NIE TYLKO GÓRNICZE KRAJOBRAZY ('ŚLĄSKA FOTOGRAFIA ARTYSTYCZNA')
A
A
A
„Nasz przegląd zamknąć można stwierdzeniem, że śląska fotografia artystyczna ma poważne osiągnięcia artystyczne i w fotografii polskiej zajmuje eksponowaną pozycję. Zachowuje też od początku swego istnienia ścisłe i wielorakie więzy ze śląskim społeczeństwem” – tak wybitny krytyk Alfred Ligocki zakończył przekrojowy esej otwierający jubileuszowy album „Formy i ludzie. Almanach fotografiki śląskiej” (s. 24), wydany w 1988 roku z okazji 35-lecia Okręgu Śląskiego Związku Polskich Artystów Fotografików. Do publikacji tej wprost odwołuje się Wojciech Kukuczka – pomysłodawca projektu „Śląska fotografia artystyczna” i redaktor albumu, który ujrzał światło dzienne w grudniu 2019 roku. Kukuczka, który tytułową problematykę zgłębił w pracy doktorskiej, przygotował zbiór prezentujący sylwetki dziesięciorga twórców (Wilhelm von Blandowski, Jerzy Lewczyński, Zofia Rydet, Anna Chojnacka, Michał Cała, Waldemar Jama, Jakub Byrczek, Andrzej B. Górski, Wojciech Prażmowski i Rafał Milach). Każda postać opisana jest na kartach wydawnictwa dwutorowo: eseje biograficzno-krytyczne przygotował Adam Sobota, a komentarze do fotografii zreprodukowanych w albumie – Krzysztof Jurecki. Spotkanie tych dwóch osobowości polskiej historii i krytyki fotografii jest bez wątpienia bardzo interesującym zderzeniem możliwych punktów widzenia oraz osiągnięciem inicjatora albumu.
Oprócz książki, Kukuczka wraz z Fundacją Wielki Człowiek stworzył portal internetowy https://www.slaskafotografiaartystyczna.pl, w którym znajdziemy dopełnienie treści z albumu: krótkie filmy, teksty pokazy zdjęć. QR kody w publikacji papierowej odsyłają do odpowiednich podstron, dzięki czemu album ma swoje przedłużenie w przestrzeni wirtualnej i dostęp do zdjęć w bardzo dobrej jakości – a tego brakowało w merytorycznie świetnym, ale drukarsko ograniczonym czasami powstania almanachu Ligockiego. Rozmach „Śląskiej Fotografii Artystycznej” każe mieć nadzieję, iż album będzie miał swoje kolejne części.
Oczywiście publikacja pod redakcją Kukuczki jest odrębnym i samodzielnym zamysłem naukowym, popularyzatorskim i wydawniczym, trudno jednak zupełnie uniknąć porównań z opracowaniem z 1988 roku. Ligocki i Kukuczka nieco inaczej podchodzą do tytułowej śląskości. Choć żaden z nich nie definiuje wprost, jak należy rozumieć kategorię „śląska fotografia”, starszy krytyk pisze o kręgu artystów działających pod egidą ZPAF, a wcześniej – Katowickiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Fotograficznego, wyraźnie odnosząc śląskość do sfery geograficznej i administracyjnej. Kukuczka natomiast nie tłumaczy, czym dla niego jest fotografia śląska – a w zaprezentowanym wyborze nie wszyscy twórcy związani byli z instytucjami fotografii artystycznej na tym terenie, jak na przykład Wilhelm von Blandowski. Być może o skrótowym ujęciu tytułowego zagadnienia we wstępie zadecydowały prozaiczne ograniczenia wydawnicze, a wzmianka o esencji pracy doktorskiej budzi apetyt na więcej „Zastanawiałem się, czy analizując dzieła najbardziej reprezentatywnych twórców naszego regionu, odnajdę cechy wspólne, które można by zdefiniować jako charakterystyczne dla śląskiej fotografii” (s. 7). Niemniej zamysł, by kwantyfikatorem „śląscy” objąć fotografów działających na danym regionie, jest dostatecznie klarowny. Myślę, że ważnym stwierdzeniem redaktora jest tutaj przyznanie, iż w badaniu śląskiej fotografii konieczna jest otwartość na jej (obrazowe) treści ze Śląskiem niezwiązane: „środowisko śląskich fotografików oferuje znacznie większe zróżnicowanie w podejściu do sztuki” (s. 8). Takie założenie pozwoliło inicjatorowi albumu zgromadzić obok siebie twórców reprezentujących różne nurty i poszukiwania artystyczne: dokument, fotografię społeczną, konceptualną, rzemieślniczą i inne.
