ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (406) / 2020

Agnieszka Niewdana,

JAN JÓZEF SZCZEPAŃSKI. LISTY OD CZYTELNIKÓW

A A A
Listy stały się uznawanym za ważny i w pełni wartościowy elementem twórczości polskich pisarek i pisarzy. Ich część już doczekała się opracowań i publikacji. Jednak w domowych czy instytucjonalnych archiwach wciąż czeka wiele listów i pocztówek. Przykłade stanowi korespondencja krakowskiego pisarza Jana Józefa Szczepańskiego. Największy zbiór jest zgromadzony i tylko fragmentarycznie uporządkowany w Bibliotece Narodowej. Tam właśnie został zdeponowany po śmierci twórcy przez jego syna, Michała Szczepańskiego.

Listy na polskim rynku wydawniczym

Listy z archiwum Jana Józefa Szczepańskiego, Biblioteka Narodowa, fot. A. Niewdana

Na polskim rynku wydawniczym można zaobserwować trend zainteresowania literaturą non-fiction. Na to składają się publikacje auto- i biograficzne, wspomnienia, dzienniki, pamiętniki, również w niektórych przypadkach felietony czy eseje. W tej grupie znajdują się także wydania listów postaci ważnych dla m.in. polskiej literatury. Umotywowania publikacji listów należy upatrywać nie tylko we wpisywaniu się w panującą modę czy chęć zysku, ale autentycznym traktowaniu listów jako zalążka form literackich, by sparafrazować tu Stefanią Skwarczyńską (1975). Sam list pełni – a obecnie ma może tym bardziej, w najczystszej postaci – funkcję utylitarną. Stanowi on zapis fragmentu egzystencji danego człowieka, „tkwi w nim czynnik praktycznej celowości”. Jednak można w nim, jak robiła to Skwarczyńska, doszukiwać się piękna i jego prawdziwego sensu szukać w życiu. Punkt wyjścia dla takiej oceny to czas rzeczywisty, w którym list jest tworzony. Taka forma ekspresji może być również traktowana jako element historii życia umysłowego, co stanowi jeden z elementów współczesnych badań biograficznych.

Wracając do trendów panujących wśród wydawców, należy zwrócić uwagę na mnogość publikowanych zbiorów korespondencji. Warto przywołać opracowania listów Wisławy Szymborskiej z Kornelem Filipowiczem zgromadzone w książce „Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy” (Kraków 2016), Zbigniewem Herbertem – „Jacyś złośliwi bogowie zakpili z nas okrutnie” (Kraków 2018), Stanisławem Barańczakiem – „Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę. Korespondencja 1972-2011 (Kraków 2019), jak i Joanną Kulmową – „Tak wygląda prawdziwa poetka, podciągnij się” (Kraków 2019). Trzy książki stanowią zapis przyjaźni, miłości, rozterek, różnych etapów twórczości, komentarzy do panujących realiów, a czasem bywają zapiskiem niewinnego flirtu. Oddają ducha czasu, w którym powstawała korespondencja; charakter i zdolności literackie nadawców i adresatów. Stanowią także egzemplifikację listu, gdzie wspominane wcześniej „piękno” jest dostrzegalne nie tylko dla znawców literatury. Podobnie ma się rzecz w przypadku wydawanej korespondencji Sławomira Mrożka, który wymieniał listy przykładowo ze Stanisławem Lemem („Lem, Mrożek. Listy”, Kraków 2011), Gustawem Herlingiem-Grudzińskim („Listy 1959-1998”, Kraków 2019) oraz Brandellem Gunnarem („Listy 1959-1994”, Kraków 2013). Podobnie jak w przypadku korespondencji Szymborskiej, stanowią one zapis życia w Polsce Ludowej czy na emigracji, także związanych z tym problemów w poszczególnych latach i miejscach. Wymieniane są uwagi dotyczące literatury, zainteresowań i polityki, gdyż ten ostatni był tematem obowiązkowym. Nie można tutaj pominąć przykładu drugiego polskiego noblisty, czyli Czesława Miłosza, który korespondował m.in. z Janem Błońskim („Listy 1958-1997”, Gdańsk 2019), Thomasem Mertonem („Listy”, Kraków 2003), Jerzym Andrzejewskim („Listy 1944-1981”, Kraków 2012) czy Jerzym Giedroyciem („Listy 1952-1963”, Warszawa 2008).

Należy zaznaczyć, że wśród listopadowych zapowiedzi wydawniczych można znaleźć kolejną biografię Wisławy Szymborskiej autorstwa Joanny Gromek-Illg. Ma wyróżniać się na tle dotąd opublikowanych tym, że rys biograficzny uzupełnia korespondencja m.in. z Adamem Włodkiem. Wskazuje to na przekonanie, że właśnie w listach można odnaleźć istotne informacje dla biografii pisarki. Nieprzypadkowo wymienione tutaj postaci znajdowały się w bliskim otoczeniu Jana Józefa Szczepańskiego, tworząc ważną grupę dla polskiej literatury i zaznaczając się istotnymi dokonaniami w historii. Tylko autor „Polskiej jesieni” wciąż zostaje pomijany przez wydawców. Jednak należy zaznaczyć, że była nieoficjalna zapowiedź wydania jego listów, ale jak dotąd to nie nastąpiło.

Jan Józef Szczepański – uwagi biograficzne

Wymienione opracowania korespondencji dotyczą niewątpliwie najważniejszych postaci polskiej literatury i kultury. Można byłoby wymienić ich znacznie więcej, gdyż to zaledwie drobny przykład. Jednak wciąż wiele listów, czyli ukrytych świadectw myśli przeznaczonych wyłącznie dla adresata, pozostaje do odkrycia, opracowania i wydania. Takim przykładem jest korespondencja Jana Józefa Szczepańskiego. Pisarz urodził się w Warszawie 12 stycznia 1919 roku, zmarł w Krakowie 20 lutego 2003 roku. To niezwykle ważna postać nie tylko wśród pokolenia Kolumbów, ale i dla środowiska polskich literatów działających w okresie Polski Ludowej. W jednym z najtrudniejszych okresów – momencie wprowadzenia i trwania stanu wojennego – Szczepański pełnił funkcję prezesa Związku Literatów Polskich. Krakowski pisarz debiutował dopiero w 1954 roku powieścią „Portki Odysa”, którą w końcu udało się w czasie odwilży opublikować w warszawskim Czytelniku. Kolejne książki wydaje wyłącznie, gdy ingerencja cenzury nie okazywała się dotkliwa dla treści. Było to o tyle trudne, że nazwisko pisarza znalazło się na liście autorów, którzy trafili pod szczególny nadzór tego aparatu opresji. W jego powieściach i opowiadaniach dominują motywy wojenno-okupacyjne i problematyka moralna. Szczepański był również autorem wielu reportaży z podróży m.in. do Stanów Zjednoczonych czy na Spitsbergen, esejów, recenzji filmowych, które regularnie (jak i inne teksty pisarza) publikowano na łamach przykładowo „Tygodnika Powszechnego”, oraz scenariuszy filmowych. Zajmował się także tłumaczeniem m.in. dzieł Josepha Conrada. Przez całe swoje życie Szczepański aktywnie brał udział w wydarzeniach, które dotykały społeczeństwo, nie tylko jak prezes rozwiązanego po zakończeniu stanu wojennego ZLP, ale również jako pisarz i obywatel. Przykładowo był sygnatariuszem Listu 59, Apelu 64 czy też występował w obronie braci Jerzego i Ryszarda Kowalczyków, oskarżanych o wysadzenie auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Dlaczego tak długi rys biograficzny? Obserwacje utwierdzają w przekonaniu, że wciąż jest to pisarz, który czeka na ponowne odkrycie; wydobycie z zapomnienia.

Ta biograficzna notatka oddaje tylko w części pełnione przez pisarza w życiu role. Jak każdego innego twórcę, charakteryzuje Szczepańskiego i świadczy o nim przede wszystkim jego twórczość stricte literacka. Przez długie lata były to wyłącznie powieści, aż do 2009 roku. Wtedy dopełniły tę listę publikowane przez Wydawnictwo Literacie dzienniki, które obejmowały okres od 1945 do 2002 roku. Nie wzbudziły one kontrowersji na miarę innych zapisków intymnych. Dlaczego? Dziennik służył Szczepańskiemu do zapisywania myśli, wewnętrznych rozterek i obserwacji dnia codziennego. Pisał, będąc w Polsce, jak i w trakcie kolejnych podróży. Również ważną część w dziennikach stanowią przymiarki do tworzonych opowiadań. Kontrowersje, a tym samym i zainteresowanie zapiskami Szczepańskiego, utrzymywały się na niskim poziomie. Można było spotkać się z opinią, że są one nudne. Nie ma w nich plotek, uszczypliwych komentarzy wobec znaczących postaci, zapisywanych sekretów i tym podobnych treści, które mogłyby wzbudzić sensację, skandal i tym samym najprostszą w swej postaci ciekawość, prowadzącą do zaznajomienia się z myślami autora „Polskiej jesieni”. Jednak to dzienniki dowodzą, że Jan Józef Szczepański zawsze pozostawał wierny raz przyjętym ideałom i wartościom, bez względu na okoliczności. Pisarzowi była bliska etyka conradowska, co zaznaczał wielokrotnie w swojej twórczości. Jednolity obraz pisarza uzyskuje się na poziomie jego książek, dzienników, jak i z relacji znających go zawodowo i prywatnie ludzi. Dopełnienia tego obrazu należy szukać w listach.

Szczepański – listy

Archiwum Szczepańskiego znajduje się w Bibliotece Narodowej w Warszawie. W trakcie dwóch tygodni kwerend zapoznałam się z zawartością 8 kartonów, w których różnego rodzaju zapiski, listy, dzienniki i rękopisy były podzielone na 48 teczek. Skupiałam się wyłącznie na poszukiwaniu korespondencji. Dotarłam do ponad 3200 listów o różnym charakterze. Wśród adresatów jest znacząca grupa ważnych postaci ze świata kultury i polityki: Lem, bracia Różewiczowie, Miłosz, Wałęsa, Kiszczak czy Wajda. Jednak w tym artykule nie skupiam się na wymienionych osobach. Tu interesuje mnie anonimowy nadawca, któremu nie poświęca się zwykle wiele uwagi. Opisuję niewielką reprezentację zagadnień, które wyłaniają się z zachowanej korespondencji. Kolejne opracowania będę pojawiać się w przyszłości.

Kategoria „listów czytelniczych” nie była dotąd rozpatrywana jako coś znaczącego. Jednak w przypadku Szczepańskiego to jeden z ważnych elementów. Krakowski pisarz otrzymywał korespondencję nie tylko z Polski, ale i innych państw, gdzie przykładowo różnymi drogami docierały jego twórczość literacka czy „Tygodnik Powszechny”. Odezwy i komentarze na teksty Szczepańskiego są ciekawym materiałem badawczym. Charakteryzują nie tyle samego pisarza, co czytelników. To oni wchodzą w polemiki, przesyłają komplementy, szczerze rugają z różnych pobudek, a czasem i przedstawiają swoje prośby.

Listy czytelnicze o twórczości

Listy od czytelników, które mogłam przeczytać, podzieliłam na kategorie. Pierwszy typ to komentarze dotyczące twórczości Szczepańskiego. Proponuję podzielić go na dwie kategorie, które odpowiednio odnosiły się do publikacji w „Tygodniku Powszechnym” oraz do powieści/opowiadań. To rozbicie wynika z faktu, że Szczepański, pisząc do krakowskiego tygodnika, był silnie wiązany z ideą całej redakcji. Gdy teksty nie do końca odpowiadały oczekiwaniom/gustom czytelniczym, ci reagowali. Drugi typ to listy prywatne od czytelniczek, które określam „współcześnie” mianem zauroczonych fanek.

Do analizy pierwszego typu listów, wykorzystam przykłady dwóch publikacji. Pierwsza ma miejsce w numerze 6 „TP” z 1947 roku. Szczepański oddał do redakcji, jak się okazało, kontrowersyjne opowiadanie „Buty”. Stanowi ono pewnego rodzaju autobiograficznym zapis przeżyć z czasów II wojny światowej. Szczepański opisuje zabicie jeńców wojennych, a następnie rozdzielenie między siebie łupów – butów zamordowanych własowców. Pisarz wtedy otrzymał ponad 300 listów głównie od żołnierzy Armii Krajowej, osób starszych. Część z nich była podpisana, jednak większość stanowiły anonimy. Co można było w nich wyczytać? Przede wszystkim głosy oburzenia. W liście z 12 marca 1947 roku z Tczewa pisała Wera Rudzka: „»Buty« były oczywiście obrzydliwe. […] łakniemy lektury mniej drażniącej, pogodnej, zaś wspomnień z przeżyć wojennych wolimy chwilowo nie odświeżać, zostawiając to na czas późniejszy”. W innym liście z Łodzi z 21 marca tak publikację komentuje Henryk Ligeusz: „[…] Opowiadania tego nie należało pod żadnym warunkiem drukować w »Tygodniku«. Od lat ośmiu naród polski cierpi niewysłowione katusze. Plują nam w twarz Niemcy, Żydzi […]. Czyż do tego chóru nikczemnych głosów, mamy się przyłączać i my sami? I tu nie pomogą tłumaczenia, że takie rzeczy naprawdę się działy i że ta historia z butami ma być autentyczna… Dziś nie pora na wywlekanie takich spraw. […] A opowiadanie Szczepańskiego to właśnie próba kalania tego, co nam w tej chwili najdroższe. Zrobiliście gafę, zacni obrońcy kościoła i teraz próbujecie się tłumaczyć”.

