ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (413) / 2021

Przemysław Piwowarczyk,

KOŚCIELNY KOBIERZEC WSCHODU (MAREK STAROWIEYSKI: 'NASI BRACIA CHRZEŚCIJANIE WSCHODU. PODSTAWOWE WIADOMOŚCI O KOŚCIOŁACH WSCHODNICH PRZEDCHALCEDOŃSKICH')

A A A
Na początek proponuję cztery przydługie cytaty, z których tylko ostatni został zawarty w omawianej tu książce, wszystkie jednak pomagają zrozumieć wagę poruszanej w niej tematyki.

1. Z listu cesarza Konstantyna – zwanego później wielkim – do Aleksandra, biskupa Aleksandrii, i Ariusza, prezbitera, gdy ci spierali się relację Syna Bożego do Boga Ojca (324 r. n.e.):

„O cóż tedy chodzi? Od początku nie należało i nie wypadało stawiać pytań odnośnie do takich spraw, a zapytany nie powinien dawać odpowiedzi. Albowiem jeśli chodzi o zagadnienia tego rodzaju, których nie narzuca konieczność (…) ale podsuwa podnieta do obracania językiem zrodzona ze szkodliwego nadmiaru wolnego czasu, to choćby to miało miejsce gwoli jakiejś dysputy, mającej rozwinąć przyrodzoną zdolność, powinniśmy je wszakże zamykać wewnątrz naszego umysłu i nie wynosić ich pochopnie na publiczne zebrania ani nie powierzać ich bez zastanowienia uszom ogółu. Bo iluż to się znajdzie takich, by zdołali bądź to dokładnie się zapoznać z bezmiarem spraw tak wielkich, i to bardzo trudnych, bądź też wyjaśnić je tak, jak należy? (…) Oto ścieracie się w walce o rzeczy małe i zgoła pozbawione znaczenia, tymczasem tak wielki lud Boży powinien iść za światłem waszych umysłów, ale wobec braku zgody i jedności nikt nie uważa tego za właściwe ani wręcz za godziwe” (przytoczony przez Sokratesa Scholastyka, „Historia kościelna” I 7, przeł. S.J. Kazikowski).

2. Kolejny cytat to komentarz Ewy Wipszyckiej do powyższego listu. Lektura tych dwóch stron jej książki „Kościół w świecie późnego antyku” powinna poprzedzać każdą dyskusję na temat dziejów chrześcijaństwa i Kościoła (stąd żałuję konieczności dokonania skrótów):

„[Chrześcijaństwo] przyznało doktrynie niezmiernie ważne miejsce. Nadzieję na zbawienie mogli mieć tylko ci, których wyobrażenia o Bogu były zgodne z teologiczną normą. Miarą wagi różnic teologicznych było to, że między nurtami wzajemnie się wyklinającymi najczęściej nie istniały rozbieżności w sferze kultu i moralności, dające się uchwycić w codziennej praktyce. To uczulenie na poprawność doktrynalną nie było w chrześcijaństwie prostym skutkiem istnienia świętej księgi. Dwie dobrze nam znane religie monoteistyczne także ją posiadające, judaizm i islam, nie miały (i nie mają) rozbudowanej teologii, natomiast bardzo rygorystycznie traktowały obowiązek poddania się przepisom prawa i nakaz uczestnictwa w kulcie. Kładzenie nacisku na konieczność zachowania poprawności doktrynalnej pozostało charakterystyczną cechą chrześcijaństwa aż do dziś, choć jego siła z upływem czasu malała (…) Owo obojętnienie na teologię dziś sięga bardzo głęboko (…). Dzisiejszym historykom z trudem przychodzi pojąć, że ludzie tamtych czasów mogli toczyć zaciekłe boje z racji różnic doktrynalnych. Stąd tendencja do traktowania sporów teologicznych jako maski skrywającej inne konflikty, z punktu widzenia człowieka XXI wieku naprawdę poważne – społeczne, etniczne, polityczne. Nie ułatwia to zrozumienia historii Kościoła starożytnego” (Wipszycka 2017: 170-171).

3. A teraz wyjątek z tzw. Anatematyzmów Cyryla (patriarchy Aleksandrii: P.P.) stanowiących część akt Soboru w Efezie (431 r. n.e.), który ilustruje ową skłonność do wyklinania:

„Jeśli ktoś nie wyznaje, że Słowo z Boga Ojca zjednoczyło się hipostatycznie z ciałem i jest jeden Chrystus z własnym ciałem, oczywiście ten sam będąc Bogiem i zarazem człowiekiem – niech będzie wyklęty” (przeł. Baron i in. 2007: 153).

