REPREZENTACJA OSÓB TRANS W KINIE DLA MŁODZIEŻY (MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL FILMÓW MŁODEGO WIDZA ALE KINO! - WYWIAD Z REŻYSEREM CÁSSIO PEREIRĄ DOS SANTOSEM)
A
A
A
„Valentina” to jeden z najważniejszych filmów tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! Cássio Pereira dos Santos opowiada w nim w szczery, pozbawiony melodramatyzmu sposób o doświadczeniach transpłciowej dziewczyny, która z powodu nietolerancyjnego społeczeństwa z rodzinnego miasteczka musi wraz z matką przeprowadzić się do innej miejscowości. Valentina przechodzi tranzycję i liczy na to, że w nowym miejscu uda jej się zacząć od nowa. Nie jest ofiarą i walczy o swoje – również o prawo do uczenia się w szkole pod poprawnym imieniem. A nie jest to łatwe, gdyż opuścił ją ojciec. Gdy z kolei rozmawia z babcią przez telefon, na misgenderowanie reaguje zmęczoną irytacją. Akcja filmu rozgrywa się w Brazylii, który pod względem ochrony prawnej osób LGBT+ jest krajem wielu paradoksów. Z jednej strony osoby transpłciowe mają w nim zapewniony szereg praw. Z drugiej strony ma tam miejsce bardzo wiele zbrodni spowodowanych transfobią ich sprawców. A jednak „Valentina” nie jest wcale mrocznym i pesymistycznym obrazem. To pełen nadziei i pozytywnej energii film, skierowany przede wszystkim – choć wcale nie tylko – do młodych widzów.
Marek S. Bochniarz: Dlaczego chciałeś zrobić film, które główną bohaterką jest osoba transseksualna?
Cássio Pereira dos Santos: Kilka lat temu, gdy zdecydowaliśmy, że zrobimy nasz pierwszy film pełnometrażowy, podjęliśmy research poświęcony paru tematom. Pierwszym pomysłem był film o relacji między dwoma chłopakami, co odnosiło się do mojej tożsamości i rzeczywistości. Ale po pierwszym i drugim zarysie scenariusza zauważyliśmy, że tę historię opowiedziano już bardzo wiele razy. Oczywiście mogliśmy spróbować innego podejścia – i faktycznie staraliśmy się tak zrobić. Gdy jednak eksperymentowaliśmy z różnymi możliwościami takiej opowieści, natknęliśmy się w gazecie na artykuł o tym, że w Brazylii większość transpłciowych uczniów rzuca szkołę. Dzieje się tak dlatego, że szkoła nie jest inkluzywnym środowiskiem i czasem bywa bardzo opresyjna. Przez to, że te osoby w pewnym momencie odchodzą ze szkoły, to nie zdobywają dyplomu jej ukończenia, który pozwoliłby im iść na uniwersytet czy posługiwać się nim na rynku pracy. Dlatego bardzo trudno jest im znaleźć zatrudnienie.
Uważamy, że obecnie większość osób transpłciowych jest marginalizowana właśnie dlatego, że nie mają normalnego dostępu do edukacji. A gdy go mają, to szkoła jest im bardzo nieprzyjazna. Gdy zauważyliśmy ten problem osób transpłciowych w Brazylii, to zwróciliśmy też uwagę, że brakuje na ten temat filmów w naszej kinematografii. Zdecydowaliśmy, że stworzymy projekt, w którym pokażemy doświadczenie młodzieży transpłciowej w szkole, aby zwiększyć świadomość na ten temat w brazylijskim społeczeństwie, a także i w innych krajach. Taki był właśnie powód realizacji „Valentiny”.
M.S.B.: Spośród filmów o tematyce trans, które zainspirowały Cię przy pracy nad „Valentiną”, wymieniasz „Mandarynkę” Seana Bakera. Opowiedz, jakie miała dla Ciebie znaczenie.
C.P.d.S.: Bardzo podoba mi się w „Mandarynce” autentyzm i to, że występuje w nim aktorka transpłciowa, która odgrywa główną rolę. Uznaliśmy, że ważne jest, aby i u nas zagrała osoba trans. Gdy zaczęliśmy przeprowadzać casting do filmu – zdecydowaliśmy, że zamieścimy ogłoszenie. Podaliśmy w nim, że szukamy kandydatek do głównej roli. Osoby transpłciowe z całej Brazylii mogły nadsyłać do nas filmy, przedstawiając się w nich i dając pokaz improwizacji wokół różnych scen. Otrzymaliśmy około 50 zgłoszeń od transpłciowych kobiet z całego kraju. Najważniejsze było dla nas to, aby transpłciowa protagonistka była grana przez prawdziwą transpłciową kobietę.
A jeśli porównujemy sam język kina – uznaliśmy, że warto poszukać inspiracji w innych filmach. Jednym z nich był „Mając 17 lat” André Techiné’a. Zainspirowało nas w nim to, że jest bardzo naturalistyczny – zarówno pod względem gry aktorskiej, jak i języka filmu, jego konstrukcji, ruchów kamery.
M.S.B.: Dlaczego tak ważne jest to, aby osoba transpłciowa grała postać transpłciową w filmie?
C.P.d.S.: Jeśli przyjrzymy się innym współczesnym filmom, w których pojawiają się postaci transpłciowe, to zazwyczaj reżyserzy i producenci obsadzają w nich cispłciowych aktorów i aktorki. W „Girl” Lukasa Dhonta – choć jest to bardzo dobrze zrobiony film – tytułową postać gra cispłciowy aktor.
W przeszłości reżyserzy właśnie tak robili i obsadzali w swoich filmach cispłciowych aktorów. Bardzo ważne jest to, aby transpłciowa społeczność widziała swoją reprezentację na dużym ekranie i to, aby transpłciowe osoby grały takie role. Dzięki temu filmy będą bardziej autentyczne.
M.S.B.: A „Fantastyczna kobieta”? Czy mógłbyś powiedzieć, co w tej produkcji zwróciło Twoją uwagę?
C.P.d.S.: Myślę, że siła głównej bohaterki – protagonistki, która walczy o swoje życie. W przypadku „Fantastycznej kobiety” chodzi o walkę o prawo do pochowania męża. To bardzo prosta, podstawowa rzecz, która zostaje jej odebrana. Zwróciło moją uwagę to, że to silna kobieta trans nieakceptująca społeczeństwa takiego, jakie jest. Walczy o swoje prawo do bycia w tym świecie taką, jaka jest. Valentina również walczy o bycie sobą – o to, by móc chodzić do szkoły. Innym z podobieństw między tymi dwoma filmami jest to, że główna aktorka jest kobietą trans.
M.S.B.: Dlaczego tak ważne było dla ciebie zrealizowanie filmu skierowanego do młodej publiczności – takiego, który byłby dla niej odpowiedni?
C.P.d.S.: Bardzo chcieliśmy zrobić film dla młodej publiczności. Już w swoich filmach krótkometrażowych podejmowałem tematy związane ze światem młodych ludzi, wliczając w to także rzeczywistość szkolną. Uświadomiliśmy sobie, że bardzo ważne jest to, aby zrobić „Valentinę” jako film skierowany niekoniecznie do tylko dorosłej, lecz raczej młodej publiczności, aby to wśród niej zwiększać świadomość na temat osób transpłciowych. Liczyliśmy na to, że dzięki temu nasz film będzie pokazywany w szkołach. Chcieliśmy, aby zwiększanie świadomości na temat doświadczeń osób transpłciowych nie odbywało się tylko w obrębie społeczności LGBT+, ale wśród młodych, w szkołach, czy w rodzinach. Dlatego zdecydowaliśmy, że stworzymy film z myślą o właśnie takiej publiczności.
M.S.B.: Nie ma zbyt wiele filmów skierowanych do młodzieży transpłciowej, które opowiadają o ich problemach. Jako że większość produkcji o tematyce transpłciowej jest realizowana z myślą o widzach dorosłych, to można powiedzieć, że Twój film choć trochę zapełnia ten zauważalny brak w kinie światowym. Poza tym – bardzo wiele o tematyce transpłciowej jest niezwykle depresyjnych i pesymistycznych – a w przypadku „Valentiny” jest przeciwnie!
C.P.d.S.: Część starszych filmów jest bardziej tragiczna w swojej wymowie. Oczywiście – młoda publiczność może oglądać również i tragiczne historie, i to jasna sprawa. Ale my chcieliśmy zrobić film, w których transpłciowi nastolatkowie odnajdą swoją reprezentację, i to pokazaną w pozytywny sposób. Taki, który pomoże im odnaleźć motywację do dalszej drogi przez życie. To życie niekoniecznie musi być takie, jak zostało pokazane w tamtych, pesymistycznych historiach. Mogą równie dobrze wieść dobre życie. Oczywiście – będzie to trudne, ale nie niemożliwe. Możliwe jest przecież, aby mieli pozytywne nastawienie do życia.
M.S.B.: Pod koniec filmu podajesz statystyki: 82% chłopców i dziewcząt transpłciowych nie kończy szkoły w Brazylii, a średnia długość ich życia wynosi zaledwie 35 lat. Czy mógłbyś wyjaśnić tę bardzo niską średnią życia?
C.P.d.S.: Niestety Brazylia jest krajem, w którym liczba morderstw osób transpłciowych jest najwyższa na świecie. Te statystyki są zbierane przez organizacje społeczne. W Brazylii ma też miejsce bardzo wiele zbrodni na tle nienawiści do osób transpłciowych. Pokazuje to, że nasz kraj jest bardzo konserwatywny. Od czasów nowego rządu i Bolsonaro [negatywnie nastawionego do społeczności LGBT+ prezydenta, który objął stanowisko 1 stycznia 2019 roku – M.S.B.] rzeczy mają się jeszcze gorzej pod względem nasilenia się nastrojów konserwatywnych. Wiem, że w innych państwach odbywają się podobne procesy, ale Brazylia jest bardzo transfobicznym krajem. Te statystyki pokazują, jak niestety wygląda w niej rzeczywistość osób transpłciowych.
Myślę, że z jednej strony jest to związane z religią. Ale uważam, że z drugiej strony te zbrodnie nienawiści wiążą się też z brakiem wiedzy i dostępu do informacji. Sądzę, że takie filmy jak „Valentina” i inne produkcje o osobach transpłciowych mogą zwiększyć świadomość na ten temat i mieć wpływ na zmianę sytuacji. Być może kolejne pokolenie będzie już inne.
M.S.B.: Gdy główna bohaterka „Valentiny” chce się zapisać do nowej szkoły, korzystając z imienia, którym się posługuje na co dzień – dyrektorka nie wie, jak się zachować. Matka uczennicy, Márcia, musi tłumaczyć nauczycielce, iż istnieje odpowiednie prawo, które Valentinie pozwala być Valentiną.
C.P.d.S.: W Brazylii istnieją prawa zakazujące dyskryminacji osób LGBT+, w tym homofobii, a także osobne przepisy chroniące osób transpłciowe. Jeden z nich stanowi, iż uczniowie transpłciowi mają prawo do zapisywania się do szkół pod używanym przez siebie imieniem. To dość nowa regulacja prawna, która pochodzi sprzed trzech lat. Kadry niektórych szkół nie są świadome jej istnienia. Stąd zdarza się, że gdy rodzice dzieci transpłciowych chcą je zapisać do szkół pod ich imieniem używanym, niektórzy pracownicy szkolni nie są świadomi, jak to funkcjonuje. Tworzą wtedy problematyczne sytuacje, które nie powinny mieć miejsca. Czasem rodzice muszą wyjaśniać w szkole to prawo. Zdarzają się również przypadki, gdy zatrudniają prawnika, aby zwrócił się do szkoły i udowodnił, że uczniowie trans mogą się zapisać pod używanym przez siebie imieniem.
Tak więc z jednej strony mamy postępowe prawa, a z drugiej strony brazylijskie społeczeństwo nadal jest konserwatywne i wciąż jeszcze musi się sporo nauczyć. Pomimo istniejących praw, panuje niewiedza na ich temat, a zmiany zachodzą bardzo powoli.
M.S.B.: W jednym z wywiadów powiedziałeś, że pracując nad scenariuszem filmu „Valentina”, konsultowałeś się z osobami transpłciowymi – Pedro i Sophią. Jaki był udział osób trans w tej produkcji?
C.P.d.S.: Od etapu treatmentu scenariusza w naszych zespole byli Pedro i Sophia. Pedro to mężczyzna trans, który studiował wtedy reklamę, a Sophia – kobieta trans – uczyła się na kierunku psychologia. Bardzo ważne było dla nas to, aby zapoznali się z naszym projektem i podzielili się swoimi uwagami i wrażeniami, dotyczącymi postaci w filmie i całej historii. Nie współpracowali z nami wyłącznie jako konsultanci. Pedro zajmował się także researchem i przeprowadził wywiady z około pięćdziesięcioma kobietami trans z różnych regionów Brazylii. Podzieliły się z nami opowieściami o swoim życiu i wyzwaniami, z którymi muszą się mierzyć na co dzień. Wysłuchaliśmy bardzo różnych historii związanych ze światem tych osób. Właśnie w taki sposób włączyliśmy osoby trans w proces powstawania filmu. Zależało nam na tym, aby uzyskać w nim efekt autentyzmu.
Poznaliśmy youtuberkę Thiessę Woinbackk. Tytułowa rola w „Valentinie” była dla niej pierwszym występem w filmie jako aktorka. Jej obsadzenie było dla nas bardzo ważne. Postaci Valentiny dodała autentyzmu, ponieważ jest kobietą trans. Dawała nam też uwagi odnośnie scenariusza. A gdy prowadziliśmy próby, to proponowała swoje sugestie na temat tego, co zrobić, aby postać głównej bohaterki była bardziej realistyczna.
Gdy z kolei pracowaliśmy nad muzyką, to zatrudniliśmy kobietę trans – piosenkarkę i kompozytorkę, aby stworzyła piosenkę zamykającą film. Tak więc w proces realizacji „Valentiny” było zaangażowanych kilka osób ze społeczności trans. Dzięki ich udziałowi film był bliższy rzeczywistości i bardziej autentyczny.
M.S.B.: Czy Thiessa odpowiedziała na ogłoszenie castingowe, czy znaleźliście ją i skontaktowaliście się z nią proponując występ w „Valentinie”?
C.P.d.S.: Tak – była jedną z kobiet, które wysłały nam swoje wideo. Po obejrzeniu jej trzyminutowego materiału uznaliśmy, że jest bardzo utalentowana i świetnie sobie radzi z kamerą. Z drugiej strony język YouTube’a trochę się różni od języka filmowego. Dlatego zdecydowaliśmy, że najpierw spotkamy się z nią osobiście. Spędziliśmy z nią i profesjonalnym aktorem odgrywającym rolę jej ojca praktycznie cały dzień na nagrywaniu wybranych scen ze scenariusza. Thiessa pokazała wtedy, że potrafi grać w bardziej subtelny, typowy dla kina sposób, a my byliśmy przekonani, że jest doskonałą osobą do roli Valentiny.
M.S.B.: Czy trudno było współpracować z kimś, kto nie miał dotychczas żadnego doświadczenia w grze aktorskiej?
C.P.d.S.: Nie. Co prawda Thiessa po raz pierwszy wystąpiła w filmie, ale – zanim jeszcze założyła kanał na YouTubie – miała za sobą grę w teatrze. W swoim rodzinnym mieście działała w grupie teatralnej, więc posiadała pewne doświadczenie w występowaniu na scenie. Przy kreacji Valentini pomogło jej to pod tym względem, że miała już do czynienia z tworzeniem postaci i posługiwaniem się swoim głosem i ciałem, by ożywić taką postać w teatrze. Poniekąd było więc jej łatwo dokonać przejścia do filmu.
M.S.B.: Jak postrzegała postać Valentiny? Czy w losach tej bohaterki odnalazła również i własne przeżycia?
C.P.d.S.: Tak. W kilku materiałach wideo na swoim kanale na YouTubie opowiadała o transfobicznych doświadczeniach, które przeżyła w Brazylii. Podobnie jak bohaterka filmu – również pochodzi ze wsi. Część z opisanych przez nią sytuacji dotyczyła aktywności w internecie, walki z transfobią w sieci. Z kolei inne doświadczenia były związane z dokonaną przez nią tranzycją.
Z drugiej strony – osobowościowo Valentinę sporo dzieli od Thiessy, którą ludzie znają na co dzień. To bohaterka wyjątkowo wstydliwa, która potrzebuje sporo prywatności. Z kolei Thiessa jest bardzo rozmowna i zupełnie nie ma w sobie niepewności. Na potrzeby filmu musiała stworzyć postać charakterologicznie bardzo różną od siebie.
M.S.B.: Akcja „Valentiny” toczy się w Estrela do Sul, małej miejscowości w Minas Gerais. Czy to miejsce symboliczne, czy przypadkowo wybrana, niewielka osada w Brazylii?
C.P.d.S.: Tak, to zwykłe, niewielkie miasteczko w brazylijskim stanie Minas Gerais. Ma jednak przy tym swoją specyfikę. Stan Minas Gerais charakteryzuje architektura pochodząca z czasów, gdy Brazylia była jeszcze portugalską kolonią. Uważam, że takie budownictwo wniosło do filmu atmosferę konserwatyzmu. Wybraliśmy Estrela do Sul także z tego powodu, że znajduje się niedaleko, bo 100 kilometrów od miasta, w którym mieści się nasza firma produkcyjna. Ułatwiło nam to logistykę związaną z filmem.
M.S.B.: Czy w Brazylii doświadczenia osób trans mieszkających w dużych miastach i niewielkich miasteczkach różnią się od siebie? A może społeczeństwo aż tak bardzo nie jest zróżnicowane pod względem stosunku do osób trans?
C.P.d.S.: Usłyszałem kilka relacji dziewczyn i kobiet trans, które musiały opuścić swoje małe miasteczka z powodu braku akceptacji. W jednym przypadku ksiądz zabronił kobiecie trans przychodzenia do kościoła na msze. Znam też kilka innych, trudnych zdarzeń – nie tylko związanych z religią, ale i ogólnie wynikających z postaw konserwatywnego społeczeństwa. Z tych relacji wynika, że osoby trans wyjeżdżały z małych miast do większych w poszukiwaniu życia, które będzie mniej trudne.
Uważam jednak, że małe miasteczko reprezentuje brazylijskie społeczeństwo jako takie. Bo również i w większych miastach mieszkają konserwatywni ludzie i zdarzają się tam zbrodnie nienawiści, wymierzone przeciwko społeczności trans. Miasteczko z „Valentiny” obrazuje więc nie tylko społeczność małych miejscowości, ale i całe brazylijskie społeczeństwo.
M.S.B.: A jak brazylijska społeczność trans zareagowała na „Valentinę”?
C.P.d.S.: Film był dystrybuowany w czasie pandemii, więc większość festiwali, w których wzięliśmy udział, miała formułę online. Dlatego reakcję, wiadomości otrzymywaliśmy za pośrednictwem internetu. Mieliśmy bardzo dobry odbiór ze strony społeczności osób transpłciowych. Pomogli nam również w rozpowszechnieniu informacji o naszym filmie, ponieważ poczuli, że są reprezentowani w postaci głównej bohaterki, a przy tym zwrócili uwagę na to, że „Valentina” była podparta dobrym researchem i cenili jej autentyzm.
Film trafił w Brazylii również na platformę Netflix, co zwiększyło zasięg jego oddziaływania. Wiele młodych osób LGBT+ pokazało go swoim rodzicom, aby ci otworzyli swoje umysły i serca. Dowiedziałem się też o kilku konkretnych przypadkach tego, jak ten film rezonował w kontekście społeczności trans. Znam historię chłopaka trans, który musiał iść do biura firmy odpowiadającej za transport publiczny w São Paulo, aby doładować swoją kartę miejską. Kasjerce pokazał swój stary dokument tożsamości, ponieważ uważał, że właśnie ten jest zarejestrowany w systemie. Był przy tym bardzo zawstydzony, że pokazuje dokument, na którym nie ma jego prawdziwego imienia, tylko deadname [to imię nadane przy urodzeniu, podczas gdy osoba posługuje się innym, niezależnie od tego, czy zmieniła je prawnie czy nie; dla wielu osób transpłciowych ciągła konfrontacja z nim jest trudna, a bywa i traumatyczna – M.S.B.; zob. tranzycja.pl]. Kasjerka, starsza kobieta, powiedziała mu: „No co ty, pokazujesz mi swoje deadname? Powinieneś mi podać imię, którego używasz i być z niego dumny. Czy nie widziałeś »Valentiny« na Netflixie? Bardzo poruszył mnie ten film. Powinieneś używać poprawnego imienia tak, jak robi to Valentina, ponieważ masz do tego prawo!”. Bardzo miło było usłyszeć takie słowa. Uważam, że choć nasz film jest w gruncie rzeczy małą produkcją, to daje możliwość budowania większej świadomości w społeczeństwie, przekazywania mu wiedzy o osobach transpłciowych.
M.S.B.: Czyli dystrybucja „Valentiny” na brazylijskim Netflixie okazała się dobra?
C.P.d.S.: Tak – tak właśnie uważam. To co prawda niewielki, ale pomocny wkład, aby szerzyć pozytywne podejście do społeczności transpłciowych.
M.S.B.: A czy ten film zmienił coś w życiu Thiessy Woinbackk?
C.P.d.S.: Tak. Bardzo spodobało jej się występowanie w filmie. Za swoją rolę otrzymała też szereg nagród. To doświadczenie i wyróżnienia zmotywowały ją do wzięcia udziału w innych filmach. Teraz ma własnego agenta, który pomaga jej znaleźć następne role w kinie i telewizji. Thiessa ma już na koncie udział w serialu telewizyjnym i szuka kolejnych możliwości pracy jako aktorka.
Marek S. Bochniarz: Dlaczego chciałeś zrobić film, które główną bohaterką jest osoba transseksualna?
Cássio Pereira dos Santos: Kilka lat temu, gdy zdecydowaliśmy, że zrobimy nasz pierwszy film pełnometrażowy, podjęliśmy research poświęcony paru tematom. Pierwszym pomysłem był film o relacji między dwoma chłopakami, co odnosiło się do mojej tożsamości i rzeczywistości. Ale po pierwszym i drugim zarysie scenariusza zauważyliśmy, że tę historię opowiedziano już bardzo wiele razy. Oczywiście mogliśmy spróbować innego podejścia – i faktycznie staraliśmy się tak zrobić. Gdy jednak eksperymentowaliśmy z różnymi możliwościami takiej opowieści, natknęliśmy się w gazecie na artykuł o tym, że w Brazylii większość transpłciowych uczniów rzuca szkołę. Dzieje się tak dlatego, że szkoła nie jest inkluzywnym środowiskiem i czasem bywa bardzo opresyjna. Przez to, że te osoby w pewnym momencie odchodzą ze szkoły, to nie zdobywają dyplomu jej ukończenia, który pozwoliłby im iść na uniwersytet czy posługiwać się nim na rynku pracy. Dlatego bardzo trudno jest im znaleźć zatrudnienie.
Uważamy, że obecnie większość osób transpłciowych jest marginalizowana właśnie dlatego, że nie mają normalnego dostępu do edukacji. A gdy go mają, to szkoła jest im bardzo nieprzyjazna. Gdy zauważyliśmy ten problem osób transpłciowych w Brazylii, to zwróciliśmy też uwagę, że brakuje na ten temat filmów w naszej kinematografii. Zdecydowaliśmy, że stworzymy projekt, w którym pokażemy doświadczenie młodzieży transpłciowej w szkole, aby zwiększyć świadomość na ten temat w brazylijskim społeczeństwie, a także i w innych krajach. Taki był właśnie powód realizacji „Valentiny”.
M.S.B.: Spośród filmów o tematyce trans, które zainspirowały Cię przy pracy nad „Valentiną”, wymieniasz „Mandarynkę” Seana Bakera. Opowiedz, jakie miała dla Ciebie znaczenie.
C.P.d.S.: Bardzo podoba mi się w „Mandarynce” autentyzm i to, że występuje w nim aktorka transpłciowa, która odgrywa główną rolę. Uznaliśmy, że ważne jest, aby i u nas zagrała osoba trans. Gdy zaczęliśmy przeprowadzać casting do filmu – zdecydowaliśmy, że zamieścimy ogłoszenie. Podaliśmy w nim, że szukamy kandydatek do głównej roli. Osoby transpłciowe z całej Brazylii mogły nadsyłać do nas filmy, przedstawiając się w nich i dając pokaz improwizacji wokół różnych scen. Otrzymaliśmy około 50 zgłoszeń od transpłciowych kobiet z całego kraju. Najważniejsze było dla nas to, aby transpłciowa protagonistka była grana przez prawdziwą transpłciową kobietę.
A jeśli porównujemy sam język kina – uznaliśmy, że warto poszukać inspiracji w innych filmach. Jednym z nich był „Mając 17 lat” André Techiné’a. Zainspirowało nas w nim to, że jest bardzo naturalistyczny – zarówno pod względem gry aktorskiej, jak i języka filmu, jego konstrukcji, ruchów kamery.
M.S.B.: Dlaczego tak ważne jest to, aby osoba transpłciowa grała postać transpłciową w filmie?
C.P.d.S.: Jeśli przyjrzymy się innym współczesnym filmom, w których pojawiają się postaci transpłciowe, to zazwyczaj reżyserzy i producenci obsadzają w nich cispłciowych aktorów i aktorki. W „Girl” Lukasa Dhonta – choć jest to bardzo dobrze zrobiony film – tytułową postać gra cispłciowy aktor.
W przeszłości reżyserzy właśnie tak robili i obsadzali w swoich filmach cispłciowych aktorów. Bardzo ważne jest to, aby transpłciowa społeczność widziała swoją reprezentację na dużym ekranie i to, aby transpłciowe osoby grały takie role. Dzięki temu filmy będą bardziej autentyczne.
M.S.B.: A „Fantastyczna kobieta”? Czy mógłbyś powiedzieć, co w tej produkcji zwróciło Twoją uwagę?
C.P.d.S.: Myślę, że siła głównej bohaterki – protagonistki, która walczy o swoje życie. W przypadku „Fantastycznej kobiety” chodzi o walkę o prawo do pochowania męża. To bardzo prosta, podstawowa rzecz, która zostaje jej odebrana. Zwróciło moją uwagę to, że to silna kobieta trans nieakceptująca społeczeństwa takiego, jakie jest. Walczy o swoje prawo do bycia w tym świecie taką, jaka jest. Valentina również walczy o bycie sobą – o to, by móc chodzić do szkoły. Innym z podobieństw między tymi dwoma filmami jest to, że główna aktorka jest kobietą trans.
M.S.B.: Dlaczego tak ważne było dla ciebie zrealizowanie filmu skierowanego do młodej publiczności – takiego, który byłby dla niej odpowiedni?
C.P.d.S.: Bardzo chcieliśmy zrobić film dla młodej publiczności. Już w swoich filmach krótkometrażowych podejmowałem tematy związane ze światem młodych ludzi, wliczając w to także rzeczywistość szkolną. Uświadomiliśmy sobie, że bardzo ważne jest to, aby zrobić „Valentinę” jako film skierowany niekoniecznie do tylko dorosłej, lecz raczej młodej publiczności, aby to wśród niej zwiększać świadomość na temat osób transpłciowych. Liczyliśmy na to, że dzięki temu nasz film będzie pokazywany w szkołach. Chcieliśmy, aby zwiększanie świadomości na temat doświadczeń osób transpłciowych nie odbywało się tylko w obrębie społeczności LGBT+, ale wśród młodych, w szkołach, czy w rodzinach. Dlatego zdecydowaliśmy, że stworzymy film z myślą o właśnie takiej publiczności.
M.S.B.: Nie ma zbyt wiele filmów skierowanych do młodzieży transpłciowej, które opowiadają o ich problemach. Jako że większość produkcji o tematyce transpłciowej jest realizowana z myślą o widzach dorosłych, to można powiedzieć, że Twój film choć trochę zapełnia ten zauważalny brak w kinie światowym. Poza tym – bardzo wiele o tematyce transpłciowej jest niezwykle depresyjnych i pesymistycznych – a w przypadku „Valentiny” jest przeciwnie!
C.P.d.S.: Część starszych filmów jest bardziej tragiczna w swojej wymowie. Oczywiście – młoda publiczność może oglądać również i tragiczne historie, i to jasna sprawa. Ale my chcieliśmy zrobić film, w których transpłciowi nastolatkowie odnajdą swoją reprezentację, i to pokazaną w pozytywny sposób. Taki, który pomoże im odnaleźć motywację do dalszej drogi przez życie. To życie niekoniecznie musi być takie, jak zostało pokazane w tamtych, pesymistycznych historiach. Mogą równie dobrze wieść dobre życie. Oczywiście – będzie to trudne, ale nie niemożliwe. Możliwe jest przecież, aby mieli pozytywne nastawienie do życia.
M.S.B.: Pod koniec filmu podajesz statystyki: 82% chłopców i dziewcząt transpłciowych nie kończy szkoły w Brazylii, a średnia długość ich życia wynosi zaledwie 35 lat. Czy mógłbyś wyjaśnić tę bardzo niską średnią życia?
C.P.d.S.: Niestety Brazylia jest krajem, w którym liczba morderstw osób transpłciowych jest najwyższa na świecie. Te statystyki są zbierane przez organizacje społeczne. W Brazylii ma też miejsce bardzo wiele zbrodni na tle nienawiści do osób transpłciowych. Pokazuje to, że nasz kraj jest bardzo konserwatywny. Od czasów nowego rządu i Bolsonaro [negatywnie nastawionego do społeczności LGBT+ prezydenta, który objął stanowisko 1 stycznia 2019 roku – M.S.B.] rzeczy mają się jeszcze gorzej pod względem nasilenia się nastrojów konserwatywnych. Wiem, że w innych państwach odbywają się podobne procesy, ale Brazylia jest bardzo transfobicznym krajem. Te statystyki pokazują, jak niestety wygląda w niej rzeczywistość osób transpłciowych.
Myślę, że z jednej strony jest to związane z religią. Ale uważam, że z drugiej strony te zbrodnie nienawiści wiążą się też z brakiem wiedzy i dostępu do informacji. Sądzę, że takie filmy jak „Valentina” i inne produkcje o osobach transpłciowych mogą zwiększyć świadomość na ten temat i mieć wpływ na zmianę sytuacji. Być może kolejne pokolenie będzie już inne.
M.S.B.: Gdy główna bohaterka „Valentiny” chce się zapisać do nowej szkoły, korzystając z imienia, którym się posługuje na co dzień – dyrektorka nie wie, jak się zachować. Matka uczennicy, Márcia, musi tłumaczyć nauczycielce, iż istnieje odpowiednie prawo, które Valentinie pozwala być Valentiną.
C.P.d.S.: W Brazylii istnieją prawa zakazujące dyskryminacji osób LGBT+, w tym homofobii, a także osobne przepisy chroniące osób transpłciowe. Jeden z nich stanowi, iż uczniowie transpłciowi mają prawo do zapisywania się do szkół pod używanym przez siebie imieniem. To dość nowa regulacja prawna, która pochodzi sprzed trzech lat. Kadry niektórych szkół nie są świadome jej istnienia. Stąd zdarza się, że gdy rodzice dzieci transpłciowych chcą je zapisać do szkół pod ich imieniem używanym, niektórzy pracownicy szkolni nie są świadomi, jak to funkcjonuje. Tworzą wtedy problematyczne sytuacje, które nie powinny mieć miejsca. Czasem rodzice muszą wyjaśniać w szkole to prawo. Zdarzają się również przypadki, gdy zatrudniają prawnika, aby zwrócił się do szkoły i udowodnił, że uczniowie trans mogą się zapisać pod używanym przez siebie imieniem.
Tak więc z jednej strony mamy postępowe prawa, a z drugiej strony brazylijskie społeczeństwo nadal jest konserwatywne i wciąż jeszcze musi się sporo nauczyć. Pomimo istniejących praw, panuje niewiedza na ich temat, a zmiany zachodzą bardzo powoli.
M.S.B.: W jednym z wywiadów powiedziałeś, że pracując nad scenariuszem filmu „Valentina”, konsultowałeś się z osobami transpłciowymi – Pedro i Sophią. Jaki był udział osób trans w tej produkcji?
C.P.d.S.: Od etapu treatmentu scenariusza w naszych zespole byli Pedro i Sophia. Pedro to mężczyzna trans, który studiował wtedy reklamę, a Sophia – kobieta trans – uczyła się na kierunku psychologia. Bardzo ważne było dla nas to, aby zapoznali się z naszym projektem i podzielili się swoimi uwagami i wrażeniami, dotyczącymi postaci w filmie i całej historii. Nie współpracowali z nami wyłącznie jako konsultanci. Pedro zajmował się także researchem i przeprowadził wywiady z około pięćdziesięcioma kobietami trans z różnych regionów Brazylii. Podzieliły się z nami opowieściami o swoim życiu i wyzwaniami, z którymi muszą się mierzyć na co dzień. Wysłuchaliśmy bardzo różnych historii związanych ze światem tych osób. Właśnie w taki sposób włączyliśmy osoby trans w proces powstawania filmu. Zależało nam na tym, aby uzyskać w nim efekt autentyzmu.
Poznaliśmy youtuberkę Thiessę Woinbackk. Tytułowa rola w „Valentinie” była dla niej pierwszym występem w filmie jako aktorka. Jej obsadzenie było dla nas bardzo ważne. Postaci Valentiny dodała autentyzmu, ponieważ jest kobietą trans. Dawała nam też uwagi odnośnie scenariusza. A gdy prowadziliśmy próby, to proponowała swoje sugestie na temat tego, co zrobić, aby postać głównej bohaterki była bardziej realistyczna.
Gdy z kolei pracowaliśmy nad muzyką, to zatrudniliśmy kobietę trans – piosenkarkę i kompozytorkę, aby stworzyła piosenkę zamykającą film. Tak więc w proces realizacji „Valentiny” było zaangażowanych kilka osób ze społeczności trans. Dzięki ich udziałowi film był bliższy rzeczywistości i bardziej autentyczny.
M.S.B.: Czy Thiessa odpowiedziała na ogłoszenie castingowe, czy znaleźliście ją i skontaktowaliście się z nią proponując występ w „Valentinie”?
C.P.d.S.: Tak – była jedną z kobiet, które wysłały nam swoje wideo. Po obejrzeniu jej trzyminutowego materiału uznaliśmy, że jest bardzo utalentowana i świetnie sobie radzi z kamerą. Z drugiej strony język YouTube’a trochę się różni od języka filmowego. Dlatego zdecydowaliśmy, że najpierw spotkamy się z nią osobiście. Spędziliśmy z nią i profesjonalnym aktorem odgrywającym rolę jej ojca praktycznie cały dzień na nagrywaniu wybranych scen ze scenariusza. Thiessa pokazała wtedy, że potrafi grać w bardziej subtelny, typowy dla kina sposób, a my byliśmy przekonani, że jest doskonałą osobą do roli Valentiny.
M.S.B.: Czy trudno było współpracować z kimś, kto nie miał dotychczas żadnego doświadczenia w grze aktorskiej?
C.P.d.S.: Nie. Co prawda Thiessa po raz pierwszy wystąpiła w filmie, ale – zanim jeszcze założyła kanał na YouTubie – miała za sobą grę w teatrze. W swoim rodzinnym mieście działała w grupie teatralnej, więc posiadała pewne doświadczenie w występowaniu na scenie. Przy kreacji Valentini pomogło jej to pod tym względem, że miała już do czynienia z tworzeniem postaci i posługiwaniem się swoim głosem i ciałem, by ożywić taką postać w teatrze. Poniekąd było więc jej łatwo dokonać przejścia do filmu.
M.S.B.: Jak postrzegała postać Valentiny? Czy w losach tej bohaterki odnalazła również i własne przeżycia?
C.P.d.S.: Tak. W kilku materiałach wideo na swoim kanale na YouTubie opowiadała o transfobicznych doświadczeniach, które przeżyła w Brazylii. Podobnie jak bohaterka filmu – również pochodzi ze wsi. Część z opisanych przez nią sytuacji dotyczyła aktywności w internecie, walki z transfobią w sieci. Z kolei inne doświadczenia były związane z dokonaną przez nią tranzycją.
Z drugiej strony – osobowościowo Valentinę sporo dzieli od Thiessy, którą ludzie znają na co dzień. To bohaterka wyjątkowo wstydliwa, która potrzebuje sporo prywatności. Z kolei Thiessa jest bardzo rozmowna i zupełnie nie ma w sobie niepewności. Na potrzeby filmu musiała stworzyć postać charakterologicznie bardzo różną od siebie.
M.S.B.: Akcja „Valentiny” toczy się w Estrela do Sul, małej miejscowości w Minas Gerais. Czy to miejsce symboliczne, czy przypadkowo wybrana, niewielka osada w Brazylii?
C.P.d.S.: Tak, to zwykłe, niewielkie miasteczko w brazylijskim stanie Minas Gerais. Ma jednak przy tym swoją specyfikę. Stan Minas Gerais charakteryzuje architektura pochodząca z czasów, gdy Brazylia była jeszcze portugalską kolonią. Uważam, że takie budownictwo wniosło do filmu atmosferę konserwatyzmu. Wybraliśmy Estrela do Sul także z tego powodu, że znajduje się niedaleko, bo 100 kilometrów od miasta, w którym mieści się nasza firma produkcyjna. Ułatwiło nam to logistykę związaną z filmem.
M.S.B.: Czy w Brazylii doświadczenia osób trans mieszkających w dużych miastach i niewielkich miasteczkach różnią się od siebie? A może społeczeństwo aż tak bardzo nie jest zróżnicowane pod względem stosunku do osób trans?
C.P.d.S.: Usłyszałem kilka relacji dziewczyn i kobiet trans, które musiały opuścić swoje małe miasteczka z powodu braku akceptacji. W jednym przypadku ksiądz zabronił kobiecie trans przychodzenia do kościoła na msze. Znam też kilka innych, trudnych zdarzeń – nie tylko związanych z religią, ale i ogólnie wynikających z postaw konserwatywnego społeczeństwa. Z tych relacji wynika, że osoby trans wyjeżdżały z małych miast do większych w poszukiwaniu życia, które będzie mniej trudne.
Uważam jednak, że małe miasteczko reprezentuje brazylijskie społeczeństwo jako takie. Bo również i w większych miastach mieszkają konserwatywni ludzie i zdarzają się tam zbrodnie nienawiści, wymierzone przeciwko społeczności trans. Miasteczko z „Valentiny” obrazuje więc nie tylko społeczność małych miejscowości, ale i całe brazylijskie społeczeństwo.
M.S.B.: A jak brazylijska społeczność trans zareagowała na „Valentinę”?
C.P.d.S.: Film był dystrybuowany w czasie pandemii, więc większość festiwali, w których wzięliśmy udział, miała formułę online. Dlatego reakcję, wiadomości otrzymywaliśmy za pośrednictwem internetu. Mieliśmy bardzo dobry odbiór ze strony społeczności osób transpłciowych. Pomogli nam również w rozpowszechnieniu informacji o naszym filmie, ponieważ poczuli, że są reprezentowani w postaci głównej bohaterki, a przy tym zwrócili uwagę na to, że „Valentina” była podparta dobrym researchem i cenili jej autentyzm.
Film trafił w Brazylii również na platformę Netflix, co zwiększyło zasięg jego oddziaływania. Wiele młodych osób LGBT+ pokazało go swoim rodzicom, aby ci otworzyli swoje umysły i serca. Dowiedziałem się też o kilku konkretnych przypadkach tego, jak ten film rezonował w kontekście społeczności trans. Znam historię chłopaka trans, który musiał iść do biura firmy odpowiadającej za transport publiczny w São Paulo, aby doładować swoją kartę miejską. Kasjerce pokazał swój stary dokument tożsamości, ponieważ uważał, że właśnie ten jest zarejestrowany w systemie. Był przy tym bardzo zawstydzony, że pokazuje dokument, na którym nie ma jego prawdziwego imienia, tylko deadname [to imię nadane przy urodzeniu, podczas gdy osoba posługuje się innym, niezależnie od tego, czy zmieniła je prawnie czy nie; dla wielu osób transpłciowych ciągła konfrontacja z nim jest trudna, a bywa i traumatyczna – M.S.B.; zob. tranzycja.pl]. Kasjerka, starsza kobieta, powiedziała mu: „No co ty, pokazujesz mi swoje deadname? Powinieneś mi podać imię, którego używasz i być z niego dumny. Czy nie widziałeś »Valentiny« na Netflixie? Bardzo poruszył mnie ten film. Powinieneś używać poprawnego imienia tak, jak robi to Valentina, ponieważ masz do tego prawo!”. Bardzo miło było usłyszeć takie słowa. Uważam, że choć nasz film jest w gruncie rzeczy małą produkcją, to daje możliwość budowania większej świadomości w społeczeństwie, przekazywania mu wiedzy o osobach transpłciowych.
M.S.B.: Czyli dystrybucja „Valentiny” na brazylijskim Netflixie okazała się dobra?
C.P.d.S.: Tak – tak właśnie uważam. To co prawda niewielki, ale pomocny wkład, aby szerzyć pozytywne podejście do społeczności transpłciowych.
M.S.B.: A czy ten film zmienił coś w życiu Thiessy Woinbackk?
C.P.d.S.: Tak. Bardzo spodobało jej się występowanie w filmie. Za swoją rolę otrzymała też szereg nagród. To doświadczenie i wyróżnienia zmotywowały ją do wzięcia udziału w innych filmach. Teraz ma własnego agenta, który pomaga jej znaleźć następne role w kinie i telewizji. Thiessa ma już na koncie udział w serialu telewizyjnym i szuka kolejnych możliwości pracy jako aktorka.
„Valentina”. Scenariusz i reżyseria: Cássio Pereira dos Santos, Brazylia 2020. 39. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino! 5-12.12.2021 [online].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |