ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 stycznia 1 (433) / 2022

Ewelina Suszek,

OPOWIEŚĆ O LOSACH MITU I LOGOSU (KAREN AMSTRONG: 'KRÓTKA HISTORIA MITU')

A A A
Karen Armstrong po burzliwych perypetiach, do których zarówno ona, jak i wydawcy oraz badacze jej pism chętnie nawiązują (wystąpienie z zakonu katolickiego, kryzys wiary, pasmo akademickich klęsk, jak to sama ujmuje, praca na rzecz antyreligijnej telewizji, podczas której doznania przypominające iluminację stały się przyczynkiem do ponownego docenienia przez tę autorkę religii i podjęcia studiów nad ich historią) może poszczycić się kilkoma znacznymi osiągnięciami. Chętnie podejmuje działania pokojowe na rzecz pojednania międzykulturowego (wystąpienie na Kongresie USA, udział w światowych forach, współpraca z ONZ, liczne przemówienia, także w prestiżowych środowiskach akademickich, jak Uniwersytet Harvarda). Praca ta została dostrzeżona i nagrodzona kilkoma ważnymi nagrodami. Brytyjka może cieszyć się światową popularnością. Pomimo że brak jej wykształcenia teologicznego czy religioznawczego, jej teksty znalazły się w akademickich sylabusach (mam przed sobą program zajęć na Colorado State University, w którym wśród obowiązkowych lektur na pierwszym miejscu znajduje się jej „A History of God: The 4,000-Year Quest of Judaism, Christianity and Islam”). Książki pisarki, chociaż wzbudzają kontrowersje, są często przywoływane zwłaszcza przez badaczy poruszających po zamachach z 11 września temat relacji trzech głównych religii monoteistycznych, źródeł terroryzmu, problem fanatyzmu lub tragicznych w skutkach powiązań religii z polityką. Monografie zyskały pozycję bestsellerów i doczekały się licznych tłumaczeń. Przekładane są także na język polski i publikowane przez różne wydawnictwa, na przykład: „Historia Boga. 4000 lat dziejów Boga w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie”, „Jerozolima. Miasto trzech religii”, „Krótka historia islamu”, „Spór o Boga. Czym naprawdę jest religia?”, „Biblia. Bibliografia”, „Budda. Portret człowieka przebudzonego”, „Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie” oraz „Krótka historia mitu”.

Niektóre monografie wydawane były w Polsce już kilkakrotnie. Tak jest między innymi w przypadku ostatniej pozycji. W 2005 roku ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak, a w 2021 – Wydawnictwa Aletheia (za każdym razem w przekładzie Ireneusza Kani). Czytając opis na okładce nowszego wydania, zastanawiam się, na czym może polegać fenomen popularności pisarstwa Armstrong. Wydawcy najpierw eksponują „dramatyczny przebieg” kariery pisarki, zapewne atrakcyjny marketingowo (chyba dlatego zajęło to ponad połowę notki). Następnie pojawia się krótka wzmianka o samej pracy, która podkreśla kluczową rolę mitu, jaką ten powinien odegrać w życiu współczesnego człowieka, oraz uwaga, że „Krótka historia mitu” jest „naprawdę krótka”. To może być spory atut książki, który docenią zabiegani czytelnicy, ale nie tylko. Wielu recenzentów i komentatorów teorii Armstrong podkreśla syntetyczny charakter jej koncepcji, zwykle doceniając odwagę autorki do wzięcia na siebie ciężaru tak rozległej historii. To rzeczywiście idiomatyczny rys całego jej pisarstwa.

Czytelnik „Krótkiej historii mitu” – książeczki o niewielkim formacie – ma rzadką okazję na niespełna stu siedemdziesięciu stronach i w obrębie zaledwie siedmiu rozdziałów poznać opowieść o micie od 20 000 przed naszą erą do 2000 roku naszej ery. Układ jest oczywiście chronologiczny, a pisarka wyróżnia pięć okresów dziejów mitu: paleolit (mitologia łowców), neolit (mitologia rolników), czas wczesnych cywilizacji, następnie, zgodnie z charakterystyką dokonaną przez Karla Jaspersa, epokę osiową i okres po niej, a na koniec „wielką przemianę na Zachodzie”. A zatem tylko ostatni rozdział poświęcony jest nowożytności, większa cześć narracji Armstrong dotyczy natomiast czasów zamierzchłych. Bez wątpienia to ambitne przedsięwzięcie, a rozmach może imponować.