4. A na koniec cytat ze wspólnej deklaracji Jana Pawłą II i katolikosa-patriarchy Asyryjskiego Kościoła Wschodu Mar Dinkha IV (1994 r. n.e.):

„Jako spadkobiercy i strażnicy wiary otrzymanej od apostołów i sformułowanej przez naszych wspólnych Ojców w Nicejskim Wyznaniu Wiary [325 r.: P.P.], wierzymy w jednego Pana Jezusa Chrystusa, jedynego Syna Bożego (…) [N]asz Pan Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, doskonałym w swoim bóstwie i doskonałym w swoim człowieczeństwie, współistotnym Ojcu i współistotnym z nami we wszystkim z wyjątkiem grzechu. Jego bóstwo i człowieczeństwo są zjednoczone w jednej Osobie bez pomieszania i zmiany, bez podziału i rozdzielenia. Została w nim zachowana odrębność natur bóstwa i człowieczeństwa z wszystkimi ich właściwościami, władzami i działaniami. Nie stanowiąc »jednego i drugiego« bóstwo i człowieczeństwo są zjednoczone jednak w osobie jednego i jedynego Syna Bożego, Pana Jezusa Chrystusa, który odbiera jedyne uwielbienie” (Starowieyski 2021: 298-299, z poprawką wg Potoczny, Sadowski 2018: 300).

Mar Dinkha IV (zm. 2015) stał na czele wspólnoty, która podzielała chrystologię podobną do tej głoszonej przez Nestoriusza wyklętego w Efezie w 431 r. n.e. Minęło grubo ponad 1500 lat, zanim oba Kościoły doszły do porozumienia, że wierzą jednak tak samo, a spór był pozorny. 1500 lat to dobry czas, by sprawę gruntownie rozważyć. Podobnie gdy w 1965 r. patriarchowie Rzymu (to jest papież) i Konstantynopola zdjęli z siebie anatemy, rzucone w 1054 r., oba kościoły miały za sobą ponad tysiąc lat wzajemnego wyklęcia. Tysiąc lat to dobry czas na wzięcie oddechu i zrozumienie błędu. Dlatego poznając kościoły Wschodu, patrzymy niemal w oko wieczności. Rozliczne Kościoły chrześcijańskie powstały i trwają na skutek sporów tak starych, że niemal odwiecznych, i tak niezrozumiałych, że niemal „pozbawionych znaczenia” (a przekonanie takie stawia nas w jednym rzędzie z samym Konstantynem, co można by uznać za nobilitację, gdyby tylko Konstantyn był jeszcze dla kogoś punktem odniesienia). Czytając książkę Marka Starowieyskiego, nabiera się głębokiego oddechu. Jak inne są te sprawy od nużących dyskusji o Kościele, którymi żyją media i, niestety, również duża część kleru (na temat utraty przez kler zainteresowania teologią pisze też, jak zawsze celna, Wipszycka 2017: 171). Debata publiczna na temat Kościoła i listy episkopatu wyglądają coraz częściej jak przegląd codziennej prasy, a argumenty odnoszą się do newsów podanych przez wczorajsze „Wiadomości” (lub „Fakty” – co kto woli). A przecież podjęcie decyzji lub przyznanie się do błędu wymaga czasem kilkuset lat namysłu. Co nagle, to po diable – choć oczywiście nie wszyscy muszą uznawać wkład tego ostatniego. No i oczywiście nikt w tych dyskusjach nie spiera się o to, czy Syn był współistotny Ojcu lub jak należy rozumieć hipostazy. Nie uważam, że nienawiść i przemoc motywowana teologicznie (a w imię takich spraw nieraz się mordowano) jest w jakiś sposób lepsza niż spory o aborcję czy konkordat, które – jakkolwiek niekiedy gorące – nie gotują krwi tak skutecznie, jak niegdyś pytanie o relację natur w drugiej Osobie boskiej. Być może jednak właśnie ze względu na zawziętość i emocje tamte spory wydają się intelektualnie i poznawczo ciekawsze. Kto więc chce odetchnąć, niech poczyta Starowieyskiego, ale traktując jego najnowszą książkę – i tutaj zaczynamy właściwe omówienie – jedynie jako punkt wyjścia.

Książka ma strukturę trójdzielną. Pierwsza część to wstęp dotyczący historii, organizacji i rytów (obrządków) kościelnych. W tym rozdziale autor wyjaśnia też pojęcia i okazuje się, że tytuł książki nie pokrywa się z jej treścią. Tytuł mówi bowiem o „kościołach wschodnich przedchalcedońskich”, treść obejmuje zaś także kościoły prawosławne i katolickie kościoły wschodnie. Powszechnie kościołami przedchalcedońskimi nazywa się natomiast jedynie te, które nie przyjęły postanowień soboru w Chalcedonie w 451 r. Co więcej, autor nazywa kościoły przedchalcedońskie również „pochalcedońskimi” (s. 31), wprowadzając dodatkowy zamęt. Mamy też inne potknięcie terminologiczne na s. 59, gdzie mowa o kościele etiopsko-koptyjskim, a bez wątpienia chodzi o kościół etiopsko-katolicki. Druga część książki to przegląd poszczególnych kościołów wschodnich, trzecia dotyczy relacji między kościołami wschodnimi a Kościołem rzymskim (celowo nie piszę katolickim, omówiono tu bowiem także relacje z katolickimi kościołami wschodnimi).

Marek Starowieyski jest człowiekiem-instytucją, inicjatorem i redaktorem choćby fundamentalnej serii przekładów „Apokryfy Nowego Testamentu”, twórcą podstawowych w języku polskim słowników piśmiennictwa chrześcijańskiego, tłumaczem dzieł patrystycznych, a ostatnio redaktorem obszernego tomu „Męczennicy pierwszych wieków chrześcijaństwa” (Starowieyski 2020). Jest też twórcą biblioteki patrystycznej przy Seminarium Metropolitalnym Archidiecezji Warszawskiej. Ten przebogaty, położony w podziemiach sezam odwiedzają nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim, duchowni, wiele zaś książek to jedyne publicznie dostępne egzemplarze w kraju.

Omawiana tutaj książka nie sięga jednak swego autora. Wyrządzono wielką krzywdę, pozbawiając ją redakcji technicznej i językowej. Niektóre powtórzenia biją po oczach, a niekiedy chaotyczny układ treści na pewno skorzystałby na krytycznym spojrzeniu redaktora.

Bez wątpienia książka ma jednak dobre strony. Zwrócę uwagę na dwie. Po pierwsze otwiera oczy na różnorodność chrześcijaństwa na Wschodzie. Czytelnika niespecjalistę – a dla takich ta książka jest przeznaczona – zapewne zaskoczy, że w Indiach istnieją Kościoły o starożytnym rodowodzie, a mianowicie Kościół Syromalankarski (oczywiście – jak większość kościołów wschodnich – podzielony na Ortodoksyjny Kościół Syromalankarski i Katolicki Kościół Syromalankarski) oraz odrębny odeń Kościół Syromalabarski (zmieniam tu nieco pisownię użytą przez Starowieyskiego; w różnych opracowaniach bywa ona rozmaita); albo zdziwić się może, że w Egipcie mamy aż trzy równoległe patriarchaty (Ortodoksyjny, Prawosławny i Koptyjsko-Katolicki). Postronnemu czytelnikowi może to przypominać rywalizację Judeańskiego Frontu Ludowego z Ludowym Frontem Judei w znanym i lubianym filmie, ale to nie takie proste – odsyłam do przywołanego cytatu z Wipszyckiej.

Drugim atutem książki jest jej zaangażowanie (choć dla niektórych czytelników może być to irytujące). To nie bezstronny opis stanu rzeczy, ale zdanie sprawy ze stanu klęski i wołanie o wsparcie – także finansowe. Starowieyski często zwraca uwagę na zanikanie chrześcijaństwa na Bliskim Wschodzie, co dotyka szczególnie kościoły o starożytnej proweniencji, złożone z ludności miejscowej i istniejące na długo przed podbojem muzułmańskim w VII w. Pokazuje też wyraźnie, że wśród 13 wieków islamskiego panowania to wiek XX i XXI najbardziej przyczyniły się do tej hekatomby. Pewnie większość czytelników słyszała o ludobójstwie tureckich Ormian w czasie I wojny światowej. Ale mało kto już słyszał o równoległej rzezi chrześcijan asyryjskich albo o prześladowaniach jakobitów w powojennej Turcji, czy też o prześladowaniach prawosławnych na Cyprze po inwazji tureckiej w 1974 r. Przypomnijmy też prześladowania i rzezie chrześcijan chaldejskich i syryjskich przez różnej maści ruchy islamistyczne w ostatniej dekadzie albo ciągłe nękanie Koptów w Egipcie. Z najnowszych wydarzeń można by dodać niszczenie dziedzictwa ormiańskiego przez Azerów w Górskim Karabachu. Przyczyny poszczególnych zdarzeń w różnym stopniu zawierają komponenty polityczne, etniczne i islamistyczne, te ostatnie jednak dominują. Starowieyski podkreśla, że arabski ruch narodowy w XIX i XX w. angażował wielu chrześcijan (zob. s. 103, 113). W tej sytuacji nie dziwi ich poparcie dla świeckich dyktatur w Iraku, Egipcie czy Syrii – ci chrześcijanie (głównie młodzi), którzy poparli tzw. arabską wiosną w Syrii, srodze się zawiedli. Wszystkiego tego Starowieyski dotyka, choć nieraz ledwie dotknięty temat prosi się o głębszą analizę. Słusznie odsyła autor do raportów Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie (Kirche im Not) oraz do „Światowego Indeksu Prześladowań”, sporządzanego corocznie przez Open Doors, organizację niepowiązaną z Kościołem Katolickim.

Oczywiste są jednak i słabości książki. Po pierwsze jest pisana jako głos z wnętrza Kościoła katolickiego i głównie jego sprawami się zajmuje; nieraz wywód naukowy i konfesyjny mieszają się w tym samym rozdziale. Trzecia cześć książki to zaś streszczone bądź wręcz przedrukowane dokumenty papieskie i dodatek poświęcony ekumenizmowi (którego autorem jest Sławomir Pawłowski – dodatek sam w sobie jest zwięzły i interesujący). Nie jest to w żaden sposób ciekawe dla przeciętnego czytelnika (nawet katolika), bo poetyka tych dokumentów niespecjalnie różni się od epistoł Konferencji Episkopatu Polski. Rzadkie osoby zainteresowane tematem bez trudu znajdą te dokumenty w publikacjach specjalistycznych (oraz w internecie). Również w pozostałych dwóch rozdziałach wiele miejsca poświęca się relacjom innych kościołów z Kościołem rzymskim. Na skutek tego same kościoły wschodnie pozostają niejako w cieniu.

Pojawiają się też nieścisłość merytoryczne. Starowieyski mówi o Kurdach jako ludności na Bliskim Wschodzie napływowej (zob. s. 79), tymczasem jakkolwiek etnogeneza Kurdów pozostaje niejasna, to powszechnie uważa się ich za ludność rodzimą (a przynajmniej obecną od starożytności). Inny szczegół – Mikołaj Krzysztof Radziwiłł Sierotka odbył swoją podróż na Bliski Wschód w XVI, nie w XVII w. (zob. s. 150). Starowieyski pisze też „Kościół koptyjski [w Egipcie: PP] miał oparcie w masach mówiących po koptyjsku, Kościół melchicki jest raczej Kościołem mniejszości greckiej” (s. 130). Tymczasem przynajmniej do podboju arabskiego nie widzimy takiej zależności. Różnice wyznaniowe nie pokrywały się z językowymi, o czym świadczy greckojęzyczność patriarchów antychalcedońskich. Czasem za dobrą historyczną monetę bierze też autor pobożne opowieści. Choć chrześcijanie w Persji musieli pojawić się bardzo wcześnie, nie ma rzeczowych podstaw by sądzić, że ich obecność sięga czasów apostolskich (zob. s. 87). W innym miejscu zaś czytamy: „Za tą obecnością św. Tomasza w Indiach opowiadają się pisarze patrystyczni. Dziś w nauce jest to problem dyskusyjny” (s. 157). Tymczasem nie wydaje się, by w nauce ktokolwiek taki pogląd podzielał.

Książka zajmuje się tematem mało obecnym w świadomości społecznej, a zasługującym na wzięcie pod uwagę przy dyskusjach o chrześcijaństwie i Kościele. Jest jednak adresowana do czytelnika katolickiego, szerszemu kręgowi zainteresowanych ma niewiele do zaproponowania. Łączy w sobie popularyzację rzetelnej wiedzy z elementami czysto konfesyjnymi. Najlepiej ją czytać, stale konsultując inne źródła wiedzy.

LITERATURA:

Baron A i in.: „Dokumenty soborów powszechnych, t. I (325-787)”. Kraków 2007.

Potoczny M.R., Sadowski M.: „Dwie wspólne deklaracje dialogu katolicko-asyryjskiego. Status questionis i perspektywy”. „Studia Oecumenica” 2018, nr 18.

Sokrates Scholastyk: „Historia Kościoła”. Przeł. S.J. Kazikowski. Warszawa 1986.

Starowieyski M.: „Męczennicy pierwszych wieków chrześcijaństwa”. Kraków 2020.

Wipszycka E.: „Kościół w świecie późnego antyku”. Warszawa 2017.
Marek Starowieyski: „Nasi bracia chrześcijanie Wschodu. Podstawowe wiadomości o kościołach wschodnich przedchalcedońskich”. Petrus. Kraków 2021.