ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (407) / 2020

Michał Misztal,

POŻEGNANIE Z... (PROVIDENCE. TOM 3)

A A A
Wraz z trzecim tomem „Providence” docieramy do finału serii napisanej przez Alana Moore’a i zilustrowanej przez Jacena Burrowsa. Czy warto było dotrzeć aż tutaj, po drodze trafiając na niekoniecznie przystępne wątki oraz pomysły brytyjskiego scenarzysty?

Robert Black, po licznych przygodach w tomie pierwszym oraz drugim (dodajmy, że przygodach zazwyczaj nadnaturalnych, czego protagonista stara się za wszelką cenę nie przyjmować do wiadomości), trafia wreszcie do tytułowego miasteczka, gdzie może spędzić więcej czasu w spokoju. Oczywiście wiemy, że najprawdopodobniej to cisza przed burzą, jednak nasz nieświadomy dziennikarz wręcz upaja się licznymi wizytami u Lovecrafta, konwersacjami z pisarzem, jak również zwiedzaniem okolicy, nieustannie zastanawiając się nad formą swojej pierwszej powieści. Robiąc to wszystko, nadal nie zdaje sobie sprawy z wydarzeń mających miejsce poza zasięgiem wzroku zwykłych ludzi, ale przecież w końcu musi zrozumieć, że cała jego podróż jest nierozerwalnie związana z czymś bardzo złym i bluźnierczym.

Nikogo już chyba nie zaskoczy fakt, że współtwórca „Strażników” po raz kolejny popisuje się znajomością dzieł Lovecrafta i umiejętnością sprytnego łączenia ich ze sobą, interpretowania czy przerabiania. Pod tym względem „Providence” to coś fantastycznego – choć komiks w dalszym ciągu może być dla części odbiorców czymś przegadanym, uwielbiam panującą tutaj (niby oczywistą, ale jednocześnie ukrytą gdzieś w cieniu) atmosferę grozy. Finał, pięknie spinający wydarzenia dotyczące Blacka z tymi z „Podwórza” i „Neonomiconu” (jeśli ktoś liczył na nietypowe podejście do końca świata, podobnie jak miało to miejsce w przypadku „Promethei”, nie powinien być zawiedziony), również bardzo przypadł mi do gustu. Jestem w stanie przeboleć raptularz głównego bohatera – w dalszym ciągu najmniej atrakcyjny element całości – natomiast reszta moim zdaniem składa się na świetną historię, z zaznaczeniem, że nie piszę tego jako wielki znawca twórczości autora „Zgrozy w Dunwich”.

W dalszym ciągu nie mam też zamiaru narzekać na ilustracje Jacena Burrowsa. Owszem, są statyczne, wręcz zimne – tak jakby bardziej chodziło tu o pozbawione większych emocji udokumentowanie w kadrach tego, co Moore rozpisał w scenariuszu, ale takie podejście zupełnie mi w recenzowanym dziele nie przeszkadza. Kiedy patrzę na zamieszczone pod koniec tego tomu (zresztą nie po raz pierwszy) alternatywne okładki, myślę, że być może Burrows jest jednak lepszym ilustratorem niż rysownikiem komiksowym, niemniej warstwa graficzna „Providence” to moim zdaniem kolejny atut tej opowieści.

Zdaję sobie sprawę, że „Neonomicon” mógł zniesmaczyć i zniechęcić część czytelników, tak jak w „Providence” mogło to zrobić przegadanie oraz rozpisywanie się przez Blacka na temat wątków, które kilka stron wcześniej oglądaliśmy w kadrach. Choć seria jest momentami niełatwa w odbiorze, należę do grona zachwyconych i polecających zapoznanie się z całością.
Alan Moore, Jacen Burrows: „Providence. Tom 3”. Tłumaczenie: Jacek Żuławnik. Egmont Polska. Warszawa 2020.