Pisarka wprawdzie pomija mitologie pewnych regionów (obu Ameryk, Australii, południowej i środkowej Afryki oraz środkowej i północnej Europy), z czego właściwie się nie tłumaczy, nadal jednak czyni odniesienia do względnie sporego korpusu mitów: greckich, rzymskich, babilońskich, syryjskich, hebrajskich, chrześcijańskich, muzułmańskich, hinduskich i chińskich. Niekiedy porównuje je ze sobą, wskazując na podobieństwa lub różnice między kulturą Wschodu a Zachodu. To na tych obszarach cywilizacyjnych autorka skupiała uwagę także we wcześniejszych publikacjach.

Podczas lektury miałam w wyobraźni (Armstrong bardzo docenia wyobraźnię, stojącą u podstaw mitu i nauki) taki obraz: widzę pisarkę lewitującą (Armstrong pozytywnie ocenia ponadnaturalne doznania i duchowe ćwiczenia) nad wieloma tysiącleciami historii ludzkości. Unosi się lekko (Armstrong prowadzi lekko i swobodnie narrację), zapraszając do „podróży” wraz z nią. Kusi nową perspektywą poznania. Ta niesie jednak za sobą ryzyko, ponieważ kiedy się ją przyjmie, kontury zamazują się, szczegóły zanikają, czujność słuchacza usypia, a historia upraszcza, sprowadzając do losów dwóch antagonistów: mitu i logosu.

Odnoszę wrażenie, że od dłuższego czasu, czego przejawem są gościnne wystąpienia (na przykład na University of California) oraz fragmenty książek „W imię Boga. Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie”, „Spór o Boga. Czym naprawdę jest religia?”, „Historia Boga” i w końcu „Krótka historia mitu”, autorka snuje tę samą (lub niemal tę samą) opowieść o zmaganiach mitu i logosu. Streściłabym ją tak: na początku dziejów mythos i logos były zjednoczone, uzupełniały się i były sobie równe (Armstrong wręcz przekonuje, że były w sobie zakochane i chciały wziąć ze sobą ślub). Jednak w pismach Platona, a później Arystotelesa doszło do ich pierwszego rozstania. O winnych myślicielach autorka pisze: „sprawili, że zachodni umysł nie bardzo wie, co począć z mitem” (s. 122). Odtąd losy mythos i logos przeplatały się wzajemnie, ale konflikt między nimi narastał. W takich kulturach, jak muzułmańska czy hebrajska, na skutek rozmaitych zawieruch dziejowych (na przykład prześladowania Żydów w XVI-wiecznej Hiszpanii), pomimo rozmaitych pokus (choćby fascynacji możliwością dowodzenia, rozbudzoną we wczesnym średniowieczu przez tłumaczy dzieł Platona i Arystotelesa), mit dalej cieszy się szacunkiem. Jednak w okresie „wielkich przemian na Zachodzie” z logosu zrodziły się nowoczesność i nauka, a bohaterem stał się wynalazca. „Herosi zachodniej nowoczesności” – „techniczni i naukowi geniusze logosu” – zwyciężyli „geniuszy duchowych inspirowanych przez mythos” (s. 140). Mitologia, niegdyś tak potężna, zaczęła być wyszydzana w „intelektualnym oświeceniu” (s. 139), została uznana za prymitywną, a wielu o niej zapomniało. Tak zakończyła się „ostatnia z wielkich rewolucji w historii ludzkości” (s. 137). Zdaniem Armstrong śmierć mythos okazała się zdarzeniem „najbardziej znamiennym i potencjalnie katastrofalnym”, po którym: „Życie już nigdy nie miało być takie samo jak kiedyś” (s. 137). To z jej powodu współcześnie dotkliwie doskwiera brak opowieści, które byłyby w stanie zbudować jedność między narodami i kulturami. Stąd też „świadectwa narastania głuchej rozpaczy, pełzającego paraliżu mentalnego i odczuć bezsilności oraz wściekłości z powodu załamania się dawnego, mitycznego sposobu myślenia, którego miejsca jakoś nie chciało zająć nic nowego” (s. 141). Brzmi dość nihilistycznie.