Te głosy były w pełni zrozumiałe i wręcz możliwe do przewidzenia. Naród dopiero co zaczął otrząsać się z wojennych doświadczeń, brutalności a w szanowanym piśmie otrzymał, pozornie, szargające świętości opowiadanie. Tutaj czytelnicy wprost kierowali swoje zarzuty, jak i wymagania wobec tygodnika. Gazeta miała być jednym z elementów, który pozwoli budować normalność, dać chwile wytchnienia i pokazywać wyłącznie dobrą przyszłość, a wspominając trudne doświadczenia, jedynie nieść pocieszenie. Jednak w sprawie „Butów” były i głosy broniące autora. Należy tu przytoczyć list Hanny Makarewicz z Zagnańska z 12 marca 1947 roku: „Nowela, napisana z talentem, jest wstrząsająca i właśnie dlatego porusza do głębi sumienie człowieka, nastrojonego humanitarnie i czującego po katolicku. Fakt, że odsłania ciemne strony partyzantki, dodaje jej, moim zdaniem, tylko głębokiej wartości. […] I nie wiem, czy jest rzeczą pedagogiczną przemilczanie zła tylko dlatego, że wystąpiło ono w organizacji, którą wszyscy radzibyśmy otoczyć nimbem nietykalności. […] Bo chyba nie o legendę partyzantki tu chodzi, której zniweczyć nic nie może i nie powinno…”. Również w obronie „Butów” stanął były żołnierz AK Henryk Brancewicz: „Utwór ten przedstawił mi rzeczywistość taką, jaka ona była w latach okupacji w szeregach partyzantki. Niewidziałem tu żadnego delektowania się rzeczami brzydkiemi ze strony Autora, ani też demoralizacji mas […]. Nie chcę jej [partyzantce – A.N.] niczego dodatniego ujmować, ale też niechcę i gloryfikować dla tego tylko, że była to walka heroiczna o Polskę i Naród […] po żołniersku biorę trzeźwo i uczciwie te sprawy”.

Głosy w obronie „Butów” były równie liczne. Intencje autora zostały poprawnie odczytane, bo Szczepański, co dowodzą jego intymne zapiski, jak i wywiady, nie miał na celu wzbudzać oburzenia. A tak komentuje to sam Szczepański w dzienniku: „22.02.1947, Kraków. Miałem taką chwilę trzeźwej refleksji na ten temat i ogarnęło mnie przerażenie. W co ja się pcham? Jakieś kaznodziejstwo niemożliwie surowej moralności. Ponury purytanizm, praktyczna apologia abstrakcyjnego rycerstwa! Czy to jest moja nuta? Czy ja sobie czegoś nie wmawiam? Bo ostatecznie to, że brudna i wątpliwa podszewka wszystkich rzeczy bardziej mnie frapuje niż efektowny i piękny pozór, to jest raczej wynikiem mojej słabości, wstydliwego poczucia wspólnictwa w brzydocie dramatu” (2009: 109).

Silnym echem odbiła się publikacja Szczepańskiego, która była krytyczną recenzją filmowej adaptacji „Trędowatej” (tekst ukazała się w „Tygodniku Powszechnym” w numerze grudniowym w 1976 roku). Tutaj również nie oszczędzono „bezczelnego grafomana podnoszącego rękę na narodową klasykę” (zob. „Tygodnik Powszechny” 1977, nr 6). Alina Góral 14 grudnia przesłała swój komentarz z Gdańska: „[…] przeczytałam również w Waszym tygodniku recenzję niejakiego JJS, na temat »Trędowatej«. Tak ostrej recenzji nigdy się nie spodziewałam. Myślę, że człowiek ten oglądał film i czytał książkę (o ile w ogóle czytał) z przekonaniem, że film – to kicz, a książka – krzyk duszy grafomana. Ubliża on nie tylko Mniszkównie […]. Ostatnie zdanie JJS jest b. głupie. Niech człowiek ten zastanowi się nad tym co dzisiaj oferuje nam sztuka?”. Również głos oburzenia przesłał 8 stycznia 1977 roku mgr Edward Sak z Katowic: „Co sądzić o takiej krytyce Panie Redaktorze? Jak nazwać takiego krytyka – debil czy grafoman? Nie, nie chce go tak nazywać, choć on miał odwagę użyć takiego określenia. […] Świadczą o czymś te niekończące się kolejki pod kinem na »Trędowatą« nie gdzieś na prowincji, ale w Stolicy Śląska – Katowicach”. Jednak pojawiły się także głosy broniące kąśliwej recenzji „Trędowatej”. W liście z 6 lutego 1977 roku z Warszawy pisze Zofia Tyszkówna: „Szkoda Pana sił na zwalczanie »Trędowatej«. Jest niezwyciężona. Oczywiście Mniszkówna nie jest wielką pisarką. Oczywiście język jej powieści jest okropny. […] ta trzecioligowa pisarka genialnie potrafi złapać temat-samograj”.



List do Tygodnika Powszechnego w sprawie recenzji Jana Józefa Szczepańskiego, fot. A. Niewdana

W przypadku zarówno „Butów”, jak i „Trędowatej” pojawia się ten sam problem – czytelniczych oczekiwań, w które momentami niemożliwym jest utrafić. Jednak to też nie było celem Szczepańskiego, mającego jasne zasady w pisarstwie, co nieraz udowadniał. Autor „Polskiej jesieni” regularnie odpowiada na te różne głosy, wchodzi w polemikę i stara się nie ignorować przeciwników. Po aferze z „Trędowatą” napisał artykuł wyjaśniający jego stanowisko, jednak trafił on w próżnię. Tutaj jest przypadek pewnego rodzaju dialogu z czytelnikami. Piszę pewnego rodzaju, ponieważ teoretycy zauważają swoisty paradoks listu, który oscyluje między dialogiem a monologiem. „Rozmowy z czytelnikami” wpisują się w kategorię dialogu społecznego. Ten typ komunikacji ujawnia i kształtuje więzi społeczne. Szczepański ze swoją postawą jak najbardziej wpisuje się w konsolidację tych więzi; wzmacnia wspólnotę poglądów, dynamizuje je, by następnie wyjść poza sferę listu i aktywnie uczestniczyć w szeroko pojętym dialogu społecznym. W nim uzewnętrzniają się myśli, które były zarezerwowane wyłącznie dla adresata listu.

