ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (417) / 2021

Sławomir Iwasiów,

GDZIE SIĘ PODZIALI PRAWDZIWI SZYKIŚCI? (ADAM POPRAWA: 'SZYKISTA. FELIETONY PO KULTURZE')

A A A
Lubię czytać teksty współczesnych felietonistów/felietonistek – tak bardzo, że czasami ogarnia mnie pokusa napisania felietonu, zamiast, jak to zwykle bywa na łamach „artPAPIERu”, szkicu literaturoznawczego albo recenzji utrzymanej w tonie krytycznoliterackim. Tym razem mam pisać o twórczości Adama Poprawy, felietonisty, którego cenię, więc jakaś siła spoza marginesu strony ciągnie mnie od razu w stronę tego gatunku. Właściwie, ktoś mógłby stwierdzić, nic w tym dziwnego. Przecież jest coś takiego w komentowaniu książek wszelakich, że trudno uciec przed wpływem na to, co się pisze, i rzeczywistości za oknem, i treści owych książek. Nie lękam się tego wpływu.

Zbiór tekstów Adama Poprawy, pod pięknym tytułem „Szykista. Felietony po kulturze” (słowo „szykista” zostało zapożyczone ze słownika publicystyki Bolesława Prusa), zastaje mnie i nas wszystkich w sytuacji szczególnej pod względem, by tak rzec, społeczno-dyskursywnym. Oto bowiem zmagamy się od ponad roku z pandemią COVID-19, obserwujemy radosne rozkręcanie wojny światopoglądowej przez chyba nie do końca świadomych jej konsekwencji polityków wszystkich możliwych opcji ideowych, a wiosna – mimo odrywanych codziennie kart w kalendarzu – nie bardzo chce zawitać do naszego kraju. Dramat, a nie felieton.

Ponadto, za sprawą youtubera Kamerzysty (swoją drogą: skąd oni biorą te genialne pseudonimy?), zaaresztowanego pod zarzutem znęcania się nad ofiarami swoich filmów i pewnie jeszcze wielu innych wybryków, do szerszej dyskusji publicznej wrócił niczym bumerang temat wpływu mediów społecznościowych na demoralizowanie kolejnych pokoleń „nowoczesnego” społeczeństwa XXI wieku. To prawda: współczesne media cyfrowe bywają tak ogłupiające (uniosłem się!), a jednocześnie tak zdumiewająco popularne, że przebiły pod tym względem wszelkie koszmary popkulturowe końcówki poprzedniego stulecia: kino Michaela Baya, radosną pornografię w telewizji kablowej i boys-/girlsbandy. Problem polega jednak na tym, że dzisiaj powstające jak grzyby po deszczu kanały i profile, zajęte w social mediach przez takich jak Kamerzysta patostreamerów, zyskują sobie coraz większą rzeszę wiernych fanek i fanów. W swobodnej rozmowie usłyszałem ostatnio, że wkrótce młodzież już nie będzie chodziła do szkoły, ale do „Akademii TikToka”. Coś w tym stwierdzeniu jest na rzeczy i nie mogę z całą pewnością powiedzieć, iż przyjmuję je z poczuciem bezpiecznego dla nerwów zadowolenia.

Żarty niech zostaną żartami, ale problem wydaje się złożony, na co wskazują między innymi pedagodzy mediów i socjologowie edukacji (w Polsce tą problematyką zajmują się Bogusław Śliwerski, Jacek Pyżalski, Maria Czerepaniak-Walczak i in.). Nie można mediów społecznościowych i technologii cyfrowych zabronić, a należy raczej – zamiast z góry narzuconej reglamentacji – przygotowywać do ich krytycznego odbioru/tworzenia. Współcześnie żyjący człowiek powinien być zatem medialnie wyedukowany, wrażliwy na nagłe kulturowe zmiany, gotowy do świadomego korzystania ze wszystkich dobrodziejstw medialnego zróżnicowania: od publikacji popularnonaukowych, przez literaturę piękną i non-fiction, aż do tychże właśnie, będących na celowniku krytyków kultury, mediów społecznościowych, z których mimo wszystko można się wielu ciekawych rzeczy nauczyć.

Czy mamy zatem jakieś remedium na tę, co tu dużo mówić, kryzysową sytuację kultury ucyfrowionej, „sfejsowanej” (nawiązuję do tytułu książki Suzany E. Flores „Sfejsowani. Jak media społecznościowe wpływają na nasze życie emocje i relacje z innymi”), sprowadzonej do obsługi aplikacji na smartfony? Żeby było jasne – chodzi o to, że kultura nam się powoli kończy, zresztą nie po raz pierwszy, a pewnie i nie ostatni w tym stuleciu. I poniekąd do takich wniosków prowadzi uważna lektura „Szykisty” Adama Poprawy, który pisze przecież o rzeczywistości „postkultury”, a zatem jej przeobrażonej, innej, odwróconej wersji.

Proszę mnie źle nie zrozumieć: Poprawa, uznany filolog, prozaik, poeta, publicysta, profesor wykładający na Uniwersytecie Wrocławskim, stoi zdecydowanie po innej stronie kulturowego zamieszania, jakie zgotowały nam technologie cyfrowe, sztuczna inteligencja i „projektowanie interfejsów” (brzmi koszmarnie, prawda?). Sprawdziłem z czystej ciekawości: autor chyba nie ma kont i profili w mediach społecznościowych, choć na TikToka, przyznam, nie zerkałem… Może dlatego pisze świetne książki? Bo nie jest rozpraszany przez głupotę (przepraszam!) zalewającą Facebooka i YouTube’a? I może dlatego to właśnie od niego powinniśmy się uczyć mądrego spojrzenia na rzeczywistość?

Poprzednio czytałem „Kobyłkę apokalipsy” (moją recenzję w 2014 roku opublikował „arPAPIER”) i ujęła mnie – a dobrze to doświadczenie lekturowe przywołuję z pamięci – intelektualna celność tej jakże mistrzowsko oszczędnej w słowa prozy. Poprawa jest autorem biegłym w komponowaniu tekstów lawirujących pomiędzy różnymi modalnościami piśmiennictwa: od nauki przez literaturę piękną do publicystyki (i z powrotem). Jerzy Madejski – literaturoznawca i krytyk literacki, publikujący, tak jak Poprawa, na łamach „Nowych Książek” – w wydanej ostatnio „Poetyce ekstremalnej” (2021) zaliczył autora „Kobyłki apokalipsy” w poczet „poetów uczonych”, tuż obok innych wrocławskich akademików-literatów, między innymi Stanisława Beresia oraz Jacka Łukasiewicza (Madejski 2021: 10).

W „Szykiście” Poprawa znowu daje nam wgląd do zestawu swoich najlepszych umiejętności publicystycznych i krytycznych. Jego felietony, publikowane w ciągu 10 lat między innymi w „Czasie Kultury” czy „Tyglu Kultury”, trzymają wysoki poziom warsztatu pisarskiego, ujmują koncepcją budowania tekstu opartego na odbiorze dzieła, nie tylko literackiego, obserwacji i doświadczeniu, a także zwracają uwagę uniwersalną tematyką, z którą można się identyfikować – chyba niezależnie od upodobań kulturalnych i poglądów politycznych. Poprawa pisze, jak to felietonista (post)kulturalny, o różnych sprawach dotyczących pojemnego „worka” sztuki współczesnej. Ogląda filmy, słucha muzyki, czyta książki i publicystykę, opisuje spotkania autorskie, sięga i do klasyków literatury, i do młodych pokoleń twórców, analizuje także, jak mówią socjologowie, pole środowiska literackiego. Poświęca(ł) uwagę Woody’emu Allenowi, Andrzejowi Wajdzie i Oldze Tokarczuk – zanim to stało się modne. W felietonie o przyszłej noblistce (mocny tytuł: „Zgrzytnął jej pług o kości umarłych”) tak pisał w roku 2010: „Cóż. I ja nie jestem katolikiem. Mam wprawdzie obywatelstwo polskie, ale o wiele bardziej i chętniej czuję się polonistą niż Polakiem” (s. 9). Dodajmy: Poprawa jest niepoprawnym polonistą-felietonistą, ponieważ często myśli i pisze „na wspak”, wbrew obowiązującym tendencjom i kierunkom światopoglądowym.

Warto zatem poczytać teksty zebrane w tomie „Szykista. Felietony po kulturze” jako remedium na głupotę (przepraszam, znowu się uniosłem!) otaczającego nas świata, choćby po to, żeby na moment odetchnąć od rozedrganej cyfrowej rzeczywistości i tak zwanych mediów społecznościowych, w których prym wiodą „kamerzyści”. Lektura publicystyki Poprawy uspokaja zszargane zmysły, a i może stanowić niezłą rozrywkę, dawkowaną powoli, z radością obcowania ze słowem pisanym.

I jeszcze na koniec słowo o słowie „szykista” – jak wspomniałem, pochodzi ono z języka publicystyki pozytywistycznej. Jeśli dobrze je rozumiem, oznacza kogoś szykownego, modnego, wystrojonego. Poprawa z gracją nosi swój kostium felietonowego intelektualisty i publicysty kulturalnego. Być może jest ostatnim takim „szykistą” naszych czasów, choć tego rodzaju perspektywa wydaje mi się nieco zasmucająca.

LITERATURA:

Madejski J: „Poetyka ekstremalna oraz inne noty o liryce i krytyce współczesnej”. Kraków 2021.
Adam Poprawa: „Szykista. Felietony po kulturze”. Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu. Poznań 2020 [seria: Seria eseistyczna, t. 2].