ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (407) / 2020

Marta Snoch,

KOLACJE Z DON GIOVANNIM (NA LODZIE)

A A A
Piknik z obowiązkowym kawiorem w zabytkowym kabriolecie, sączenie drinków w legendarnym 21 Club przy stoliku Humphreya Bogarta i Lauren Bacall czy podziwianie obrazów Claude’a Moneta w jednym z przestronnych apartamentów na Upper East Side – Sofia Coppola w swoim najnowszym filmie prezentuje Nowy Jork w dekadenckim, niedzisiejszym stylu przy wtórze jazzowych klasyków Cheta Bakera. Jednocześnie to kolejny z jej wielu portretów miejskiej samotności, które tak urzekały w „Między słowami” czy „Somewhere. Między miejscami”. Portretów bardzo atrakcyjnego na pozór życia, które wzięte pod mikroskop uderza przede wszystkim swoją dojmującą monotonią.

„Na lodzie” Sofii Coppoli wydaje się znajomym uniwersum, w którym znudzony i odrobinę zgryźliwy (ale przecież w gruncie rzeczy uroczy) Bill Murray próbuje roztoczyć ojcowską opiekę nad zagubioną młodą kobietą. Intrygę określić można jako dość pretekstową – Laura (Rashida Jones), pracująca w domu pisarka i matka dwójki dzieci podejrzewa, że jej mąż Dean (Marlon Wayans) ma romans. Podejrzenia te, początkowo niejasne, krystalizują się stopniowo pod wpływem ojca bohaterki, bon vivanta i podstarzałego playboya Felixa (Murray). Razem postanawiają śledzić Deana, co oczywiście będzie dla nich możliwością odnowienia rodzinnych więzi. Nic więc dziwnego, że Felix, sybaryta i miłośnik życia, dba o to, by ich małe śledztwo miało odpowiednio elegancką oprawę.

Rola Felixa (podobnie jak wcześniej Boba z „Między słowami”) została napisana przez Coppolę specjalnie dla Murraya, a ten z powodzeniem mógłby ją zagrać wręcz z zamkniętymi oczami, by wspomnieć tylko podobne postacie, które wcześniej pojawiły się w „Rushmore” Wesa Andersona czy przede wszystkim w „Broken Flowers” Jima Jarmuscha. Ten ostatni tytuł nie pojawia się przypadkowo – podobnie jak w filmie Jarmuscha, w „Na lodzie” mamy do czynienia ze starzejącym się amantem, który przynajmniej częściowo zmuszony będzie do zrewidowania swojego stylu życia i poprzednich związków. Felixa, playboya z Manhattanu, zapowiada zresztą temat muzyczny Michaela Nymana „In Re Don Giovanni” – wariacja na temat arii Leporella z „Don Giovanniego” Mozarta, w której wierny sługa słynnego uwodziciela po kolei wymienia wszystkie jego podboje.

Z kolei Laura, zagubiona w realiach codziennych obowiązków oraz macierzyństwa, przeżywa swoisty kryzys. Funkcjonuje w szeregu zwykłych, bliźniaczo podobnych do siebie dni. Ta posiadająca stały rytm normalność, która może osaczać, pustka kryjąca się pod pozornie wygodnym życiem, jak i poczucie braku, to tematy, które Sofia Coppola zaznacza dyskretnie, częściowo kryjąc je pod pogodnym tonem komedii. Jednak podobnie jak Anne (Dianel Lane) w również poruszającym problem małżeńskiego kryzysu filmie (matki Sofii) Eleanor Coppoli „Paryż może poczekać”, Laura szuka odmiany, możliwości ucieczki od monotonii. „Paryż może poczekać” i „Na lodzie” łączy również fakt, iż oba filmy nie decydują się na w pełni szczerą, pozbawioną złudzeń wiwisekcje małżeństwa, upływu czasu i zmian w dynamice damsko-męskich relacji. W pewnym stopniu pozostają w bajkowej stylistyce, w której szczęśliwe zakończenie będzie najzupełniej odpowiednie.

Cień relacji między ojcem a córką, którą reżyserka szczególnie eksplorowała w „Somewhere. Między miejscami” wydaje się towarzyszyć jej od początków kariery. A dokładnie od noweli filmowej jej ojca, Francisa Forda Coppoli „Życie bez Zoe” wchodzącej w skład filmu „Nowojorskie opowieści” z 1989 roku. Sofia Coppola nie tylko była jej współscenarzystką, ale również charakterystyczna dla niej później estetyka, w której łączą się moda, sztuka i pewna kreacyjność, wybrzmiewała w przepełnionej strojami i dodatkami marki Chanel krótkiej nowelce. To historia małej dziewczynki mieszkającej w nowojorskim hotelu, której rodzice przechodzą małżeńskie problemy z powodu chronicznej niewierności ojca. Claudio (Giancarlo Giannini), przystojny i utalentowany flecista, obdarzony wyobraźnią, niewątpliwym podejściem do kobiet i licznymi kochankami, zapowiada późniejsze postacie gwiazdora Johnny’ego Marco z „Somewhere. Między miejscami” czy właśnie Felixa. Drugą stroną medalu są postacie córek, dla których dorastanie nieodłącznie wiąże się z poznaniem gorzkiej prawdy o poczynaniach ojca i próbą akceptacji jego natury. Dla Laury, już dorosłej, ta wiedza niebezpiecznie rezonuje na jej własne małżeństwo. I właśnie próby uporządkowania tych emocji, doświadczeń z przeszłości i jej relacji z obojgiem mężczyzn są najważniejszym elementem w „Na lodzie”.

Wieczory z Billem Murrayem to więc ciąg wyrafinowanych rozrywek, przeplatanych mądrościami i popisami zmęczonego playboya, które w epoce post MeToo brzmią niezbyt przekonująco – i też ze sporym przymrużeniem oka traktuje je wychowująca dwie córki Laura. Ale i dla niej nie ulega wątpliwości, że pozbawiony wszelkiej odpowiedzialności i zasad, beztroski żywot jej ojca, może być szalenie atrakcyjną odskocznią. Jednak gdzieś między wierszami nieśmiało przebija fakt, iż Felix, który pożegnał już wiele niegdysiejszych kochanek, może być równie samotny i zagubiony jak borykająca się z codziennym życiem Laura.

Trzecim bohaterem tych spacerów, detektywistycznych zabaw i kolacji jest Nowy Jork, który podobnie jak pełniące pierwszoplanową rolę w „Między słowami” Tokio, współgra z bohaterami, ich nastrojami i stylem życia. Miasto odczarowane z turystycznych klisz i pozbawione odwiecznej trójcy Central Parku, Fifth Avenue i Empire State Building, zanurzone w klasycznej jazzowej muzyce i przypominające zapomnianą pocztówkę z końca lat 50., składa się na szczególny urok tej eleganckiej historii. Sofia Coppola opowiada ją subtelnie, unikając dosłowności i prostych odpowiedzi. Jednak jej delikatność nie wyklucza zabrania silnego głosu na tematy tak ponadczasowe jak rodzinne relacje, małżeństwo czy samotność.
„Na lodzie” („On the Rocks”). Scenariusz i reżyseria: Sofia Coppola. Obsada: Rashida Jones, Bill Murray, Marlon Wayans, Jenny Slate, Jessica Henwick. Stany Zjednoczone 2020, 96 min.