Wiele razy w swoich wypowiedziach autorka dystansowała się od doktryn religijnych, wywołujących strach przed karą pośmiertną, któremu – jak wyznaje – silnie uległa w dzieciństwie. Warto jednak zauważyć, że według Armstrong pierwotne były mity końca, nie początku. U źródeł rozwoju ludzkości to właśnie z lęku miała zrodzić się mitologia. Jej historia to również historia intensywnych emocji: „(…) my, ludzie, łatwo popadamy w rozpacz, toteż od samego początku wymyślaliśmy historie, dzięki którym mogliśmy własne życie umieszczać w szerszym kontekście, odkrywać jego głębszą strukturę i mieć poczucie, że wbrew całej jego oczywistej nędzy i chaosowi ma ono sens i wartość” (s. 8). A oto kolejne przykłady: „Był to czas [paleolit – E.S.] pod wieloma względami przerażający i pełen rozpaczy” (s. 19), natomiast we wczesnych cywilizacjach: „Ludzkie życie stawało się bardziej świadome siebie” (s. 69), „Panował klimat podniecenia, swobody i dumy” (s. 70), aczkolwiek: „Lękano się bezustannie, że życie powróci do dawnego barbarzyństwa” (s. 71).

Sama Armstrong pisze także niekiedy emocjonalnie, z emfazą. Stosuje przy tym literackie środki wyrazu (animizację, personifikację, hiperbolę). Bywa, że wygłasza sądy generalizujące: „Ludzie zawsze uważali, że wolno im rozwijać nowy mit czy radykalnie interpretować jakąś dawną narrację mityczną” (s. 129), „Każdy z nas musi w jakiś momencie życia być bohaterem” (s. 46) lub imperatywy: „Nie możesz być bohaterem, jeśli nie jesteś gotów wyrzec się wszystkiego” (s. 47), „Musimy być gotowi na to, że mit odmieni nas na zawsze” (s. 44). Czasem formułuje też truizmy: „Mitologia przemieni nas tylko wówczas, gdy pójdziemy za jej wskazaniami” (s. 17), „Istoty ludzkie były kiepsko wyposażone do polowania, gdyż rozmiarami i siłą ustępowały większości zwierząt stanowiących ich zdobycz. Musieli to jakoś kompensować, opracowując nowe bronie i techniki” (s. 37), „Sukces Zachodu opierał się na triumfie ducha pragmatycznego, naukowego. Hasłem dnia stała się skuteczność” (s. 139), „Jesteśmy istotami poszukującymi sensu” (s. 8), „Inną osobliwą cechą ludzkiego umysłu jest to, że może on mieć idee i doświadczenia nie dające się wyjaśnić racjonalnie” (s. 8). Na końcu wyliczenia przywołuję dwa moje „ulubione” zdania: „Są chwile, gdy wszyscy, w taki bądź inny sposób, musimy pójść tam, gdzieśmy jeszcze nie byli, i zrobić coś, czegośmy nigdy wcześniej nie robili” (s. 10) oraz dla tych, którzy wątpili w Heideggerowską formułę das Sein zum Tode: „No i wszyscy musimy odbyć końcowy rytuał przejścia – śmierć” (s. 46). Niektóre fragmenty książki prezentują dość patetyczny styl wypowiedzi. Inne zaś brzmią sofistycznie („Mit jest zatem prawdziwy, bo jest skuteczny, a nie dlatego, że daje nam informację o faktach” [s. 16]). Jeszcze inne zbliżają się do rozprawki szkolnej, a wrażenie takie wzmacnia dość skromna bibliografia.

Armstrong przywołuje – oprócz tekstów źródłowych – głównie prace Mircei Eliadego („Mit wiecznego powrotu”, „Mity, sny i misteria” oraz „Traktat o historii religii”), rzadziej Josepha Campbella, Karla Jaspersa, Rudolfa Otta, Johana Huizingi, George’a Steinera czy jeszcze kilku innych autorów. Przemilcza wiele koncepcji mitu. Oczywiście redukcja jest nieunikniona, lecz czasem przemilczenia te zaskakują, jak w przypadku kanonicznych studiów Claude’a Lévi-Straussa, w których słynny antropolog również podejmuje próbę rehabilitacji mitu. Ten wybór Armstrong sprawia, że wyobrażam ją sobie, jak uwalnia się od nadmiernego obciążenia tradycją, by ułatwić „lewitację”. Nie ma w tej książce, jak to bywało w jej innych przetłumaczonych na język polski pracach: map, indeksu, słowniczka czy wprowadzenia, napisanego przez polskiego badacza. Istotnie „Krótka historia mitu” jest „naprawdę krótka”.

Jeżeli respektuje się rozróżnienie pisarki: logos musi być blisko faktów, mythos zaś służy skuteczności, czytając tę lekturę, można odnieść wrażenie, że miejscami obcuje się z opowieścią mityczną, której głównym przesłaniem jest zbudowanie wspólnoty międzyludzkiej, połączonej złotą regułą wzajemnością i opartej na głoszonej przez wszystkie religie idei współczucia, przywracającej harmonię w grupie i sprzeciwiającej się pragmatyzmowi. Nie sposób przy tym zapomnieć o podjętych przez autorkę inicjatywach społecznych i jej sprzeciwie wobec „niezwykle niszczycielskich mitów nowoczesności” (s. 155), zakończonych zbrodniami. Armstrong marzy o „duchowej rewolucji” (s. 156), ratującej planetę, którą wspierać będzie dobry etycznie mit. Warto jednak zauważyć, że wcześniej opisuje, iż pierwszy rozkwit mitologii, przypadający na rozwój łowiectwa, miał nastąpić, kiedy Homo sapiens stał się „człowiekiem zabójcą”, a jego czyny nie udało się uzasadnić na drodze logosu, więc ukojenie przyniósł mit, by łowca nie czuł się już „nieswojo” (s. 38).

Niestety trudno czasem zweryfikować głoszone przez nią tezy (na przykład te „psychologizujące”, dotyczące emocji człowieka pierwotnego lub ataków wściekłości, rozpaczy oraz poczucia skrajnej bezsilności XVI-wiecznych reformatorów religijnych), a część z twierdzeń wręcz brzmi niedorzecznie. O świecie, w którym język abstrakcyjny dopiero się kształtował (a i to było zresztą uzależnione kulturowo), pisze: „W świecie przednowoczesnym większość ludzi uświadamia sobie komplementarność mitu i rozumu (…)” (s. 40), a nieco dalej: „(…) od samego początku homo sapiens rozumiał instynktownie, że mit i logos mają różne zadania” (s. 40–41). Jej sformułowania bywają ze sobą sprzeczne. I tak skuteczność ma być właściwa mitowi, lecz dewizą cywilizacji Zachodu ma być również skuteczność. Pisze raz: „celem mitu było wyraźniejsze uświadomienie ludziom wymiaru duchowego, otaczającego ich zewsząd (…)” (s. 23), a kiedy indziej: „(…) mitologia ponosi fiasko, gdy skupia się na wymiarze nadprzyrodzonym, a pozostaje żywotna tylko wówczas, gdy naczelnym jej zainteresowaniem są sprawy ludzkie” (s. 29). Zarzuty nadużyć interpretacyjnych, ukrytego wartościowania i powierzchowności wywodu przekonująco sformułował już Zbigniew Mikołejko we wstępie do polskiego wydania „Historii Boga”. Niemniej słabły one nieco wobec pochwał innych aspektów „wielkiej, żywej i wyjątkowej syntezy trzech monoteizmów” (Armstrong 2010: 20). Czy jednak w „Krótkiej historii mitu” Armstrong w swojej syntezie nie posuwa się zanadto, tracąc badawczą ostrożność?

Mit okazuje się w ujęciu autorki kategorią nader pojemną. Jest nim zarówno opowieść, przekazująca wiedzę świętą, jak i zdarzenie, które musi zostać wielokrotnie powtórzone, a nawet wyzwolone z ram czasowych, co sprawia, że pozostaje nieoddzielne od rytuału religijnego (dlatego kryzys mitu pociąga za sobą kryzys religii). Ponadto mit jest zakotwiczony w etyce, ponieważ daje wzorce zachowania w codziennym życiu, mówi, jak uszlachetnić jestestwo czy dzielniej znosić cierpienia, funkcjonuje przede wszystkim jako „przewodnik w postępowaniu” (s. 30). Stanowi pierwotną psychologię, gdyż mity bohaterskie mają uwolnić potencjał człowieka, prezentują sposoby walki z wewnętrznymi demonami, uczą, jak wyjść z kryzysu, odkrywają tajniki psyche, stąd późniejsze nawiązania Carla Junga i Zygmunta Freuda do świat mitycznego. Jednocześnie mit ma funkcję ludyczną i jest odmianą sztuki. W tym właśnie Armstrong widzi szansę na jego wskrzeszenie w zachodniej cywilizacji. Pisarze oraz artyści mogą zastąpić dzisiejszych kapłanów, jeśli ich utwory posiadają tajemnicze znaczenie (warto przywołać passus „Sporu o Boga”: „Słowo mythos pochodzi od czasownika muein, »zamykać oczy lub usta«, i związane jest ze słowem »tajemnica« i »mistycyzm«” [Armstrong 2011: 376]). Twórcy muszą być w stanie odkryć głębszy sens egzystencji i dzięki temu zainicjować przemianę odbiorcy. Przykłady przywoływane przez Armstrong świadczą o tym, że mistrzami–mitotwórcami są według niej przede wszystkim wielcy moderniści. A co mogłaby powiedzieć o najnowszej twórczości?

Zaprezentowane w książce podejście sprawia, że pojęcie mitu jest rozmyte, a właściwie jedyną wyraźną jego cechę stanowi późniejsza opozycja do logosu. Tu jednak rodzi się kolejna wątpliwość. Jeżeli mit ma pozwolić zrozumieć sens życia, a logos to ułatwiająca funkcjonowanie w świecie wiedza praktyczna, techniczna (typu: jak wykonać strzałę?), z której wyłania się nauka, to stworzono tu obraz bardzo uproszczony. „Logos wszakże nigdy nie był w stanie dostarczyć istotom ludzkim sensu, który bodaj zawsze był im potrzebny” – można przeczytać w „Krótkiej historii mitu” (s. 140). Tymczasem w słowniczku, zawartym w „Historii Boga”, autorka uwzględniła logos, zapisując: „słowo, mowa, myśl, dowód. Logos Boży teologowie greccy utożsamiali z Mądrością Bożą, opisaną w żydowskim Piśmie świętym, albo ze Słowem, wspomnianym we wstępie do Ewangelii św. Jana” (Armstrong 2010: 416). Jeszcze szerzej definiuje w „Sporze o Bogu”: „(…) U stoików logos odnosił się do racjonalnych procesów rządzących naturą. Nazywano go również »Bogiem« lub »Duchem«. W chrześcijaństwie utożsamiany jest z bożą mądrością, która powołała wszystko do istnienia i czasem ukazywała ludziom przebłyski swojej boskości. Święty Jan twierdził, że Logos uosobił się w Jezusie. Wraz z rozwojem teologii chrześcijańskiej Logos stał się jednym z hipostases, prospoi, dunamis i energeiai nieznanego i niepoznawalnego Boga” (Armstrong 2010: 375). Logos wkracza zatem również w sferę tajemnicy. Ten aspekt jednak zdaje się zlekceważony w „Krótkiej historii mitu”. Pisarka nie bierze pod uwagę dwoistości logosu, którą uchwycili wspominany przez nią Platon czy późniejszy Plotyn, ani też nie śledzi chrześcijańskich przeobrażeń pojęcia (Chrystus jako LogosSłowo, absolutnie przewyższający ratio). Jakby unikała teoretycznych komplikacji. Podobne wrażenie mnożna odnieść, kiedy pomija paralelę, rozwijaną w „Sporze o Boga”: dialektyka Sokratesa a hinduskie zawody, mające umożliwić niewysłowione doświadczenie transcendencji. Co więcej, nie uwzględnia wysokiej częstotliwości odniesień dialogów Platona do opowieści mitycznych, nie zapisuje też, jak bardzo skomplikowane, nieoczywiste i przez to stwarzające poważne trudności interpretacyjne jest podejście autora „Uczty” do mitów.

Nie zauważa, że to poeta Pindar był jednym z pierwszych deprecjonujących mitologię, a zatem krytyka sformułowana została bardzo wcześnie językiem literackim. Nie dostrzega również mitycznych postaci Logosu (Zeusa, Pana, Hermesa) ani wspólnego dziecka mitu i filozofii – mitu filozoficznego, ważnego w kulturze europejskiej od starożytności aż do dzisiaj, ani też tego, że u progu nowoczesności patron eksperymentalnej nauki i zwolennik indukcyjnej metody – Francis Bacon – tak bardzo cenił świat mitów starożytnych. Armstrong jest także obojętna na odczytania współczesnych myślicieli (w Polsce prezentują je Leszek Kołakowski, Władysław Stróżewski oraz Izabela Trzcińska), które wykazują rozmaite powiązanie logosu z mitem w naszej cywilizacji. Warto więc podkreślić, że we współczesnych badaniach o kulturze nie brakuje też głosów (takie wybrzmiewają na przykład w monografii „Logos i mythos w kulturze XX wieku” pod redakcją Seweryny Wysłouch, Bogumiły Kaniewskiej i Moniki Brzóstowicz-Klajn), iż to właśnie ubiegły wiek, między innymi dzięki badaniom antropologicznym, wyraźnie złagodził polaryzację tytułowych pojęć.

Chociaż pewne tezy Armstrong wydają się ciekawe, podjęte zadania ambitne, poszczególne uwagi śmiałe, niektóre myśli inspirujące, zaś praca na rzecz pokoju jest godna szacunku, przyznam, że lektura tej książki wzbudziła we mnie tęsknotę za logosem. Zachęciła mnie bowiem, by wziąć do ręki dobrze napisaną, w akademickim stylu (będącą przejawem logosu?) książkę „Logos, mit i ratio” Izabeli Trzcińskiej, którą dzięki gruntownym (szlachetnie „przy-ziemnym”) analizom, popartym przekonującym stanem badań, uznaję za skarbnicę wiedzy w tym zakresie. Kiedy zestawi się ze sobą obie pozycje książkowe, nie można wątpić, że prezentują one diametralnie odmienne sposoby prowadzenia rozważeń. Jak mawiał Parmenides (skądinąd to do jego mitu o Alethei tysiące lat później sięgnął Martin Heidegger), w poznaniu istnieją dwie drogi: prawdy (logosu) oraz mniemania. A „Krótka historia mitu” to rodzaj skrótu – jest, powtórzę, „naprawdę krótka”.

Na końcu zastrzeżenie. Może misterium mojej przemiany jako czytelniczki nie nastąpiło jednak trochę z mojej winy? Wszak Armstrong nauczała, że konieczne jest otwarcie się na dzieło całym sercem i wyrażenie zgody, by ono nas zmieniło. Jeżeli tego nie zrobimy, mit „wyda nam się niezrozumiały albo nawet niedorzeczny” (Armstrong 2011: 26). Tymczasem moja zgoda na „Krótką historię mitu” nie jest całkowita, a zaufanie do sposobu prowadzenia narracji nie okazało się bezgraniczne.

LITERATURA:

Armstrong K: „An Evening with Karen Armstrong” (wykład na University of California) https://www.youtube.com/watch?v=ftuw-kZ8fac.

Armstrong K.: „Historia Boga. 4000 lat dziejów Boga w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie”. Przeł. B. Cendrowska. Warszawa 2010.

Armstrong K: „Spór o Boga. Czym naprawdę jest religia?”. Przeł. B. Cendrowska. Warszawa 2011.

Armstrong K: „W imię Boga. Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie”. Przeł. J. Kolczyńska. Warszawa 2005.

Avrahami Y.: „Meaning and Truth in Religion” (sylabus na kierunku „Filozofia/ Religia” na Colorado State University) 2016 https://www.semesteratsea.org/courses/meaning-truth-religion-crn-77168/.

Budrowska K: „»Logos i mythos w kulturze XX wieku« red. Seweryna Wysłouch, Bogumiła Kaniewska, Monika Brzóstowicz-Klajn, Poznań 2003 [recenzja]”. „Pamiętnik Literacki” 2007, nr 1.

Danielewicz Z.: „Religia a przemoc. Karen Armstrong w poszukiwaniu zrównoważonego stanowiska”. „Symbolae Europaeae. Studia Humanistyczne Politechniki Koszalińskiej” 2016, nr 10.

„Logos i mythos w kulturze XX wieku”. Red. S. Wysłouch, B. Kaniewska, M. Brzóstowicz-Klajn. Poznań 2003. 

Mikołejko Z.: „Bóg po »śmierci Boga«”. W: K. Armstrong: „Historia Boga. 4000 lat dziejów Boga w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie”. Przeł. B. Cendrowska. Warszawa 2010.

Trzcińska I.: „Logos, mit i ratio. Wybrane koncepcje racjonalności od XV do XVII wieku”. Kraków 2011.
Karen Armstrong: „Krótka historia mitu”. Przeł. Ireneusz Kania. Wydawnictwo Aletheia. Warszawa 2021.