
JEGO HISTORIA, NASZA PRZYSZŁOŚĆ (DAVID ATTENBOROUGH: 'ŻYCIE NA NASZEJ PLANECIE. MOJA HISTORIA, WASZA PRZYSZŁOŚĆ')
A
A
A
Kto nie zna Davida Attenborough? To tak, jakby nie kojarzyć głosu Krystyny Czubówny!
Przyrodnik, dziennikarz, z wykształcenia biolog i antropolog – ale przede wszystkim popularyzator nauki i twórca znanych na całym świecie filmów przyrodniczych. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jego ostatnia książka, „Życie na naszej planecie”, której towarzyszy film pod tym samym tytułem.
Opowieść rozpoczyna się w Prypeci. Przypomnienie katastrofy reaktora w Czarnobylu jest pretekstem do wskazania największego problemu współczesnego świata – zagłady bioróżnorodności Ziemi: „Ogromna bioróżnorodność jest konieczna dla istnienia życia. Miliardy różnych organizmów muszą wykorzystywać wszystkie zasoby i możliwości, a miliony gatunków współistnieć i tworzyć wspomagać się nawzajem, żeby planeta mogła funkcjonować. Im większa bioróżnorodność, tym bezpieczniejsze jest życie na Ziemi, także nasze. A jednak to właśnie nasz, ludzki styl życia stanowi największe zagrożenie dla bioróżnorodności” (s. 12-13).
Dlaczego bioróżnorodność okazuje się tak ważna? Degradacja środowiska jest tak duża, że niektóre ekosystemy zanikają, zanim ktokolwiek zdąży je odkryć, gatunki wymierają, zanim naukowcy je odnotują. Na dowód wystarczy przypomnieć chociażby casus panamskich złotych żab (Atelopus zeteki), które opisuje Elizabeth Kolbert w książce „Szóste wymieranie. Historia nienaturalna”. Złote żaby to gatunek endemiczny i są uważane za symbol szczęścia, swego czasu można je było spotkać w każdym zakątku lasu środkowej Panamy. Nagle – zupełnie jak w historii kryminalnej – żaby zaczęły znikać, lasy zaczęły pustoszeć. Badania naukowców wykazały, że za wymieranie odpowiedzialna jest choroba zakaźna, spowodowana przez rodzaj grzyba, który atakuje konkretne gatunki płazów. Naukowcy zdołali uratować kilkadziesiąt osobników z gatunku i umieścili je w odizolowanym hotelu, który nagle stał się jednostką badawczą o zaostrzonym rygorze sanitarnym. Co gorsza, grzyb zaatakował inne gatunki płazów i zaczął się rozprzestrzeniać: jest obecny w obu Amerykach, w Australii, Nowej Zelandii, Tasmanii, a także w Europie. Przez zarazę „płazy mają wątpliwy zaszczyt bycia najbardziej zagrożoną gromadą zwierząt” (Kolbert 2016: 17), a naukowcy zaczęli znajdować martwe okazy gatunków, których wcześniej nie spotykali: „Otóż ludzie nie są za bardzo spostrzegawczy. Ponieważ większość gatunków w tropikach to owady i inne bezkręgowce, badania dotyczą głównie tych organizmów. Skoro jednak nie znamy, nawet w przybliżeniu do miliona, dokładnej liczby gatunków owadów, nie ma możliwości, żebyśmy zauważyli, że jeden, dwa czy nawet 10 tysięcy z nich zniknęło” (Kolbert 2016: 149). Kolbert cytuje także twórcę pojęcia bioróżnorodności, Thomasa Lovejoya, który napisał, że „w obliczu zmian klimatycznych, nawet tych naturalnych, działalność człowieka stworzyła przeszkodę dla rozprzestrzeniania się bioróżnorodności”, czego rezultatem może być „jeden z największych kryzysów biotycznych w dziejach świata” (cyt. za Kolbert 2016: 151). To samo, choć mniej drastycznie, chce przekazać Attenborough. Z jednej strony uświadamia nam, że do przeprowadzenia zmian jest potrzebne wyjście ze strefy komfortu, z drugiej – robi to dosyć łagodnie, nie szokuje.
Książka została podzielona na trzy części: część wspomnieniową pod tytułem „zeznania naocznego świadka”, część poświęconą możliwej przyszłości (takiej, która nadejdzie, jeżeli nie podejmiemy żadnych działań), część trzecia to z kolei wizja przyszłości, w której powinniśmy przywrócić dziką przyrodę.
Swoje „zeznania” Attenborough rozpoczyna od 1937 roku, kiedy miał 11 lat i zaczęły interesować go zasady świata przyrody. Autor snuje opowieść o ewolucji gatunków, rozwoju ludzkości i zmianach, jakie kultura wprowadziła w życiu homo sapiens. Ciekawym zabiegiem jest podawanie szczegółowych danych liczbowych przy każdym podrozdziale „zeznań”. I tak dowiadujemy się, że w 1937 na świecie żyło 2,3 miliarda ludzi, dzikie obszary zajmowały 66 procent powierzchni Ziemi, a stężenie dwutlenku węgla w atmosferze było na poziomie 280 ppm. Poznajemy historię Attenborough i jednocześnie widzimy stopniowy wzrost podanych parametrów. Ostatnie dane dotyczą roku 2020 i wynoszą kolejno: 7,8 mld ludności, 35 procent dzikich obszarów, 415 ppm stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Stan planety na rok 2020 nie wróży zbyt pomyślnej przyszłości. Jak pisze Attenborough: wyginęły prawie wszystkie duże ryby, połowa koralowców zbielała, oceany są pełne śmieci, tamy zakłócają bieg rzek, wody zatruwamy chemikaliami, bagna zostały osuszone, w wyniku sztucznej regulacji rzek populacja zwierząt słodkowodnych zmniejszyła się o 80 procent, a powierzchnia lasów deszczowych o połowę, wyjaławiamy glebę agresywnymi uprawami, a populacja dzikich zwierząt od lat 50. zmniejszyła się o połowę: „Zastąpiliśmy dzikie zwierzęta hodowlanymi. Traktujemy Ziemię jak naszą własność, wykorzystywaną przez ludzi i dla ludzi. Nie zostawiamy wiele przestrzeni dla pozostałych gatunków. Dzika przyroda – przyroda pozbawiona ludzi – zniknęła. Zadeptaliśmy planetę. (…) Czy jesteśmy jak ludzie w Prypeci? Czy ślepo zmierzamy ku katastrofie?” (s. 118).
Część druga – „Co nas czeka” – jest najkrótszą całostką w książce, ma zaledwie 20 stron. Attenborough opisuje w niej przyszły los naszej planety, jeżeli nie zostaną podjęte radykalne działania przeciwdziałające postępującej degradacji środowiska i zanikowi bioróżnorodności. Wielkie Przyspieszenie, którego początek datuje się na lata 50. XX wieku, stało się przyczyną niekontrolowanego wzrostu we wszystkich obszarach naszej cywilizacji. Autor jednoznacznie stwierdza, że dotychczasowe działania ludzkości prowadzą do katastrofy, i wymienia punkty zwrotne, jakie będzie osiągała planeta w XXI wieku (jeżeli nie podejmiemy dostatecznych działań zapobiegawczych). Z kolei, jak pisze Attenborough, wiek XXII „może rozpocząć się od globalnego kryzysu humanitarnego – migracji ludności na niespotykaną dotąd skalę” (s. 139). Jeżeli zgodnie z przewidywaniami naukowców na początku kolejnego wieku temperatura Ziemi zwiększy się o cztery stopnie Celsjusza, jedna czwarta ludzkości znajdzie się na terenach, gdzie średnia temperatura wyniesie ponad 29 stopni Celsjusza (takie ciepło odnotowujemy dzisiaj jedynie na Saharze) i rolnictwo przestanie być tam możliwe. Attenborough podkreśla: wszystkie kataklizmy, zmiany ekosystemu są efektem zaniku bioróżnorodności i aby przywrócić równowagę, musimy zadbać o przywrócenie zróżnicowania systemu. „Musimy przywrócić dziką przyrodę!” – apeluje autor (s. 141).
Dwie pierwsze części książki są w zasadzie stwierdzaniem faktów i podsumowaniem badań dotyczących bioróżnorodności i klimatu. Z kolei część trzecia ma w zamyśle dawać propozycje działań na rzecz przywrócenia dzikiej przyrody. Zrównoważony rozwój, współistnienie z przyrodą, rozsądek, ograniczenie – te wszystkie hasła brzmią świetnie, jednak trudno sobie wyobrazić systemowe zmiany ograniczające pęd do rozwoju.
Attenborough przywołuje ciekawą teorię ekonomistki z Oksfordu, Kate Raworth, która do modelu ograniczeń planety określającego działania, które musimy podjąć w celu odbudowy bioróżnorodności, dodała wewnętrzny krąg określający minimalne warunki, które należy spełnić, by zapewnić ludzkości dobrobyt, tworząc tzw. model pączka: „Otrzymaliśmy więc kompas zawierający dwa zestawy granic bezpieczeństwa. Zewnętrzny pierścień to ekologiczny sufit, którego nie możemy przebić, jeśli chcemy żyć na stabilnej i bezpiecznej planecie. Wewnętrzny to poziom bazowy, ponad który musimy się wznieść, aby nasz świat był sprawiedliwy” (s. 149). Sprawiedliwość jest tutaj rozumiana jako wyrównanie warunków życia na świecie i walka z ubóstwem. Attenborough łączy kwestie ekologiczne ze społecznymi – podkreśla, że poprawa sytuacji kobiet w najbiedniejszych krajach i edukacja będą wpływały na kwestię przeludnienia. Wzmocnienie praw kobiet i walka z ubóstwem pozwolą przyspieszyć moment szczytu demograficznego, kiedy liczba ludności na Ziemi przestanie rosnąć.
Attenborough podkreśla, że zrównoważony rozwój w każdej dziedzinie życia powinien stać się celem ludzkości. Inspiracją do takich wniosków ma być przyroda. Podporządkowanie argumentów za zrównoważonym rozwojem występowaniu ich w naturze jest ciekawym pomysłem. I tak, autor wymienia, że „nie musimy wciąż rosnąć”, powinniśmy korzystać z czystej energii („Świat przyrody ożywionej jest zasadniczo napędzany energią słoneczną”[ s. 157]) – temu poświęcony jest duży fragment książki. Brytyjczyk podkreśla rolę dzikich mórz i potrzebę wprowadzania miejscowych zakazów łowienia w wodach przybrzeżnych – jako argument przytacza historię Morskiego Parku Narodowego Cabo Pulmo, który powstał w latach 90. XX wieku z powodu przełowienia wód. Rybacy, szukając rozwiązania problemu, posłuchali naukowców i przystali na ich propozycję wprowadzenia zakazu połowów. Przez kilka lat zmagali się z trudnościami, utracili główne źródło wyżywienia i polegali jedynie na pomocy władz. Społeczność jednak zaufała naukowcom i po 10 latach na wody Cabo Pulmo zaczęły powracać ryby, a po piętnastu latach populacja morskich stworzeń wzrosła o czterysta procent! Ryby zaczęły rozlewać się poza wody rezerwatu, połowy stały się większe niż wcześniej, a rezerwat przyczynił się do wzmożonego ruchu turystycznego, który stał się źródłem utrzymania dla mieszkańców. Historia Cabo Pulmo to najciekawszy przykład z całej książki i szkoda, że nie został opisany bardziej szczegółowo.
Trzeba podkreślić, że Wydawnictwo Poznańskie stanęło na wysokości zadania. W kilku miejscach książki pojawiają się kwestie, które są albo niedopowiedziane, albo zanadto skrócone, jednak polski czytelnik może w takich miejscach posiłkować się przypisami od konsultanta – prof. dr. hab. Szymona Malinowskiego. Szczególnie mam na myśli miejsce w podsumowaniu książki, gdzie Attenborough pisze, że nazwa „antropocen” została w 2016 roku zaproponowana przez grupę geologów. Zastanawia mnie, dlaczego w narracji głównej nie wspomniano, że termin ten jest używany od połowy XX wieku, a spopularyzowali go biolog Eugene F. Stoermer oraz badacz atmosfery Paul J. Crutzen. Geolodzy bardzo długo opierali się pomysłowi wyróżnienia kolejnej epoki geologicznej i twierdzenie, jakby to oni mieli zaproponować termin „antropocen”, jest co najmniej nadużyciem – na szczęście w polskim wydaniu przypis wyjaśnia sytuację. Dobrym pomysłem jest także słowniczek pojęć, dzięki któremu nawet mniej zorientowany w sprawach środowiskowych czytelnik może wynieść z lektury wiele pożytku.
Książka Attenborough, mimo niedociągnięć i pobieżnego przeglądu problemów, ma duży potencjał. Z jednej strony jestem sceptyczna, gdy po raz kolejny słyszę o potrzebie zmian bez próby zastanowienia się, w jaki sposób te zmiany przeprowadzić, z drugiej – ze względu racji na to, że autorem jest słynny „przyrodnik z telewizji”, publikacja ma ogromną wartość popularyzatorską. Z okładki dowiadujemy się, że „David Attenborough jest właściwą osobą, która może wskazać nam drogę” – i racja, wskazuje, jednak sami musimy nią podążyć.
LITERATURA:
Kolbert E.: „Szóste wymieranie. Historia nienaturalna”. Przeł. T. Grzegorzewska, P. Grzegorzewski. Warszawa 2016 [dokument elektroniczny].
Przyrodnik, dziennikarz, z wykształcenia biolog i antropolog – ale przede wszystkim popularyzator nauki i twórca znanych na całym świecie filmów przyrodniczych. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jego ostatnia książka, „Życie na naszej planecie”, której towarzyszy film pod tym samym tytułem.
Opowieść rozpoczyna się w Prypeci. Przypomnienie katastrofy reaktora w Czarnobylu jest pretekstem do wskazania największego problemu współczesnego świata – zagłady bioróżnorodności Ziemi: „Ogromna bioróżnorodność jest konieczna dla istnienia życia. Miliardy różnych organizmów muszą wykorzystywać wszystkie zasoby i możliwości, a miliony gatunków współistnieć i tworzyć wspomagać się nawzajem, żeby planeta mogła funkcjonować. Im większa bioróżnorodność, tym bezpieczniejsze jest życie na Ziemi, także nasze. A jednak to właśnie nasz, ludzki styl życia stanowi największe zagrożenie dla bioróżnorodności” (s. 12-13).
Dlaczego bioróżnorodność okazuje się tak ważna? Degradacja środowiska jest tak duża, że niektóre ekosystemy zanikają, zanim ktokolwiek zdąży je odkryć, gatunki wymierają, zanim naukowcy je odnotują. Na dowód wystarczy przypomnieć chociażby casus panamskich złotych żab (Atelopus zeteki), które opisuje Elizabeth Kolbert w książce „Szóste wymieranie. Historia nienaturalna”. Złote żaby to gatunek endemiczny i są uważane za symbol szczęścia, swego czasu można je było spotkać w każdym zakątku lasu środkowej Panamy. Nagle – zupełnie jak w historii kryminalnej – żaby zaczęły znikać, lasy zaczęły pustoszeć. Badania naukowców wykazały, że za wymieranie odpowiedzialna jest choroba zakaźna, spowodowana przez rodzaj grzyba, który atakuje konkretne gatunki płazów. Naukowcy zdołali uratować kilkadziesiąt osobników z gatunku i umieścili je w odizolowanym hotelu, który nagle stał się jednostką badawczą o zaostrzonym rygorze sanitarnym. Co gorsza, grzyb zaatakował inne gatunki płazów i zaczął się rozprzestrzeniać: jest obecny w obu Amerykach, w Australii, Nowej Zelandii, Tasmanii, a także w Europie. Przez zarazę „płazy mają wątpliwy zaszczyt bycia najbardziej zagrożoną gromadą zwierząt” (Kolbert 2016: 17), a naukowcy zaczęli znajdować martwe okazy gatunków, których wcześniej nie spotykali: „Otóż ludzie nie są za bardzo spostrzegawczy. Ponieważ większość gatunków w tropikach to owady i inne bezkręgowce, badania dotyczą głównie tych organizmów. Skoro jednak nie znamy, nawet w przybliżeniu do miliona, dokładnej liczby gatunków owadów, nie ma możliwości, żebyśmy zauważyli, że jeden, dwa czy nawet 10 tysięcy z nich zniknęło” (Kolbert 2016: 149). Kolbert cytuje także twórcę pojęcia bioróżnorodności, Thomasa Lovejoya, który napisał, że „w obliczu zmian klimatycznych, nawet tych naturalnych, działalność człowieka stworzyła przeszkodę dla rozprzestrzeniania się bioróżnorodności”, czego rezultatem może być „jeden z największych kryzysów biotycznych w dziejach świata” (cyt. za Kolbert 2016: 151). To samo, choć mniej drastycznie, chce przekazać Attenborough. Z jednej strony uświadamia nam, że do przeprowadzenia zmian jest potrzebne wyjście ze strefy komfortu, z drugiej – robi to dosyć łagodnie, nie szokuje.
Książka została podzielona na trzy części: część wspomnieniową pod tytułem „zeznania naocznego świadka”, część poświęconą możliwej przyszłości (takiej, która nadejdzie, jeżeli nie podejmiemy żadnych działań), część trzecia to z kolei wizja przyszłości, w której powinniśmy przywrócić dziką przyrodę.
Swoje „zeznania” Attenborough rozpoczyna od 1937 roku, kiedy miał 11 lat i zaczęły interesować go zasady świata przyrody. Autor snuje opowieść o ewolucji gatunków, rozwoju ludzkości i zmianach, jakie kultura wprowadziła w życiu homo sapiens. Ciekawym zabiegiem jest podawanie szczegółowych danych liczbowych przy każdym podrozdziale „zeznań”. I tak dowiadujemy się, że w 1937 na świecie żyło 2,3 miliarda ludzi, dzikie obszary zajmowały 66 procent powierzchni Ziemi, a stężenie dwutlenku węgla w atmosferze było na poziomie 280 ppm. Poznajemy historię Attenborough i jednocześnie widzimy stopniowy wzrost podanych parametrów. Ostatnie dane dotyczą roku 2020 i wynoszą kolejno: 7,8 mld ludności, 35 procent dzikich obszarów, 415 ppm stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Stan planety na rok 2020 nie wróży zbyt pomyślnej przyszłości. Jak pisze Attenborough: wyginęły prawie wszystkie duże ryby, połowa koralowców zbielała, oceany są pełne śmieci, tamy zakłócają bieg rzek, wody zatruwamy chemikaliami, bagna zostały osuszone, w wyniku sztucznej regulacji rzek populacja zwierząt słodkowodnych zmniejszyła się o 80 procent, a powierzchnia lasów deszczowych o połowę, wyjaławiamy glebę agresywnymi uprawami, a populacja dzikich zwierząt od lat 50. zmniejszyła się o połowę: „Zastąpiliśmy dzikie zwierzęta hodowlanymi. Traktujemy Ziemię jak naszą własność, wykorzystywaną przez ludzi i dla ludzi. Nie zostawiamy wiele przestrzeni dla pozostałych gatunków. Dzika przyroda – przyroda pozbawiona ludzi – zniknęła. Zadeptaliśmy planetę. (…) Czy jesteśmy jak ludzie w Prypeci? Czy ślepo zmierzamy ku katastrofie?” (s. 118).