Kategoria fotografii artystycznej również nie zostaje doprecyzowana, choć między wierszami można zrekonstruować klucz, w jakim należy ją rozumieć. We wstępie Kukuczki rezonuje głos Ligockiego (który również nie zdefiniował pojęcia) z 1988 roku: „[…] śląscy fotograficy od samego początku swej działalności – nawet jeśli traktowali fotografię artystyczną jako rodzaj plastyki – nie ograniczali się do czysto estetycznych poszukiwań, ale wiązali swą twórczość z potrzebami śląskiego społeczeństwa” (s. 16). Redaktor „Śląskiej fotografii artystycznej” zachował bardzo szerokie spojrzenie na fotografię, uwzględniając w zbiorze atelierowego rzemieślnika z doświadczeniem w ekspedycjach geograficznych Wilhelma von Blandowskiego, eksplorującego estetykę krajobrazu Michała Całę, eksperymentatora Waldemara Jamę czy kierującą obiektyw na społeczeństwo Annę Chojnacką. Bardzo cenne we wstępie są też wyraźnie zaakcentowane sądy Kukuczki, zapis procesu badawczego, jaki poprzedził dojście do finalnego wyboru, a także indywidualne widzenie dorobku fotografów. Szczególnie ważna – w mojej ocenie – jest tu obrona dzieła Anny Chojnackiej, krytykowanej za skręt w stronę socjalistycznej propagandy. Kukuczka tymczasem argumentuje, iż jej zdjęcia: „Z jednej strony są przepełnione ukształtowanym odgórnie «właściwym» przekazem, ale są też w moim przekonaniu wyrazem konsekwencji oraz mistrzowskiego zapanowania nad geometrią obrazu” (s. 10). Wyrazista osobowość badacza sprawia, iż zgromadzone na kartach albumu fotografie można zestawiać i odczytywać na nowe sposoby. Podobnie zarysowanej indywidualnej perspektywy zabrakło natomiast w ogólnym szkicu historycznym Soboty, w którym autor postawił raczej na narrację faktograficzną.
Kompozycja albumu jest konsekwentna. O każdym twórcy napisał Adam Sobota, co wpływa na spójność biogramów. Niestety, niewielka ilość miejsca, jaką historyk fotografii mógł poświęcić każdej postaci sprawia, iż teksty to są czasem nieco zbyt powierzchowne czy też posługują się utartymi już schematami w opisie danego artysty. Tak dzieje się na przykład w rozdziale o Blandowskim, w którym nie wyjaśniono, iż słynny tryptyk z robotnikami przed i po robocie to jednak robota Jerzego Lewczyńskiego; czy w rozdziale o Zofii Rydet, w którym bez żadnego zastrzeżenia funkcjonuje tytuł najważniejszego cyklu Zapis socjologiczny. W przypadku opracowania twórczości tej artystki nowe światło rzucają też opublikowane w 2020 roku przez Uniwersytet Łódzki tomy prezentujące wyniki praca badawczych w grancie „Zofia Rydet. Dziedzictwo kulturowe i eksperyment fotograficzny” realizowanego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki – w ich świetle tekst w „Śląskiej fotografii Artystycznej” nieco się już zdezaktualizował. To jednak w dużej mierze ryzyko opracowań encyklopedycznych, a w tym kierunku poszły eseje Soboty. W moim odczuciu zabrakło też w tych notach wskazania bibliografii, w której bardziej dociekliwy czytelnik znalazłby szersze ujęcie twórczości danego artysty.
Fantastycznym pomysłem krytycznym, który jest również bardzo przydatny w działaniach edukacyjnych poświęconych fotografii, są komentarze Krzysztofa Jureckiego do wybranych zdjęć lub cykli. Pozwalają skupić uwagę na szczególe, przemyśleć konkretne kadry, są wstępem do potencjalnie fascynujących i owocnych mikroanaliz. Na marginesie cyklu „7 pokoi” Milacha (2007) krytyk opisuje też aranżację wystawy tych prac, podsuwa też możliwe tropy interpretacyjne („Prace mają wymiar sentymentalno-nostalgiczny w pejzażach oraz bardziej intymny w portretach”, s. 253). W odniesieniu do cyklu „Valenciennes” Wojciecha Prażmowskiego Jurecki wskazuje istotne konteksty: „Dostrzegam w nich także idde twórcze Lewczyńskiego […], a także tradycję romantyzmu reprezentowaną przez późną twórczość Edwarda Hartwiga […]” (s. 232). Podobne wskazówki mają duży walor dydaktyczny, mogą skłonić odbiorców do poszukiwań w źródłach, a także do własnych porównań, rozważania artystycznych wpływów i podejmowania prób syntezy.