Inny przykład czytelniczego kontaktu następował po lekturze książek. Krakowski pisarz również dostawał wiele listów, które przeważnie okazywały się pochwalne wobec jego prozy i dokonań literackich. Przykładowo jedna z najważniejszych książek Szczepańskiego „Polska jesień” wydana w 1955 roku, była komentowana przez szereg lat. W liście z 27 sierpnia 1959 roku inż. Lidena z Gliwic pisze: „Pańska »Polska jesień« wraca myślą do tamtych ciężkich dni. Należy Pan do tej skromnej grupki autorów, którzy poruszyli zagadnienia i tematy pokrywane ogólnie rzecz biorąc – milczeniem. Różni krytycy atakowali Pana za niestworzenie bohatera pozytywnego […]. Sądzę i twierdzę, że zrobił Pan dobrze – że oddał Pan okres, nazwijmy go – epoką taką jak była”. Pojawia się także list z 2 marca 1994 roku z Łodzi od Tadeusza Staneckiego: […] uważam ją [»Polską jesień« – A.N.] za najważniejszą książkę o wrześniu 1939 r., tzn. taką, która mówi pełną prawdę o tej naszej krótkiej wojnie i o jej uczestnikach. »Polska jesień«, mimo że opowiada tylko o fragmencie, i to nie najważniejszym kampanii, to jednocześnie daje obraz całości działań i ich klimatu. Co zadecydowało o takiej mojej ocenie Pana książki? Przede wszystkim wymieniana już przeze mnie zawarta w niej prawda”.



List komentujący powieść Polska jesień Jana Józefa Szczepańskiego, fot. A. Niewdana

Wspomnienie „Polskiej jesieni” wraca w wielu listach. Są także listy, które uzupełniały lub prostowały wydarzenia opisywane przez Szczepańskiego. Miało to miejsce w przypadku „Kadencji”, książki poświęconej latom, w których pisarz pełnił funkcję prezesa ZLP. Przykładowo sięgnijmy do listu Józefa Henryka Wiśniewskiego: „Z ogromnym zainteresowaniem i podziwem przeczytałem »Kadencję«, jednak czując się w drobnej cząstce bohaterem tej książki zachowałem poczucie żalu. […] Pozwolę sobie wobec tego przedstawić mój punkt widzenia. […] Spodziewam się, że w następnym wydaniu »Kadencji«, bądź w prasie niezależnej zechce Pan sprostować swe sądy”. W listopadzie 1987 roku Szczepański otrzymał również list z Warszawy podpisany Secret Agent, w którym nadawca pisał: „W trakcie lektury ogarniały mnie ambiwalentne uczucia: podziwu i głębokiego organicznego obrzydzenia. Otóż podziwiałem powściągliwość i takt kronikarza oraz waszą, tj. Pana i pańskich kolegów, stanowczość i hart ducha. Jest to naprawdę godne szacunku”. Przez kolejne lata Szczepański otrzymywał wiele listów, odwołujących się do trudnego czasu stanu wojennego. Gratulowano pisarzowi postawy i zachęcano do dalszej działalności. Podziwiano sposób opisania kilkuletnich wydarzeń, jednak wciąż zwracając uwagę na pominięte wątki. W przypadku twórczości Szczepańskiego należałoby przytoczyć zdecydowanie więcej listów komentujących kolejne publikacje gazetowe i książkowe. W dużej części skłaniają one czytelników do refleksji, do podzielenia się swoimi doświadczeniami. Niejednokrotnie pojawiają się prośby, by krakowski pisarz wrócił do tematyki wojennej i opisał indywidualne historie. W nim były pokładane nadzieje, że ważne przeżycia czytelników zostaną utrwalone.

