ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 marca 6 (414) / 2021

Michał Łukowicz,

GDZIE SIĘ PODZIALI TAMCI PISARZE...? (MAGDALENA LACHMAN: 'JAK (NIE) BYĆ PISARZEM. LITERATURA WE WSPÓŁCZESNEJ PRZESTRZENI KOMUNIKACYJNEJ')

A A A
Teza, którą na nieco ponad pięciuset stronach (bez bibliografii i indeksu osób) swojej najnowszej książki próbuje udowodnić Magdalena Lachman, brzmi tak: „współcześnie twórcy literatury świadomie abdykują z terenów, z którymi ciągle bardzo mocno komunikacja literacka jest kojarzona, i nie wydają się specjalnie zainteresowani kultywowaniem standardowych ról pisarskich” (s. 527). Powyższe spostrzeżenie jest niewątpliwie intrygujące. Może się nawet wydawać nieco kontrowersyjne, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że z roku na rok coraz częściej słyszy się, że więcej osób literaturę tworzy, niż czyta.

Obiektem badań w ramach pracy „Jak (nie) być pisarzem. Literatura we współczesnej przestrzeni komunikacyjnej” są zarówno polscy artyści, których literackie debiuty przypadły na pierwsze lata po 1989 roku, jak i młodzi twórcy rozpoczynający swoje mniej lub bardziej głośne kariery już w XXI wieku, dlatego owo „współcześnie” rozumieć należy jako ostatnie trzydzieści lat. Lachman dzieli swoją książkę na kilka rozdziałów, w których dokonuje pogłębionych analiz różnorakich zjawisk zachodzących w kulturze i kształtujących na przestrzeni ostatnich lat pole literackie w naszym kraju.

Aby zbudować czytelnikowi szerszy kontekst, swoje rozważania autorka otwiera próbą zrekonstruowania współczesnego rozumienia terminu „pisarz”. Po obszernym przytoczeniu różnych wariantów i trybów funkcjonowania tego pojęcia (gruntowność badań i wielość cytatów jest bardzo charakterystyczna dla tej publikacji), decyduje się na doprecyzowanie tytułowej kategorii: „Pisarz będzie mnie interesować nie tyle jako określona biograficznie jednostka, ile jako rola społeczna do odegrania, figura (w) komunikacji literackiej, nadawca przekazu, ktoś, kto uprawia literaturę wynajdując, odkrywając, wdrażając, reaktywując, intensyfikując konkretny model twórczości, odwołując się do zastanych sposobów uprawiania działalności artystycznej, a zatem jako twórca kumulujący w sobie cechy realnego autora i symbolikę, treści, mity funkcjonujące w kulturze na temat literata czy artysty w ogóle” (s. 31). W kolejnych rozdziałach omawianej pracy dochodzi do rekonstrukcji rozmaitych wspólnot „celów artystycznych” (s. 31), które w podobnych warunkach komunikacyjnych według swoich potrzeb i preferencji modelują tę społeczną rolę pisarza, wypatrując przede wszystkim przestrzeni jeszcze nieodkrytych i poszukując nowych trybów posługiwania się literaturą.

Pierwszy duży rozdział książki to głęboka analiza zjawiska grafomanii będącej jednym z najważniejszych elementów tła współczesnego pola literackiego – niezależnie od tego, czy pojęcie to zdecydujemy się odczytać jako „manię pisania” (s. 184) (na którą składają się m.in. liczne kursy creative writing, wzrastająca popularność self-publishingu, medialna fetyszyzacja procesu twórczego i rozwijająca się branża z gadżetami dla osób piszących), kategorię mającą na celu odróżnienie literatury wartościowej od tej, która nie spełnia preferowanych przez krytyka parametrów, czy strategię twórczą chowania się za tym negatywnie nacechowanym epitetem, mającą chronić debiutującego autora przed piętnem „grafomana”. Lachman udowadnia, że współcześnie w ramach pola literackiego termin ten nie ma już jednoznacznie pejoratywnych konotacji – jego odbiór jest ambiwalentny. W związku z przemieszczeniem się znaczenia wspomnianego pojęcia autorka zwraca uwagę na jego szeroką diagnostykę i wciąż powstające teksty krytycznoliterackie, eseistyczne, publicystyczne i popularnonaukowe kompleksowo analizujące to zjawisko. Dodatkowo, nie bez wpływu pozostawać musi rozszerzenie desygnatów określanych tym pojęciem na całą aktywność artystyczną, nie tylko związaną ze sztuką słowa, i coraz powszechniejsze nasycanie tego terminu pozytywnym ładunkiem emocjonalnym: „Bywa, że grafomania bardziej fascynuje czy nawet zachwyca, niż przeraża i odstrasza” (s. 54). Ważnym elementem tego procesu jest również fakt, że także w sferze artystycznej grafomania staje się dla autorów debiutujących po 1989 roku źródłem inspiracji, zabaw i eksperymentu.

Można by przypuszczać, że otwarcie się środowiska literackiego na to, co do tej pory było traktowane jako zbyt proste i tandetne, żeby zostać uznane za Literaturę, poprzez twórcze przetworzenie doprowadzi autorów do zaskakujących i inspirujących wniosków, a także zachwycających świeżością literackich konceptów. Wnioski Magdaleny Lachman nie są jednak tak optymistyczne: „Nie dokonuje się odrabianie lekcji Witolda Gombrowicza lub Witkacego czy ożywianie awangardowych postulatów, szczególnie w zakresie dadaistycznego poszukiwania anty(arcy)dzieła. Chodzi raczej o trafianie w odbiorczą koniunkturę, wyczucie, że jest wśród uczestników kultury zapotrzebowanie na specyficzny styl odbioru (cechujący się campową ironią), oraz mruganie okiem przy obcowaniu ze zjawiskami kultowymi” (s. 206). Zdaniem autorki współcześni pisarze, wchodząc w specyficzną grę z grafomanią, zastany układ pełny nietreściwych nadwyżek i mizernych pomysłów niejako sankcjonują, nie tworząc na jego miejsce żadnych alternatyw. Ciekawym aneksem do tych rozważań jest rozległy tekst dotyczący działalności wydawniczej Pawła Dunina-Wąsowicza, którego praktyka zawodowa w dużej mierze opiera się na opisywanym przez Lachman fenomenie. Z jednej strony tytułowa „mania wydawania” (s. 211-244) pod szyldem Lampy i Iskry Bożej będąca wyrazem przekonania, że „Z pewnością lepiej i zdrowiej jest kulturę tworzyć niż ją konsumować” (Puczko 1995: 15) i jej kpiarsko-happeningowy charakter (zob. 233), z drugiej – dowartościowywanie oskarżeń kierowanych w stronę jego autorów na okładkach wydawanych przez siebie książek („Właściciel Lampy i Iskry Bożej zachowuje się tak, jakby pragnął zaszczepić w odbiorcach przekonanie, że jego oferta jest aż tak zła, że aż… interesująca” [s. 232]).

Kolejna część książki zatytułowana „Porozumienie ponad podziałami? Konfrontacje, konsolidacje, kooperacje i koinspiracje” dotyka problemu współczesnego przenikania się sztuk i diagnozuje prawdziwość sądu bohatera poprzedniego rozdziału, Pawła Dunina-Wąsowicza, jakoby „Wymarła klasa pisarzy, którzy zajmowali się tylko pisaniem” (s. 251). Lachman, podając liczne przykłady, przekonuje, że pisarze debiutujący po 1989 rzadko się zajmowali i zajmują jedynie literaturą, ich działalność jest raczej „multiartystyczna” (s. 256). Zarówno deklaratywnie (na przykład w publikowanych gdzieniegdzie biogramach), jak i w twórczej praktyce. Interesującym faktem podnoszonym przez autorkę jest to, że w ramach tej „multiartystyczności”, rozciągającej się na niemal całe pole współczesnej polskiej kultury, cecha „literackości” (albo, jak chce Lachman: „przydawanie im znaczenia literackiego” [s.256]) ma być elementem nobilitującym określone projekty. Tę osobliwą sytuację można czytać jako dowód na swoistą labilność współczesnej polskiej przestrzeni społeczno-kulturowej, która jednocześnie literaturę deprecjonuje, czego potwierdzeniem jest poparta sugestywnymi przykładami teza książki, jednocześnie darząc ją niezwykłą estymą (być może w przypadku naszego kraju wynikającą z nieprzepracowanego jeszcze paradygmatu romantycznego). Tytułowe „artystyczne porozumienie ponad podziałami” wyrażające się w przeróżnych kooperacjach oraz koinspiracjach pisarzy z reprezentantami innych dziedzin sztuki interesuje autorkę nie jako fenomen artystyczny, ale przede wszystkim komunikacyjny i socjologiczny. Analizując status (czy rolę) pisarza w tej perspektywie, dochodzi ona do wniosku, że punktem odniesienia dla debiutujących po 1989 była i jest popkultura, a twórcy wolą powielać model osobowości medialnej – celebrity niż hołdować tradycyjnemu etosowi artysty słowa: „nawet jeżeli próbują wobec niej [popkultury – M.Ł.] zachować dystans lub zdobywają się na sarkastyczny ton, to i tak realizują ekwiwalent komunikacyjny, który ona narzuca (…)” (s. 307).

Oczywiście najbardziej konkurencyjne wobec literatury media (bo poruszamy się wciąż w obrębie przestrzeni komunikacyjnej) związane muszą być z kulturą audiowizualną. Wszelkie powinowactwa autonomicznie funkcjonującej sztuki słowa z filmem, komiksem czy fotografią są również ważnym wątkiem w książce Lachman. Konieczność (czy może: przyczynę) ciągłego ścierania się kultury obrazkowej z literaturą autorka ujmuje w czterech puntach. Po pierwsze, przestrzeń komunikacyjna, w której funkcjonują współcześni debiutanci, jest wybitnie niewerbocentryczna, a nawet krytyczny dystans do wszechobecności obrazów stanowi już jakąś formę usankcjonowania status quo. Drugim argumentem byłby kształt dyskursu o dziełach literackich, który wymaga zarówno od autorów, jak i krytyków bezpośredniego odnoszenia się do poza- i wewnątrzliterackiego kontekstu związanego z kulturą masową w aspekcie audiowizuwalnym i medialnym. Niejednokrotnie książki w opinii recenzentów okazują się zatem „filmowe”, postacie „komiksowe”, a poetyckie impresje „fotograficzne” (zob. 314-320). Fascynację kulturą audiowizualną zdradzają też sami autorzy. Ich liczne wyznania, jakoby kino lepiej radziło sobie w komunikacji z odbiorcą niż literatura, stają się dla Magdaleny Lachman trzecim argumentem na potwierdzenie tezy wypreparowanej w tej części książki. Ostatni to natomiast sama literacka twórczość pisarzy debiutujących po 1989 roku, w której co rusz znaleźć można wątki deprecjonujące słowo na rzecz kultury obrazu.

Swoistym dopełnieniem tych rozważań jest zamykający książkę rozdział dotyczący rozmaitych aspektów fotografii w kontekście literatury. Najciekawszym elementem tej części wydaje się zagadnienie funkcjonowania fotograficznych wizerunków pisarzy – zarówno występujących na okładkach swoich książek, jak i przestrzeni internetowej, czasopismach czy reklamach. Lachman konstatuje: „Współczesny pisarz łatwo opanowuje rynkowe zasady gry i, niczym gwiazda popkultury, wykazuje się dbałością o szybką – również lub przede wszystkim – wizualną rozpoznawalność. Ważne są dla niego korzystny wygląd i medialna otoczka, specyficzna fototożsamość [autorka przyznaje, że pojęcie zapożyczyła z tekstu Iwony Kurz »Fototożsamość ja w czasach fotografii« – M.Ł.]” (s. 524). Wnioski, jakie zostają wysnute z analizy tego wątku, również są dalekie od tego, z czym kojarzyć się może tradycyjne postrzeganie roli i wizerunku pisarza w społeczeństwie. Współcześni artyści słowa nie dążą do tego, aby przykuć czytelniczą uwagę na długo. I nie musi to wcale wynikać tylko i wyłącznie z rywalizacji o miejsce w grze rynkowej, ale również ze świadomości, że uwaga współczesnego odbiorcy kultury (choć może lepiej pasuje tu słowo: „konsumenta”) jest niezwykle efemeryczna – ulotna i kapryśna. Dlatego wszelkich pozaliterackich aspektów komunikacji z czytelnikiem (łącznie z okładkami i reklamami – również przeanalizowanymi w dwóch mniejszych objętościowo rozdziałach omawianej pracy) nie można bagatelizować.

„Jak nie być pisarzem…” jest książką o potężnej liczbie przypisów, odwołań bibliograficznych i cytatów. Nie mogło być inaczej, skoro autorka bierze na tapet autorów debiutujących w przeciągu ostatnich trzydziestu lat. Ten ogrom materiału może być zarówno zaletą, jak i wadą książki. Obok siebie występują tu bowiem takie pisarskie nazwiska jak Pilch, Stasiuk, Świetlicki Gretkowska, Twardoch czy Masłowska – wszyscy debiutujący po 1989, ale znacznie różniący się od siebie estetyką, pokoleniową przynależnością, koncepcją literatury i roli pisarza w przestrzeni społecznej, a nade wszystko artystycznym statusem we współczesnej kulturze. Ta różnorodność z pewnością pozwala naświetlić zajmujące Lachman problemy z wielu interesujących stron, jednak niekiedy może pojawić się u czytelnika dysonans poznawczy związany z ustawieniem obok siebie dwóch mocno odległych literacko person. Jest to jednak cena, jaką chyba zawsze trzeba zapłacić za tworzenie tak rozległych i pogłębionych panoram przestrzeni kulturowych i zjawisk. 

LITERATURA:

Puczko K.: „Zrób to sam”. „Ex Libris” 1995, nr 83.
Magdalena Lachman: „Jak (nie) być pisarzem. Literatura we współczesnej przestrzeni komunikacyjnej”. Instytut Badań Literackich PAN, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. Warszawa–Łódź 2019.