I wreszcie – szata graficzna, bo mamy przede wszystkim do czynienia z wydawnictwem albumowym, a nie naukowym. Publikacja jest obszerna (274 strony), a w każdym rozdziale znajduje się kilkanaście reprodukcji czarno-białych i/lub kolorowych, w dobrej jakości, a całość wydrukowano na eleganckim papierze. Okładka i strony działowe utrzymane są w skali szarości, a kilka stron w środku jest też czarnych – być może to aluzja do stereotypowego postrzegania Śląska przez pryzmat pogórniczych, zniszczonych krajobrazów, przyprószonych węglowym pyłem. Format jest większy, ale wciąż wygodny do przeglądania – projektantce Patrycji Sikorze należą się tutaj wyrazy uznania. Drobną niedogodnością jest może nie do końca precyzyjne oznaczenie autorów poszczególnych tekstów oraz brak na przykład żywej paginy z nazwiskiem danego twórcy w każdym rozdziale – ale to drobnostki, które w żadnym razie nie odbierają przyjemności estetycznej z obcowania z albumem.
Przeglądowa prezentacja śląskich fotografików, która podjęłaby historię w momencie, w którym pozostawił ją Alfred Ligocki, jest zamysłem bardzo ambitnym i w zasadzie już u swojego źródła narażonym kwestionowanie zakreślonego horyzontu badawczego, wyboru konkretnych twórców, przywołania tych a nie innych dzieł. Niemniej „Śląska fotografia artystyczna” dobrze broni się przed tego typu krytyką. Największe zalety publikacji to indywidualne i poparte własną pracą naukową podejście redaktora Wojciecha Kukuczki, obecność znakomitych autorów (Krzysztof Jurecki i Adam Sobota), dopracowany projekt graficzny i rozszerzenie w świecie wirtualnym. Dzięki temu przedłużeniu projektu, wszelkie wątpliwości co do wyboru fotografów czy sposobu opisania ich dorobku, twórcy „Śląskiej fotografii artystycznej” mogą przekuć w kolejne zalety, rozwijając i przekształcając projekt choćby w internecie. Ale osobiście mam wielką nadzieję, że powstanie kolejny album, który podejmie dialog już nie tylko z Ligockim, ale też z innymi opracowaniami śląskiej twórczości fotograficznej – na przykład z przekrojową pracą Danuty Kowalik-Dury „Dopełnienie konieczne: śląskie fotografki” (2012), monograficznym ujęciem twórczości Anny Chojnackiej przygotowanym przez Zofię Szotę (2015) czy ze skupionym na Gliwicach zbiorem „Fenomeny i fantomy. Gliwickie środowisko fotograficzne w latach 1951-2000” (2006).
LITERATURA:
A. Ligocki: „Formy i ludzie. Almanach fotografiki śląskiej”. Katowice 1988.
Oprócz książki, Kukuczka wraz z Fundacją Wielki Człowiek stworzył portal internetowy https://www.slaskafotografiaartystyczna.pl, w którym znajdziemy dopełnienie treści z albumu: krótkie filmy, teksty pokazy zdjęć. QR kody w publikacji papierowej odsyłają do odpowiednich podstron, dzięki czemu album ma swoje przedłużenie w przestrzeni wirtualnej i dostęp do zdjęć w bardzo dobrej jakości – a tego brakowało w merytorycznie świetnym, ale drukarsko ograniczonym czasami powstania almanachu Ligockiego. Rozmach „Śląskiej Fotografii Artystycznej” każe mieć nadzieję, iż album będzie miał swoje kolejne części.