Szczepański – listy od czytelniczek

Ważną część listów stanowią te, których nadawcami są kobiety. Na podstawie szeroko rozumianej twórczości i aktywności Szczepańskiego stworzyły sobie jego obraz; osoby, która wysłucha, podtrzyma na duchu i nie zostawi bez pomocy, chociażby w postaci listu czy przesłanej książki. Można tę grupę określić mianem zauroczonych fanek. Tutaj przytoczę korespondencję dwóch pań. Przez szereg lat Szczepański otrzymuje listy od Marii z Torunia. Przykładowo w liście z 14 marca 1970 roku pisze: „Znam Pana, bo czytam Pana książki, ale jednak nie znam Pana osobiście, a to jest dla mnie duże i zasadnicze utrudnienie, gdy chcę napisać poważny list. […] zwracając się do Pana wprost chcę pisać tylko serio. […] Co mam napisać? Ja chciałabym od Pana parę słów tylko dla mnie na adres mój toruński. Była kiedyś dawno, dawno taka płyta i melodia Tylko dla mnie. Słuchałam i słuchałam bez końca. List też jest tylko dla Pana – proszę”. Znowu w liście z 16 stycznia 1972 roku Maria zauważa: „Przesłał mi Pan taka piękną kartkę na Święta, dokładnie taką, jaką chciałam mieć. […] jednak ja to robię, mimo że niejasne (ale to jest dziwna niejasność, radosna) jest dla mnie wszystko na co ja sobie wobec Pana i w związku z Panem pozwalam. Każde słowo piszę z obawą, bo nie wiem, ciągle nie wiem, czy mi wolno tak pisać. Chciałabym być odważniejsza, ale musiałabym być silniejsza, efektowniejsza, więcej w życiu znaczyć. […] Problem polega na tym, że ja chciałabym zobaczyć się z Panem, ale tylko wtedy jeżeli Pan myśli tak samo jak ja”. Prawdopodobnie ostatnia pocztówka od Marii datowana jest na rok 1979. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co z zauroczoną czytelniczką z Torunia później się działo.



List do Jana Józefa Szczepańskiego od czytelniczki, fot. A. Niewdana

Równie fascynującą lekturą są listy od farmaceutki Janiny z Częstochowy. List datowany na 24 września 1958 roku zaczyna dość kokieteryjne: „Nie wiem czy wypada pisać prywatne listy do sławnych ludzi? Jako mężatka powinnam być stateczniejsza. Tymczasem zewnętrznie i wewnętrznie – jak przedtem: typ dziewczę polskie bez zmian […]. Może wpadnę do Pana na sekundę 4 lub 5-go IX, gdyż w tym czasie wybieram się na wycieczkę (zawodową) do Zakopanego i parę godzin zatrzymamy się w Krakowie. Proszę łaskawie do tego czasu przeczytać [wiersze – A.N.] i ocenić”. Jak w późniejszym liście się okazuje, Janina nie miała męża, a przez 4 lata trwała „jak w letargu” w narzeczeństwie, które zostało zerwane, o czym też poinformowała pisarza. W niedatowanym liście pisze do Szczepańskiego: „Drogi Panie! Tym razem ryzykuję taki nagłówek dlatego, że piszę ostatni raz. Proszę odetchnąć z wielka ulgą. […] Tym czasem piszę ostatni list […], ale nie ma obawy, odpisać nie koniecznie trzeba. Wolna wola. Zawstydziłam się bardzo po odczytaniu Pańskiej odpowiedzi. Wprawdzie miałam co innego na myśli, ale głęboka prawda życiowa Pańskich słów przemówiła mocno. Zrozumiałam własną lekkomyślność i duchową zieloność. Jest mi bardzo dziwnie, beczeć mi się chce, słowo daję historia rzewna. Wiem, że Pan to nazwie sentymentalną taniochą albo brazylijskim tangiem. […] Pięknie Panu dziękuję za drogowskazy, skorzystam z nich skwapliwie, za słowa drapiące też dziękuję. (Jeżeli nie błyszczy teraz w Pańskim oku łza rozczulenia, to zaiste jest Pan Księciem Niezłomnym)”. Korespondencja trwa długie lata, trudno dokładnie określić jej czas, gdyż część listów nie jest datowana. W pewnym momencie Janina również wymienia listy z Danutą Szczepańską, żoną pisarza. Jednak można wnioskować, że ta wymiana listów dotyczy przede wszystkim tematów religii, wiary i poszukiwania w nich pocieszenia.

We wszelkich przeczytanych listach, jak i we fragmencie przywołanych powyżej, Szczepański staje się postacią, do której można udać się po ratunek. Zauroczone czytelniczki żywią nadzieję na spotkanie z pisarzem, na nawiązanie innej, bliższej relacji, która ma szansę wyjść poza korespondencję. W tej materii nie należy szukać sensacji, tropić, czy Szczepański gdzieś wykazał się chociaż minimalnym cynizmem wobec piszących do niego kobiet. Te listy stanowią przykład, jak autor „Polskiej jesieni” był odbierany przez czytelniczki. Sądzę, że momentami takie wiadomości wpływały pozytywnie na ego adresata, momentami były już nużące, jednak nie znajduję potwierdzenia, by Szczepański kpił z nich czy umniejszał tak bardzo ludzkie uczucia. Ujawnia się w nich obraz pisarza, raczej nieczułego na kobiece rozterki, a twardo stąpającego po ziemi. Zapewne to musiało dziwić nadawczynie listów, spodziewające się jednak większego stopnia empatii i wrażliwości pisarza.

Podsumowanie

Listy Jana Józefa Szczepańskiego są znaczącym zbiorem informacji o pisarzu, ale również o nastrojach społecznych. Najlepszym przykładem tego wydaje się reakcja na publikację opowiadania „Buty”. Listy czytelników pokazały, że nie był to dobry czas na rozliczenia z przeszłością. Odbiorcy zarzucili Jerzemu Turowiczowi, redaktorowi naczelnemu „Tygodnika Powszechnego”, że godzenie się na publikację opowiadania szargającego narodowe świętości było błędem. Tutaj należy zaznaczyć, iż Szczepański najpierw chciał je zamieścić w czasopiśmie literackim „Twórczość”. Jednak nie doszło to do skutku. Kazimierz Wyka, historyk i krytyk polskiej literatury, pełnił funkcję redaktora naczelnego wspominanego miesięcznika od 1945 do 1950 roku. Ocenił wysoko walory literackie opowiadania, ale nie zdecydował się na publikację. Powody wyjaśnia sam Szczepański: „Próbowałem to umieścić w »Twórczości« – wtedy »Twórczość« była w Krakowie. Poszedłem z tym do Wyki i Wyka mi powiedział, że on tego nie przyjmie do druku, bo się boi. Wręcz powiedział: ja się boję. […] Bał się reakcji publiczności. To wtedy wyglądało jak szkalowanie AK, zanieczyszczanie własnego gniazda itd. Zaproponowałem to Turowiczowi, to był rok 1946…” (1990: 306-307).

Należy tutaj spróbować wyjaśnić, ale nie usprawiedliwiać postawy Wyki. W monografii Małgorzaty Krakowiak czytamy: „Doskonale wiemy jednak i o tym, jak burzliwa była recepcja utworów Borowskiego i Szczepańskiego. Dezorientacja Wyki nie była niczym szczególnym. […] Dodajmy jeszcze przypomnienie personalistycznego doświadczenia Wyki z lat trzydziestych oraz tego, że był on obserwatorem wojny, a nie jej ofiarą […]. Rozwaga i asekurancka troska redaktora o pismo wzięła górę nad konsekwencją krytyka – programotwórcy” (2001: 277-278). Krakowiak zaznacza, że Wyka nie docenił w „Butach” „rangi dokumentalnego, nacechowanego autobiograficznie przekazu: że badacz koncepcji pokoleniowości w literaturze raptem jakby zapomniał o roli przeżycia pokoleniowego, a takim dla rówieśników Szczepańskiego była II wojna światowa; że doświadczony krytyk z solidnym zapleczem filozoficznym nie dojrzał katarktycznego celu powieści” (2001: 279). Dlatego też tym bardziej należy oddać naczelnemu „Tygodnika Powszechnego”, że nie bał się reakcji czytelników i zaryzykował opublikowanie ważnego opowiadania Szczepańskiego. Zarówno autor „Butów”, jak i Turowicz spotkali się z radykalną krytyką. Tego należało się spodziewać.

Z dzisiejszej perspektywy ta reakcja nie dziwi. Problem tak ostrego odbioru tekstów literackich czy publicystycznych o podobnej tematyce jest obecny od wielu dekad. Można tutaj podać przykład dramatu Tadeusza Różewicza „Do piachu”. Autor rozpoczął pisać swój najbardziej kontrowersyjny tekst jeszcze w trakcie wojny, a jego premiera miała miejsce dopiero w 1979 roku. Poruszał tam problem niemoralnych zachowań polskich partyzantów. Sztuka pojawiła się w teatrze po siedmioletniej batalii. W końcu została wystawiona w warszawskim Teatrze na Woli. Reżyserem był Tadeusz Łomnicki. Wywołało to burzę we wszelkich środowiskach. Jednak należy zaznaczyć, że autor i reżyser, podobnie jak Jan Józef Szczepański, walczyli w oddziałach partyzanckich. Zdawali sobie sprawę, że rzeczywistość tego czasu nie była czarno-biała i nie było jasnego podziału na polskich bohaterów i niemieckich czy sowieckich zbrodniarzy. W świetle powyższych uwag zaprezentowane wyżej nieprzychylne listy czytelników stanowią reprezentatywny przykład reakcji.

Uwagę zwraca inny, bardziej dojrzały odbiór „Polskiej jesieni”. Publikacja miała miejsce dopiero w 1955 roku. Reakcje na tę książkę nie były radykalne, a stonowane i pełne zrozumienia. Potwierdzają to opinie środowiska literackiego, jak i interesujące mnie tutaj listy od czytelników. Wynikało to z faktu, że premiera powieści miała miejsce 10 lat po zakończeniu wojny. Był to moment, gdy emocje po wojnie znacznie opadły i zaczęto nabierać dystansu wobec tego wydarzenia. Również w tym tekście Szczepański nie tworzył bohaterskiego obrazu walki. Oddał wydarzenia września ʿ39 roku w pełni realistycznie, a wręcz, jak opisywał to jeden z czytelników, prawdziwie.

W przypadku Szczepańskiego nie są zaskakujące również relacje i reakcje na listy czytelniczek. I tym razem uzyskuje się potwierdzenie stałej postawy etycznej krakowskiego pisarza. Wartości, którymi się kierował, były niezmienne niezależnie od sytuacji. Złożona przysięga żonie decydowała o jego zachowaniu. Dla współczesnego odbiorcy, śledzącego biografie polskich pisarzy, może wydawać się to nieco zaskakujące. Na przeciwległym biegunie zachowań i postaw można bowiem wskazać wielu polskich twórców. Wdzięcznym przykładem był Jerzy Pilch i jego rozliczne autobiograficzne wynurzenia. Ten pisarz reprezentował zdecydowanie bardziej liberalny stosunek do świata i ludzi w tym zainteresowanych nim czytelniczek.

Szczepański otrzymywał wiele listów. Te prywatne stanowią największą część zbioru archiwum. Jednak wciąż pozostaje badawczy niedosyt. Kolejnym etapem prac będzie poszukiwanie odpowiedzi krakowskiego pisarza. Pewną ich namiastką są zapiski w dzienniku lub komentarze w otrzymywanych odpowiedziach.

LITERATURA:

Krakowiak M.: „Katastrofizm – personalizm – realizm. O krytyce literackiej Kazimierza Wyki w latach 1932-1948”. Kraków 2001.

Skwarczyńska S.: „Wokół teorii listu (Paradoksy)”. W: Tejże: „Pomiędzy historią a teorią literatury”. Warszawa 1975.

Sulikowski A.: „Nie można świata zostawić w spokoju”. O twórczości Jana Józefa Szczepańskiego”. Lublin 1992.

Szczepański J.J.: „Buty”. „Tygodnik Powszechny” 1947, nr 6.

Szczepański J.J.: „Buty i inne opowiadania”. Kraków-Wrocław 1983.

Szczepański J.J.: „Dzienniki. Tom I: 1945-1956”. Kraków 2009.

Szczepański J.J.: „Polska jesień”. Wrocław 2015.

Szczepański J.J.: „Trędowata – śmiać się czy płakać”. „Tygodnik Powszechny” 1976, nr 5.

„Tak się dla mnie szczęśliwie złożyło”. Z Janem Józefem Szczepańskim rozmawiają Krystyna i Stefan Chwinowie. „Tytuł” 1993, nr 1, s. 41; por. J.J. Szczepański: „Śnił mi się dyktator bez butów”. W: J. Trznadel: „Hańba domowa”. Lublin 1990.

„Zostałem zwymyślany od »bezczelnych grafomanów podnoszących rękę na narodową klasykę«, od kłamców, snobów, pseudointelektualistów; wytknięto mi głupotę, zarozumiałość, a także w kilku wypadkach antyludowość i arystokratyzm”. Jan Józef Szczepański o kłopotach z czytelnikami po opublikowaniu krytycznej recenzji z filmu „Trędowata”. „Tygodnik Powszechny” 1977, nr 6.

 -------------

List Janiny z Częstochowy do J.J. Szczepańskiego, 24.09.1958, Biblioteka Narodowa w Warszawie, dział rękopisów.

List J.H. Wiśniewskiego do J.J. Szczepańskiego w sprawie opowiadania J.J. Szczepańskiego „Kadencja”, Biblioteka Narodowa w Warszawie, dział rękopisów.

List Lidena do „Tygodnika Powszechnego” w sprawie opowiadania J.J. Szczepańskiego „Polska jesień”, 27.08.1959, Biblioteka Narodowa w Warszawie, dział rękopisów.

List Marii z Torunia do J.J. Szczepańskiego, 14.03.1979, 16.01.1972, Biblioteka Narodowa w Warszawie, dział rękopisów.

List Secret Agenta do J.J. Szczepańskiego w sprawie opowiadania J.J. Szczepańskiego „Kadencja”, 11.1987, Biblioteka Narodowa w Warszawie, dział rękopisów.

List T. Stanieckiego do „Tygodnika Powszechnego” w sprawie opowiadania J.J. Szczepańskiego „Polska jesień”, 2.03.1994, Biblioteka Narodowa w Warszawie, dział rękopisów.

List W. Rudzkiej do „Tygodnika Powszechnego” w sprawie opowiadania J.J. Szczepańskiego „Buty”, 12.03.1947, Biblioteka Narodowa w Warszawie, dział rękopisów.

List Z. Tyszkówny, do „Tygodnika Powszechnego” w sprawie recenzji J.J. Szczepańskiego „Trędowata – śmiać się czy płakać”, 6.02.1977, Biblioteka Narodowa w Warszawie, dział rękopisów.

-------------
Kwerendy, prowadzenie strony w profilu Facebook „Jan Józef Szczepański – krakowski pisarz”, jak i powyższy artykuł zrealizowałam w ramach stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.