ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (397) / 2020

Sławomir Iwasiów,

POWRÓT (KRZYSZTOF NIEWRZĘDA: 'CONFINIUM')

A A A
Na książkę Krzysztofa Niewrzędy czekałem z charakterystycznym utęsknieniem, nieobcym miłośnikom literatury (albo muzyki, filmu czy innych dziedzin współczesnej sztuki). Ostatnia powieść berlińsko-szczecińskiego pisarza, „Zamęt”, ukazała się przecież blisko siedem lat temu. Edycji „Confinium” – w rozwijającym skrzydła Wydawnictwie Granda – towarzyszy więc radość poznania nowego utworu, którą mógłbym porównać do wytłoczenia długo wyczekiwanej płyty ulubionego wykonawcy. To uczucie zna każdy fan.

Niewrzęda, nie ukrywam tego, jest dla mnie właśnie takim pisarzem, którego kolejne książki czytam przede wszystkim z perspektywy fanowskiej, trochę jakbym słuchał tych wartościowych dla mnie płyt – dołączanych do poszerzającej się kolekcji, niemieszczących się na półce, cieszących za każdym razem, kiedy się ich słucha. Mam ulubione „koncept albumy” tego autora – jak najlepsze w jego dorobku prozatorskim eseje z tomu „Czas przeprowadzki” (2005), które uchwyciły istotę przemiany mentalności pogranicznej pomiędzy Polską a Niemcami oraz mobilność społeczną na początku XXI wieku. Lubię wracać albo do całych jego „krążków”, jak tom wierszy „popiół” (2012), albo „słuchać” pojedynczych „kawałków”, jak niemal filmowego rozdziału pod tytułem „Whisky z lodem” z debiutanckiej powieści „Poszukiwanie całości” (1999; 2009 – wyd. II). Tę listę mógłbym wydłużyć o kolejne wiersze i prozy, tomiki i fragmenty powieści, felietony i eseje publikowane na łamach czasopism kulturalno-literackich (jednym z nich był oczywiście Szczeciński Dwumiesięcznik Kulturalny „Pogranicza”).

Poza tym do twórczości Niewrzędy – który nie poddaje się literackim modom i pisze niejako obok głównych nurtów poezji oraz prozy – może przyciągać i rozpoznawalny język oraz styl pisarski, i artystyczny, „niekomercyjny”, alternatywny status autora funkcjonującego na pograniczu kultury polsko-niemieckiej. Warto przypomnieć, że Niewrzęda – urodzony szczecinianin – od 1989 roku mieszka na stałe w Niemczech. Autora „Wariantu do sprawdzenia” stawia się wobec tego w jednym szeregu z takimi twórcami, jak Brygida Helbig, Dariusz Muszer, Artur Becker czy Janusz Rudnicki. Można o nich powiedzieć, że są pisarzami „polsko-niemieckimi”. Niewrzęda swój status potwierdza na różne sposoby – nie tylko pisząc utwory literackie, zwracające uwagę na zagadnienia emigracji, pograniczności czy mobilności między Polską a Niemcami, ale także od lat prowadząc aktywną działalność publicystyczną dla niemieckiej Polonii (pisarz między innymi czyta felietony radiowe w audycji „COSMO – Radio po polsku”, której można posłuchać w kilku regionach Niemiec).

Innymi słowy: to taki autor, który od blisko trzech dekad „gra” literaturę w swoim łatwo rozpoznawalnym rytmie. Zresztą kolejne porównanie z muzyką nie jest w tym wypadku bezzasadne – pisarz w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych był perkusistą punkowych zespołów. Poza tym, oprócz twórczości prozatorskiej i poetyckiej, to także autor tekstów piosenek, przede wszystkim na dwóch płytach SBB: „New Century” (2005) oraz „Za linią horyzontu” (2016). Wśród nich wyróżniają się choćby „Wojownicy Itaki” z tej pierwszej płyty, utwór skomponowany przez Józefa Skrzeka do tekstu „krótka diatryba” z tomu poezji „popiół”.

Na tak zarysowanym tle obszernego dorobku literackiego i innych około pisarskich doświadczeń Niewrzędy – z tego bogactwa wybrałem jedynie kilka przykładów – nowa powieść stanowi i kontynuację poprzednio podejmowanych wątków (najważniejszym jest tematyka „regionalna”, „tożsamościowa”, pograniczna, szczecińska, polsko-niemiecka), i otwiera na zupełnie nowe zagadnienia, dzięki którym „Confinium” może zainteresować zarówno „starych fanów”, jak i poszukiwaczy zupełnie nowych literackich rejonów.

W podtytule „Confinium” (z łac. „pogranicze”) znalazło się dookreślenie: „Szczecińska opowieść”, które w jakimś sensie ukierunkowuje odbiór całej narracji – oznacza ono i to, że Niewrzęda skupia się na geopoetyckich wątkach związanych z miastem, i to, że wpisuje się w szereg innych narracji, które można nazwać „regionalistycznymi” i właśnie „pogranicznymi”. To powieść zarówno lokalna, osobista, bliska doświadczeniu życia „pomiędzy”, jak również szeroko zakrojona, historyczna, z wątkami przygodowo-sensacyjnymi, które zostały wplecione w panoramę przemian w Europie po 1945 roku. To nowy głos w sprawie tożsamości europejskiej (polsko-niemieckiej), jak i nawiązanie do tekstów szczecińskiej literatury regionalnej, takich jak powieści Ryszarda Liskowackiego (przede wszystkim „Dzień siódmy i znowu pierwszy”) lub Edwarda Balcerzana („Pobyt”), a z młodszego pokolenia: Artura Daniela Liskowackiego („Eine kleine”), Ingi Iwasiów („Bambino”) czy wspomnianej Brygidy Helbig („Niebko”).

Główna oś powieści biegnie wzdłuż losów Tadeusza, byłego więźnia obozu koncentracyjnego, który próbuje ułożyć sobie życie w powojennej rzeczywistości przejmowanego z rąk Niemców, ale wciąż rozdzieranego przez mocne powiewy historii Szczecina. I to jest „nowość” w dorobku prozatorskim Niewrzędy, o której wspomniałem – „Confinium” to narracja, w gruncie rzeczy, historyczna.

Wojenna przeszłość jest dla protagonisty wciąż nieoswojoną traumą: „W tym nie ma nic strasznego. To jest normalne. Normalne obozowe życie. Codzienność pod niemieckim nadzorem – powiedział to tak, jakby poczuł jego brak” (s. 36). Los Tadeusza, nomen omen, przywodzi na myśl niektóre wątki z biografii Tadeusza Borowskiego, jak i wielu innych postaci (tych znanych, jak Borowski, oraz mniej rozpoznawalnych – prywatnych, a także tych literacko-fikcjonalnych). Nie ma wątpliwości, że Tadeusz jest „człowiekiem wydrążonym”, zdefiniowanym (czy nawet: zdeformowanym) przez wojenne doświadczenia, w jakimś sensie złamanym, ale mimo wszystko otwartym na nowe życie w odradzającym się z popiołów miejscu – i tym samym przypomina innych bohaterów szczecińskiej prozy, a może najbliżej spowinowacony z bezimiennym porucznikiem AK z przywołanej wcześniej powieści wojenno-sensacyjnej Ryszarda Liskowackiego „Dzień siódmy i znowu pierwszy” (1963).

Tadeusz ma skomplikowaną i ciekawą tożsamość – podobnie jak miasto, do którego trafia u schyłku wojny. Stettin/Szczecin zmienia się na jego oczach, budynki wciąż stoją w ogniu po niedawnych alianckich bombardowaniach, ludność odkopuje gruzy. Tu, jeszcze w niemieckim, ale już prawie polskim mieście, Tadeusz jako przymusowy robotnik, właściwie niewolnik na gospodarstwie, nawiązuje romans z gospodynią-Niemką, Reginą. Ich relacja rozwija się w trudnych czasach śmierci, cierpienia i gwałtownej przemocy. To oczywiście rodzi zrozumiałe napięcia między kochankami. Regina mówi do Tadeusza: „Dla ciebie wszystko jest takie proste. Myślisz, że każdy w SS jest zaraz oprawcą” (s. 49). Jak nietrudno zgadnąć, „wszystko” jest znacznie trudniejsze, niż mogłoby się wydawać – i Reginie, i Tadeuszowi.

Narracja oddaje przede wszystkim chaos i niepewność, jakie towarzyszyły przejmowaniu miasta z rąk niemieckich najpierw przez żołnierzy radzieckich, a potem administrację polską – Tadeusz i Regina doświadczają tego w dwójnasób, bezpośrednio konfrontując się z brutalnym zachowaniem czerwonoarmistów, którzy oskarżają Tadeusza o „faszyzm”, a potem kaleczą i zabijają Reginę. W takich momentach powieść ujawnia swój charakter sensacyjny, przygodowy, szokując makabrycznymi obrazami: „Rozerwana blacha przeorała w wielu miejscach twarz Reginy siedzącej nieruchomo na stole, z blaszaną krynoliną pod brodą i ramionami uwięzionymi w puszce. Z jej twarzy spływały wąskie smugi krwi. Sołdaci patrzyli na nią osłupiali” (s. 104). Tego rodzaju momentów – obrazujących horror wojny i czasów tuż powojennych – w powieści znalazło się znacznie więcej. Najpierw Niemcy boją się Rosjan i Polaków, którzy chcą im „odebrać” Stettin. Potem Polacy drżą przed Rosjanami i „sabotującymi” stworzenie polskiego Szczecina Niemcami. Wszyscy się nawzajem krzywdzą – w niekontrolowanych odruchach nienawiści.

Poza tym trzeba podkreślić, że Niewrzęda sprawdza się w tej nowej roli, to znaczy pisarza wchodzącego na obszar literatury historycznej. Narrację „Confinium” uwiarygodniają opisy nieistniejących miejsc i niemieckich nazw w topografii Szczecina – warto przypomnieć dwie książki Artura Daniela Liskowackiego, „Ulice Szczecina” (1995) oraz „Ulice Szczecina. Ciąg bliższy” (2016), w których miejska przestrzeń została uchwycona w formie bliskiej bedekera czy przewodnika.

Ciekawe, że tego rodzaju proza – historyczna, regionalistyczna, dotycząca relacji polsko-niemieckich i obrazująca rzeczywistość na pograniczu wojny i pokoju, pisana zarówno po polsku, jak i po niemiecku – zwraca uwagę na podobne wątki i problemy. Czytając tę najnowszą powieść Niewrzędy, i śledząc losy pokiereszowanego przez historię Tadeusza, trzeba przywołać niemieckie powieści, przede wszystkim Julii Franck („Południca) czy Jenny Erpenbeck („Klucz do ogrodu”), które dotykają tych samych trudnych relacji między Polakami a Niemcami. I Niewrzęda również te zagadnienia podejmuje – kreśląc, na przykładzie Szczecina, panoramę znacznie szerszą, obejmującą „odzyskiwanie” terytorium Ziem Zachodnich. Są tutaj wszystkie zjawiska społeczne i problemy, z którymi borykali się „pionierzy”: przenikanie różnych tożsamość (przyniesionych „w walizce”), karkołomne życiowe decyzje czy dzisiaj trudny do uświadomienia lęk przed oddaniem ledwie zasiedlonych terenów w ręce Niemców.

Mam zatem wrażenie, że Krzysztof Niewrzęda wraca na dobrze znane (szczecińskie) ulice, ale robi to z takim wyczuciem czasów (przede wszystkim minionych) i z takim zamysłem, który nie nosi ani znamion literackiej repetycji, ani powielania dobrze znanych schematów (przede wszystkim tych regionalistyczno-wojennych). To kolejny powrót do Szczecina – do miasta o wielowymiarowej historii, które – dzięki prozie Niewrzędy – zyskuje zupełnie nowe oblicze.
Krzysztof Niewrzęda. „Confinium. Szczecińska opowieść”. Wydawnictwo Granda. Szczecin 2020.