Oczywiście publikacja pod redakcją Kukuczki jest odrębnym i samodzielnym zamysłem naukowym, popularyzatorskim i wydawniczym, trudno jednak zupełnie uniknąć porównań z opracowaniem z 1988 roku. Ligocki i Kukuczka nieco inaczej podchodzą do tytułowej śląskości. Choć żaden z nich nie definiuje wprost, jak należy rozumieć kategorię „śląska fotografia”, starszy krytyk pisze o kręgu artystów działających pod egidą ZPAF, a wcześniej – Katowickiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Fotograficznego, wyraźnie odnosząc śląskość do sfery geograficznej i administracyjnej. Kukuczka natomiast nie tłumaczy, czym dla niego jest fotografia śląska – a w zaprezentowanym wyborze nie wszyscy twórcy związani byli z instytucjami fotografii artystycznej na tym terenie, jak na przykład Wilhelm von Blandowski. Być może o skrótowym ujęciu tytułowego zagadnienia we wstępie zadecydowały prozaiczne ograniczenia wydawnicze, a wzmianka o esencji pracy doktorskiej budzi apetyt na więcej „Zastanawiałem się, czy analizując dzieła najbardziej reprezentatywnych twórców naszego regionu, odnajdę cechy wspólne, które można by zdefiniować jako charakterystyczne dla śląskiej fotografii” (s. 7). Niemniej zamysł, by kwantyfikatorem „śląscy” objąć fotografów działających na danym regionie, jest dostatecznie klarowny. Myślę, że ważnym stwierdzeniem redaktora jest tutaj przyznanie, iż w badaniu śląskiej fotografii konieczna jest otwartość na jej (obrazowe) treści ze Śląskiem niezwiązane: „środowisko śląskich fotografików oferuje znacznie większe zróżnicowanie w podejściu do sztuki” (s. 8). Takie założenie pozwoliło inicjatorowi albumu zgromadzić obok siebie twórców reprezentujących różne nurty i poszukiwania artystyczne: dokument, fotografię społeczną, konceptualną, rzemieślniczą i inne.
Kategoria fotografii artystycznej również nie zostaje doprecyzowana, choć między wierszami można zrekonstruować klucz, w jakim należy ją rozumieć. We wstępie Kukuczki rezonuje głos Ligockiego (który również nie zdefiniował pojęcia) z 1988 roku: „[…] śląscy fotograficy od samego początku swej działalności – nawet jeśli traktowali fotografię artystyczną jako rodzaj plastyki – nie ograniczali się do czysto estetycznych poszukiwań, ale wiązali swą twórczość z potrzebami śląskiego społeczeństwa” (s. 16). Redaktor „Śląskiej fotografii artystycznej” zachował bardzo szerokie spojrzenie na fotografię, uwzględniając w zbiorze atelierowego rzemieślnika z doświadczeniem w ekspedycjach geograficznych Wilhelma von Blandowskiego, eksplorującego estetykę krajobrazu Michała Całę, eksperymentatora Waldemara Jamę czy kierującą obiektyw na społeczeństwo Annę Chojnacką. Bardzo cenne we wstępie są też wyraźnie zaakcentowane sądy Kukuczki, zapis procesu badawczego, jaki poprzedził dojście do finalnego wyboru, a także indywidualne widzenie dorobku fotografów. Szczególnie ważna – w mojej ocenie – jest tu obrona dzieła Anny Chojnackiej, krytykowanej za skręt w stronę socjalistycznej propagandy. Kukuczka tymczasem argumentuje, iż jej zdjęcia: „Z jednej strony są przepełnione ukształtowanym odgórnie «właściwym» przekazem, ale są też w moim przekonaniu wyrazem konsekwencji oraz mistrzowskiego zapanowania nad geometrią obrazu” (s. 10). Wyrazista osobowość badacza sprawia, iż zgromadzone na kartach albumu fotografie można zestawiać i odczytywać na nowe sposoby. Podobnie zarysowanej indywidualnej perspektywy zabrakło natomiast w ogólnym szkicu historycznym Soboty, w którym autor postawił raczej na narrację faktograficzną.
Kompozycja albumu jest konsekwentna. O każdym twórcy napisał Adam Sobota, co wpływa na spójność biogramów. Niestety, niewielka ilość miejsca, jaką historyk fotografii mógł poświęcić każdej postaci sprawia, iż teksty to są czasem nieco zbyt powierzchowne czy też posługują się utartymi już schematami w opisie danego artysty. Tak dzieje się na przykład w rozdziale o Blandowskim, w którym nie wyjaśniono, iż słynny tryptyk z robotnikami przed i po robocie to jednak robota Jerzego Lewczyńskiego; czy w rozdziale o Zofii Rydet, w którym bez żadnego zastrzeżenia funkcjonuje tytuł najważniejszego cyklu Zapis socjologiczny. W przypadku opracowania twórczości tej artystki nowe światło rzucają też opublikowane w 2020 roku przez Uniwersytet Łódzki tomy prezentujące wyniki praca badawczych w grancie „Zofia Rydet. Dziedzictwo kulturowe i eksperyment fotograficzny” realizowanego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki – w ich świetle tekst w „Śląskiej fotografii Artystycznej” nieco się już zdezaktualizował. To jednak w dużej mierze ryzyko opracowań encyklopedycznych, a w tym kierunku poszły eseje Soboty. W moim odczuciu zabrakło też w tych notach wskazania bibliografii, w której bardziej dociekliwy czytelnik znalazłby szersze ujęcie twórczości danego artysty.
