JAZDA OBOWIĄZKOWA
A
A
A
„W samym centrum uwagi”. Część 4. Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Warszawa, Al. Ujazdowskie 6. 23 stycznia – 5 marca 2006. Na wystawę składają się projekty indywidualne: Jadwiga Sawicka „Siła fatalna”, instalacja wideo, projekcje wideo, malarstwo; Twożywo „Telementarz i Archiwum”, instalacja, malarstwo; Ryszard Górecki „Nie / No”, malarstwo.
Część 4 projektu komentuje polską rzeczywistość okresu transformacji, mechanizmy późnego kapitalizmu i współczesnej kultury zdominowanej przez mass media. Artyści wykorzystują materiały i strategie funkcjonujące w otaczającej nas ikonosferze komunikacyjno-informacyjnej, takie jak fragmenty tekstów z gazet (Sawicka), plakaty czy billboardy (Twożywo), wykresy, statystyki, tabele i sondaże charakterystyczne dla marketingowej perswazji (Górecki).
Jadwiga Sawicka posługuje się motywami, którym nadaje znaczenie komunikatu artystycznego w wyniku oderwania ich od pierwotnych ról. Urywki zdań z języka codzienności, z informacji prasowych, reklam czy z potoku narracji telewizyjnej maluje Sawicka na płótnie, drukuje na papierowych banderolach, transparentach i bilboardach, pokrywa nimi powierzchnie pustych paczek, ołówków lub opakowań cukierków. Puste, pozbawione treści ludzkiej obecności ubrania utrwala na fotografiach lub maluje na podobnym, jak użyte do ekspozycji słów, mdławo różowym tle. Efekt obcości potęgowany jest zastosowaniem projekcji filmowej.
Głównym terenem działania duetu Twożywa jest artystyczny off: niezależne akcje i działania w przestrzeni publicznej i Internecie. Wystawa w CSW jest pierwszą dużą instytucjonalną prezentacją Twożywa. „Archiwum” Twożywa, to systematyczna i zmasowana dokumentacja różnorodnej działalności duetu: billboardów, plakatów, ilustracji, vlepek, akcji w przestrzeni publicznej, filmów animowanych, projektów internetowych i słuchowisk. „Telementarz” to unikalne autorskie wydawnictwo Twożywa, książka, w której ujawnia się zarówno fascynacja artystów sztuką typografii, jak i ich krytyczna refleksja nad współczesną kulturą.
Zaangażowana społecznie sztuka Ryszarda Góreckiego operuje charakterystyczną oszczędną i zdyscyplinowaną formą, która nawiązuje do dominującej dziś stylistyki wzornictwa przemysłowego (designu opakowań, druków reklamowych, logotypów, specyficznej estetyki wyposażenia biur). Świat z obrazów i murali Góreckiego jest w podwójnie sztuczny: jako artefact i jako obraz zbudowany z elementów przetworzonych, istniejących już we współczesnym środowisku, nasyconym przedmiotami i wzorami wyprodukowanymi przez maszyny i media elektroniczne. Artysta sygnalizuje nie tylko zagrożenia społeczne, ale także pokazuje, do jakiego stopnia na co dzień zanurzeni jesteśmy w sztuczności, w schematach i modelach organizujących nam życie, nie zdając sobie do końca sprawy, jak bardzo pozorna jest nasza wolność wyboru.
„Przypływ”. Nowe prądy w sztuce Australii i Nowej Zelandii. Zachęta Narodowa Galeria Sztuki. Warszawa, Pl. Małachowskiego 3. 14 lutego 2006 – 9 kwietnia 2006.
Artyści biorący udział: A.L.A.N. Hsu, Brook Andrew, Guy Benfield, Mladen Bizumic, Lisa Crowley, Bill Culbert, Desitiny Deacon and Virginia Fraser, Daniel Malone, Mikala Dwyer, Ex de Medici, Shaun Gladwell, Matt Griffin, Peggy Napangardi Jones, The Kingpins, Maddie Leach, MINIT (Jasmine Guffond and Torben Tilly), Tracey Moffatt, TV Moore, Callum Morton, Ani O’Neill, Michael Parekowhai, Ptricia Piccinini, Rachel Rakena, Scott Redford, Ann Shelton, Jim Speers, Kathy Temin, Louise Weaver, Boyd Webb, Ronnie van Hout, Yvonne Todd, Francis Upritchard, Suzann Victor.
Wystawa zaprezentuje dzieła dwudziestu ośmiu artystów średniego i młodego pokolenia (mieszkających w kraju lub za granicą) z Australii i Nowej Zelandii, których twórczość znana jest na scenie międzynarodowej. Będzie to pierwszy tak obszerny przegląd sztuki tego regionu w Polsce i na Litwie. Wystawa oraz towarzyszący jej katalog ma zadanie ukazać zmiany zachodzące w kulturze tych krajów w ostatnich latach warunkowane przemianami socjo-politycznymi (w tym problem wielokulturowości), rozwojem nowych technologii i postępującym otwarciem się na międzynarodowy świat sztuki. Do wystawy zaproszone są takie gwiazdy, jak Tracey Moffatt, Patricia Piccinini, Destiny Deacon jak i artyści młodszego pokolenia, których twórczość została już doceniona.
„Sztuka z Azji Centralnej”. Fotografia, wideo. CSW Zamek Ujazdowski. Warszawa, Al. Ujazdowskie 6. 24 lutego – 17 kwietnia 2006. Otwarciu wystawy towarzyszy performance Bez tytułu Saida Atabekowa.
W wystawie biorą udział. Kazachstan: Said Atabekow, Rustam Chalfin, Erbossyn Meldibekow, Almagul Menlibajewa, Siergiej Masłow, Julia Tichonowa, Jelena Worobiewa, Wiktor Worobiew. Kirgistan: Maksym Boroniłow, Murtabek Dżumaljew, Gulnara Kasmaljewa, Roman Maskaljew. Uzbekistan: Wiaczesław Akunow, Aleksander Nikołajew, Siergiej Tychina
Wystawa Sztuka z Azji Centralnej, której kuratorem jest znany krytyk z Moskwy Viktor Misiano, została uznana za najciekawsze wydarzenie ubiegłorocznego 51. Międzynarodowego Biennale Sztuki w Wenecji (2005). Po raz pierwszy w historii tej ważnej wystawy sztuki współczesnej zaprezentowano sztukę trzech byłych republik radzieckich w ramach wspólnego Pawilonu Azji Centralnej. Kazachstan, Kirgistan i Uzbekistan to być może ostatnie terytoria, nieobecne dotąd na światowej scenie artystycznej. Sztuka tych krajów, które stosunkowo niedawno uzyskały polityczną niezależność, jest niezwykle oryginalna zarówno pod względem artystycznym, jak i etnicznym. Poszukiwanie tożsamości to zasadniczy problem, z którym mierzą się artyści z Azji Centralnej. CSW jako pierwsza instytucja po weneckim pokazie ma okazję zaprezentować tę wyjątkową wystawę w której artyści różnych generacji wykorzystują mitologiczno-poetycką narrację w formie fotografii i wideo.
„Nowe malarstwo niemieckie – szkoła lipska”. Królikarnia – Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie. Warszawa, ul. Puławska 113a. 25 lutego – 15 marca 2006.
Gdy przed kilkunastu laty, na fali popularności nowych mediów, instalacji, fotografii, video, krytycy ogłaszali upadek malarstwa jako medium archaicznego i nie zdolnego do artystycznej interpretacji współczesnego świata, malarze malowali. Niewielu zapewne spodziewało się, że początek nowego milenium przyniesie odrodzenie zainteresowania malowanymi obrazami. Wystarczy przypomnieć ostatnie ważne wystawy międzynarodowe, włączając ubiegłoroczne Biennale w Wenecji, by znaleźć potwierdzenie tej tendencji. Czy powrót malarstwa jest wynikiem pewnej prawidłowości polegającej na następowaniu po sobie sztuki operującej technologiami, analitycznej oraz wykorzystującej tradycyjne środki ekspresji? Czy raczej popularność obrazów należy wiązać przede wszystkim z zabiegami ze strony specjalistów od marketingu i rynku sztuki? W tym momencie trudno jest wyrokować o trwałości obserwowanej tendencji, a jeszcze trudniej – o jej rewolucyjnym charakterze. Szczególną uwagę krytyki, publiczności i kolekcjonerów wzbudzili młodzi malarze niemieccy, pochodzący przede wszystkim z dawnych landów NRD. Młode malarstwo niemieckie - szkoła lipska i szkoła drezdeńska- triumfuje w galeriach Europy i USA.
Wystawa w Królikarni prezentuje malarstwo szkoły lipskiej: absolwentów Wyższej Szkoły Grafiki i Sztuki Książki w Lipsku określanej często jako „akademia” w nawiązaniu do XVIII-wiecznej nazwy szkoły (Akademia Rysunku, Malarstwa i Architektury, w II połowie XIX wieku przemianowanej na Akademię Sztuk Graficznych i Księgarstwa) pracujących i mieszkających w tym mieście. Początki „szkoły lipskiej”, jako stylu w najnowszej sztuce niemieckiej, sięgają przełomu lat 60. i 70. Termin został po raz pierwszy użyty przez berlińskiego krytyka Lothara Langa na określenie malarstwa ekspresjonistyczno-symbolicznego reprezentowanego przez artystów związanych z lipską Akademią, obejmujący twórczość m.in. Bernarda Heisiga, Warnera Tübke, Wolfganga Mattheuera oraz Waltera Libudy, Hartwiga Ebersbacha i Arno Rinka. Teraz stał się tzw. „starą szkołą lipską” (Alte Leipziger Schule), w opozycji do „nowej” (Neue Leipziger Schule), zdobywającej ostatnio wielką popularność. Wystawa w Królikarni koncentruje się przede wszystkim na jej dokonaniach. Początek „nowej szkoły lipskiej „ wyznacza rok 2003 i wystawa „Sieben mal Malerei“ („Siedem razy malarstwo”). Nieco wcześniej zadebiutował artysta, któremu „nowa szkoła lipska” zawdzięcza swą popularność – Neo Rauch (uczeń Rinka i Heisiga, laureat Nagrody van Gogha 2001, uczestnik Biennale w Wenecji w 2003, w Sao Paulo 2004, od 2005 profesor lipskiej Akademii). W ostatnich latach do głosu doszło pokolenie już utytułowanych trzydziestolatków: Matthias Weischer (uczestnik programowej wystawy „Doświadczenie sztuki” na Biennale weneckim, 2005 oraz wystawy „The Triumph of Painting” w Saatchi Gallery w Londynie, 2005), Tilo Baumgärtel (współpracuje z licznymi nowojorskimi galeriami oraz londyńską Wilkinson Gallery), Christoph Ruckhäberle, David Schnell czy Tim Eitel (laureat prestiżowej Ermer Preis 2003). Na wystawie prezentowane są również prace berlińczyka Martina Edera, twórcę zjawiska określanego jako nowy kicz, oraz drezdeńczyka Thomasa Scheibitza (uczestnika niemieckiej prezentacji na weneckim biennale oraz wystawy „The Triumph of Painting” w Saatchi Gallery w Londynie).
Termin „nowa szkoła lipska”, w przeciwieństwie do starej, jest w mniejszym stopniu wspólnotą stylu. Wskazuje raczej na jedność geograficzno–pokoleniową i jest używana przez krytyków na opisanie swoistej eksplozji malarstwa związanego z Lipskiem i jego najważniejszą uczelnią artystyczną. Często obejmuje się tym terminem twórczość wszystkich młodych malarzy pracujących w Lipsku, nie tylko uczestników wystawy „Sieben mal Malerei”. „Nowa szkoła lipska” to w dużej mierze sukces komercyjny. Za jej promocją stoją galerie w Niemczech, Wielkiej Brytanii (przede wszystkim Saatchi), USA, Japonii, Korei Południowej. Obrazy młodych Niemców są sprzedawane po 200 tys. dolarów i więcej. Rekordzistą jest Neo Rauch, którego obraz sprzedano na aukcji w Nowym Jorku w 2005 r. za 390 tys. dolarów. Nie bez znaczenia dla popularności malarstwa lipskiej szkoły jest tematyka. Podczas gdy Neo Rauch zaskakująco łączy codzienność z motywami z epoki socjalistycznej, to dla młodszych malarzy poprzedni okres nie stanowi już tak istotnego punktu odniesienia. Malują teraźniejszość. Jeśli szukają odniesień, to znajdują je w sztuce europejskiej, w tym awangardowej. Być może swoiście pojęty uniwersalizm, jest również jednym z elementów fenomenu popularności „nowej szkoły lipskiej”.
Wystawa w Królikarni jest szeroką prezentacją współczesnego malarstwa niemieckiego, zarówno „nowej”, jak i „starej szkoły lipskiej” oraz artystów związanych z Berlinem i Dreznem. Większość prezentowanych na wystawie prac pochodzi z kolekcji Malarstwa i Grafiki „VNG art”, od lat konsekwentnie tworzonej i rozwijanej przez niemiecki koncern gazowniczy VNG. Wystawa przygotowana jest w ramach „Roku Polski w Niemczech – Roku Niemiec w Polsce 2005-06”.
Katarzyna Kozyra „Opowieść zimowa”. Reż. Katarzyna Kozyra. Produkcja: BWA Wrocław, BWA w Zielonej Górze. Obsada: Katarzyna Kozyra, Gloria Viagra, Maestro Grzegorz Pitułej, Jerzy Jednaki, Grzegorz Jednaki, Włodzimierz Końko, Iwo Pawłowski, Maciej Zabielski, Marek Batóg, Realizacja: Scenariusz: Katarzyna Kozyra/ Scenografia: Mariusz Mielęcki/ Zdjęcia: Artur Zwierzchowski/ Oświetlenie: Adam Ostrowski/ Dźwięk: Jarosław Bajdowski, Robert Czyżewicz/ Montaż: Mirosław Szewczyk. Premierowy pokaz filmu z udziałem autorki i Maestro Grzegorza Pitułeja. Galeria Awangarda. Wrocław, ul. Wita Stwosza 32. 13 marca 2006 o godz. 18.00.
Ostatni wieloelementowy projekt Katarzyny Kozyry, nad którym artystka pracuje od trzech lat, nosi tytuł „In art dreams come true / W sztuce marzenia stają się rzeczywistością”. Artystka chce spełnić swe dziecięce marzenia i stać się „gwiazdą”, „prawdziwą kobietą”. Pomagają jej w tym Gloria Viagra – berliński dj i transwestyta, którego perfekcyjny sposób przemiany w kobietę (makijaż, sposób ubierania się, styl bycia) jest uosobieniem ideału do którego zmierza Kozyra oraz Maestro – śpiewak operowy uczący ją śpiewu klasycznego.
Gloria wprowadza artystkę w świat klubów gejowskich, występów publicznych o erotycznym zabarwieniu. Kozyra zafascynowana jej umiejętnością kreowania siebie jako kobiety i umiejętnością udawania chodzi z nią na wernisaże i na zakupy, ubrana i umalowana na podobieństwo Glorii. Maestro Grzegorz Pitułej z Warszawskiej Opery Kameralnej uczy ją jak uruchomić swoje predyspozycje wokalne, uczy podstaw śpiewu poprzez żmudne ćwiczenia. Wprowadza ją w świat opery, pełen umowności i konwencji, świat nieco sztuczny i egzaltowany. Te dwa światy mieszają się i chociaż reprezentują odmienne rzeczywistości to kilka elementów je łączy. Zarówno Gloria jak i Maestro kreują swój wizerunek w sposób teatralny, występują przed publicznością. Łączy je także śpiew. Projekt jednoczy w sobie elementy performansu i inscenizacji, recitali, spektakli i happeningów powstałych w różnych miejscach Europy. Artystka jest w nim reżyserem, aktorem i tworzywem oddającym siebie w ręce innych. Kostium i maska stają się nieodłącznym elementem jej wcieleń. W kolejnych realizacjach tego projektu artystka staje się Madonną, a Maestro gra rolę kardynała w szczurzej masce, Lou Salome gdzie towarzyszą jej psy o twarzach Rilkego i Nietschego. Obserwatorami jej przemian są mieszkańcy Pelago w Toskanii, bawarskiego Regensburga, czy Rzymu. Artystka występuje w teatrze w Trento w słynnym już „Koszmarze”, gdzie niemożność występu i porażka są sensem jej przedstawienia. W „Kwadransie” pokazywanym w teatrze w Pittsburgu publiczność zamiast spodziewanego recitalu śpiewaczego widzi artystkę i Maestra w domowych pieleszach prezentowanych na filmie video. Kozyra zaskakuje swoich widzów nieprzewidywalnością efektu - publiczność otrzymuje nie to czego oczekuje.
„Opowieść zimowa” to jedna z końcowych, a może nawet ostatnia część projektu „W sztuce marzenia stają się rzeczywistością”. Tym razem jest to film w którym spotykają się pierwszy raz na planie Gloria i Maestro walczący o względy swojej uczennicy. Film powstał w siedzibie Teatru Cinema w Michałowicach koło Jeleniej Góry – w starym dużym domu z piwnicami i strychem, wypełnionym rekwizytami teatralnymi, obrazami, figurkami świętych, rzeźbami i mnóstwem przedmiotów nie zawsze wiadomego przeznaczenia. Sceneria teatru i specyficzne, urokliwe wnętrza tworzą w sposób naturalny niemal baśniowe warunki. Znajdujemy się w domu przysypanym śniegiem, gdzie wieczorową porą z latarenkami w rękach pojawiają się krasnoludki. Słyszymy ich zabawy, radosne bieganie, buszowanie po domu, by w piwnicy odnaleźć starą skrzynię z Maestrem w środku. Oglądamy dziecinny pokój, zabawki, łóżeczka. Radosny nastrój zostaje złamany, na maleństwa czeka Gloria aby skarcić je za nieposłuszeństwo. Kozyra niczym Królewna Śnieżka otoczona sprzyjającymi jej krasnoludkami, Gloria jak zła królowa z bajki przeglądająca się z lubością w przychylnym jej lustereczku i Maestro oczekujący w uśpieniu na kolejną odsłonę przedstawienia – to główni bohaterowie opowieści. Jak zwykle wszystko kończy się koncertem, artystka wykonuje arię Olimpii z „Opowieści Hoffmana”, akompaniuje jej Maestro, a słuchaczami popisu są Gloria i krasnoludki. I tym razem świat rzeczywisty miesza się ze światem fikcji, uwspółcześniona baśń chwilami przeradza się w film kostiumowy. Wątki baśniowe nie stanowią fabuły, film posiada luźną konstrukcję dramaturgiczną z niedomknietą historią. Jest zbiorem obrazów do których chętnie wracamy, bo kojarzą się nam z beztroskim dzieciństwem. Równie dobrze możemy uznać, że wszystko to nam się przyśniło. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom ta bajeczka ma swoje drugie dno.
Barbara Gębczak-Janas „Będzie gorąco”. BWA Wrocław – Galerie Sztuki Współczesnej. 8 marca – 26 marca 2006.
Malarka Barbara Gębczak –Janas na stronie internetowej, ku mojemu szczeremu zdziwieniu, tak określa genezę powstania swoich obrazów: „Moje prace biorą swój początek w prawdziwym świecie. Inspirują mnie konkretne zdarzenia, sytuacje, które rzeczywiście się wydarzyły i których jestem świadkiem”. Trudno jest mi się zgodzić z takim stwierdzeniem, chociaż chciałbym, żeby to była prawda. Żylibyśmy wtedy w innym, cudownym świecie. Świecie świetlistych kolorów, zatrzymanych w ruchu postaci, w poklatkowym raju, w którym wszystko jest jakby lepsze, a każdy, najdrobniejszy gest ma duże, czasem jednak dość tajemnicze znaczenie. Ale tak nie jest. To co mnie tak naprawdę fascynuje i pociąga w jej pracach to całkowity brak w nich związków ze światem realnym, takim jakim go znamy na co dzień. Są one jakby z innej, lepszej rzeczywistości. Wrażenie tej nierealności potęguje fakt, że malowane są z monitora czy też ze zdjęcia cyfrowego, a nie są obrazem natury obserwowanej bezpośrednio. Przekazują one wiernie chłód tego medium. Wręcz świecą pięknym i magicznym światłem wewnętrznym, takim jakim świeci nasz najbliższy przyjaciel – telewizor.
Mają one w sobie ten romantyzm, pomimo pokazywania całkiem współczesnych treści, jakie miał ekran w dawnym kinie z początków jego rozwoju. Widz czuje się jak w ciasnej, niedogrzanej salce, wypełnionej tłumem ludzi, którzy z rozdziawionymi ustami oglądają piękne panie i panów, w krainach, gdzie rosną palmy i pędzą lśniące samochody. Nawet jeżeli maluje nasze polskie wybrzeże, to jest ono zamknięte w nostalgicznej, wyidealizowanej fotografii, która jest piękniejsza niż ono samo. Obrazy te są dowodem na wyższość marzeń nad szarością codzienności, dowodem, że gdzieś tam daleko współczesny Rudolf Valentino dalej uwodzi współczesną Apolonię Chałupiec. Te obrazy dowodzą po prostu, że jest coś więcej i że warto i że gdy przymkniemy oczy nie zobaczymy jakiegoś strasznego horroru, lecz coś naprawdę chwytającego za serce. (Paweł Jarodzki)
Leon Tarasewicz. Galeria Foksal. Warszawa, ul. ul. Foksal 1/4. 24 stycznia – 24 lutego 2006.
Wystawa, którą Leon Tarasewicz obecnie prezentuje w Galerii Foksal, została zrealizowana w nieco większej skali wiosną 2005 roku z okazji otwarcia nowej siedziby Instytutu Polskiego w Berlinie. Artysta wprowadza widza w przestrzeń zbudowaną z luster i jaskrawych pasiastych filarów. Iluzoryczna nieskończoność tej w rzeczywistości niewielkiej przestrzeni, zbudowanej we wnętrzu Galerii Foksal, powoduje w widzu uczucie dezorientacji i zagubienia w plątaninie wielobarwnych korytarzy. Co więcej, uczucie to podszyte jest żalem, że znajdujemy się w świecie, który do końca nie jest dla nas osiągalny, choć przecież możemy go zobaczyć. Nie pierwszy to raz, gdy Leon Tarasewicz realizuje projekt, który prowokuje do nowego spojrzenia na malarstwo, jeden z najbardziej tradycyjnych gatunków sztuki. Prezentacje jego dokonań artystycznych zawsze były manifestacjami nieograniczoności możliwości, jakimi malarstwo dysponuje, przełamywały mentalne stereotypy na temat percepcji sztuki.
Jarosław Modzelewski „Kwiecień”. Galeria Zderzak. Kraków, ul. Florianska 3. 17 lutego 2006 –13 kwietnia 2006.
Jadwiga Sawicka „Daj mi wszystko”. Galeria Starmach. Kraków, ul. Węgierska. 31 stycznia – 28 lutego 2006.
Na wystawie w Galerii Starmach będzie można zobaczyć kilkanaście niepokazywanych dotychczas obrazów Jadwigi Sawickiej, namalowanych w 2005 roku.
Zbigniew Libera, Darek Foks „Co robi łączniczka”. Galeria Bielska BWA. Bielsko-Biała, ul. 3 Maja 11. 3 lutego – 5 marca.2006.
Galeria Bielska BWA prezentuje najnowszy projekt Zbigniewa Libery i Darka Foksa pt. „Co robi łączniczka”, którego premiera odbyła się jesienią 2005 roku w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu w ramach festiwalu Ars Cameralis. Wystawę fotogramów Zbigniewa Libery, którym towarzysz teksty Darka Foksa, zainicjowała książka obydwu autorów pod tym samym tytułem. Wystawa jest niezwykłym zderzeniem obrazu i słowa, które nawiązują do Powstania Warszawskiego, ale jednocześnie jest przyczynkiem do refleksji o martyrologii polskich zrywów narodowowyzwoleńczych, o kolektywnej pamięci, a także refleksją nad kanoniczną wersją historii, która nie jest dana na zawsze.
Jerzy Jarniewicz, poeta i tłumacz „Literatury na Świecie”, tak skomentował prace Libery: „(...) To wielowarstwowe kompozycje, w których spod jednej warstwy przebija inna, poprzednia. Podłoże kadrów Libery to dokumentalne zdjęcia wojenne, których rzeczywistość zostaje rozchwierutana, gdyż wtopione w nią są obrazy z innych zgoła porządków. Postacie łączniczek mają twarze gwiazd filmowych, a powstańcza sceneria uzupełniana jest rekwizytami przejętymi z fotosów filmowych”. Podobny charakter ma tekst Darka Foksa, który składa się z sześćdziesięciu trzech pozszywanych ze sobą fragmentów. Łączniczki w projekcie Libery i Foksa stają się nie tylko przypomnieniem wizerunku bohaterskich dziewcząt z walczącej Warszawy, który mocno tkwi w narodowej pamięci, ale też ikonami popkultury z lat 60. XX wieku, jak chociażby Sophia Loren czy Gina Lolobrygida, o których marzyli dorastający w tych latach chłopcy.
Łukasz Skąpski „Maszyny”. Fotografia. Galeria ON (ASP), ul Fredry 7, Poznań. 2 – 10 marca 2006.
Łukasz Skąpski zajmuje się fotografią, malarstwem. tworzy instalacje i filmy. Jego prace charakteryzuje duża rozpiętość stylistyczna. Łączy je olbrzymie zainteresowanie rzeczywistością i jednoczesny dystans w stosunku do niej oraz poczucie humoru, często przemieszane z ironią. Minimalistyczne podejście do medium artysta łączy z uogólnianiem konkretnych zdarzeń, widoków. Łukasz Skąpski jest także członkiem Supergrupy Azorro, znanej w Polsce i zagranicą ze swego często prześmiewczego stosunku do sztuki.
Na wystawie w Galerii ON artysta zaprezentuje cykl najnowszych prac fotograficznych, których tematem będą inwidualistyczne „Maszyny”. Zaczątkiem do powstania idei artystycznej wiodącej do realizacji tego cyklu była obserwacja, którą autor tak opisał: „Maszyna była zrobiona własnoręcznie przez rolnika z motocykla SHL. Wyglądała absurdalnie: kierownica z tyłu motocykla; brak tylnego koła, zamiast którego zamontowany był lemiesz; przeniesienie napędu na przód, na metalowe koło łopatkowe, najwyraźniej wzięte z jakiejś maszyny rolniczej...”
Mirosław Bałka „Obiekty, instalacja”. Galeria ON (ASP), ul Fredry 7, Poznań. 17 – 24 marca 2006.
Ciało, pamięć, przemijanie, tworzenie prywatnej mitologii to najistotniejsze wątki prac Mirosława Bałki, które odnaleźć można już w najwcześniejszych jego realizacjach. Wszystkie zawarte w nich znaki, kody, odniesienia, które tworzą język sztuki Bałki, mają źródła w biografii artysty i tylko poprzez nią stają się w pełni czytelne. Wystawa będzie pierwsza tak znacząca indywidualna prezentacja artysty w Poznaniu. Projekt wystawy zakłada stworzenie ekspozycji specjalnie dostosowanej do specyfiki architektury galerii ON, będzie składał się z kilku rzeźb/obiektów i instalacji, które powstały w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
Paweł Książek „KRK”. Galeria Potocka. Kraków, pl. Sikorskiego 10. 12 stycznia – 3 marca 2006.
Paweł Książek mieszka i pracuje w Krakowie. Ukończył Wydział Krakowskiej Grafiki. To artysta, który ciągle poszukuje nowych inspiracji, zmienia zainteresowania i sposób malowania. Tworzy sztukę, która poddaje analizie zjawiska społeczne, historyczne, medialne. Wszystko obudowuje intymnymi mitologiami, zaskakująco łączy fakty. Fascynuje go gra pomiędzy realnością a tym co iluzyjne, trudne do uchwycenia. Maluje cykle – obraz jest tylko pojedynczą sceną z „przedstawienia”, które inscenizuje. Często tworzy projekty in situ. Istotna jest dla niego ekspozycja (instalacja) jako środek wypowiedzi, ze swoim malarstwem wychodzi poza płaszczyznę obrazu. Projektuje obiekty oraz instalacje malarskie, farba wycieka poza obraz.
W jego twórczości, po okresie poszukiwań znowu pojawia się figuracja. Eksploruje wybrane wątki pop kultury, fascynuje się historią grup rockowych i ich wizerunkami w dużej mierze wygenerowanymi przez mass media. W jego estetycznych obrazach zawsze ukrywa się jakiś demon: przemoc, zło, dziwaczne piękno. Paweł Książek szuka nowych kontekstów i dróg interpretacji, spekuluje. Jak mówi: „Malarstwo traktuję jako rodzaj emocjonalnej transgresji. Korzystając z filmu, mediów dekoduję historie, wizerunki, zjawiska i ponownie zaszyfrowuję na własnych zasadach, gównie przy użyciu malarstwa jako nośnika szczególnej emocji.” Ten sposób myślenia doskonale widoczny jest w instalacji „KRK” realizowanej w Galerii Potocka. Praca ta z jednej strony dotyczy gry pomiędzy tym, co namalowane i symulowane, a tym, co rzeczywiste, czyli problemów „czysto malarskich”. Z drugiej strony artysta porusza kwestie ciężaru tradycji. Rozpatruje je na wielu płaszczyznach – sztuki, polityki, nacjonalizmów, jak również historii Galerii. Posługuje się pewnymi rozpoznawalnymi symbolami, ale w zaskakującym kontekście. Bohaterem „KRK” jest Kraków – miasto natchnione i jednocześnie obciążone wielowiekową tradycją.
„Ilya i Emilia Kabakov. 10 Albumów Ilyi Kabakova”. Galerii Atlas Sztuki. Łodź, ul. Piotrkowska 114/116. 13 stycznia – 5 marca 2006
„Image & paysage. Siła wyrazu obrazu”. Wystawa fotografii. Królikarnia, Oddział Muzeum Narodowego. Warszawa, ul. Puławska 113a. 2 lutego – 5 marca 2006.
„Image & paysage” prezentuje cykle prac szesnastu współczesnych artystów francuskich. Są wśród nich Antoine d’Agata – absolwent prestiżowego International Center of Photography w Nowym Jorku i członek słynnej agencji fotograficznej Magnum oraz Jean-Marc Bustamante – twórca reprezentujący Francję na jubileuszowym 50. Biennale Sztuki w Wenecji. Pozostali są mniej znanymi poza granicami Francji, choć nie mniej interesującymi artystami średniego pokolenia mieszkającymi i tworzącymi głównie w Paryżu. Jérôme Brézillon i Fabien Calcavechia to zawodowi fotograficy na co dzień współpracujący z prasą. Alain Fleischer – człowiek obrazu, fotograf, plastyk i pisarz, dyrektor Le Fresnoy – Narodowego Studia Sztuki Współczesnej w Tourcoing. Valérie Jouve – artystka zajmująca się fotografią i sztuką video, znana również polskim widzom przeglądu „Kobieta za kamerą” (Warszawa, Kino.Lab, grudzień 2005), na którym zaprezentowano jej debiut filmowy. Bernard Plossu – fotograf i podróżnik, „rusza zawsze tam, gdzie na mapie kończą się drogi” czy Klavdij Sluban – z pochodzenia Słoweniec, stypendysta francuskiego ministerstwa kultury i Villa Médicis.
W głównej roli występuje na wystawie pejzaż: miejski, górski, nadmorski. Industrialny i naturalny. Dzienny i nocny, letni i zimowy. Z różnych stron, miast i miejsc. Czarno-biały i w kolorze. Nadmorskie widoki z Casablanki, puste przestrzenie Islandii, amerykańskie bezdroża. Obok nich ulice Paryża i Warszawy. Krajobrazy przemysłowe z plątaniną trakcji kolejowych, kratownicą rusztowań, dymiącym kominem – nieodłącznymi atrybutami współczesnych metropolii. I jeszcze symbole naszych czasów – bilboardy, budki z jedzeniem na wynos, kosze do koszykówki i do supermarketów. Czasami człowiek...
Część 4 projektu komentuje polską rzeczywistość okresu transformacji, mechanizmy późnego kapitalizmu i współczesnej kultury zdominowanej przez mass media. Artyści wykorzystują materiały i strategie funkcjonujące w otaczającej nas ikonosferze komunikacyjno-informacyjnej, takie jak fragmenty tekstów z gazet (Sawicka), plakaty czy billboardy (Twożywo), wykresy, statystyki, tabele i sondaże charakterystyczne dla marketingowej perswazji (Górecki).
Jadwiga Sawicka posługuje się motywami, którym nadaje znaczenie komunikatu artystycznego w wyniku oderwania ich od pierwotnych ról. Urywki zdań z języka codzienności, z informacji prasowych, reklam czy z potoku narracji telewizyjnej maluje Sawicka na płótnie, drukuje na papierowych banderolach, transparentach i bilboardach, pokrywa nimi powierzchnie pustych paczek, ołówków lub opakowań cukierków. Puste, pozbawione treści ludzkiej obecności ubrania utrwala na fotografiach lub maluje na podobnym, jak użyte do ekspozycji słów, mdławo różowym tle. Efekt obcości potęgowany jest zastosowaniem projekcji filmowej.
Głównym terenem działania duetu Twożywa jest artystyczny off: niezależne akcje i działania w przestrzeni publicznej i Internecie. Wystawa w CSW jest pierwszą dużą instytucjonalną prezentacją Twożywa. „Archiwum” Twożywa, to systematyczna i zmasowana dokumentacja różnorodnej działalności duetu: billboardów, plakatów, ilustracji, vlepek, akcji w przestrzeni publicznej, filmów animowanych, projektów internetowych i słuchowisk. „Telementarz” to unikalne autorskie wydawnictwo Twożywa, książka, w której ujawnia się zarówno fascynacja artystów sztuką typografii, jak i ich krytyczna refleksja nad współczesną kulturą.
Zaangażowana społecznie sztuka Ryszarda Góreckiego operuje charakterystyczną oszczędną i zdyscyplinowaną formą, która nawiązuje do dominującej dziś stylistyki wzornictwa przemysłowego (designu opakowań, druków reklamowych, logotypów, specyficznej estetyki wyposażenia biur). Świat z obrazów i murali Góreckiego jest w podwójnie sztuczny: jako artefact i jako obraz zbudowany z elementów przetworzonych, istniejących już we współczesnym środowisku, nasyconym przedmiotami i wzorami wyprodukowanymi przez maszyny i media elektroniczne. Artysta sygnalizuje nie tylko zagrożenia społeczne, ale także pokazuje, do jakiego stopnia na co dzień zanurzeni jesteśmy w sztuczności, w schematach i modelach organizujących nam życie, nie zdając sobie do końca sprawy, jak bardzo pozorna jest nasza wolność wyboru.
„Przypływ”. Nowe prądy w sztuce Australii i Nowej Zelandii. Zachęta Narodowa Galeria Sztuki. Warszawa, Pl. Małachowskiego 3. 14 lutego 2006 – 9 kwietnia 2006.
Artyści biorący udział: A.L.A.N. Hsu, Brook Andrew, Guy Benfield, Mladen Bizumic, Lisa Crowley, Bill Culbert, Desitiny Deacon and Virginia Fraser, Daniel Malone, Mikala Dwyer, Ex de Medici, Shaun Gladwell, Matt Griffin, Peggy Napangardi Jones, The Kingpins, Maddie Leach, MINIT (Jasmine Guffond and Torben Tilly), Tracey Moffatt, TV Moore, Callum Morton, Ani O’Neill, Michael Parekowhai, Ptricia Piccinini, Rachel Rakena, Scott Redford, Ann Shelton, Jim Speers, Kathy Temin, Louise Weaver, Boyd Webb, Ronnie van Hout, Yvonne Todd, Francis Upritchard, Suzann Victor.
Wystawa zaprezentuje dzieła dwudziestu ośmiu artystów średniego i młodego pokolenia (mieszkających w kraju lub za granicą) z Australii i Nowej Zelandii, których twórczość znana jest na scenie międzynarodowej. Będzie to pierwszy tak obszerny przegląd sztuki tego regionu w Polsce i na Litwie. Wystawa oraz towarzyszący jej katalog ma zadanie ukazać zmiany zachodzące w kulturze tych krajów w ostatnich latach warunkowane przemianami socjo-politycznymi (w tym problem wielokulturowości), rozwojem nowych technologii i postępującym otwarciem się na międzynarodowy świat sztuki. Do wystawy zaproszone są takie gwiazdy, jak Tracey Moffatt, Patricia Piccinini, Destiny Deacon jak i artyści młodszego pokolenia, których twórczość została już doceniona.
„Sztuka z Azji Centralnej”. Fotografia, wideo. CSW Zamek Ujazdowski. Warszawa, Al. Ujazdowskie 6. 24 lutego – 17 kwietnia 2006. Otwarciu wystawy towarzyszy performance Bez tytułu Saida Atabekowa.
W wystawie biorą udział. Kazachstan: Said Atabekow, Rustam Chalfin, Erbossyn Meldibekow, Almagul Menlibajewa, Siergiej Masłow, Julia Tichonowa, Jelena Worobiewa, Wiktor Worobiew. Kirgistan: Maksym Boroniłow, Murtabek Dżumaljew, Gulnara Kasmaljewa, Roman Maskaljew. Uzbekistan: Wiaczesław Akunow, Aleksander Nikołajew, Siergiej Tychina
Wystawa Sztuka z Azji Centralnej, której kuratorem jest znany krytyk z Moskwy Viktor Misiano, została uznana za najciekawsze wydarzenie ubiegłorocznego 51. Międzynarodowego Biennale Sztuki w Wenecji (2005). Po raz pierwszy w historii tej ważnej wystawy sztuki współczesnej zaprezentowano sztukę trzech byłych republik radzieckich w ramach wspólnego Pawilonu Azji Centralnej. Kazachstan, Kirgistan i Uzbekistan to być może ostatnie terytoria, nieobecne dotąd na światowej scenie artystycznej. Sztuka tych krajów, które stosunkowo niedawno uzyskały polityczną niezależność, jest niezwykle oryginalna zarówno pod względem artystycznym, jak i etnicznym. Poszukiwanie tożsamości to zasadniczy problem, z którym mierzą się artyści z Azji Centralnej. CSW jako pierwsza instytucja po weneckim pokazie ma okazję zaprezentować tę wyjątkową wystawę w której artyści różnych generacji wykorzystują mitologiczno-poetycką narrację w formie fotografii i wideo.
„Nowe malarstwo niemieckie – szkoła lipska”. Królikarnia – Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie. Warszawa, ul. Puławska 113a. 25 lutego – 15 marca 2006.
Gdy przed kilkunastu laty, na fali popularności nowych mediów, instalacji, fotografii, video, krytycy ogłaszali upadek malarstwa jako medium archaicznego i nie zdolnego do artystycznej interpretacji współczesnego świata, malarze malowali. Niewielu zapewne spodziewało się, że początek nowego milenium przyniesie odrodzenie zainteresowania malowanymi obrazami. Wystarczy przypomnieć ostatnie ważne wystawy międzynarodowe, włączając ubiegłoroczne Biennale w Wenecji, by znaleźć potwierdzenie tej tendencji. Czy powrót malarstwa jest wynikiem pewnej prawidłowości polegającej na następowaniu po sobie sztuki operującej technologiami, analitycznej oraz wykorzystującej tradycyjne środki ekspresji? Czy raczej popularność obrazów należy wiązać przede wszystkim z zabiegami ze strony specjalistów od marketingu i rynku sztuki? W tym momencie trudno jest wyrokować o trwałości obserwowanej tendencji, a jeszcze trudniej – o jej rewolucyjnym charakterze. Szczególną uwagę krytyki, publiczności i kolekcjonerów wzbudzili młodzi malarze niemieccy, pochodzący przede wszystkim z dawnych landów NRD. Młode malarstwo niemieckie - szkoła lipska i szkoła drezdeńska- triumfuje w galeriach Europy i USA.
Wystawa w Królikarni prezentuje malarstwo szkoły lipskiej: absolwentów Wyższej Szkoły Grafiki i Sztuki Książki w Lipsku określanej często jako „akademia” w nawiązaniu do XVIII-wiecznej nazwy szkoły (Akademia Rysunku, Malarstwa i Architektury, w II połowie XIX wieku przemianowanej na Akademię Sztuk Graficznych i Księgarstwa) pracujących i mieszkających w tym mieście. Początki „szkoły lipskiej”, jako stylu w najnowszej sztuce niemieckiej, sięgają przełomu lat 60. i 70. Termin został po raz pierwszy użyty przez berlińskiego krytyka Lothara Langa na określenie malarstwa ekspresjonistyczno-symbolicznego reprezentowanego przez artystów związanych z lipską Akademią, obejmujący twórczość m.in. Bernarda Heisiga, Warnera Tübke, Wolfganga Mattheuera oraz Waltera Libudy, Hartwiga Ebersbacha i Arno Rinka. Teraz stał się tzw. „starą szkołą lipską” (Alte Leipziger Schule), w opozycji do „nowej” (Neue Leipziger Schule), zdobywającej ostatnio wielką popularność. Wystawa w Królikarni koncentruje się przede wszystkim na jej dokonaniach. Początek „nowej szkoły lipskiej „ wyznacza rok 2003 i wystawa „Sieben mal Malerei“ („Siedem razy malarstwo”). Nieco wcześniej zadebiutował artysta, któremu „nowa szkoła lipska” zawdzięcza swą popularność – Neo Rauch (uczeń Rinka i Heisiga, laureat Nagrody van Gogha 2001, uczestnik Biennale w Wenecji w 2003, w Sao Paulo 2004, od 2005 profesor lipskiej Akademii). W ostatnich latach do głosu doszło pokolenie już utytułowanych trzydziestolatków: Matthias Weischer (uczestnik programowej wystawy „Doświadczenie sztuki” na Biennale weneckim, 2005 oraz wystawy „The Triumph of Painting” w Saatchi Gallery w Londynie, 2005), Tilo Baumgärtel (współpracuje z licznymi nowojorskimi galeriami oraz londyńską Wilkinson Gallery), Christoph Ruckhäberle, David Schnell czy Tim Eitel (laureat prestiżowej Ermer Preis 2003). Na wystawie prezentowane są również prace berlińczyka Martina Edera, twórcę zjawiska określanego jako nowy kicz, oraz drezdeńczyka Thomasa Scheibitza (uczestnika niemieckiej prezentacji na weneckim biennale oraz wystawy „The Triumph of Painting” w Saatchi Gallery w Londynie).
Termin „nowa szkoła lipska”, w przeciwieństwie do starej, jest w mniejszym stopniu wspólnotą stylu. Wskazuje raczej na jedność geograficzno–pokoleniową i jest używana przez krytyków na opisanie swoistej eksplozji malarstwa związanego z Lipskiem i jego najważniejszą uczelnią artystyczną. Często obejmuje się tym terminem twórczość wszystkich młodych malarzy pracujących w Lipsku, nie tylko uczestników wystawy „Sieben mal Malerei”. „Nowa szkoła lipska” to w dużej mierze sukces komercyjny. Za jej promocją stoją galerie w Niemczech, Wielkiej Brytanii (przede wszystkim Saatchi), USA, Japonii, Korei Południowej. Obrazy młodych Niemców są sprzedawane po 200 tys. dolarów i więcej. Rekordzistą jest Neo Rauch, którego obraz sprzedano na aukcji w Nowym Jorku w 2005 r. za 390 tys. dolarów. Nie bez znaczenia dla popularności malarstwa lipskiej szkoły jest tematyka. Podczas gdy Neo Rauch zaskakująco łączy codzienność z motywami z epoki socjalistycznej, to dla młodszych malarzy poprzedni okres nie stanowi już tak istotnego punktu odniesienia. Malują teraźniejszość. Jeśli szukają odniesień, to znajdują je w sztuce europejskiej, w tym awangardowej. Być może swoiście pojęty uniwersalizm, jest również jednym z elementów fenomenu popularności „nowej szkoły lipskiej”.
Wystawa w Królikarni jest szeroką prezentacją współczesnego malarstwa niemieckiego, zarówno „nowej”, jak i „starej szkoły lipskiej” oraz artystów związanych z Berlinem i Dreznem. Większość prezentowanych na wystawie prac pochodzi z kolekcji Malarstwa i Grafiki „VNG art”, od lat konsekwentnie tworzonej i rozwijanej przez niemiecki koncern gazowniczy VNG. Wystawa przygotowana jest w ramach „Roku Polski w Niemczech – Roku Niemiec w Polsce 2005-06”.
Katarzyna Kozyra „Opowieść zimowa”. Reż. Katarzyna Kozyra. Produkcja: BWA Wrocław, BWA w Zielonej Górze. Obsada: Katarzyna Kozyra, Gloria Viagra, Maestro Grzegorz Pitułej, Jerzy Jednaki, Grzegorz Jednaki, Włodzimierz Końko, Iwo Pawłowski, Maciej Zabielski, Marek Batóg, Realizacja: Scenariusz: Katarzyna Kozyra/ Scenografia: Mariusz Mielęcki/ Zdjęcia: Artur Zwierzchowski/ Oświetlenie: Adam Ostrowski/ Dźwięk: Jarosław Bajdowski, Robert Czyżewicz/ Montaż: Mirosław Szewczyk. Premierowy pokaz filmu z udziałem autorki i Maestro Grzegorza Pitułeja. Galeria Awangarda. Wrocław, ul. Wita Stwosza 32. 13 marca 2006 o godz. 18.00.
Ostatni wieloelementowy projekt Katarzyny Kozyry, nad którym artystka pracuje od trzech lat, nosi tytuł „In art dreams come true / W sztuce marzenia stają się rzeczywistością”. Artystka chce spełnić swe dziecięce marzenia i stać się „gwiazdą”, „prawdziwą kobietą”. Pomagają jej w tym Gloria Viagra – berliński dj i transwestyta, którego perfekcyjny sposób przemiany w kobietę (makijaż, sposób ubierania się, styl bycia) jest uosobieniem ideału do którego zmierza Kozyra oraz Maestro – śpiewak operowy uczący ją śpiewu klasycznego.
Gloria wprowadza artystkę w świat klubów gejowskich, występów publicznych o erotycznym zabarwieniu. Kozyra zafascynowana jej umiejętnością kreowania siebie jako kobiety i umiejętnością udawania chodzi z nią na wernisaże i na zakupy, ubrana i umalowana na podobieństwo Glorii. Maestro Grzegorz Pitułej z Warszawskiej Opery Kameralnej uczy ją jak uruchomić swoje predyspozycje wokalne, uczy podstaw śpiewu poprzez żmudne ćwiczenia. Wprowadza ją w świat opery, pełen umowności i konwencji, świat nieco sztuczny i egzaltowany. Te dwa światy mieszają się i chociaż reprezentują odmienne rzeczywistości to kilka elementów je łączy. Zarówno Gloria jak i Maestro kreują swój wizerunek w sposób teatralny, występują przed publicznością. Łączy je także śpiew. Projekt jednoczy w sobie elementy performansu i inscenizacji, recitali, spektakli i happeningów powstałych w różnych miejscach Europy. Artystka jest w nim reżyserem, aktorem i tworzywem oddającym siebie w ręce innych. Kostium i maska stają się nieodłącznym elementem jej wcieleń. W kolejnych realizacjach tego projektu artystka staje się Madonną, a Maestro gra rolę kardynała w szczurzej masce, Lou Salome gdzie towarzyszą jej psy o twarzach Rilkego i Nietschego. Obserwatorami jej przemian są mieszkańcy Pelago w Toskanii, bawarskiego Regensburga, czy Rzymu. Artystka występuje w teatrze w Trento w słynnym już „Koszmarze”, gdzie niemożność występu i porażka są sensem jej przedstawienia. W „Kwadransie” pokazywanym w teatrze w Pittsburgu publiczność zamiast spodziewanego recitalu śpiewaczego widzi artystkę i Maestra w domowych pieleszach prezentowanych na filmie video. Kozyra zaskakuje swoich widzów nieprzewidywalnością efektu - publiczność otrzymuje nie to czego oczekuje.
