ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 stycznia 2 (434) / 2022

Paulina Zięciak,

OKŁADKI - BRAMY DO NOWYCH ŚWIATÓW (PATRYK MOGILNICKI: 'KSIĄŻKA PO OKŁADCE. O WSPÓŁCZESNYM POLSKIM PROJEKTOWANIU OKŁADEK KSIĄŻKOWYCH')

A A A
„Fioła na punkcie okładek książkowych mam właściwie od dziecka” (s. 7) – tak rozpoczyna swoją książkę „Książka po okładce. O współczesnym polskim projektowaniu okładek książkowych” Patryk Mogilnicki. Jak można się domyślić, jest to publikacja o okładkach książkowych, ale napisana w formie rozmów – z projektantkami i projektantami, graficzkami i grafikami, ilustratorkami i ilustratorami, artystami wizualnymi oraz z członkami studiów graficznych. Pozycję wydał Karakter – „wydawnictwo, które najpiękniej wydaje książki i dba o ich szatę graficzną” (s. 10).

Kim jest Patryk Mogilnicki? To projektant, ilustrator i miłośnik książek. Może być znany wielbicielom pięknych wydań za sprawą swojej poprzedniej publikacji – „Nie ma się co obrażać. Nowa polska ilustracja”, którą wydało to samo wydawnictwo w 2017 roku, a w artPapierze pisałam o niej zaraz po premierze (http://www.artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=336&artykul=6501). Mogilnicki znany jest również ze swojej strony na Facebooku – „Kupiłbym tę książkę, gdyby nie okładka”. Jednak, jak sam zaznacza, ten fanpage skupia się na negatywnych aspektach okładek, a „Książka po okładce” ma być jego przeciwnością. I oczywiście jest.

Publikacja Mogilnickiego i Karakteru jest nie tylko zbiorem pytań i odpowiedzi, ale także świetnym albumem. Krótki wstęp, wprowadzający w historię polskiego ilustratorstwa i samego projektowania książek, przygotował Piotr Sitkiewicz, w którym w pigułce przybliża losy tej dziedziny sztuki, zaczynając od lat 40., przypominając Polską Szkołę Ilustracji i Polską Szkołę Plakatu, a kończąc na latach 90. Tym, co nastąpiło później, zajmuje się w kolejnych rozdziałach Mogilnicki – rozmawiając z twórcami.

Jednym z okresów największych zmian w historii projektowania okładek, ilustracji, jak i samych książek, były lata po 1989 roku, kiedy głos zyskali marketingowcy. Sitkiewicz wspomina w swoim eseju o zmianie wartości artystycznej na poszukiwanie przede wszystkim kontaktu z czytelnikiem i próby sprostania jego gustom. Czy zawsze jest to najlepsza droga? Już teraz wiemy, że nie. „Marketingowiec bowiem wie, czego chce klient. A artysta? Co wie artysta?” – pyta słusznie Sitkiewicz (s. 18).

Warto podkreślić, że Mogilnicki w swojej książce świadomie pomija publikacje dla dzieci. Jest to bowiem zupełnie inna bajka i jak sam podkreśla – zasługuje na własne opracowanie.

Pierwsza część publikacji – „Sylwetki”, jest najobszerniejsza, ale również najbardziej dopracowana. Składa się na nią dziesięć dłuższych wywiadów z autorami okładek, które poza przykładami prac artystów, uzupełniają portrety przygotowane przez Patryka Mogilnickiego. O czym autor rozmawia z Ryszardem Bienertem, Przemkiem Dębowskim, Marcinem Hernasem, Wojtkiem Janikowskim, Tomaszem Majewskim, Agnieszką Pasierską, Łukaszem Piskorkiem, Anną Pol, Stanisławem Rośkiem i Kubą Sowińskim? O inspiracjach artystycznych, metodach pracy, honorariach, ulubionych projektach… Mogilnicki pyta również o plany na przyszłość, marzenia, pozycje, które chcieliby zilustrować, ale również o trudniejsze tematy – jak chociażby plagiat. Rozmowy są dość luźne, a powtarzalność pytań pokazuje różnorodne (ale czasami też tożsame) spojrzenie na pracę nad okładką książkową.

Jednym z ciekawszych aspektów poruszanych w tym rozdziale był sposób projektowania – czy należy czytać całą książkę od początku do końca, żeby przygotować okładkę? Czy okładki projektuje się jako część większej całości, czyli książki? I tak, i nie. Dla wielu wypowiadających się na łamach publikacji twórców okładka jest tylko jednym z elementów – składnikiem. Pięknie opisuje to Marcin Hernas, który zaznacza, że okładka jest dla wielu najistotniejszym elementem, ale też jest częścią całości. „Oczywiście da się zaprojektować okładkę bez makiety, makietę bez okładki, książkę bez jakiejkolwiek próby wyobrażenia sobie jej jako rzeczywistego obiektu skonstruowanego z papieru, kartonu, okleiny, folii, uszlachetnień. Dla mnie takie projektowanie nie ma sensu” (s. 60). A co z czytaniem? Świetnie wyjaśnia to Przemek Dębowski – współwłaściciel wydawnictwa Karakter, dla którego bardzo często książki projektuje samodzielnie – czytanie ułatwia projektowanie, bo daje więcej materiału, ale nie zawsze jest niezbędne. „Nie każda okładka musi być opowieścią projektanta. Czasem wystarczy nie przeszkadzać autorowi” (s. 55).

W kolejnych częściach mamy zbiór znacznie krótszych rozmów z twórcami okładek. Trudno wybrać, kogo z nich wymienić z imienia i nazwiska, bo patrząc na warstwę ilustracyjną tego rozdziału mamy przed sobą wiele wybitnych prac, prawdopodobnie znanych nawet tym, którzy wspomnianych książek nie przeczytali. Bardzo interesujące są konwersacje z przedstawicielami 11 studiów graficznych, bo dają dodatkowe spojrzenie na pracę w zespole. Czy łatwo jest pracować w grupie? Kto się czym zajmuje? Jak podzielić się pracą?

Duże wrażenie zrobiła na mnie rozmowa z Jakubem de Barbaro, który porównuje okładkę książki – jej otwarcie – do napisów początkowych filmu. „To Quentin Tarantino zauważył, że napisy początkowe są niezwykle ważne, bo właśnie wtedy pojawia się i utrwala nastrój całego filmu. Książkę, jak film, poznajemy w czasie” (s. 180). Artysta równie ciekawie mówi o patrzeniu na książkę jako na całość – „czytelnik do ręki dostaje gotową książkę i nie zastanawia się, ile osób nad nią pracowało (…) tylko wnika w treść, spędza z nią czas (…). Ktoś komuś przesyła teksty, ktoś je składa, ktoś robi korektę, ktoś okładkę, ktoś obrabia zdjęcia, ktoś wybiera papier, ktoś inny go zmienia, (…) ktoś ustala format, ktoś drukuje, ktoś sprawdza, co z tego wyszło. Najważniejsze, by zapanować nad całością” (s. 183).

A czym dla projektantów i projektantek jest tworzenie okładek? Dla Alicji Kobzy – „wisienką na torcie” (s. 216), dla Anity Wasik – to jak pisanie „utworu muzycznego, w którym liczy się każda nuta” (s. 256), dla Pawła Jońca – to może być „deser po” (s. 351), bo czym się różni projektowanie okładek od tworzenia ilustracji, na przykład prasowych? „W wypadku książek można pokusić się o luźniejszą metaforę i pokazać coś, co będzie komentarzem do przeczytanego tekstu” (s. 351), który nabierze sensu dopiero po przeczytaniu całej książki. I to w okładkach jest najciekawsze!

Dobrze, więc gdzie szukać książek z najlepszymi okładami? Jak podkreśla dobosz.studio – najlepiej w małych wydawnictwach, bo tam dużo się dzieje. Ale patrząc na okładki zaprezentowane na łamach publikacji – nie są to jedynie propozycje małych wydawnictw. Dziś mamy coraz większą świadomość artystyczną – nie tylko wśród przygotowujących książki, ale też wśród odbiorców. Lepszej jakości materiały, dobry druk, a także znajomość zasad typografii i projektowania – to wszystko składa się na dobrą okładkę i dobry projekt całej książki. Jak zaznacza Krzysztof Rychter – rynek wydawniczy jest bardzo dynamiczny, a zarazem różnorodny – „niby wszystko już było, a jednak wciąż powstaje coś nowego” (s. 255). To bardzo dobra wiadomość – nie tylko dla twórców i wydawców, ale przede wszystkim dla czytelników!

„Książkę po okładce. O współczesnym polskim projektowaniu okładek książkowych” warto umieścić na półce obok poprzedniej publikacji Patryka Mogilnickiego, ale również obok pozycji „Dosłownie. Liternicze i typograficzne okładki polskich książek 1944-2019” autorstwa Janusza Górskiego i wydanej również przez Karakter, gdzie zebrane zostały i opatrzone komentarzem najpiękniejsze i najciekawsze kompozycje typograficzne. Kolejna dobra wiadomość dla zainteresowanych powyższymi pozycjami jest taka, że skoro powstały takie tytuły, to znaczy, że na rynku wydawniczym mamy wiele pięknie wydanych książek!
Patryk Mogilnicki: „Książka po okładce. O współczesnym polskim projektowaniu okładek książkowych”. Wydawnictwo Karakter. Kraków 2021.