę. To zachęcać, chwalić, nagradzać za każdy wysiłek. A przede wszystkim dodawać otuchy, i to często” (s. 264). Inne ważne aspekty psychologii wychowawczej wskazywane przez autorkę jako kluczowe we wspieraniu nadinteligentnych dzieci to: budowa otoczenia sprzyjającego solidnemu obrazowi siebie, zabezpieczenie potrzeby stabilności emocjonalnej, wykazywanie autentycznego zrozumienia, wspieranie umiejętności nawiązywania przyjaźni, wiary w siebie i afirmacji swojej niezwykłości; w skrócie to „umożliwienie dziecku dorastania w zgodzie z nim samym” (s. 267). Tylko tyle i aż tyle.
Choć funkcjonowanie osób nadinteligentnych to stosunkowo młody obszar badawczy, to zaprezentowany przez autorkę materiał jest bogaty i świetnie usystematyzowany. Siaud-Facchin wrażliwie, z empatią i szacunkiem opisuje i poddaje fachowej analizie metody adaptacyjne „zebr”, nie trywializując problematyki i nie sprowadzając swojej publikacji do poradnika rozwoju osobistego (co usilnie sugeruje polski wydawca). Warto się z tą książką zapoznać, by zrozumieć, że wielki intelekt rzadko jest równoznaczny z losem wygranym na loterii.
Nie ukrywam, że przed zapoznaniem się z propozycją Siaud-Facchin dałam wywieść się w pole dwukrotnie. Po raz pierwszy – rzecz jasna, zerkając na przednią część okładki. Komuż nie przyszło od razu na myśl w zetknięciu z chwytliwą tezą zawartą w tytule książki: „Tak! To o mnie! Natychmiast muszę to przeczytać!”? Drugą zmyłkę stanowiła, jak już wzmiankowałam wyżej, lektura noty rekomendującej, która spełniła dokładnie odwrotność swojej funkcji, sprawiając, że na myśl o dalszym zapoznawaniu się ze „Zbyt inteligentnymi…” poczułam trudną do opanowania niechęć. Pewnie gdyby nie poczynione wcześniej zobowiązanie, nie udałoby się jej zapewne zmóc do dziś.
Francuska badaczka poddaje zadany temat bardzo dokładnemu, kompleksowemu oglądowi z wielu punktów widzenia. Szczególny typ inteligencji, nazywany w książce – co sama autorka przyznaje – niezbyt fortunnie „nadinteligencją”, jest w ramach nauk psychologicznych zagadnieniem wieloaspektowym i tak właśnie Siaud-Facchin traktuje go w swojej publikacji, poczynając od analiz związanych z problemami terminologicznymi, następnie psychometrycznymi, metodologicznymi, w dalszej kolejności przechodząc do psychologii emocji, osobowości, różnic indywidualnych, by zakończyć na praktycznych aspektach psychologii rozwojowej i wychowawczej. Na końcu autorka serwuje czytelnikowi kilka trików, stosowanych przez nią w praktyce klinicznej, które mogą ułatwić mu pracę nad samoaktualizacją, korzystaniem z własnego potencjału i wgląd w mechanizmy swojego odczuwania i postępowania w utrudnionych warunkach „nadinteligencji”.
Czym zatem jest ów tajemniczy typ inteligencji czyniący obdarzonych nim nieszczęśliwymi? Według badaczki stanowi on połączenie wysokiego ilorazu inteligencji mierzonego testami psychometrycznymi z niezwykłą wrażliwością sensoryczną i emocjonalną („[…] potężne zasoby intelektualne, fenomenalne umiejętności rozumienia, analizy i zapamiętywania ORAZ wrażliwość, pobudliwość, receptywność emocjonalna, postrzeganie wszystkimi pięcioma zmysłami jednocześnie, przenikliwość, której zasięg i intensywność są tak wielkie, że zagarniają całą przestrzeń myślenia. […] Bycie nadinteligentnym to sposób istnienia w świecie wpływający na całą osobowość” [s. 14]). Taki sposób funkcjonowania w sferze psychologicznej, jeśli nie został poprawnie zintegrowany na którymś z etapów rozwojowych, może przyczyniać się do powstawania szeregu trudności i czynić prawdziwie nieszczęśliwym.
Siaud-Facchin rzeczywiście ogromną część pracy poświęca na wyjaśnienie, dlaczego osobom nadinteligentnym trudniej niż innym jest osiągnąć zadowolenie z życia, wykorzystywać swój potencjał i budować trwałe, satysfakcjonujące relacje (być może tę część wyżej ceni wydawca, skoro zadecydował o zasadności usunięcia znaku zapytania z oryginalnego tytułu?). Zebrany materiał jest dobrze uargumentowany i logicznie skomponowany, słowem – przekonujący; wyraźnie ukazuje głęboką znajomość tematu. Człowiek nadinteligentny jawi się jako osobowość pełna paradoksów: dzieci-„zebry”, jak nazywa je autorka, choć obdarzone nieprzeciętnym intelektem, często kiepsko radzą sobie w szkole i trudno im odnajdywać się w grupach rówieśniczych; dorosłym zaś w wybitnym (a nieraz nawet wystarczająco dobrym…) funkcjonowaniu przeszkadzają ciągłe uczucie nudy i potrzeba poszukiwania wrażeń, wieczne poczucie niedopasowania, niecierpliwość, poczucie winy nad marnowanym potencjałem, co prowadzi wreszcie do odczuwania niespełnienia życiowego. Jednostki o wysokiej świadomości, zarówno dzieci, jak i dorośli, żyją w permanentnym poczuciu lęku – o siebie i swoich bliskich, ale też, jako osoby szczególnie empatyczne, odczuwają stały niepokój związany z niesprawiedliwością społeczną i przyszłością świata jako takiego. Często w związku z tym bywają przez otoczenie uważani za dziwaków, a dzieci – za przemądrzałe, ponure, czy zwyczajnie „jakieś dziwne”. Taki mechanizm jedynie pogrąża ich w towarzyszącym im już prymarnie poczuciu samotności.
Powyższa rekapitulacja tez zawartych w pierwszej części publikacji jest, rzecz jasna, ogromnym uproszczeniem i chociażby dlatego warto zapoznać się z jej całością, by odkryć wszystkie wskazywane przez badaczkę niuanse funkcjonowania osób nadinteligentnych. Sam „fenotyp” tego typu intelektu także różni się osobniczo (por. rozdział 7: „Nadinteligentne kobiety”), a wśród osób nadinteligentnych spotkać można także – zapewne wcale niemało – jednostek wysoko funkcjonujących. Część poświęconą tymże oceniam szczególnie przychylnie; zawiera ona bowiem opis i analizę udanych sposobów radzenia sobie w świecie (okazuje się, że nie tylko życie w wyparciu stanowi remedium na „ból istnienia”…) i łagodzi nieco dosyć niewesoły, a czasem nawet tragiczny obraz życia osób obdarzonych szczególnym typem intelektu.
Kolejną siłą pracy Siaud-Facchin jest część poświęcona pragmatycznym aspektom wychowawczym, czyli jak postępować z małą „zebrą”, by pomóc jej z wysoko wrażliwego dziecka stać się szczęśliwym dorosłym, nie tłamsząc jednocześnie tego, co stoi u podstaw jego osobowości. Autorka skupia się na zagadnieniach związanych z wrażliwością na niezwykłość dziecka, szacunkiem do niej i wspieraniem naturalnych zasobów. Jest przy tym dosyć uniwersalna, tak że sądzę, że rodzice dzieci o każdym typie inteligencji skorzystają z zawartej tam wiedzy i wskazówek, na przykład takich jak: „towarzyszyć to wziąć za rękę i wskazywać ścieżki, nie ciągnąć i nie pchać, by dziecko wybrało je za wszelką cenę. To zachęcać, chwalić, nagradzać za każdy wysiłek. A przede wszystkim dodawać otuchy, i to często” (s. 264). Inne ważne aspekty psychologii wychowawczej wskazywane przez autorkę jako kluczowe we wspieraniu nadinteligentnych dzieci to: budowa otoczenia sprzyjającego solidnemu obrazowi siebie, zabezpieczenie potrzeby stabilności emocjonalnej, wykazywanie autentycznego zrozumienia, wspieranie umiejętności nawiązywania przyjaźni, wiary w siebie i afirmacji swojej niezwykłości; w skrócie to „umożliwienie dziecku dorastania w zgodzie z nim samym” (s. 267). Tylko tyle i aż tyle.
Choć funkcjonowanie osób nadinteligentnych to stosunkowo młody obszar badawczy, to zaprezentowany przez autorkę materiał jest bogaty i świetnie usystematyzowany. Siaud-Facchin wrażliwie, z empatią i szacunkiem opisuje i poddaje fachowej analizie metody adaptacyjne „zebr”, nie trywializując problematyki i nie sprowadzając swojej publikacji do poradnika rozwoju osobistego (co usilnie sugeruje polski wydawca). Warto się z tą książką zapoznać, by zrozumieć, że wielki intelekt rzadko jest równoznaczny z losem wygranym na loterii.
Jeanne Siaud-Facchin: „Zbyt inteligentni, żeby żyć szczęśliwie”. Wydawnictwo Feeria. Łódź 2020.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |