ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (397) / 2020

Monika Ładoń,

KARTOGRAFIA (NIE)MOŻLIWEGO (SEBASTIAN PORZUCZEK: 'MAPOWANIE BÓLU. LEKTURA - SPOJRZENIE - AFEKT')

A A A
Całkiem niedawno, recenzując na tych samych łamach klasyczną książkę Elaine Scarry „Ból. Konstruowanie i dekonstruowanie świata w obliczu cierpienia”, wynotowałam z niej ważny dla mnie fragment. Ból – powiada Scarry – „odznacza się dwiema cechami. Albo pozostaje niemy, albo ucisza wszystkie inne w chwili, w której zaczyna się wypowiadać: w chwili, w której język zaczyna wyrażać rzeczywistość bólu, sprawia, że wszystkie inne wypowiedzi i interpretacje stają się żałosne i nie na miejscu, tak samo opróżnione z treści, jak umysł cierpiącej osoby. W obliczu początkowego faktu bólu wszystkie jego konsekwencje (…) wydają się trywializacjami, pominięciem sedna, pominięciem samego bólu” (Scarry 2019: 85-86). Na marginesie tych spostrzeżeń pytałam wówczas, jak nie pozwolić się jednak zaszantażować bólowi, jak go – przynajmniej dyskursywnie – ujarzmić i pokonać impas, do którego doprowadza nas jego niewyrażalność. Lektura kolejnej pozycji z półki dolorycznej – „Mapowania bólu…” Sebastiana Porzuczka – dowodzi nie tylko, że krańcowo alienujący i izolujący charakter bólu jest pozorny, ale również, że praktyki jego werbalizowania i interpretowania są projektem niedokończonym, otwartym, czekającym na dalsze eksploracje i opisy.

Propozycja mapy kreślonej przez Porzuczka wydaje mi się warta uwagi z kilku względów. Zacznę od kompozycji i kryjącego się za nią konceptu: „Porządek rozdziałów wyznaczają tu zasadniczo dwa subtelne, nieostre przejścia od ujęcia radykalnie negatywnego – bólu jako nietranzytywnego, niewypowiadalnego – do rozpoznania w cierpieniu pozytywności jako potencjału interioryzacji podmiotowych doznań” (s. 19) – i nie o przejście od negatywnego do pozytywnego bieguna bólu mi chodzi, a o akcent padający na przymiotniki: subtelne, nieostre. Dalej bowiem Porzuczek dookreśla strukturę przedstawionych rozdziałów jako „niespoistą, słabą” (s. 20), podpiera się Adoriańską metodą konstelacji, by wreszcie tak przedstawić własne przedsięwzięcie badawcze: „nakreślić można coś w rodzaju mapy: pełnej białych plam, niezbadanych obszarów doznań, afektywnych przemieszczeń w nieznane” (s. 21). Wyławiam te subtelności w sposobie stawiania tez, bo kryje się za nimi z jednej strony świadoma taktyka autora (niemająca, jak sądzę, na celu usprawiedliwienia, a pokazująca raczej trzeźwe i merytoryczne spojrzenie na rozległość opisywanej problematyki), z drugiej bliskie mi przekonanie, że mapowanie bólu nie osiągnęło wciąż pełnego, wyczerpującego stanu. Jakkolwiek Porzuczkowi udaje się z powodzeniem zapełnić kilka białych plam oraz wytyczyć ciekawe trasy w konceptualizacjach bólu, to podoba mi się pozycja, z jakiej je kreśli, ufundowana przecież nie na niewiedzy, a na pewnej pokorze wobec umykającego fenomenu. Jakby autor był świadomy, że przesadna dezynwoltura groziłaby – jak pisała Scarry – „pominięciem sedna, pominięciem samego bólu”. Porzuczek zatem jest tyleż ostrożny i nieśmiały w swych próbach mapowania, co świetnie do tego przygotowany i uzbrojony w odpowiednie narzędzia badawcze.

Pozostanę jeszcze chwilę przy tytułowym „mapowaniu” jako podstawowej chyba ramie książki: „Termin ten wydaje mi się poręczny [podkreślenie autora] również ze względu na obecność w dyskursie medycznym »mapowania« jako formy badania, opierającego się na stymulowaniu określonych części ciała (dotkliwym ingerowaniu w to, co wewnętrzne) w poszukiwaniu bolesnych punktów, z których powstać może mapa obszarów szczególnie wrażliwych, dokuczliwych, podatnych na podrażnienie” (s. 22). Ważna okazuje się dla Porzuczka ta podwójność mapowania: widziana jako podpora „projektu antropologiczno-literaturoznawczego” oraz przechwytywana z obszaru medycyny. Autor bowiem nie ucieka od bieguna medycznego, wie przecież, że ból jako fenomen jest przedmiotem badań i nauki, i najogólniej kultury. Świetnie tę podwójność widać choćby w rozdziale III, poświęconym opowiadaniom Thomasa Bernharda, w których Porzuczek widzi „przestrzeń filozoficzno-artystycznej refleksji nad statusem chorego w dyskursie medycznym” (s. 57). Jego rozpoznania pozycji chorego bohatera ujmują aspekt kondycji pacjenta: poddawanego różnorakim procedurom, traktowanego przez medyków z obojętnością, odzieranego z podmiotowości, bezsilnego również wobec praktyk językowych – opresyjnych, niezrozumiałych, przerażających. Dobrze ów rozdział obrazuje metodę Porzuczka, który stopniowo, punkt po punkcie, odsłania kolejne naznaczone bólem przestrzenie dzieł austriackiego pisarza, jednocześnie modyfikując klucz metodologiczny. W przypadku Bernharda sugestywnie wypada proponowana przez badacza interpretacja przywracania cierpiącego „ja” tej prozy, którą Porzuczek widzi w geście gniewu i buntu wobec praktyk medykalizacji. Tym samym od mapy przechodzi do afektu – drugiego tytułowego fundamentu książki. Widząc w gniewie – zgodnie z koncepcją Petera Sloterdijka – „najbardziej niesamowity i najbardziej ludzki z afektów”, Porzuczek uwydatnia energetyczne znaczenie gniewu w „Oddechu” i „Chłodzie”. Co ciekawe, wykracza ono poza postawę bohatera tej prozy, łamiącego sanatoryjny regulamin; ważniejsze jest bowiem zauważanie konceptualizowania gniewu na poziomie języka. Porzuczek przekonuje: „Intencja Bernharda sprowadza się do pragnienia przysposobienia języka do ekspresji najbardziej podmiotowych, idiomatycznych doświadczeń; podporządkowania słów zmiennym stanom ducha, chwiejnej, niejednoznacznej emocjonalności” (s. 89). To dlatego jego język jest – jak nazywa to badacz za Adamem Lipszycem – „odpluwany”, stając się zwerbalizowanym śladem gniewu.

Na marginesie powyższych uwag warto pochwalić autora za dwie rzeczy. Po pierwsze Porzuczek świetnie trzyma balans między filozoficznymi/antropologicznymi odniesieniami a rzeczową, analityczną pracą z tekstem, co widać w partiach rozważań poświęconych językowi (np. w analizach poetyki Leo Lipskiego). Jest blisko tekstu, a jednocześnie z wprawą zakreśla horyzonty badawcze. Podobnie skonstruowana została cała książka – ramę stanowią rozdziały o potencjale teoretycznym: wprowadzający, „Nad mapą”, i zamykający, „Wytyczanie topografii doloropoetyki. Rekonesans”. Między tak ustawioną optyką znalazło się miejsce na pogłębione interpretacje utworów pisarzy tak różnych jak Lipski, wspomniany już Bernhard, Witold Gombrowicz oraz jednego dzieła filmowego – „Miłości” Michaela Hanekego. Po drugie – co także ujawnia się mocno przy Bernhardzie – Porzuczkowi udaje mu się utrzymać konieczny dystans badawczy. Nie jest to przecież oczywiste: narracje o bólu potrafią czytelnika zniewalać, zagarniać w swój często obsesyjny, intensywny rytm. Autor nie ulega jednak dwuznacznym walorom języka Bernharda: jego nonsensowności, repetycjom, zaburzeniom składni, które tworzą „perwersyjny młyn choroby” (s. 67); przeciwnie – dostrzega, że nadmiarowość (nie tylko) tej prozy „działa jak wizualny anestetyk – akumulacja bodźców przytępia wrażliwość” (s. 72). Podobną ostrożność zauważam w posługiwaniu się naturalną dla poruszanej problematyki kategorią empatii (równie ważną, co obiektywizm), którą łatwo wszak zamienić we współczucie. Porzuczek, za Susan Sontag przyglądającą się cudzemu cierpieniu, przygląda się wraz z Gombrowiczem, bohaterem czwartego rozdziału, męce żuków i zauważa: „Współczucie okazuje się jednak reaktywną, ulotną emocją – ulega petryfikacji wobec niewspółmierności skali męki i działań mających położyć jej kres, (…) a współczującego, który nie może się spełnić w działaniu, łatwo »ogarnia nuda, cynizm, apatia«” (s. 108).

Wspominałam już, że Porzuczek umiejętnie wykorzystuje różnorodne teksty filozoficzne, kulturoznawcze i literaturoznawcze; w jego rozprawie czytelnik znajdzie rzetelny przegląd najważniejszych pozycji: od Ernsta Jüngera, Leszka Kołakowskiego, Grégoire’a Chamayou, Gilles’a Deleuze’a, Emila Ciorana, Fritza Schütze, Michela Foucaulta, Susan Sontag, Elaine Scarry po Hannę Arendt, chociaż – doceniając erudycję – łatwo wskazać kilka pustych miejsc (o których za chwilę). Myślę jednak, że za swoisty i rozpoznawalny gest Porzuczka można uznać wspomnianą już metodę przechwyceń: diagnostycznej metody mapowania ciała, wątku opiatowej rewolucji opisanej przez Sama Quinonesa czy szczególnie mnie przekonującego „paliatywnego wymiaru literatury”, który – jak konstatuje autor przy lekturze „Piotrusia” Lipskiego – „uobecnia się w dramatycznym momencie egzystencji, gdy znika wszelka nadzieja i cierpiący zawierza literaturze, w której pragnie odnaleźć moment ulgi: zniknięcia, rozpłynięcia się doznania i »ja« doznającego w procesie wyłaniania się tekstu – jako specyficznie rozumianej opieki paliatywnej” (s. 55).

Mając w pamięci zamierzony nieostateczny kształt wytyczanej przez Porzuczka mapy, upomniałabym się jednak o kilka pozycji i wątków, które dobitniej zaznaczyłyby ścieżki i tak już naszkicowane przez autora. Po pierwsze, brakuje mi świetnej rozprawy Mateusza Szuberta „Żyjąc w cieniu śmierci… Kulturowy obraz gruźlicy”, która – obok, ale i w polemice z esejem „Choroba jako metafora” Sontag – rozwinęłaby mitologię gruźlicy obecną u Bernharda i w „Śmierci” Ignacego Dąbrowskiego, interpretowanej przez Porzuczka w ostatnim, rekonesansowym rozdziale. Na zasadzie uzupełnienia przypisowego, ale i dodania punktu do zarysowanego horyzontu pól teoretycznych, można upomnieć się o literaturę z kręgu disability studies (wszak pisze Porzuczek o niepełnosprawności bohatera Lipskiego). Wreszcie – brakuje mi klasycznego studium „Ból. Punkt po punkcie”, zwłaszcza z lekcją Tadeusza Sławka, z której wyrasta również późniejszy – jakże ważny – namysł tego badacza nad bólem, oraz dwóch pozycji literaturoznawczych: prekursorskiej w swym charakterze rozprawy Krystyny Pietrych „Co poezji po bólu? Empatyczne przestrzenie lektury” oraz rozległej i porządkującej książki Małgorzaty Okupnik „W niewoli ciała. Doświadczenie utraty zdrowia i jego reprezentacje”.

Te postulowane uzupełnienia w gruncie rzeczy potwierdzać mogą doraźny rysunek mapy Porzuczka i wskazywać, jak obiecujący jest to teren badawczy. „Mapa cierpienia” domaga się bowiem – co widać zwłaszcza w ostatnim rozdziale książki – przesunięć w różne kierunki i sięgania po odmienne języki: somatyczność, dyskursy choroby czy dyskursy dominacji. Dzięki temu istniejące w rozproszeniu studia nad doświadczeniami rzekomo niepochwytnymi językowo (bólem, cierpieniem, chorobą) mają szansę – nieco na zasadzie nakładania jednych map na drugie – stworzyć wieloaspektowy i skomplikowany kształt. Książka Sebastiana Porzuczka z pewnością okaże się tutaj jednym z ważniejszych rozpoznań.

LITERATURA:

Okupnik M.: „W niewoli ciała. Doświadczenie utraty zdrowia i jego reprezentacje”. Kraków 2018.

Pietrych K.: „Co poezji po bólu? Empatyczne przestrzenie lektury”. Łódź 2009.

Scarry E.: „Ból. Konstruowanie i dekonstruowanie świata w obliczu cierpienia”. Przeł. J. Bednarek. Warszawa 2019.

Sławek T.: „Czy ból uczy? Lekcja spojrzenia dolorycznego?”. W: „Ból. Punkt po punkcie”. Rok piąty, zeszyt piąty. Gdańsk 2004.

Szubert M.: „Żyjąc w cieniu śmierci… Kulturowy obraz gruźlicy”. Wrocław 2011.
Sebastian Porzuczek: „Mapowanie bólu. Lektura – spojrzenie – afekt”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2020 [seria: Modernizm w Polsce].