Fantastycznym pomysłem krytycznym, który jest również bardzo przydatny w działaniach edukacyjnych poświęconych fotografii, są komentarze Krzysztofa Jureckiego do wybranych zdjęć lub cykli. Pozwalają skupić uwagę na szczególe, przemyśleć konkretne kadry, są wstępem do potencjalnie fascynujących i owocnych mikroanaliz. Na marginesie cyklu „7 pokoi” Milacha (2007) krytyk opisuje też aranżację wystawy tych prac, podsuwa też możliwe tropy interpretacyjne („Prace mają wymiar sentymentalno-nostalgiczny w pejzażach oraz bardziej intymny w portretach”, s. 253). W odniesieniu do cyklu „Valenciennes” Wojciecha Prażmowskiego Jurecki wskazuje istotne konteksty: „Dostrzegam w nich także idde twórcze Lewczyńskiego […], a także tradycję romantyzmu reprezentowaną przez późną twórczość Edwarda Hartwiga […]” (s. 232). Podobne wskazówki mają duży walor dydaktyczny, mogą skłonić odbiorców do poszukiwań w źródłach, a także do własnych porównań, rozważania artystycznych wpływów i podejmowania prób syntezy.
I wreszcie – szata graficzna, bo mamy przede wszystkim do czynienia z wydawnictwem albumowym, a nie naukowym. Publikacja jest obszerna (274 strony), a w każdym rozdziale znajduje się kilkanaście reprodukcji czarno-białych i/lub kolorowych, w dobrej jakości, a całość wydrukowano na eleganckim papierze. Okładka i strony działowe utrzymane są w skali szarości, a kilka stron w środku jest też czarnych – być może to aluzja do stereotypowego postrzegania Śląska przez pryzmat pogórniczych, zniszczonych krajobrazów, przyprószonych węglowym pyłem. Format jest większy, ale wciąż wygodny do przeglądania – projektantce Patrycji Sikorze należą się tutaj wyrazy uznania. Drobną niedogodnością jest może nie do końca precyzyjne oznaczenie autorów poszczególnych tekstów oraz brak na przykład żywej paginy z nazwiskiem danego twórcy w każdym rozdziale – ale to drobnostki, które w żadnym razie nie odbierają przyjemności estetycznej z obcowania z albumem.
Przeglądowa prezentacja śląskich fotografików, która podjęłaby historię w momencie, w którym pozostawił ją Alfred Ligocki, jest zamysłem bardzo ambitnym i w zasadzie już u swojego źródła narażonym kwestionowanie zakreślonego horyzontu badawczego, wyboru konkretnych twórców, przywołania tych a nie innych dzieł. Niemniej „Śląska fotografia artystyczna” dobrze broni się przed tego typu krytyką. Największe zalety publikacji to indywidualne i poparte własną pracą naukową podejście redaktora Wojciecha Kukuczki, obecność znakomitych autorów (Krzysztof Jurecki i Adam Sobota), dopracowany projekt graficzny i rozszerzenie w świecie wirtualnym. Dzięki temu przedłużeniu projektu, wszelkie wątpliwości co do wyboru fotografów czy sposobu opisania ich dorobku, twórcy „Śląskiej fotografii artystycznej” mogą przekuć w kolejne zalety, rozwijając i przekształcając projekt choćby w internecie. Ale osobiście mam wielką nadzieję, że powstanie kolejny album, który podejmie dialog już nie tylko z Ligockim, ale też z innymi opracowaniami śląskiej twórczości fotograficznej – na przykład z przekrojową pracą Danuty Kowalik-Dury „Dopełnienie konieczne: śląskie fotografki” (2012), monograficznym ujęciem twórczości Anny Chojnackiej przygotowanym przez Zofię Szotę (2015) czy ze skupionym na Gliwicach zbiorem „Fenomeny i fantomy. Gliwickie środowisko fotograficzne w latach 1951-2000” (2006).
LITERATURA:
A. Ligocki: „Formy i ludzie. Almanach fotografiki śląskiej”. Katowice 1988.
„Śląska fotografia artystyczna”. Teksty: Krzysztof Jurecki, Andrzej Sobota. Red. Wojciech Kukuczka. Fundacja Wielki Człowiek. Katowice 2019.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |