ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 października 19 (403) / 2020

Anna Osiewała,

PROSTY CZY SKOMPLIKOWANY? ('TENET')

A A A
„Tenet” to kolejna pozycja w filmografii Christophera Nolana, korzystająca z nietuzinkowych idei i naginania zasad fizyki. Zapowiedzi filmu nawiązywały do „Incepcji”, a reżyserska zabawa z zasadami nauk ścisłych może przywodzić na myśl „Interstellar”. Czy jednak „Tenet” zbliża się do swoich poprzedników?

Christopher Nolan przy produkcji „Tenet” pełnił rolę zarówno reżysera, jak i scenarzysty. Pod wieloma względami zapewnił solidne kino akcji, ponownie chcąc zachwycić widzów kreatywną koncepcją bazującą na zasadach fizyki. Niestety, sposób przedstawienia całej idei, stanowiącej podstawę fabuły filmu, ostatecznie zdaje się nieprzemyślany, a widzowi trudno będzie zaangażować się w opowiadaną historię czy sympatyzować z poszczególnymi postaciami.

Główny bohater, grany przez Johna Davida Washingtona, zostaje wciągnięty w szpiegowską potyczkę, podczas której ważą się losy świata. Protagonista dowiaduje się, że istnieje opierająca się na zjawisku entropii technologia, dzięki której można wykraczać poza linearne rozumienie czasu. Wykorzystana przez nieodpowiednich ludzi, zagraża całej obecnej linii czasowej.

W pierwszej chwili fabuła, w tym jej podstawowa koncepcja, może się wydawać skomplikowana, lecz w istocie taka nie jest. Narracyjnie i fabularnie film okazuje się bardzo prosty. Opowiada o walce dobra ze złem, które ma zniszczyć świat. W walce tej nie ma jednak nic interesującego czy emocjonującego. Każdy z bohaterów produkcji jest pretekstowy. Niewiele dowiadujemy się o poszczególnych postaciach, są one definiowane przez akcje, które podejmują, a sam główny bohater nie otrzymuje nawet własnego imienia. Podjęta przez Christophera Nolana próba stworzenia tajemniczej atmosfery tym razem się nie udała, ponieważ brak wiedzy o poszczególnych bohaterach sprawia, że widz tym bardziej nie jest nimi zaintrygowany. Świetny przykład stanowi tutaj antagonista Andrei Sator, w którego wciela się Kenneth Branagh. Przypomina on bowiem nudny, przerysowany, oczywisty „czarny charakter” z nieskomplikowanej superbohaterskiej produkcji czy starego filmu o Bondzie. Kolejne skrajnie złe czyny Satora są niepoparte żadną ciekawą historią i sprawiają, że Andrei staje się bohaterem przerysowanym, groteskowym i po prostu nieinteresującym. Dodatkowo, w zakresie sposobu prowadzenia akcji wielokrotnie można odnieść wrażenie, że sporo scen usunięto w postprodukcji lub po prostu nie zostały one kompleksowo przemyślane. Film wielokrotnie reklamowano w mediach jako trudny do zrozumienia, co teoretycznie miało zachęcić widzów do dodatkowych przemyśleń, a może nawet kolejnych seansów w kinie. Obraz nie jest jednak tak skomplikowany, za jaki próbuje uchodzić, zaś ewentualne niejasności wynikają z niedopracowania fabuły, a nie z konieczności przeprowadzenia dodatkowych analiz – te są po prostu bezcelowe. W konsekwencji nie sposób porównywać „Tenet” do wcześniejszych kreatywnych produkcji Christophera Nolana, takich jak „Incepcja”.

John David Washington, Elisabeth Debicki, Dimple Kapadia czy Michael Caine otrzymali do zagrania postaci pretesktowe, których dialogi napisane są z jednej strony ekspozycyjnie, a z drugiej – enigmatycznie. Na takiej podstawie trudno zbudować interesującego bohatera, z którym widz może sympatyzować. Aktorzy odgrywają swoje role poprawnie, ale nie mogą w pełni wykazać swoich umiejętności. Na tym tle wyróżnia się jedynie Robert Pattinson, któremu mimo niesprzyjającego scenariusza udało się stworzyć ciekawą, drugoplanową kreację postaci Neila – tajemniczego pomocnika głównego bohatera.

Od strony wizualnej „Tenet” jest dopracowany w każdym szczególe. Uwagę przykuwa nietuzinkowa choreografia walk wykorzystująca zjawisko entropii i zabawę z czasem. Co więcej, w filmie zobaczymy stosunkowo niewiele technologii CGI. Większość efektów specjalnych to tzw. efekty praktyczne, wykorzystujące prawdziwe obiekty oraz sceny kaskaderskie. Całość uzupełnia głośna i podniosła muzyka, charakterystyczna dla filmów Christophera Nolana. Tym razem została ona stworzona przez Travisa Scotta i Ludwiga Göranssona.

Ostatecznie „Tenet” to poprawne kino akcji, ale w żaden sposób nie wyróżnia się spośród szeregu produkcji, których głównym motywem jest przeciwdziałanie zniszczeniu świata przez złego antagonistę. Od strony technicznej film dopracowano pod każdym względem. Niestety, jego najsłabszym elementem jest scenariusz i sposób przedstawienia głównej koncepcji filmu. Brakuje kreatywności i konsekwencji, do których przyzwyczaiły nas wcześniejsze produkcje Christophera Nolana. Film, który miał zmuszać widza do przemyśleń i analiz, ostatecznie nie budzi większych emocji ani zainteresowania.
„Tenet”. Scenariusz i reżyseria: Christopher Nolan. Obsada: John David Washington, Elisabeth Debicki, Kenneth Branagh, Robert Pattinson. Kanada, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, 2020. 150 min.