„Opowieść zimowa” to jedna z końcowych, a może nawet ostatnia część projektu „W sztuce marzenia stają się rzeczywistością”. Tym razem jest to film w którym spotykają się pierwszy raz na planie Gloria i Maestro walczący o względy swojej uczennicy. Film powstał w siedzibie Teatru Cinema w Michałowicach koło Jeleniej Góry – w starym dużym domu z piwnicami i strychem, wypełnionym rekwizytami teatralnymi, obrazami, figurkami świętych, rzeźbami i mnóstwem przedmiotów nie zawsze wiadomego przeznaczenia. Sceneria teatru i specyficzne, urokliwe wnętrza tworzą w sposób naturalny niemal baśniowe warunki. Znajdujemy się w domu przysypanym śniegiem, gdzie wieczorową porą z latarenkami w rękach pojawiają się krasnoludki. Słyszymy ich zabawy, radosne bieganie, buszowanie po domu, by w piwnicy odnaleźć starą skrzynię z Maestrem w środku. Oglądamy dziecinny pokój, zabawki, łóżeczka. Radosny nastrój zostaje złamany, na maleństwa czeka Gloria aby skarcić je za nieposłuszeństwo. Kozyra niczym Królewna Śnieżka otoczona sprzyjającymi jej krasnoludkami, Gloria jak zła królowa z bajki przeglądająca się z lubością w przychylnym jej lustereczku i Maestro oczekujący w uśpieniu na kolejną odsłonę przedstawienia – to główni bohaterowie opowieści. Jak zwykle wszystko kończy się koncertem, artystka wykonuje arię Olimpii z „Opowieści Hoffmana”, akompaniuje jej Maestro, a słuchaczami popisu są Gloria i krasnoludki. I tym razem świat rzeczywisty miesza się ze światem fikcji, uwspółcześniona baśń chwilami przeradza się w film kostiumowy. Wątki baśniowe nie stanowią fabuły, film posiada luźną konstrukcję dramaturgiczną z niedomknietą historią. Jest zbiorem obrazów do których chętnie wracamy, bo kojarzą się nam z beztroskim dzieciństwem. Równie dobrze możemy uznać, że wszystko to nam się przyśniło. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom ta bajeczka ma swoje drugie dno.
Barbara Gębczak-Janas „Będzie gorąco”. BWA Wrocław – Galerie Sztuki Współczesnej. 8 marca – 26 marca 2006.
Malarka Barbara Gębczak –Janas na stronie internetowej, ku mojemu szczeremu zdziwieniu, tak określa genezę powstania swoich obrazów: „Moje prace biorą swój początek w prawdziwym świecie. Inspirują mnie konkretne zdarzenia, sytuacje, które rzeczywiście się wydarzyły i których jestem świadkiem”. Trudno jest mi się zgodzić z takim stwierdzeniem, chociaż chciałbym, żeby to była prawda. Żylibyśmy wtedy w innym, cudownym świecie. Świecie świetlistych kolorów, zatrzymanych w ruchu postaci, w poklatkowym raju, w którym wszystko jest jakby lepsze, a każdy, najdrobniejszy gest ma duże, czasem jednak dość tajemnicze znaczenie. Ale tak nie jest. To co mnie tak naprawdę fascynuje i pociąga w jej pracach to całkowity brak w nich związków ze światem realnym, takim jakim go znamy na co dzień. Są one jakby z innej, lepszej rzeczywistości. Wrażenie tej nierealności potęguje fakt, że malowane są z monitora czy też ze zdjęcia cyfrowego, a nie są obrazem natury obserwowanej bezpośrednio. Przekazują one wiernie chłód tego medium. Wręcz świecą pięknym i magicznym światłem wewnętrznym, takim jakim świeci nasz najbliższy przyjaciel – telewizor.
Mają one w sobie ten romantyzm, pomimo pokazywania całkiem współczesnych treści, jakie miał ekran w dawnym kinie z początków jego rozwoju. Widz czuje się jak w ciasnej, niedogrzanej salce, wypełnionej tłumem ludzi, którzy z rozdziawionymi ustami oglądają piękne panie i panów, w krainach, gdzie rosną palmy i pędzą lśniące samochody. Nawet jeżeli maluje nasze polskie wybrzeże, to jest ono zamknięte w nostalgicznej, wyidealizowanej fotografii, która jest piękniejsza niż ono samo. Obrazy te są dowodem na wyższość marzeń nad szarością codzienności, dowodem, że gdzieś tam daleko współczesny Rudolf Valentino dalej uwodzi współczesną Apolonię Chałupiec. Te obrazy dowodzą po prostu, że jest coś więcej i że warto i że gdy przymkniemy oczy nie zobaczymy jakiegoś strasznego horroru, lecz coś naprawdę chwytającego za serce. (Paweł Jarodzki)
Leon Tarasewicz. Galeria Foksal. Warszawa, ul. ul. Foksal 1/4. 24 stycznia – 24 lutego 2006.
Wystawa, którą Leon Tarasewicz obecnie prezentuje w Galerii Foksal, została zrealizowana w nieco większej skali wiosną 2005 roku z okazji otwarcia nowej siedziby Instytutu Polskiego w Berlinie. Artysta wprowadza widza w przestrzeń zbudowaną z luster i jaskrawych pasiastych filarów. Iluzoryczna nieskończoność tej w rzeczywistości niewielkiej przestrzeni, zbudowanej we wnętrzu Galerii Foksal, powoduje w widzu uczucie dezorientacji i zagubienia w plątaninie wielobarwnych korytarzy. Co więcej, uczucie to podszyte jest żalem, że znajdujemy się w świecie, który do końca nie jest dla nas osiągalny, choć przecież możemy go zobaczyć. Nie pierwszy to raz, gdy Leon Tarasewicz realizuje projekt, który prowokuje do nowego spojrzenia na malarstwo, jeden z najbardziej tradycyjnych gatunków sztuki. Prezentacje jego dokonań artystycznych zawsze były manifestacjami nieograniczoności możliwości, jakimi malarstwo dysponuje, przełamywały mentalne stereotypy na temat percepcji sztuki.
Jarosław Modzelewski „Kwiecień”. Galeria Zderzak. Kraków, ul. Florianska 3. 17 lutego 2006 –13 kwietnia 2006.
Jadwiga Sawicka „Daj mi wszystko”. Galeria Starmach. Kraków, ul. Węgierska. 31 stycznia – 28 lutego 2006.
Na wystawie w Galerii Starmach będzie można zobaczyć kilkanaście niepokazywanych dotychczas obrazów Jadwigi Sawickiej, namalowanych w 2005 roku.
Zbigniew Libera, Darek Foks „Co robi łączniczka”. Galeria Bielska BWA. Bielsko-Biała, ul. 3 Maja 11. 3 lutego – 5 marca.2006.
Galeria Bielska BWA prezentuje najnowszy projekt Zbigniewa Libery i Darka Foksa pt. „Co robi łączniczka”, którego premiera odbyła się jesienią 2005 roku w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu w ramach festiwalu Ars Cameralis. Wystawę fotogramów Zbigniewa Libery, którym towarzysz teksty Darka Foksa, zainicjowała książka obydwu autorów pod tym samym tytułem. Wystawa jest niezwykłym zderzeniem obrazu i słowa, które nawiązują do Powstania Warszawskiego, ale jednocześnie jest przyczynkiem do refleksji o martyrologii polskich zrywów narodowowyzwoleńczych, o kolektywnej pamięci, a także refleksją nad kanoniczną wersją historii, która nie jest dana na zawsze.
Jerzy Jarniewicz, poeta i tłumacz „Literatury na Świecie”, tak skomentował prace Libery: „(...) To wielowarstwowe kompozycje, w których spod jednej warstwy przebija inna, poprzednia. Podłoże kadrów Libery to dokumentalne zdjęcia wojenne, których rzeczywistość zostaje rozchwierutana, gdyż wtopione w nią są obrazy z innych zgoła porządków. Postacie łączniczek mają twarze gwiazd filmowych, a powstańcza sceneria uzupełniana jest rekwizytami przejętymi z fotosów filmowych”. Podobny charakter ma tekst Darka Foksa, który składa się z sześćdziesięciu trzech pozszywanych ze sobą fragmentów. Łączniczki w projekcie Libery i Foksa stają się nie tylko przypomnieniem wizerunku bohaterskich dziewcząt z walczącej Warszawy, który mocno tkwi w narodowej pamięci, ale też ikonami popkultury z lat 60. XX wieku, jak chociażby Sophia Loren czy Gina Lolobrygida, o których marzyli dorastający w tych latach chłopcy.
Łukasz Skąpski „Maszyny”. Fotografia. Galeria ON (ASP), ul Fredry 7, Poznań. 2 – 10 marca 2006.
Łukasz Skąpski zajmuje się fotografią, malarstwem. tworzy instalacje i filmy. Jego prace charakteryzuje duża rozpiętość stylistyczna. Łączy je olbrzymie zainteresowanie rzeczywistością i jednoczesny dystans w stosunku do niej oraz poczucie humoru, często przemieszane z ironią. Minimalistyczne podejście do medium artysta łączy z uogólnianiem konkretnych zdarzeń, widoków. Łukasz Skąpski jest także członkiem Supergrupy Azorro, znanej w Polsce i zagranicą ze swego często prześmiewczego stosunku do sztuki.
Na wystawie w Galerii ON artysta zaprezentuje cykl najnowszych prac fotograficznych, których tematem będą inwidualistyczne „Maszyny”. Zaczątkiem do powstania idei artystycznej wiodącej do realizacji tego cyklu była obserwacja, którą autor tak opisał: „Maszyna była zrobiona własnoręcznie przez rolnika z motocykla SHL. Wyglądała absurdalnie: kierownica z tyłu motocykla; brak tylnego koła, zamiast którego zamontowany był lemiesz; przeniesienie napędu na przód, na metalowe koło łopatkowe, najwyraźniej wzięte z jakiejś maszyny rolniczej...”
Mirosław Bałka „Obiekty, instalacja”. Galeria ON (ASP), ul Fredry 7, Poznań. 17 – 24 marca 2006.
Ciało, pamięć, przemijanie, tworzenie prywatnej mitologii to najistotniejsze wątki prac Mirosława Bałki, które odnaleźć można już w najwcześniejszych jego realizacjach. Wszystkie zawarte w nich znaki, kody, odniesienia, które tworzą język sztuki Bałki, mają źródła w biografii artysty i tylko poprzez nią stają się w pełni czytelne. Wystawa będzie pierwsza tak znacząca indywidualna prezentacja artysty w Poznaniu. Projekt wystawy zakłada stworzenie ekspozycji specjalnie dostosowanej do specyfiki architektury galerii ON, będzie składał się z kilku rzeźb/obiektów i instalacji, które powstały w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
Paweł Książek „KRK”. Galeria Potocka. Kraków, pl. Sikorskiego 10. 12 stycznia – 3 marca 2006.
Paweł Książek mieszka i pracuje w Krakowie. Ukończył Wydział Krakowskiej Grafiki. To artysta, który ciągle poszukuje nowych inspiracji, zmienia zainteresowania i sposób malowania. Tworzy sztukę, która poddaje analizie zjawiska społeczne, historyczne, medialne. Wszystko obudowuje intymnymi mitologiami, zaskakująco łączy fakty. Fascynuje go gra pomiędzy realnością a tym co iluzyjne, trudne do uchwycenia. Maluje cykle – obraz jest tylko pojedynczą sceną z „przedstawienia”, które inscenizuje. Często tworzy projekty in situ. Istotna jest dla niego ekspozycja (instalacja) jako środek wypowiedzi, ze swoim malarstwem wychodzi poza płaszczyznę obrazu. Projektuje obiekty oraz instalacje malarskie, farba wycieka poza obraz.
W jego twórczości, po okresie poszukiwań znowu pojawia się figuracja. Eksploruje wybrane wątki pop kultury, fascynuje się historią grup rockowych i ich wizerunkami w dużej mierze wygenerowanymi przez mass media. W jego estetycznych obrazach zawsze ukrywa się jakiś demon: przemoc, zło, dziwaczne piękno. Paweł Książek szuka nowych kontekstów i dróg interpretacji, spekuluje. Jak mówi: „Malarstwo traktuję jako rodzaj emocjonalnej transgresji. Korzystając z filmu, mediów dekoduję historie, wizerunki, zjawiska i ponownie zaszyfrowuję na własnych zasadach, gównie przy użyciu malarstwa jako nośnika szczególnej emocji.” Ten sposób myślenia doskonale widoczny jest w instalacji „KRK” realizowanej w Galerii Potocka. Praca ta z jednej strony dotyczy gry pomiędzy tym, co namalowane i symulowane, a tym, co rzeczywiste, czyli problemów „czysto malarskich”. Z drugiej strony artysta porusza kwestie ciężaru tradycji. Rozpatruje je na wielu płaszczyznach – sztuki, polityki, nacjonalizmów, jak również historii Galerii. Posługuje się pewnymi rozpoznawalnymi symbolami, ale w zaskakującym kontekście. Bohaterem „KRK” jest Kraków – miasto natchnione i jednocześnie obciążone wielowiekową tradycją.
„Ilya i Emilia Kabakov. 10 Albumów Ilyi Kabakova”. Galerii Atlas Sztuki. Łodź, ul. Piotrkowska 114/116. 13 stycznia – 5 marca 2006
„Image & paysage. Siła wyrazu obrazu”. Wystawa fotografii. Królikarnia, Oddział Muzeum Narodowego. Warszawa, ul. Puławska 113a. 2 lutego – 5 marca 2006.
„Image & paysage” prezentuje cykle prac szesnastu współczesnych artystów francuskich. Są wśród nich Antoine d’Agata – absolwent prestiżowego International Center of Photography w Nowym Jorku i członek słynnej agencji fotograficznej Magnum oraz Jean-Marc Bustamante – twórca reprezentujący Francję na jubileuszowym 50. Biennale Sztuki w Wenecji. Pozostali są mniej znanymi poza granicami Francji, choć nie mniej interesującymi artystami średniego pokolenia mieszkającymi i tworzącymi głównie w Paryżu. Jérôme Brézillon i Fabien Calcavechia to zawodowi fotograficy na co dzień współpracujący z prasą. Alain Fleischer – człowiek obrazu, fotograf, plastyk i pisarz, dyrektor Le Fresnoy – Narodowego Studia Sztuki Współczesnej w Tourcoing. Valérie Jouve – artystka zajmująca się fotografią i sztuką video, znana również polskim widzom przeglądu „Kobieta za kamerą” (Warszawa, Kino.Lab, grudzień 2005), na którym zaprezentowano jej debiut filmowy. Bernard Plossu – fotograf i podróżnik, „rusza zawsze tam, gdzie na mapie kończą się drogi” czy Klavdij Sluban – z pochodzenia Słoweniec, stypendysta francuskiego ministerstwa kultury i Villa Médicis.
W głównej roli występuje na wystawie pejzaż: miejski, górski, nadmorski. Industrialny i naturalny. Dzienny i nocny, letni i zimowy. Z różnych stron, miast i miejsc. Czarno-biały i w kolorze. Nadmorskie widoki z Casablanki, puste przestrzenie Islandii, amerykańskie bezdroża. Obok nich ulice Paryża i Warszawy. Krajobrazy przemysłowe z plątaniną trakcji kolejowych, kratownicą rusztowań, dymiącym kominem – nieodłącznymi atrybutami współczesnych metropolii. I jeszcze symbole naszych czasów – bilboardy, budki z jedzeniem na wynos, kosze do koszykówki i do supermarketów. Czasami człowiek...
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |