ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (421) / 2021

Julia Majewska,

WYCIECZKA PO WARTOŚCIACH UNIWERSALNYCH. 'MOGŁO BYĆ NIC' KWIATU JABŁONI

A A A
Po bardzo głośnym debiucie Kwiatu Jabłoni wydawać by się mogło, że nowy album „Mogło być nic” nie zaskoczy nas niczym nowym i nie porwie tak samo. Na przekór oczekiwaniom, sukces „Niemożliwego” nie sprawił, że drugi krążek zespołu okazał się mniej dopracowany czy – w negatywnym znaczeniu – powtarzalny. Muzyczny duet, który tworzą rodzeństwo Kasia oraz Jacek Sienkiewiczowie (dzieci Kuby Sienkiewicza, lidera Elektrycznych Gitar), nie pozwala odbiorcy się nudzić podczas słuchania ich nowego albumu, dostępnego w sprzedaży od 5 lutego 2021 roku.

„Mogło być nic” to ponad czterdziestopięciominutowa wycieczka po brzmieniach nie tylko popowo-folkowych, jak to miało w głównej mierze miejsce w przypadku debiutanckiej płyty, ale również zawierających w sobie elementy country („Byle jak” czy „Drogi proste”), a nawet funku („Przezroczysty świat”). Oprawa muzyczna urozmaicona jest także o dźwięki gitary basowej oraz instrumentów perkusyjnych, na których zagrali muzycy, będący częścią koncertowej grupy Kwiatu – Grzegorz Kowalski i Marcin Ścierański. Wojtek Urbański zadbał o to, by krążek zawierał utwory świetne produkcyjnie. Sami Kasia oraz Jacek stwierdzają w jednym z wywiadów, że drugi album jest zrealizowany o wiele lepiej niż pierwszy pod względem technicznym (zob. youtube.com).

Moje pierwsze podejście do przesłuchania albumu „Mogło być nic” nie okazało się wielkim sukcesem. Z początku miałam wrażenie powtarzalności i moje myśli kierowały się w negatywną stronę. Ale przyznaję, że warunki, w których podjęłam pierwszą próbę zapoznania się z materiałem, nie były korzystne. Dlatego nie „zraziłam” się do albumu od razu i przy ponownym podejściu nie potraktowałam słuchania jako dodatku do innej czynności, tylko skupiłam się stricte na muzyce i tekstach. Był to zdecydowanie dobry krok. Odkryłam wtedy w utworach tę różnorodność, której zabrakło mi za pierwszym razem. Każda z dwunastu kompozycji umieszczonych na płycie to coś nowego, a jednocześnie bardzo „Kwiatowego”. Słysząc „Mogło być nic”, nie odnosimy wrażenia, że krążek stworzył inny zespół niż ten, który wydał „Niemożliwe”. Mam wrażenie, jakoby drugi album był kontynuacją pierwszego.

Jest niesamowicie aktualny, jeśli chodzi o tematykę podjętą w tekstach. Porusza aspekty niezwykle ważne i niejednokrotnie trudne. Magicznym zabiegiem staje się jednak to, że te istotne kwestie zostały przez Kasię i Jacka przekazane w imponująco lekki sposób, w oprawie muzycznej, która jest dla ucha przyjemna i przypadnie do gustu większości słuchaczy. Nie znam innych artystów, którzy potrafiliby przedstawić problemy takie jak, śmierć, lęk, niepewność („Buka”), katastrofę klimatyczną („Byle jak”) czy brak umiejętności komunikacji w dzisiejszym społeczeństwie („Przezroczysty świat”) w tak pozytywny (oczywiście brzmieniowo) sposób. Teksty są zgodne z tym, co artyści reprezentują sobą podczas wywiadów, mówionych wstawek na koncertach, ale też np. w mediach społecznościowych. Niezwykle ważne są dla nich tematy zdrowia psychicznego oraz dbania o środowisko, a także filozoficzne przemyślenia. Wszystko to, co istnieje w nich jako „zwykłych” ludziach, objawia się w ich dziełach muzycznych. „Mogło być nic” to krążek, który został wydany bez plastikowej folii chroniącej opakowanie, a papier użyty do produkcji pochodził z recyklingu. Co więcej, w ostatnich dniach płyta ukazała się w wersji winylowej. Podobnie jak w przypadku klasycznego CD, winyl powstał tak, by zatroszczyć się o środowisko. Każdy z nich został wykonany z mieszanki innych albumów, będących odpadami przy produkcji dzieł różnych wykonawców. Dzięki temu nie tylko nie zaśmiecają one Ziemi, ale również tworzą niepowtarzalny efekt dla odbiorcy. Ze względu na ponowne użycie powstałych już wcześniej materiałów, każda z płyt ma zupełnie inny kolor. Dla fanów winylów zakup tej pozycji nie jest więc radością jedynie przez formę, ale również przez jego unikalność.

Biorąc na tapet oprawę muzyczną albumu, można wyraźnie zauważyć, że zaczyna się on oraz kończy dwoma spokojnymi brzmieniowo utworami, które tworzą swego rodzaju klamrę kompozycyjną. „Buka” jest kompletnym odzwierciedleniem tego, o czym pisałam wcześniej – połączenia bardzo trudnego tematu z niesamowicie spokojną i kojącą melodią. Jest mocnym uderzeniem na początek, które przedstawia śmierć i inne lęki w metaforyczny sposób. Końcowy utwór natomiast to pozycja już znana i uwielbiana. „Idzie zima” ukazała się jako singiel w 2019 roku i nadal jest aktualna. Wcale nie zmusza do tego, by słuchać jej jedynie w przedświąteczne mrozy.

Pozostałe pozycje na „Mogło być nic” to mieszanka rytmicznego pop-folku, country, funku i alternatywy. Utwory przemieszane są w taki sposób, że „przebrnięcie” przez cały album mija bardzo szybko i jest niesamowicie przyjemne. Dzięki dźwiękom pianina, na którym gra Kasia, oraz mandoliny, którą czaruje Jacek, można powiedzieć, że w czasie słuchania przez materiał się nie przechodzi, a przepływa. Mimo tematów poruszanych w tekstach, które dają mnóstwo do myślenia, oprawa muzyczna sprawia, że człowiek ma ochotę położyć się na górskiej polanie i odpoczywać. Muzyka Kwiatu Jabłoni pozwala być bliżej natury, co zdecydowanie wiąże się z wizerunkiem i koncepcją duetu. Uświadamiając sobie, jak bardzo człowiek sam robi sobie krzywdę, próbując panować nad Ziemią (temat ten porusza „Byle jak”), stajemy się mniejsi i tym samym – lepsi. Tytułowe „Mogło być nic” zachęca z kolei do tego, by zacząć doceniać małe rzeczy, bo to one okazują się najistotniejsze.

Moimi zdecydowanymi faworytami stały się dwa utwory: Kometa oraz Maska. Pierwszy z nich nazwałabym w moim odczuciu po prostu „magicznym”. To kompozycja bardzo inspirująca, melodyjna i wpadająca w ucho, a jednocześnie niepodobna do popularnych popowych kawałków słyszanych często w radio. Delikatne dźwięki mandoliny tworzą przez cały utwór piękną historię, a pianino, bas oraz perkusjonalia dopełniają ją tak subtelnie, że ma się ochotę zamknąć na niecałe cztery minuty oczy i skupić wyłącznie na „Komecie”. Po jej usłyszeniu człowiek zdaje sobie sprawę, jak ulotne jest życie, a dzięki temu ma ochotę zacząć czerpać z niego więcej i wyraźniej.

Z kolei „Maska” to utwór bardzo adekwatny do dzisiejszych realiów. Jest podsumowaniem wizerunku człowieka, który próbuje dopasować się do społeczeństwa i nie może przy tym być sobą. Słowa utworu uświadamiają słuchaczowi, że praktycznie każdy człowiek nosi maskę i nie pokazuje w towarzystwie swojej prawdziwej twarzy. Po czasie sprawia to, że jego wiarygodność się całkowicie zatraca. W refrenie słyszymy słowa: „Pokaż prawdziwą twarz, możesz być, kim jesteś, / Bać się zmian i długo spać”. Kasia i Jacek chcą przekazać, że każdy jest piękny i wyjątkowy i może być sobą. Nikt nie powinien być zmuszony do udawania kogoś, kim nie jest. Patrząc z drugiej strony: „Maska” jest w moich oczach również odzwierciedleniem kulejącej w naszym świecie edukacji psychologicznej. Stanowi ukłon w stronę tych, którzy nadal boją się mówić o swoich problemach czy emocjach i uważają swoje zdrowie psychiczne za mało ważne lub za temat tabu. Duet artystów ukazuje te realia w kojący muzycznie sposób, który uspokaja odbiorcę. Liryczne brzmienie utworu pozwala przyjąć tę trudną prawdę łagodnie i delikatnie. Muzyka jest idealnie dopasowana do tekstu. Instrumentalne intro, wybrzmiewające na pianinie, do którego dołącza po chwili mandolina, przypomina dźwięki odbijającego się od okna deszczu, co sprawia, że pierwsze słowa utworu, brzmiące „przyklejasz czoło do szyby” nabierają jeszcze większej głębi i dodatkowego sensu.

Niezaprzeczalnie największym atutem drugiego albumu Kwiatu Jabłoni jest jego autentyczność i uniwersalność. Mimo tego, że wszystkie teksty przedstawiają w metaforyczny sposób coś, co duet muzyków miał w koncepcji, to każdy z odbiorców może interpretować je na swój sposób. „Buka”, mimo tego, że ukazana jako alegoria ogólnego lęku, aż zachęca do tego, by ten lęk utożsamić z czymś bliskim sobie. „Mogło być nic” jest kartką, na której są zarysowane kontury, a z każdym kolejnym odsłuchem człowiek maluje na niej szczegóły, według własnego upodobania i dokładnie tak, jak czuje.

Kolejny po „Niemożliwym” album Kasi i Jacka Sienkiewiczów to niezwykle przyjemna dla ucha wędrówka po różnorodnych, a zarazem spójnych ze sobą i z wizerunkiem zespołu, brzmieniach. Pozwala zatonąć w swojej magii, a to wszystko dzięki dopracowanym tekstom, poruszającym dogłębnie i nieraz wzruszającym do łez, inspirującej i pięknej muzyce, dopieszczonej zarówno kompozytorsko, jak i realizatorsko. „Mogło być nic” to z pewnością krążek wpisujący się w obecne odrodzenie polskiej muzyki.

LITERATURA:

„Kwiat Jabłoni udziela jedynego tak szczerego wywiadu i gra mini koncert!”. https://www.youtube.com/watch?v=M86aqxlcZMA.
Kwiat Jabłoni: „Mogło być nic” [Agora, 2021].