ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 września 17 (401) / 2020

Dominika Polok,

RUNDA HONOROWA (EASTERN)

A A A
Podstawowa reguła, jaka rządzi światem „Easternu”, zostaje nam na samym początku wyrecytowana przez młodą, właśnie egzaminowaną Klarę. Nie słyszymy pytania. Żołniersko wyprostowana dziewczyna definiuje prawne konotacje terminu „honor” – co sprowadza się do wyliczenia potencjalnych uchybień, jakimi można uczynić komuś afront. To jest kluczowe, to wszystko. Nie ma więcej pytań, a więc i analitycznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Na Dzikim Wschodzie codzienność obraca się wokół kruchego, jakże podatnego na zranienia centrum własnej godności.

Dystopijna rzeczywistość rozpięta jest między skrajnym ucywilizowaniem a barbarzyństwem, kodyfikacją a samosądem. Każdy nosi broń i bardzo swobodnie jej używa. Zabójstwa są legalne i na porządku dziennym. Zarazem jest to świat zupełnie współczesny, symetryczny i poukładany, o niesłychanym stopniu prawnego ustrukturowania, gdzie na wszystko znajdzie się ustawa bądź równoważny jej mocą rytuał. Absurdalna groza polega na doskonałym współistnieniu tych dwóch sfer. Precyzyjny kodeks dotyczy instynktu, zemsty i plemiennie rozumianej prywatności. Jedna z kluczowych scen realizowania krwawego prawa rozgrywa się w zoo. Przekaz jest czytelny – to, że zwierzęta są pozamykane w klatkach, wcale nie czyni ich mniej dzikimi.

W tym dziwnym świecie pewien pan Kowalski strzelał do pana Nowaka. W odwecie syn pana Nowaka, Tomek, użył broni przeciwko panu Kowalskiemu. Aby go pomścić, córka pana Kowalskiego, poznana w prologu Klara, rusza na obławę przeciwko Tomkowi. W wypadku powodzenia prawo nakazuje kolejnej co do wieku latorośli, Ewie Nowak, zgładzić zabójczynię brata. Jeśli jej się uda, ktoś będzie musiał uśmiercić Ewę. I tak dalej, i tak dalej. Łańcuszek wendety można przerwać – przewiduje to stosowna ustawa – wykupem krwi, a więc wpłatą bajońskiej kwoty aktualnie polującej rodzinie.

Kolejne ogniwa sztafety, w którą zostajemy wrzuceni, można zrekonstruować jedynie po szczątkowych komentarzach. Bohaterowie nie wyjaśniają sobie niczego – nie mają potrzeby tłumaczyć podstawowych obowiązków, najoczywistszych dla społeczności, w jakiej żyją. Cały świat przedstawiony zbudowany jest na absolutnym minimum wiedzy niezbędnej do zarysowania panujących stosunków. To wszystko nadaje tej opowieści specyficznie metaforyczny charakter; zwyczaje są teatralne, a osiedle makietowe, zaś wojujące klany noszą nazwiska Kowalski i Nowak. Arystokraci strzelb stają się zatem „typowymi Polakami”, co wpisuje ich spór w wielowiekową tradycję polskich waśni rodowych. Przy czym najbardziej fundamentalne historie tego typu – „Zemsta” Fredry i „Sami swoi” Chęcińskiego – obleczono w komediową szatę, tak że nawet tragedie drugoplanowych ofiar sporu są opowiadane w lekkiej tonacji. Groteskowa skala zarzewia konfliktu jest tam źródłem satyrycznego wydźwięku. Inaczej ma się rzecz w „Easternie”. Nigdy nie dowiadujemy się, z czego wyniknął zatarg. Jesteśmy kilka strzałów dalej; punkt początkowy zdążył ulec zapomnieniu, zresztą, jakiegokolwiek kalibru by nie był, naprawdę nie ma już znaczenia. Wendeta toczy się sama, bo musi. Zachowanie honoru rodziny wymaga kolejnych wzajemnych ofiar; bez przyczyny, bez skutku.

Do tak skonstruowanej, na razie granitowo trwałej umowy społecznej można się jedynie pokornie przyzwyczaić. Bohaterowie, mimo całkowitego osadzenia w umownej rzeczywistości, sami są tego cudzysłowu pozbawieni, pozostają bardzo żywi i realistyczni. Nawet jeśli ich myślenie systematyzuje prawo honoru, jako jednostki mogą mieć do niego różnoraki stosunek. Jedna z głównych bohaterek gładko wchodzi w ten schemat. Broń to dla niej świadectwo dojrzałości, źródło dumy z własnych umiejętności, a zarazem znakomita frajda i z butą używana przepustka do zrytualizowanego świata dorosłych. Druga natomiast niechętnie odnosi się do perspektywy wzięcia na siebie rodowych obowiązków. Nie wykazuje wcale talentów bojowych, a z subtelnych sugestii domyślamy się, że w duchu kwestionuje sensowność najwyższej wartości fundującej jej społeczność. Obie wypadają przekonująco jako reprezentantki różnego podejścia do zastanych realiów, bo perspektywa obu jest osobista. To nie pomnikowe żołnierki ani pacyfistyczne aktywistki. Głównie od własnych cech charakteru zależy, na ile odnajdą się w świecie, w który wchodzą.

Większości elementów tego dziwacznego, niedosłownego świata nie da się jednak zbyt łatwo odczytać; trochę jak w filmie „Lobster” Lantimosa brakuje tu jednolitego spoiwa, które umożliwiałoby interpretację jednego symbolu dzięki innemu. Absurd nie jest śmieszny, ale nie jest to również surrealistyczny thriller. To dziwność, a nie ukryte przesłanie stanowi o niezwykłości tego filmu. I ostatecznie wychodzi mu to na dobre. „Eastern” pozostaje bowiem klasycznie feministyczną przypowieścią, jednak dzięki abstrakcyjnej konstrukcji nie trąci dydaktyzmem. W patriarchalnym świecie koniec końców to kobiety jako jedyne wykazują wolę przerwania spirali zemsty, to ich wrażliwość i percepcja stają w poprzek męskiej konieczności. Odizolowane w swoim postanowieniu mają możliwość poruszać się jedynie w ramach sztywno zakreślonych przez prawo, ale determinacja i wierność sobie wskazują im zarazem ścieżki jego obejścia, nie zawsze zresztą szlachetnymi metodami. Jako pionierki zmiany nie mają jednak zbyt wielkiego wyboru; ale też, jak to nieraz z pionierkami bywa, a co gorzko wskazuje puenta, są na razie w swej przekorze odosobnione.
„Eastern”. Reżyseria: Piotr Adamski. Scenariusz: Piotr Adamski, Michał Grochowiak. Obsada: Maja Pankiewicz, Paulina Krzyżańska, Marcin Czarnik, Anna Kłos-Kleszczewska. Polska 2019, 78 min.