ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 września 17 (425) / 2021

Patryk Szaj,

PRAWA ZWIERZĄT DLA ŚREDNIO ZAAWANSOWANYCH (PAUL WALDAU: 'PRAWA ZWIERZĄT. CO KAŻDY POWINIEN WIEDZIEĆ')

A A A
Trudno sobie wyobrazić lepszy moment na publikację „Praw zwierząt”. Premiera polskiego wydania książki Paula Waldaua niemal zbiegła się w czasie z niesławną wypowiedzią Tomasza Rzymkowskiego – podobno wiceministra edukacji i nauki, a na pewno negacjonisty zmian klimatu – że „pojęcie »praw zwierząt« nie istnieje”. Postaciami pokroju Rzymkowskiego nie warto zanadto zaprzątać sobie głowy, ale jednocześnie stanowią one papierek lakmusowy świadomości społecznej. Tym samym dobitnie poświadczają potrzebę ukazywania się takich pozycji jak „Prawa zwierząt”.

Wydawałoby się, że naturalnym adresem czytelniczym Waldaua są osoby zainteresowane losem zwierząt pozaludzkich, studenci i studentki animal studies, aktywiści i aktywistki prozwierzęce itp. To jednak mylne wrażenie. Praca amerykańskiego etyka ma charakter popularyzatorski – ukazała się w serii „Co każdy powinien wiedzieć”, oferującej – jak donosi wydawca – „rzetelne wprowadzenie do zagadnień, w których współczesny człowiek powinien się orientować”. Choć więc ci, którym nieobce są (krytyczne) studia nad zwierzętami, raczej niewiele się z „Praw zwierząt” dowiedzą, uważam, że pozycja ta bardzo dobrze spełnia swoją funkcję. Nie tylko oferuje rzetelne, zrozumiałe dla niespecjalistów wprowadzenie do szeroko pojętej problematyki praw zwierząt (i w tym sensie różni się np. od specjalistycznych publikacji Karoliny Kuszlewicz), ale także porządkuje wiele zagadnień i wprowadza konieczne uściślenia oraz rozgraniczenia, pozwalające zniuansować wiele zagadnień. Przedstawia też problematykę praw zwierząt w sposób wyważony, raczej szukając dla niej sojuszników, niż polaryzując poglądy.

Podstawowe rozróżnienie, na którym opiera się książka Waldaua, przebiega pomiędzy prawami moralnymi a prawami ustawowymi. Walcząc o poprawę sytuacji nie-ludzi, zbyt często zapominamy, że to dwie zupełnie odmienne domeny: prawa moralne mieszczą się w porządku kulturowym, wiążą się z edukacją i przekazem tradycji i mają charakter nieścisły. Prawa ustawowe natomiast to konkretne sposoby ochrony prawnej, oparte na obowiązującym systemie legislacyjnym. Pomiędzy jednymi a drugimi przebiega mnóstwo istotnych napięć. Z jednej strony prawa moralne są bardziej fundamentalne – to właśnie one „strukturyzują” nasze normy etyczne, one też szybciej niż prawa ustawowe reagują na zmieniający się stan rzeczy (starając się np. nadążać za odkryciami nauki). Z drugiej – tylko prawa ustawowe, oczywiście rzetelnie egzekwowane, zapewniają zwierzętom pozaludzkim konkretną systemową ochronę.

Z tego rozróżnienia biorą się jednak istotne komplikacje, którym Waldau poświęca wiele uwagi. Czy wszystkie zwierzęta pozaludzkie mają posiadać takie same prawa ustawowe? A jeśli nie, co decyduje o przyznawaniu ich jednej grupie, a wyłączaniu z nich innych grup? Czy kryterium powinna stanowić zdolność do odczuwania cierpienia, osobowość, bycie podmiotem życia, czy może coś jeszcze innego? By rozwiązać te dylematy, autor „Praw zwierząt” stosuje dwie strategie. Po pierwsze, podkreśla ograniczenia ludzkiej wiedzy o zwierzętach, wynikające tyleż z niedoskonałości narzędzi badawczych, ile z różnorodności zwierząt posługujących się nierzadko zupełnie obcymi nam strategiami poznania i komunikacji. Po drugie, właśnie ze względu na tę różnorodność wskazuje na kilka podstawowych grup zwierząt obejmowanych różnymi prawami (choć nierzadko też płynnie przechodzących z jednych grup do innych): zwierzęta towarzyszące, laboratoryjne, rozrywkowe, hodowlane czy dzikie. Oczywiście, jako że mówimy o prawie wymyślonym i stosowanym przez zwierzę ludzkie, sam ten podział naznaczają pewne antropocentryczne uprzedzenia, niemniej jednak Waldau przekonująco pokazuje jego pragmatyczną użyteczność. Każda z tych grup ma bowiem inne potrzeby i – co ważniejsze – każda podlega innego rodzaju nadużyciom, ponadto status prawny niektórych zwierząt (towarzyszących, laboratoryjnych) jest uregulowany o wiele lepiej niż innych (tzw. dzikich, nawet tych, które żyją obok nas w miastach).

Pomagając nam przebrnąć przez kwestie praw zwierząt, autor rysuje o wiele szerszy kontekst polityczny, kulturowy czy naukowy. Poszanowanie praw istot innych niż ludzie to nie tylko kwestia legislacji, ale rozmaitych tradycji, przyzwyczajeń, przesądów religijnych czy moralnych itp. Waldau rzetelnie (choć ze względu na specyfikę publikacji również pobieżnie) opisuje te zagadnienia, zwracając uwagę na różne wiążące się z nimi problemy. Pokazuje np., jak tradycja prawna traktowała zwierzęta w kategoriach własności prywatnej i jak na przestrzeni wieków się to zmieniało, zwraca uwagę na dwuznaczną rolę nauki nowożytnej, która pozwoliła zrozumieć podobieństwo między ludźmi a pozostałymi zwierzętami, ale jednocześnie przyczyniła się do olbrzymiego zniewolenia tych ostatnich (wszak wiadomo, że ideałem nauki, ustanowionym przez Francisa Bacona, było zapanowanie nad przyrodą), ostrzega przed pułapkami walki o „dobrostan” zwierząt raczej niż o ich prawa (co przypomina bardzo udaną propozycję Dariusza Gzyry, by zamiast o dobrostanie mówić o złostanie [zob. Gzyra 2018: 145-152]), komplikuje pojęcia inteligencji i samoświadomości.

Z różnych kwestii, o które zahacza Waldau, warte wydobycia wydają mi się trzy. Po pierwsze, nie ulega dla niego wątpliwości, że antropocentryzm ma charakter systemowy i wymaga systemowej korekty. Choć bowiem cieszy, że coraz więcej z nas stara się żyć wegańsko, bynajmniej nie przyczynia się to zanadto do zmniejszenia liczby cierpiących zwierząt (wiadomo np., że globalne spożycie mięsa zwierzęcego wciąż rośnie, że rozrastanie się miast wypiera z nich „dzikich” rezydentów, że przekształcanie lasów w pola uprawne degraduje siedliska niezliczonych gatunków – a wyliczenie można by długo kontynuować). Poza kwestiami polityczno-prawnymi istotną rolę powinna tu odgrywać edukacja. I choć zdaniem autora na tym polu dzieje się wiele dobrego (również w Polsce, np. coraz więcej uczelni oferuje kursy z zakresu animal studies czy antropozoologii), to jednocześnie system edukacyjny już od szkoły podstawowej instytucjonalizuje niedoinformowanie w kwestii bytu zwierząt. Skutki są dobrze znane. Wystarczy przypomnieć drwiny, z którymi jakiś czas temu spotkała się Sylwia Spurek za posługiwanie się pojęciem „zwierząt pozaludzkich”. Rafał Ziemkiewicz zapytywał wówczas, „jakie to są »zwierzęta ludzkie«” [pisownia oryginalna]. Choć pytanie padło stosunkowo dawno, spieszę z odpowiedzią: zwierzęta ludzkie to te z gromady ssaków, z rzędu naczelnych, z rodziny człowiekowatych.

Waldau – po drugie – wskazuje też na związek praw zwierząt z prawami ludzi. Gest ten jest ryzykowny, ponieważ grozi ponownym odebraniem zwierzętom pozaludzkim podmiotowości, tak jakby ich poszanowanie było jedynie środkiem do zasadniczego celu, czyli ludzkiego dobrego życia. Trudno przeczyć temu niebezpieczeństwu, jednocześnie jednak łączenie praw zwierząt pozaludzkich i ludzkich wydaje mi się odpowiednią strategią w czasach dotyczącej nas wszystkich katastrofy klimatycznej. Chodzi o to, że z jednej strony wyzysk zwierząt często zależy od wyzysku ludzi (wystarczy pomyśleć o warunkach pracy w hodowlach przemysłowych), więc interesy istot ludzkich i pozaludzkich nader często bywają zbieżne, z drugiej zaś o to, że – jak to ujmował Gzyra – szowinizm szkodzi nawet szowinistom (zob. Gzyra 2018: 192). Im sterylniej odgradzamy się od innych zwierząt, im bardziej je sobie podporządkowujemy, im więcej „szkodników” eliminujemy, tym ściślejszą pętlę zawiązujemy nie tylko na ich, ale i na naszej szyi. Tymczasem nic nie wskazuje na to, byśmy systemowo przerobili choć ułamek tej lekcji. By nie odwoływać się do nazbyt już oczywistego przykładu pandemii COVID-19, warto przypomnieć o strategiach walki z chorobą ASF – zamiast eliminować jej rzeczywistą przyczynę (stłoczenie tysięcy świń w hodowlach przemysłowych), zabija się rzekomo roznoszące ją dziki, choć wszystkie badania empiryczne pokazują, że jest to działanie skrajnie nieskuteczne.

I wreszcie, po trzecie, bardzo podoba mi się to, że Waldau – inaczej niż wiele osób zaangażowanych w ruch prozwierzęcy – łączy zagadnienia „zwierzęce” i „środowiskowe”. Z jednej strony wydaje się to oczywiste (wszak zwierzęta, również zwierzęta ludzkie, żyją w określonym środowisku, jeśli więc znikają ich habitaty, znikają również one), z drugiej jednak, historycznie rzecz biorąc, etyka zwierzęca i etyka środowiskowa częściej stawały w opozycji do siebie niż ze sobą współpracowały. Podczas gdy „biocentryczna” etyka środowiskowa kładła nacisk na ochronę całych ekosystemów, dla etyki zwierzęcej zawsze liczyły się jednostki. Waldau podsumowuje ten antagonizm, przywołując dwie znane formuły: Toma Regana, dla którego obrona środowiska kosztem praw jednostek to zwykły „ekologiczny faszyzm”, i Aldo Leopolda, dla którego etyka środowiskowa to praca na rzecz „biotycznej wspólnoty”. Znów: postulowane przez autora „Praw zwierząt” połączenie tych dwóch podstaw – problematyczne, ale bynajmniej nie niemożliwe – wydaje mi się właściwą odpowiedzią na katastrofę klimatyczną.

Podsumowując, książka Waldaua to dobre kompendium przybliżające najważniejsze problemy związane z prawami zwierząt. Choć oczywiście zawiera ono pewne luki, miejscami też się zdezaktualizowało (na obie te kwestie zwraca uwagę w posłowiu do „Praw zwierząt” Dariusz Gzyra), to na pewno nieźle sprawdzi się jako punkt wyjścia do pogłębionych refleksji i dalszych lektur (sam autor zresztą rekomenduje pod koniec wiele pozycji). Dużą zaletą publikacji jest wyważone stanowisko Waldaua, dzięki któremu – jak sobie wyobrażam – mógłby on dotrzeć do czytelników i czytelniczek niezainteresowanych dotąd moralnymi aspektami relacji ludzi i nie-ludzi. Jednocześnie fakt, że książka ukazała się w serii „Co każdy powinien wiedzieć” dobitnie wskazuje, że „prawa zwierząt” to coś, co dotyczy nas wszystkich.

LITERATURA:

Gzyra D.: „Dziękuję za świńskie oczy. Jak krzywdzimy zwierzęta”. Warszawa 2018.
Paul Waldau: „Prawa zwierząt. Co każdy powinien wiedzieć”. Przeł. Mateusz Różycki. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 2021 [seria: Co każdy powinien wiedzieć].