ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lipca 14 (422) / 2021

Sławomir Iwasiów,

KRYTYKA I INNE KONSTELACJE ('KONSTELACJE KRYTYCZNE. TOM I. TEORIE I PRAKTYKI. TOM II. ANTOLOGIE')

A A A
Nakładem Universitasu ukazał się niedawno podwójny tom w rozpoznawalnej serii Krytyka XX i XXI wieku. „Konstelacje krytyczne” to projekt wieloautorski pod redakcją Doroty Kozickiej, Moniki Świerkosz i Katarzyny Trzeciak, badaczek związanych z Katedrą Krytyki Współczesnej UJ (Kozicka i Trzeciak) oraz Katedrą Teorii Literatury UJ (Świerkosz). Nie bez znaczenia jest w tym wypadku fakt, że wszystkie redaktorki to także uznane krytyczki literackie, publikujące w mediach poświęconych kulturze współczesnej i komentujące literaturę najnowszą (jako publicystki, prowadzące programy i audycje o literaturze, jurorki w konkursach literackich).

Jak czytamy w „Nocie edytorskiej”, otwierającej publikację, tom I („Teorie i praktyki”) „zawiera szesnaście autorskich, metakrytycznych analiz konstelacji tekstów krytycznych”, natomiast tom II („Antologie”) „składa się z szesnastu antologii prezentujących, w wyborze i koniecznym skrócie, wypowiedzi krytyczne, tworzące poszczególne konstelacje” (s. I). Wśród osób zaangażowanych w „Konstelacje” nie zabrakło nazwisk ważnych dla teorii literatury i krytyki literackiej, by wymienić: Macieja Urbanowskiego, Joannę Orską, Tomasza Mizerkiewicza, Paulinę Małochleb, Andrzeja Skrendę, Arletę Galant czy Krzysztofa Uniłowskiego (1967–2019). Jest to zatem zarówno koncepcja uprawiania teorii krytyki literackiej, jak i praktyka tej dziedziny – rozpięta między kodami publicystyki i nauk humanistycznych, przede wszystkim literaturoznawstwa.

Tytułowa metafora odsyła wprost do prac teoretycznych i krytycznych Waltera Benjamina – ten punkt odniesienia wydaje się kluczowy i dla redaktorek, i dla autorek oraz autorów „Konstelacji…”. W szkicu wstępnym, „»Innowacyjne rozumienie«. Konstelacyjne badania krytyki literackiej”, redaktorki rekonstruują Benjaminowski koncept „astrofizycznego” postrzegania (post)nowoczesnej literatury: „Historia porządkowana nie przyczynowo-skutkowym, lecz konstelacyjnym układem uwalnia przeszłość z klasyfikującej i homogenizującej czas ramy postępu i asymilującej syntezy” (s. 8). To założenie o nie-historyczności krytycznoliterackich dyskursów, wywiedzione z myśli autora „Pasaży”, wydaje mi się istotne z kilku powodów.

Po pierwsze, główny koncept „Konstelacji” to wyzwanie rzucone binarnemu postrzeganiu literatury – rozumianej nie tylko jako profesja pisarek/pisarzy (w sensie społecznym), nie tylko jako pojedyncze utwory literackie (traktowane jako osobne „dzieła”), ale także jako określona konstrukcja teoretyczna, przypominająca stale rozszerzający się wszechświat tekstów i ich kontekstów. Z takiego punktu widzenia zmienia się na przykład funkcja wartościowania – nie sposób dzisiaj powiedzieć o danym utworze, że jest dobry/zły (wysoki/niski, artystyczny/nieartystyczny, mainstreamowy/undergroundowy itd.), ponieważ w krótkim czasie transformacji uległy trajektorie przepływów w komunikacji społecznej i mediach (przede wszystkim cyfrowych). Binarna opozycja rozpływa się zatem w konstelacji (!) komunikacyjnych sprzężeń. „Postęp i synteza” – nie są już drogowskazami krytycznoliterackiej lektury. Jej granice muszą mierzyć się dzisiaj z innymi problemami: ekspansji i nieskończoności.

Po drugie, krytyka literacka nie musi, w takiej perspektywie, dotyczyć tylko utworów najnowszych. To przecież znaczne ograniczenie, sprowadzające krytyczną aktywność do funkcji recenzowania nowości księgarskich, zamykające utwory literackie w obrębie partykularnych interesów oficyn wydawniczych i medialnych potentatów, hermetyzujących dyskurs krytyki w uniwersyteckiej sali wykładowej (albo, jeśli posłużymy się zasadą radykalnych sprzeczności, rozwadniające gatunki krytycznego piśmiennictwa do niemal piktograficznych wariantów bookstagramowych relacji). Rozpościerają się zatem na mapie krytycznych konstelacji dobrze znane pojęcia, jak epoka, generacja, nurt, gatunek, dzieło, temat, wątek – wchodząc ze sobą w czasoprzestrzennie oddalone dialogi. Profesja krytyczki/krytyka polega zatem do szukaniu lekturowych „czarnych dziur” – swoistych portali łączących nierzadko odległe od siebie języki, idee, media.

Po trzecie wreszcie, co w moim odczuciu jakoś jest związane z punktem drugim, krytyka literacka zyskuje tutaj wyraźnie równorzędne miejsce obok historii i teorii literatury. Nie jest to wszak nowe spostrzeżenie, ma ono swoje źródła między innymi w pracy pod redakcją Janusza Sławińskiego zatytułowanej „Badania nad krytyką literacką” (1974), z której redaktorki „Konstelacji…” we wstępie zdają sprawę. Więcej można rzec: często krytyka rzuca nowe światło na dokonania siostrzanych dziedzin wiedzy o literaturze, inspiruje je, napędza do autorefleksji i samorozwoju. Jak to wygląda w praktyce?

Weźmy dwa rozdziały z I i II tomu „Konstelacji…”. Maciej Urbanowski omawia w nich „Ferdydurke”. W tomie I rekonstruuje recepcję powieści Gombrowicza, rysując mapę tego gwiazdozbioru („Wpływ pierwszej lektury. Konstelacja »Ferdydurke«”). Wiemy to doskonale: o Gombrowiczu pisano często, w różnych czasopismach/gazetach, różnymi językami publicystyki, w rozmaitych modusach (choć, jak wskazuje Urbanowski, dominowała recenzja). Tytuły, gatunki, autorki/autorzy piszący o Gombrowiczu – to jedyna w swoim rodzaju konstelacja „Ferdydurke”, metakrytyczna i teoretyczna, historyczna i współczesna, a jednocześnie wykraczająca poza ten właśnie przyczynowo-skutkowy mechanizm postrzegania historii (literatury), o którym wcześniej była mowa. Jedni z tej konstelacji „wypadają”, a inni, jakby wyjęci z kosmicznej próżni historycznego zapomnienia, wracają dzisiaj do świadomości krytycznej. Dlatego w tomie II „Konstelacji…” Urbanowski redaguje antologię tekstów krytycznych do „Ferdydurke” – wprawiając ją tym samym w ruch, poszerzając jej granice, dialogizując niejako martwe przecież teksty publicystyczne. Mówią one znowu do nas, rozmawiają między sobą, wchodzą w spory, rozprawiając o utworze klasycznym, ale wciąż czytanym, orbitującym w świadomości czytelniczej – niechby tylko za sprawą dydaktyki szkolnej i uniwersyteckiej.

Zresztą i pozostałe teksty, których dotyczą pomieszczone w konstelacjach minimonograficzne rozprawy, mają tę moc łagodnego przejścia od skostniałych kanonów do emancypujących dyskurs krytyczny jednostkowych praktyk czytania. Monika Świerkosz czyta/pisze konstelację Marii Dąbrowskiej, Joanna Orska – Adama Ważyka, Paulina Małochleb – Włodzimierza Odojewskiego, Michał Koza – Izabeli Filipiak, Olga Szmidt – Doroty Masłowskiej – to wybrane przykłady. Mimo że spisem treści rządzi chronologia, to poszczególne utwory literackie, teksty krytyczne, szkice naukowe i rozprawy, ale też publicystyka (krytycznoliteracka) czy gatunki pograniczne, jak reportaż lub auto/biografia, tworzą konstelację „Konstelacji…”, wypierając myślenie diachroniczne na dalszy plan. To raczej pejzaż (wielu) „historii”, a nie oś czasu „Historii” literatury. Jeśli dodać do tej sieci powiązań nazwiska i teksty ujęte w przypisach i indeksach, to obraz galaktyki krytycznoliterackiej staje się pełniejszy i otwarty na nowe odkrycia.

Twierdzi się przecież dzisiaj na gruncie astrofizyki (co jest zasługą między innymi Rogera Penrose’a, noblisty za rok 2020), że Wielki Wybuch należy rozpatrywać w liczbie mnogiej – „erupcji” wszechświatów było i będzie więcej. Mam nadzieję, że nie inaczej stanie się w przypadku „Konstelacji…”. W jaką stronę mogłoby zatem pójść takie właśnie układanie kolejnych teoretyczno-praktycznych konstelacji? Nietrudno to sobie wyobrazić jako różnego typu zbiory szkiców/antologii na tematy literackie, ale też dotyczące innych środków wyrazu: filmów, seriali, komiksów, gier wideo, twórczości/publicystyki w mediach społecznościowych. „Konstelacje…” mogą w takim razie stanowić także inspirację – dla kolejnych badaczek i badaczy, którzy chcą opisywać pola kultury/literatury/mediów.

Jasne, tom „Konstelacje krytyczne” nie jest pierwszym tego rodzaju przedsięwzięciem zakładającym intelektualne (postfilozoficzne) wędrowanie „od teorii do praktyki” (i we wszystkie możliwe strony). Kamieniem węgielnym są z pewnością „Pasaże” autorstwa Benjamina. Nie można pominąć udokumentowanych aktywnością naukową i publicystyczną zwrotów w krytyce literackiej XX wieku – przede wszystkim feministycznego (tu ważne miejsce zajmują prace Elaine Showalter). Przychodzą mi na myśl także rozprawy-eseje Hansa Ulricha Gumbrechta, który przede wszystkim w książce „In 1926. Living at the Edge of Time” zaproponował niehermeneutyczne i antydiachroniczne postrzeganie rzeczywistości (społeczeństwa, kultury, sztuki, literatury, techniki etc.). W odniesieniu do polskiej krytyki padło już nazwisko Janusza Sławińskiego, trzeba by do niego dodać także teoretyczne dokonania Michała Głowińskiego czy Erazma Kuźmy. Pozwolę sobie na wątek lokalny: w Szczecinie przed laty powstał projekt „Rozbiorów”, serii historyczno- i krytycznoliterackiej, która zakładała wieloautorskie pisanie o danym utworze literackim (były to między innymi „Panny z Wilka”). Powyższe przykłady nie wyczerpują pokaźnej listy alternatywnych wariantów teorii i praktyki krytyki literackiej.

Inaczej jeszcze rzecz ujmując: „konstruktywistyczny” pomysł na „Konstelacje…” wpisuje się w galaktykę dotychczasowych dokonań tej właśnie dziedziny nowoczesnej, a przede wszystkim ponowoczesnej humanistyki, jaką z pewnością jest dzisiaj krytyka literacka. I dlatego, w moim przekonaniu, te dwa pokaźne tomy stanowią projekt badawczy, którego nie sposób przeoczyć.
„Konstelacje krytyczne”. Tom I. „Teorie i praktyki”. Tom II. „Antologie”. Red. Dorota Kozicka, Monika Świerkosz, Katarzyna Trzeciak. Wydawnictwo Univeristas. Kraków 2020 [seria: Krytyka XX i XXI wieku].