Część druga – „Co nas czeka” – jest najkrótszą całostką w książce, ma zaledwie 20 stron. Attenborough opisuje w niej przyszły los naszej planety, jeżeli nie zostaną podjęte radykalne działania przeciwdziałające postępującej degradacji środowiska i zanikowi bioróżnorodności. Wielkie Przyspieszenie, którego początek datuje się na lata 50. XX wieku, stało się przyczyną niekontrolowanego wzrostu we wszystkich obszarach naszej cywilizacji. Autor jednoznacznie stwierdza, że dotychczasowe działania ludzkości prowadzą do katastrofy, i wymienia punkty zwrotne, jakie będzie osiągała planeta w XXI wieku (jeżeli nie podejmiemy dostatecznych działań zapobiegawczych). Z kolei, jak pisze Attenborough, wiek XXII „może rozpocząć się od globalnego kryzysu humanitarnego – migracji ludności na niespotykaną dotąd skalę” (s. 139). Jeżeli zgodnie z przewidywaniami naukowców na początku kolejnego wieku temperatura Ziemi zwiększy się o cztery stopnie Celsjusza, jedna czwarta ludzkości znajdzie się na terenach, gdzie średnia temperatura wyniesie ponad 29 stopni Celsjusza (takie ciepło odnotowujemy dzisiaj jedynie na Saharze) i rolnictwo przestanie być tam możliwe. Attenborough podkreśla: wszystkie kataklizmy, zmiany ekosystemu są efektem zaniku bioróżnorodności i aby przywrócić równowagę, musimy zadbać o przywrócenie zróżnicowania systemu. „Musimy przywrócić dziką przyrodę!” – apeluje autor (s. 141).
Dwie pierwsze części książki są w zasadzie stwierdzaniem faktów i podsumowaniem badań dotyczących bioróżnorodności i klimatu. Z kolei część trzecia ma w zamyśle dawać propozycje działań na rzecz przywrócenia dzikiej przyrody. Zrównoważony rozwój, współistnienie z przyrodą, rozsądek, ograniczenie – te wszystkie hasła brzmią świetnie, jednak trudno sobie wyobrazić systemowe zmiany ograniczające pęd do rozwoju.
Attenborough przywołuje ciekawą teorię ekonomistki z Oksfordu, Kate Raworth, która do modelu ograniczeń planety określającego działania, które musimy podjąć w celu odbudowy bioróżnorodności, dodała wewnętrzny krąg określający minimalne warunki, które należy spełnić, by zapewnić ludzkości dobrobyt, tworząc tzw. model pączka: „Otrzymaliśmy więc kompas zawierający dwa zestawy granic bezpieczeństwa. Zewnętrzny pierścień to ekologiczny sufit, którego nie możemy przebić, jeśli chcemy żyć na stabilnej i bezpiecznej planecie. Wewnętrzny to poziom bazowy, ponad który musimy się wznieść, aby nasz świat był sprawiedliwy” (s. 149). Sprawiedliwość jest tutaj rozumiana jako wyrównanie warunków życia na świecie i walka z ubóstwem. Attenborough łączy kwestie ekologiczne ze społecznymi – podkreśla, że poprawa sytuacji kobiet w najbiedniejszych krajach i edukacja będą wpływały na kwestię przeludnienia. Wzmocnienie praw kobiet i walka z ubóstwem pozwolą przyspieszyć moment szczytu demograficznego, kiedy liczba ludności na Ziemi przestanie rosnąć.
Attenborough podkreśla, że zrównoważony rozwój w każdej dziedzinie życia powinien stać się celem ludzkości. Inspiracją do takich wniosków ma być przyroda. Podporządkowanie argumentów za zrównoważonym rozwojem występowaniu ich w naturze jest ciekawym pomysłem. I tak, autor wymienia, że „nie musimy wciąż rosnąć”, powinniśmy korzystać z czystej energii („Świat przyrody ożywionej jest zasadniczo napędzany energią słoneczną”[ s. 157]) – temu poświęcony jest duży fragment książki. Brytyjczyk podkreśla rolę dzikich mórz i potrzebę wprowadzania miejscowych zakazów łowienia w wodach przybrzeżnych – jako argument przytacza historię Morskiego Parku Narodowego Cabo Pulmo, który powstał w latach 90. XX wieku z powodu przełowienia wód. Rybacy, szukając rozwiązania problemu, posłuchali naukowców i przystali na ich propozycję wprowadzenia zakazu połowów. Przez kilka lat zmagali się z trudnościami, utracili główne źródło wyżywienia i polegali jedynie na pomocy władz. Społeczność jednak zaufała naukowcom i po 10 latach na wody Cabo Pulmo zaczęły powracać ryby, a po piętnastu latach populacja morskich stworzeń wzrosła o czterysta procent! Ryby zaczęły rozlewać się poza wody rezerwatu, połowy stały się większe niż wcześniej, a rezerwat przyczynił się do wzmożonego ruchu turystycznego, który stał się źródłem utrzymania dla mieszkańców. Historia Cabo Pulmo to najciekawszy przykład z całej książki i szkoda, że nie został opisany bardziej szczegółowo.
Trzeba podkreślić, że Wydawnictwo Poznańskie stanęło na wysokości zadania. W kilku miejscach książki pojawiają się kwestie, które są albo niedopowiedziane, albo zanadto skrócone, jednak polski czytelnik może w takich miejscach posiłkować się przypisami od konsultanta – prof. dr. hab. Szymona Malinowskiego. Szczególnie mam na myśli miejsce w podsumowaniu książki, gdzie Attenborough pisze, że nazwa „antropocen” została w 2016 roku zaproponowana przez grupę geologów. Zastanawia mnie, dlaczego w narracji głównej nie wspomniano, że termin ten jest używany od połowy XX wieku, a spopularyzowali go biolog Eugene F. Stoermer oraz badacz atmosfery Paul J. Crutzen. Geolodzy bardzo długo opierali się pomysłowi wyróżnienia kolejnej epoki geologicznej i twierdzenie, jakby to oni mieli zaproponować termin „antropocen”, jest co najmniej nadużyciem – na szczęście w polskim wydaniu przypis wyjaśnia sytuację. Dobrym pomysłem jest także słowniczek pojęć, dzięki któremu nawet mniej zorientowany w sprawach środowiskowych czytelnik może wynieść z lektury wiele pożytku.
Książka Attenborough, mimo niedociągnięć i pobieżnego przeglądu problemów, ma duży potencjał. Z jednej strony jestem sceptyczna, gdy po raz kolejny słyszę o potrzebie zmian bez próby zastanowienia się, w jaki sposób te zmiany przeprowadzić, z drugiej – ze względu racji na to, że autorem jest słynny „przyrodnik z telewizji”, publikacja ma ogromną wartość popularyzatorską. Z okładki dowiadujemy się, że „David Attenborough jest właściwą osobą, która może wskazać nam drogę” – i racja, wskazuje, jednak sami musimy nią podążyć.
LITERATURA:
Kolbert E.: „Szóste wymieranie. Historia nienaturalna”. Przeł. T. Grzegorzewska, P. Grzegorzewski. Warszawa 2016 [dokument elektroniczny].
David Attenborough: „Życie na naszej planecie. Moja historia, wasza przyszłość”. Przeł. Paulina Surniak. Wydawnictwo Poznańskie. Poznań 2021.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |