SZCZĘŚCIE O KSZTAŁCIE KOTA (STARSZY PAN I KOT. TOM 1)
A
A
A
Wyobraźcie sobie kota, który od roku mieszka w sklepie zoologicznym. Mimo regularnej obniżki ceny, wciąż jest problem ze sprzedażą zwierzaka, który marzy o znalezieniu domu. Niestety, na puszystego mruczusia nikt nie zwraca uwagi. I wtedy na horyzoncie pojawia się Kanda: przesympatyczny starszy pan. Nie dość, że uśmiechnięty jegomość bez chwili zastanowienia kupuje kota (równie skonsternowanego całą sytuacją jak personel), to w dodatku daje mu imię Fukumaru („Fuku” jak „szczęście”), nie podejrzewając, jak bardzo ten wzruszony pieszczoch odmieni jego życie.
Ukazujący się pod szyldem oficyny Waneko pierwszy tom serii stworzonej przez Umi Sakurai to zbiór scenek rodzajowych (okraszonych partiami retrospekcji), w ramach których poznajemy codzienność tytułowych bohaterów pełniących w recenzowanej opowieści rolę narratorów. Wyprawa do sklepu po niezbędny asortyment dla kota, próba zrobienia zdjęcia ukochanemu pupilowi, karkołomna kąpiel, oczekiwanie na powrót pana Kandy czy muzykowanie (a właściwie przeszkadzanie niezrażonemu mężczyźnie w próbie gry na fortepianie) to tylko niektóre z wątków skrzętnie rozwijanych przez autorkę proponującą czytelnikowi – uniwersalną w swej wymowie – opowieść o wspólnym odkrywaniu radości życia.
Obecny w omawianej mandze humor postaci, słowny i sytuacyjny może nie osiąga (póki co) poziomu przezabawnych utarczek Garfielda z Jonem Arbuckle (aczkolwiek w przypadku dzieła Umi Sakurai mamy do czynienia z zupełnie inną relacją na linii kot-człowiek), a pan Kanda w niczym nie przypomina chmurnego, choć obdarzonego złotym sercem ronina biorącego pod opiekę „demoniczną” kicię, którą miał zgładzić (patrz: osadzony w końcowych latach okresu Edo komediowy miniserial „Koci samuraj”, 2014), ale i tak recenzowane dzieło urzeka niesamowitym ciepłem, bezpretensjonalnością oraz budzącą uśmiech szatą graficzną. Ot, wzruszająca opowieść o przezwyciężaniu samotności, ale także o pragnieniu dawania miłości i… bycia kochanym. Mówiąc krótko: pierwszy tom „Starszego pana i kota” to przesympatyczne otwarcie serii, która skradnie serca wszystkich miłośników mruczących czworonogów.
Ukazujący się pod szyldem oficyny Waneko pierwszy tom serii stworzonej przez Umi Sakurai to zbiór scenek rodzajowych (okraszonych partiami retrospekcji), w ramach których poznajemy codzienność tytułowych bohaterów pełniących w recenzowanej opowieści rolę narratorów. Wyprawa do sklepu po niezbędny asortyment dla kota, próba zrobienia zdjęcia ukochanemu pupilowi, karkołomna kąpiel, oczekiwanie na powrót pana Kandy czy muzykowanie (a właściwie przeszkadzanie niezrażonemu mężczyźnie w próbie gry na fortepianie) to tylko niektóre z wątków skrzętnie rozwijanych przez autorkę proponującą czytelnikowi – uniwersalną w swej wymowie – opowieść o wspólnym odkrywaniu radości życia.
Obecny w omawianej mandze humor postaci, słowny i sytuacyjny może nie osiąga (póki co) poziomu przezabawnych utarczek Garfielda z Jonem Arbuckle (aczkolwiek w przypadku dzieła Umi Sakurai mamy do czynienia z zupełnie inną relacją na linii kot-człowiek), a pan Kanda w niczym nie przypomina chmurnego, choć obdarzonego złotym sercem ronina biorącego pod opiekę „demoniczną” kicię, którą miał zgładzić (patrz: osadzony w końcowych latach okresu Edo komediowy miniserial „Koci samuraj”, 2014), ale i tak recenzowane dzieło urzeka niesamowitym ciepłem, bezpretensjonalnością oraz budzącą uśmiech szatą graficzną. Ot, wzruszająca opowieść o przezwyciężaniu samotności, ale także o pragnieniu dawania miłości i… bycia kochanym. Mówiąc krótko: pierwszy tom „Starszego pana i kota” to przesympatyczne otwarcie serii, która skradnie serca wszystkich miłośników mruczących czworonogów.
Umi Sakurai: „Starszy pan i kot” („Ojisama to neko. Vol. 1”). Tłumaczenie: Anna Wrzesiak. Waneko. Warszawa 2021.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |