ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (426) / 2021

Maria Janoszka,

CZARNE PRZĘDZE NOWOCZESNOŚCI (MAGDALENA SIWIEC: 'SYTUACJA NORWIDA - SYTUACJA BAUDELAIRE'A. PARALELE NOWOCZESNOŚCI')

A A A
Najnowsza książka Magdaleny Siwiec podejmuje temat, który w polskich badaniach nad twórczością Charlesa Baudelaire’a i Cypriana Norwida obecny był niejako podskórnie, powracając w wielu przyczynkowych studiach rozważających analogie czy zbieżności pomiędzy dorobkiem obu poetów. Brakowało jednak do tej pory pogłębionego, wieloaspektowego studium nad tymi relacjami, które pozwoliłoby na ich szerszy, zsyntetyzowany ogląd. A paraleli jest przecież niemało: ten sam rok urodzenia (1821), niejednoznaczny stosunek do dziedzictwa romantycznego (wraz z ciągle ponawianymi pytaniami o możliwość łatwego przyporządkowania obu twórców do romantyzmu właśnie), pozycja poety „osobnego” (bądź przeklętego w przypadku Baudelaire’a), spory ze współczesnymi, aura niezrozumienia i kontrowersji otaczająca ich twórczość, odważnie stawiane pytania o aksjologię i etykę, wreszcie świadome podejmowanie refleksji nad sytuacją artysty w świecie merkantylizacji i komercjalizacji sztuki oraz nad zmianami w rozumieniu idei piękna w zurbanizowanej, metropolitalnej rzeczywistości. „Sytuacja Norwida – sytuacja Baudelaire’a. Paralele nowoczesności” to świetne kompendium wiedzy na temat twórczości obu wymienionych w tytule sztukmistrzów słowa, dziejów jej recepcji oraz nowszych i starszych propozycji badawczych, które jednocześnie staje się studium ambiwalencji nowoczesności.

Nie jest to bynajmniej analiza twórczości Norwida z perspektywy potencjalnych związków z Baudelaire’em – Siwiec taktuje obydwu poetów równorzędnie, wskazując podobieństwa i różnice w kwestiach ideowych czy sensach, którymi obrastają poszczególne obrazy, nie próbuje natomiast ustalać, czy w dorobku autora „Quidama” da się dostrzec intencjonalny dialog z paryskim poète maudit – są to zagadnienia powracające regularnie w badaniach nad Norwidem, w szczególności w zakresie potencjalnego wpływu „Kwiatów zła” na „Vade-

-mecum”, niedające się jednak jednoznacznie rozstrzygnąć (zob. s. 19). Badaczce przyświeca przede wszystkim idea wskazania owych tytułowych paralel (i rzecz jasna różnic), które stanowić mają nie tyle przyczynek do dziejów wędrówek motywów czy ruchu wzajemnych inspiracji bądź wpływów, lecz są jednym z kluczy do przemian kształtujących oblicze wieku pary i elektryczności, a wraz z nim – zachodniej nowoczesności. Siwiec powołuje się tu na słowa Hansa Roberta Jaussa, który nazwał Baudelaire’a i Norwida „klasykami naszej moderny” (cyt. za: s. 9) – ich twórczość staje się więc zapisem przekształceń, dylematów i poszukiwań w epoce kryzysu (to też jeden z istotnych tematów książki), w sytuacji bycia niejako „pomiędzy” – po pokoleniu wielkich romantyków, w oczekiwaniu na wyłonienie się nowego modelu kulturowego czy też pola literackiego.

Książka ta prezentuje bardzo szerokie ujęcie tych relacji – przywołane zostają tu w zasadzie wszystkie najważniejsze problemy czy kategorie, za pośrednictwem których zwykło się analizować dorobek obu poetów (zmagania z romantyzmem i wielkimi poprzednikami, stosunek do cywilizacji miejskiej i kategorii postępu, melancholia, etyka i estetyka, ironia, sacrum i profanum). Podobnie obszerny jest materiał poddawany analizie – poza utworami literackimi Siwiec odwołuje się również do pism krytycznych i korespondencji obydwu twórców, utrzymując jednocześnie równowagę pomiędzy zwróceniem uwagi na detal (nierzadko przeoczony we wcześniejszych badaniach) a oglądem całościowym, pozwalającym uchwycić napięcia wytwarzane przez ewolucję ideową czy artystyczną obu poetów. Obserwacja tych fluktuacji sensu, zmienności ocen i postaw odsłania zresztą złożoność i ambiwalencję opisywanych zjawisk, z których żadne nie daje się zamknąć w jednej szufladce. Najwyraźniej ujawnia się to w przypadku pytań o relację z romantyzmem czy „wiekiem kupieckim”, w którym obu autorom przyszło żyć, lecz nie inaczej sprawa ma się także np. z doświadczeniem melancholii.

Dokładny ogląd relacji Baudelaire–Norwid jest wręcz konieczny dla badań nad XIX-wiecznością również z tego względu, że obaj poeci szczególnie silnie wpisują się w dyskurs rozwijający się wokół kategorii nowoczesności. To zresztą Baudelaire używa pojęcia modernité po raz pierwszy, kreując w swym „Malarzu życia nowoczesnego” nowe koncepcje estetyczne, pozwalające dostrzec piękno w miejskim tłumie i nieustannie ewoluujących modach. W relacje z nowoczesnością wchodzą także inne płaszczyzny problemowe omawiane przez autorkę, jak melancholia czy stosunek do sacrum. Pojęcie nowoczesności stanowi więc tu ogólną ramę całości i podstawową płaszczyznę porównania twórczości obu poetów „osobnych” – eksponuje to zresztą tytuł książki. Jest to także pojęcie wieloznaczne, wokół którego definicji i daty początkowej toczono zaciekłe spory, ciągle zresztą nierozstrzygnięte. Spośród tych różnych perspektyw Siwiec wyróżnia przede wszystkim trzy: kwestie estetyczne, czyli kształtowanie się (w dużej mierze właśnie dzięki Baudelaire’owi) nowoczesnego rozumienia piękna, stosunek do wartości wobec przemian paradygmatów myślenia o świecie oraz nieuniknione uwikłanie poetów w zmiany cywilizacyjne wpływające również na sytuację artysty w urynkowionej rzeczywistości, obieg dzieł i ich czytelniczy odbiór.

Oczywiście, te trzy podstawowe wymiary analizy w różnych proporcjach odsyłają do innych zagadnień mających pierwszorzędne znaczenie w kontekście deskrypcji „sytuacji” Norwida i Baudelaire’a, również naznaczonych modernistycznymi ambiwalencjami: kształtowanie się nowoczesnego podmiotu naznaczonego brakiem i poczuciem wyobcowania z rzeczywistości, która utraciła przejrzystość i skazuje jednostkę na permanentne doświadczanie rozdźwięku pomiędzy idealnym i realnym, kreacja (poza)tekstowej(ych) tożsamości twórcy w agonie z „mocnymi” poprzednikami i z najbardziej aktualnymi tendencjami artystycznymi (m.in. stosunek obu poetów do poetyki realistycznej), postawy wobec sacrum i profanum, rozumienie pojęcia prawdy i możliwość dotarcia do niej. Trudno zresztą oddzielić klarowną linią te zagadnienia, które nawzajem się oświetlają i dopełniają: za wyborami estetycznymi nieraz ukrywa się pewna aksjologia, a problematyka reprezentacji otwiera niespodziewanie drogę pytaniom o transcendencję.

Omawiane kwestie Siwiec odnosi przede wszystkim do określonych obrazów literackich zaczerpniętych z twórczości Norwida i Baudelaire’a, co czyni jej książkę również ważnym studium z zakresu motywiki literackiej i cech wyobraźni obu poetów. Szczególnie istotne w rozważaniach nad melancholią czy reakcjami na sekularyzację rzeczywistości drugiej połowy XIX wieku okazują się obrazy czarnej przędzy, pająka, nici czy czarnego słońca, lustra, okna, aureoli. Siwiec nie stara się tu bynajmniej stworzyć łatwego do zapamiętania katalogu motywów, w którym każdemu emblematowi przypisane byłoby ściśle określone, niezmienne znaczenie, lecz ujawnia także ambiwalencje tych znaków i przemienność ich sensów, dalekich od stałości. Hermeneutykę poetyckich znaków dopełniają najczęściej wypowiedzi krytyczne obu autorów lub ich korespondencja, co pozwala śledzić ewolucję (bądź stałość) znaczeń danego motywu na szerszym tle porównawczym.

Zaangażowanie obydwu poetów w spór z romantyzmem lub o romantyzm Siwiec ukazuje, odnosząc się do ich wybranych tekstów młodzieńczych, w których pobrzmiewa dyskusja nad romantycznym idealizmem i marzycielstwem, oraz zderzając (z wykorzystaniem kategorii poetyckiego agonu Harolda Blooma) określone liryki z utworami ich wielkich poprzedników: Victora Hugo i Adama Mickiewicza. Badaczka tropi tu strategie, które służą nie tylko zaznaczeniu dystansu wobec ładunku ideowego konkretnych utworów, lecz także wprowadzają spór o samą poetykę romantyczną. Dyskusja ta prowadzi nie tyle do całkowitego zanegowania estetyki romantycznej i ulubionego przez nią zestawu konwencji, lecz do wytworzenia się nowego pola literackiego (według terminologii Pierre’a Bourdieu), w którym rewolucyjne koncepcje Beaudelaire’a torują drogę zupełnie nowemu rozumieniu piękna, inicjując nie tyle narodziny nowoczesności, ile przemianę jej własnego paradygmatu, przejście od nowoczesności romantycznej do „nowej” czy też „innej nowoczesności”, modernité (zob. s. 44, 46).

Podobnie rzecz ma się z Szekspirem, z którego dorobku Siwiec wyodrębnia „Hamleta”. Hamletyzm staje się tu częścią dziedzictwa romantycznego, a więc jedną z postaw naznaczających pokolenia romantyków uwikłanych w dylematy czynu, a jednocześnie „modernizuje” się jako postawa – po pewnej reinterpretacji – odpowiadająca doświadczeniom jednostki żyjącej w drugiej połowie XIX wieku. Kojarzone z hamletyzmem melancholia, paraliż woli czy rozdarcie wewnętrzne z jednej strony wskazują na kontemplacyjny, refleksyjny stosunek do rzeczywistości, a drugiej zaś odejmują możliwość działania. Skomplikowane dzieje postaci duńskiego księcia i romantyczne filtry nałożone na interpretację jego sylwetki włączają spory z Szekspirem – jako jednym z wielkich poprzedników – w pole sporów z romantyzmem oraz poszukiwania nowych dróg w jego obrębie i poza jego obręb.

Najwyrazistszym dowodem uwikłania obu poetów w ambiwalencje nowoczesności jest oczywiście silny związek ich twórczości z przestrzenią miasta i wyczulenie na różnorodne aspekty coraz szybkiej zmieniającej się cywilizacji. Siwiec pyta tu o stosunek twórców do kategorii postępu, reakcje na typowo miejskie zjawiska, jak tłum uliczny, zmieniające się mody czy flânerie, ewolucję charakteru publiczności w świecie naznaczonym merkantylizacją i komercjalizacją sztuki czy też o sytuację samego artysty ograniczonego bezwzględnymi prawami rynku. Tu również roi się od niejednoznaczności: Paryż Baudelaire’a to miasto równocześnie spleenu i przynoszącego artyście inspirację kolorowego tłumu, dla Norwida zaś zależności finansowe to i jarzmo obniżające rangę sztuki, i w pełni zasłużone wynagrodzenie za wykonaną pracę twórczą, forma potwierdzenia godności artysty. Obydwaj rejestrują pieczołowicie i poddają negatywnej ocenie problemy społeczne, ekonomiczne, etyczno-moralne czy wreszcie tożsamościowe przynoszone przez modernizację, przy jednoczesnym pogodzeniu z różnymi formami nowoczesności, w czym Siwiec upatruje postawy – za Josephem Acquisto – nie antimodern (antynowoczesnej), a amodern (anowoczesnej; zob. s. 11).

Jednym z bardzo istotnych wymiarów znaczeniowych twórczości Baudelaire’a i Norwida jest oczywiście melancholia, która daje się widzieć i jako pewien – różnorodnie oceniany – spadek po romantyzmie, i jednocześnie jako reakcja na zmiany niesione przez nowoczesność, doświadczane w obrębie wielkomiejskiej cywilizacji, która wydziedzicza jednostkę, skazuje na permanentne odczuwanie braku i niezakorzenienia w świecie. Doświadczenie melancholii uznawane jest współcześnie za nieusuwalny składnik zarówno nowoczesnej, jak i ponowoczesnej podmiotowości, i chociaż dzieje tej kategorii estetycznej w XIX wieku w dużej mierze zdeterminowane zostały przez romantyczne wzorce przeżywania świata, twórczość Baudelaire’a przynosi odnowienie kategorii spleenu (nietożsamego z melancholią, choć granice definicyjne są mało przejrzyste; spleen byłby raczej smutkiem prowadzącym do odrętwienia uczuciowego) jako doświadczenia powstającego w kontakcie z niegościnnością metropolii i alienacją jednostki. Dodatkowo – i jest to kontekst równie istotny – Baudelaire’owska koncepcja piękna przypisuje mu zawsze walor melancholijny, wynikający z niedającego się zerwać związku z bólem, cierpieniem, stratą, chorobą czy ułomnością (zob. s. 211).

Obydwu poetów niewątpliwie zbliża dostrzeganie samego zjawiska i przeprowadzanie jego lirycznych analiz, rozwijanie melancholijnych wizji świata, gdzie „źle, źle zawsze i wszędzie”, przy jednoczesnym dostrzeganiu destrukcyjnego potencjału melancholijnych stanów (i dążeniu do przekraczania ich) oraz pewnego skonwencjonalizowania melancholijnej topiki rozwijanej przez romantyków. To pragnienie uwolnienia się od „czarnej nici” uwyraźnia się w twórczości Norwida, który poszukuje strategii walki z rozpaczą, nieraz odwołując się do transcendencji i obietnicy zbawienia, lecz także twórczości literackiej jako remedium na nudę, podczas gdy dla Baudelaire’a jedyne wyzwolenie zdaje się tkwić paradoksalnie tylko w samej melancholii, gdy odczuwany brak uzyskuje swą materializację w postaci tekstu (zob. s. 251, 273).

Siwiec śledzi tu znaczenia, w jakich przywoływane są u obydwu poetów motywy czarnej przędzy, nici czy pajęczych sieci oplatających bohaterów lirycznych ich wierszy, dające się łatwo skojarzyć z kruchością ludzkiej egzystencji, skazaniem na śmierć, fatalizmem czy zniewoleniem przez świat-pułapkę. Jednocześnie eksponuje też metapoetyckie sensy tych figur, wskazując, jak spleen i melancholia przekształcają się w działanie, a więc tekst (tkaninę, skoro „ta nić czarna się przędzie”). Słynne czarne słońce, najbardziej rozpoznawalny emblemat melancholii, by przypomnieć tylko rycinę Albrechta Dürera czy sonet „El Desdichado” Gérarda de Nervala, przemienia się u Baudelaire’a w świetlistą gwiazdę, która nie jest pustką, lecz emanuje specyficznym czarnym światłem, stając się tym samym metaforą tworzenia. Badaczka kładzie szczególny nacisk na związek melancholii i twórczości, doświadczenia braku bądź utraty jako impulsu twórczego przekształcającego czarne słońce w świetlistą czerń, która pozwala – niczym atrament – zmaterializować kryjące się w wyobraźni obrazy (zob. s. 251).

Obszerną charakterystykę melancholii dopełnia krótszy już rozdział końcowy, poświęcony ironii, która w twórczości obu poetów zdaje się z melancholią związana jakąś niemal siostrzaną więzią, a wynika zarówno z refleksji nad sprzecznościami ludzkiej rzeczywistości czy wnętrza, jak i z tradycji ironii romantycznej, syntetyzującej przeciwieństwa na równi z obnażaniem „szwów” artystycznych dzieła i dekonstruowaniem iluzji jego „prawdziwości”. Baudelaire i Norwid, jak podkreśla Siwiec, świetnie pasują do definicji Sørena Kierkegaarda, który postrzega ironistę jako kogoś, kto „wytoczy proces współczesności” (s. 451), wyrzekając się ocen afirmatywnych, lecz także złudzenia przejrzystości i czytelności świata. Obydwaj problematyzują zresztą eksplicytnie to tak trudne do zdefiniowania zjawisko ironii: według Norwida wpisana jest ona w samą strukturę rzeczywistości, Baudelaire widzi ją z kolei bardziej jako element jego własnego wnętrza (zob. s. 462).

Siwiec bada również kwestię reprezentacji i kategorię mimetyzmu, którą obaj poeci odrzucają – w sporze z realizmem – w roli najważniejszego wyznacznika twórczości literackiej, lecz akceptują na pewnym podstawowym poziomie opisu rzeczywistości, jako punkt wyjścia do nadbudowywania nad realnym innych, wyższych znaczeń. Wypada wrócić więc do różnorodności przedstawień słońca w twórczości Baudelaire’a, który w „Kwiatach zła” osadza też jego symbolikę w negatywnym kontekście – jasna, rozświetlająca świat gwiazda ukazuje całą rzeczywistość nadmiernie szczegółowo, wydobywa wszystkie detale, nie pozostawia miejsca dla tajemnicy ani imaginacji. Czarne słońce, stymulujące wyobraźnię, zdecydowanie góruje nad tym jasnym. Podobnie rzecz ma się z oknem widzianym z zewnątrz – to kolejna metafora powtarzająca się w refleksji nad realizmem i stylem pracy realisty spoglądającego na świat jakby przez otwarte okno – dla autora „Sztucznych rajów” inspirujące staje się doświadczenie wzroku skierowanego w przeciwnym kierunku, z zewnątrz ku oknu zamkniętemu, ciemnemu, pozwalającemu na wybuch twórczych sił imaginacji.

Obaj poeci odnajdują w swej liryce miejsce dla realności, prozaiczności lub brzydoty – nie bez powodu mówi się o „uobywatelnieniu grata” (Witkowska 2003: 423) w twórczości Norwida, a o odwadze Baudelaire w ukazywaniu wszystkich stron rzeczywistości, nawet tych najbardziej odstręczających, wymownie świadczy słynna „Padlina”. Typowe w ujmowaniu problemu reprezentacji metafory lustra czy okna w pismach „dwóch klasyków moderny” mienią się oczywiście bardzo zróżnicowanymi sensami – lustra mogą ujawniać, lecz i zniekształcać prawdę, ta zaś dla Norwida nie tkwi jedynie w mimetycznych obrazach rzeczywistości, lecz w transcendencji, w wyższym, parabolicznym wymiarze znaczeniowym, choć jej „ludzkie” manifestacje mogą być dalekie od jednoznaczności. Baudelaire buduje zaś swe poetyckie światy m.in. z luster melancholijnych, zmąconych, odbijających brak lub o nim przypominających, zastępników tego, co utracone, bądź czarnych, martwych zwierciadeł – nie o prawdę (wyższą, uniwersalną, wieczną) tu chodzi, lecz o jej ulotność i niedosięgalność, przede wszystkim zaś o piękno. Obydwaj też dalecy są od idealizowania świata, świadomi nieosiągalności tego stanu, co obrazują z kolei dzieje motywu Muz – strącone z piedestału, chore i ułomne, przestają uosabiać czystą sztukę i ideał, jakby zatruwały je wyziewy nowoczesnego miasta.

Stosunek do prawdy obydwu poetów pokrywa się z ich postawami wobec sacrum: głęboko internalizujący naukę chrześcijańską Norwid postrzega przyziemną ludzką rzeczywistość jako wydziedziczoną z sacrum – to znamię czasów – które jednak czeka na odpowiedni moment, by się ujawnić, a i profanum może zawierać w sobie pewną iskrę boskości. Baudelaire zaś, deklarujący raczej wybór estetyki, nie etyki, dotkliwie odczuwa uwikłanie w profanum, nad którym wisi milczące, zamknięte niebo. Zło nie jest, jak u Norwida, brakiem dobra, lecz niemalże substancjalną zasadą istnienia, a „Kwiaty zła” poeta sam określił mianem zapisu „przerażenia złem” (cyt. za: s. 412). Obydwaj jednak obserwują i notują w swych tekstach przemieszczanie się rozmaitych elementów rzeczywistości z jednej domeny do drugiej, co jednocześnie świadczy i o kryzysie tradycyjnych wartości, zdezaktualizowanych w szybko zmieniającym się świecie przemysłu i komercji, i o zniesieniu jasnych granic oddzielających obydwie sfery.

Siwiec stworzyła więc studium, które nie tylko syntetyzuje wielość różnorodnych perspektyw dających się wykorzystać w rozważaniach nad dorobkiem Baudelaire’a i Norwida, zaleca się bogactwem przywoływanych kwestii i analizowanego materiału czy siecią dodatkowych tropów interpretacyjnych wskazywanych w aparacie krytycznym, lecz staje się także inspirującą podróżą w głąb XIX-wiecznej modernité, z której wyłonią się później kolejne odsłony (po)nowoczesności – w tym i nasza.

LITERATURA:

Witkowska A.: „Cyprian Norwid”. W: A. Witkowska, R. Przybylski: „Romantyzm”. Warszawa 2003.
Magdalena Siwiec: „Sytuacja Norwida – sytuacja Baudelaire’a. Paralele nowoczesności”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2021 [seria: Horyzonty Nowoczesności].