ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 7 (415) / 2021

Aleksandra Kumala,

PÓŁ PROMILA (NA RAUSZU)

A A A
Równie popularne, co słowo hygge, jest w Danii określenie alkoholkultur. Wyniki badań pokazują, że w skali tygodnia pije się tu znacznie częściej niż w innych krajach nordyckich. Kontrowersji nie wzbudza praktyka spożywania alkoholu przez szesnastoletnie dzieci (w ofertach licealnych stołówek znaleźć można m.in. piwa i cydry), a kreatywność w wymyślaniu zasad niezliczonych pijackich gier – takich, jak choćby rozpoczynający najnowszy film Thomasa Vinterberga bieg wokół jeziora – nie zna granic. O ile Ernest Hemingway rzekomo „pił, aby ludzie stali się bardziej interesujący” (cytat ten, pomimo braku konkretnego odniesienia bibliograficznego, cieszy się wielką popularnością i regularnie trafia do zestawień najpopularniejszych alkoholowych aforyzmów pisarza [por. www.bbc.com]; co ciekawe, łudząco podobnie rzecz miał sformułować George Jean Nathan, amerykański krytyk i redaktor: „Piję, by inni ludzie stali się interesujący” [por. www.goodreads.com]), o tyle dorosłym bohaterom „Na rauszu” czynność ta ma pomóc odmienić samych siebie.

Czworo przyjaciół – historyk Martin (Mads Mikkelsen), trener dziecięcej drużyny piłkarskiej Tommy (Thomas Bo Larsen), nauczyciel muzyki Nikolaj (Magnus Millang) i zgłębiający tajniki filozofii Peter (Lars Ranthe) – spotyka się w luksusowej restauracji. Przy kawiorze i najlepszej jakości trunkach chcą uczcić czterdzieste urodziny jednego z nich, ale beztroski nastrój pryska, gdy grany przez Mikkelsena protagonista zamienia sączoną dotychczas wodę na napój wysokoprocentowy i ze łzami w oczach wyznaje, że w jego życiu od dawna nic się nie dzieje. Żonę widuje rzadko, bo jako pielęgniarka często pracuje w nocy; jeśli na chwilę uda im się znaleźć w jednym pomieszczeniu, porozumiewają się nieporadnie, niezgrabnymi, jakby niedokończonymi zdaniami. Podobnie z nastoletnimi synami – smartfony mają im do powiedzenia znacznie ciekawsze rzeczy niż ojciec, który informuje jedynie o swoim wyjściu i pizzy w zamrażalniku. Do problemów rodzinnych dołączają porażki pedagogiczne: treści beznamiętnie odczytywane z podręcznika, poziom zaangażowania pozwalający uczynić Churchilla centralną postacią I wojny światowej oraz uzasadniona obawa uczniów przed oblanym egzaminem z wysoko punktowanego przedmiotu. Przed laty Martin był pełnym pasji tancerzem jazzowym; planował doktorat, zapowiadał się na świetnego akademika. Obecnie zdaje się jedynie lunatykować na jawie.

Receptą na uczucie wypalenia – jego, ale i pozostałych mężczyzn – ma być koncepcja autorstwa Finna Skårderuda głosząca, iż człowiek przychodzi na świat z poziomem alkoholu we krwi za niskim o pół promila. Chcąc dobrze funkcjonować, trzeba więc cały dzień utrzymywać się w stanie kontrolowanego podchmielenia. Tak rodzi się projekt świadomego picia – wyłącznie w godzinach pracy, aby wspomóc swoją produktywność, najdalej do wieczora, aby rano móc bez przeszkód powtórzyć cykl. Napędzający fabułę pomysł jest, przyznać trzeba, co najmniej kontrowersyjny, oparty na wątpliwej logice i obdarzony równie dyskusyjnym potencjałem. Jeśli mężczyźni w średnim wieku, z szeregiem różnych, osobistych i zawodowych zobowiązań, autorytetem w dziedzinie samokontroli czynią wspomnianego już Hemingwaya, a w dodatku pochodzą z kraju, w którym poranną kawę można przepijać trzydziestoośmioprocentowym likierem Gammel Dansk, od razu wiadomo, jak to się skończy.

Początkową fazę tyleż spektakularnych, co mało wiarygodnych wzlotów – zapowiadającą serię równie spektakularnych, ale o wiele bardziej przekonujących upadków – charakteryzuje zbyt duża naiwność i umowność zarazem. Trudno przymykać oko na kolejne wątpliwe szczegóły, nie słuchać podszeptów zdrowego rozsądku; bezkrytycznie wierzyć, że ani uczniowie, ani współpracownicy nie czują od nauczycieli alkoholu, że spożywanie go w coraz większych ilościach pozwala im w jednej scenie dosłownie potykać się o własne nogi, w następnej zaś z wigorem prowadzić zajęcia, tryskać humorem, kreatywnością i charyzmą. Czy kadry z butelkami pochowanymi w przylegającym do sali gimnastycznej schowku, poprzedzającym lekcje piciem w męskiej toalecie lub proponowaniem zestresowanemu podopiecznemu procentów jako recepty na stres i stymulację umysłową mają jakiś – nomen omen – głębszy sens? Czy wprost przeciwnie, „Na rauszu” jest jedynie zrealizowaną bez zarzutu i świetnie zagraną opowieścią o głupawym pijackim eksperymencie?

Sam Vinterberg przekonuje, że to tak naprawdę opowieść o – dla nas naiwnej i nieodpowiedzialnej, dla Duńczyków zapewne bardziej zrozumiałej – próbie radzenia sobie z prozą życia: pełnego rozczarowań, niezrealizowanych planów i podtruwającej bliskie relacje rutyny. W komediodramacie tym niepodobna jednak szukać siły społecznego rażenia, jaką obdarzone było na przykład „Polowanie”. Zbyt często rola czworga nagrodzonych na MFF San Sebastián aktorów sprowadza się do grania pijących lub pijanych; tymczasem warto byłoby pochylić się również nad tym, dlaczego jako trzeźwi mężowie, ojcowie czy pedagodzy czuli, że zawodzą – innych, ale przede wszystkim siebie.

„Na rauszu” warto zobaczyć z dwóch powodów. Po pierwsze, dla doskonałego Madsa Mikkelsena – jak zwykle udaje mu się wypełnić swoją postać czymś więcej niż tylko znużeniem, samotnością i frustracją. Po wtóre, dla ostatniej sceny, w której po mistrzowsku przypomina on widzom, że choć dziś cieszy się w pełni zasłużonym mianem jednego z najlepszych aktorów swojego pokolenia, pierwsze artystyczne kroki stawiał jako tancerz. Finałowa, energetyczna, międzypokoleniowa feta nie przynosi jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co wydarzy się dalej. Czy niebezpieczny romans z nałogiem dobiegł końca, czy też złudne poczucie sprawczości i wolności są pokusą zbyt wielką, aby ponownie jej nie ulec? Vinterberg szczędzi nam tej wiedzy. Podsuwa liczne tropy, ale lejący się strumieniami alkohol sprawia, że trudno podążyć ich śladem. Dalsze losy bohaterów układają się w wielki znak zapytania – może nazajutrz wszystko wróci do normalności, a może na naszych oczach historia zatacza koło.

LITERATURA:

„What Hemingway says about drinking in nine quotes”. https://www.bbc.com/culture/article/20160721-what-hemingway-says-about-drinking-in-nine-quotes.

„George Jean Nathan > Quotes”. https://www.goodreads.com/author/quotes/121793.George_Jean_Nathan.
„Na rauszu” („Druk”). Reżyseria: Thomas Vinterberg. Scenariusz: Tobias Lindholm, Thomas Vinterberg. Obsada: Mads Mikkelsen, Thomas Bo Larsen, Magnus Millang, Lars Ranthe. Dania 2020, 115 min.