ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (435) / 2022

Marek S. Bochniarz,

FIOLETOWY BUNT ('YUNI' - 39. MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL FILMÓW MŁODEGO WIDZA ALE KINO!)

A A A
Nastoletnia Yuni jest bardzo dobrą uczennicą i ma w związku z tym pewne ambicje. Chciałaby po skończeniu liceum dalej się kształcić i marzy jej się wyjazd do Dżakarty na studia. Z jednej strony nauczycielka zachęca ją do tego, aby walczyła o zdobycie stypendium, a z drugiej – w niewielkiej miejscowości dziewczyna ma dość ograniczone możliwości. Poza tym, pod nieobecność rodziców babcię Yuni odwiedzają rodziny starające się o uzyskanie ręki dziewczyny dla swoich synów. To dodatkowo komplikuje sytuację nastolatki. Choć odrzuca dwie oferty zamążpójścia (rzecz jasna – potencjalni małżonkowie są od niej starsi) i jednocześnie próbuje poprawić swoją ocenę końcową z literatury, to doskonale zdaje sobie sprawę, że ma coraz mniej czasu. Zresztą – islamska społeczność oczekuje od niej szybkiego stania się żoną i matką. Narastająca presja środowiska, w tym doświadczenie ostracyzmu w szkole, są dla niej męczące i coraz trudniejsze do zniesienia. W dodatku staje się obiektem młodzieńczej miłości swojego rówieśnika. Odkrywa z nim rozrywki i przyjemności niedostępne dla islamskich dziewcząt.

Kamila Andini – scenarzystka i reżyserka filmu – opowiada w „Yuni” o dorastającej dziewczynie, która szukając swojej drogi, sprawdza po drodze nowe rzeczy i próbuje dokonać prywatnej emancypacji w różnych aspektach swojego życia – najpierw edukacji, a potem w życiu seksualnym. „Widzi w sobie spory potencjał. Uważa, że może zostać kim chce, a jej [potencjalne – M.S.B.] wybory wydają się ekscytujące. Póki co chce tylko kontynuować naukę, lecz wtedy pojawia się propozycja małżeństwa. Nagle jej [możliwe – M.S.B.] wybory już nie są tak interesujące i stają się ciężarem. »Yuni« dotyczy doświadczania tych drobnych emocji związanych z dorastaniem i podejmowaniem błędnych decyzji, by odkryć, kim jako kobiety jesteśmy. »Yuni« opowiada o słuchaniu raczej nas samych, niż społeczeństwa. »Yuni« mówi o posiadaniu samodzielnie zdefiniowanej wolności” – wyjaśniła artystka w wywiadzie dla portalu „Women and Hollywood” (womenandhollywood.com).

Arawinda Kirana od pierwszej chwili przykuwa uwagę wspaniałą kreacją głównej bohaterki, w której łączy charyzmę, olbrzymią odwagę i zdolność do przekazywania emocji za pomocą niewielkich gestów, póz czy choćby i samej mimiki twarzy. Bo jej Yuni to osoba zbuntowana po cichu, której codzienny opór czasem pozornie przybiera dość kuriozalny wymiar. Jej ulubionym kolorem jest fioletowy i gdy bohaterka dostrzega wśród koleżanek z klasy przedmioty w tym kolorze, to kradnie je. Gdy zostaje po raz kolejny przyłapana na tym przez nauczycielkę, na pełną irytacji połajankę reaguje tłumioną złością. Choć najpierw to zachowanie zdaje się nam dość dziecinne – to z czasem odkrywamy, w jak ciasnych granicach konwencji społecznych Yuni może się poruszać. Walkę o fiolet toczy – póki co – w zastępstwie innych spraw. Z czasem nabiera jednak więcej odwagi, a sposoby, w jakie manifestuje swój przeciw, stają się bardziej stanowcze.

Ciekawym aspektem „Yuni” jest to, jak Andini opowiada w nim o sytuacji kobiet i islamie w Indonezji. To dość blisko związane ze sobą tematy, bo wpływ religii na codzienność jest w przypadku tego państwa dość znaczący. Reżyserka wyjaśnia w wywiadach, że pod względem specyfiki społeczności wyznającej islam jej kraj jest inny od reszty państw muzułmańskich – ze względu na różnice kulturowe i coś, co można by określić mianem narodowego charakteru. W jej rękach „Yuni” nie stała się przy tym prostolinijną i jednoznaczną produkcją zaangażowaną z jedną, łatwo dającą się wyróżnić tezą. Choć ma się trochę wrażenie, że Andini zwraca się w nim głównie do swoich rodaków, to za granicą jej ojczyzny ten film nie jest li tylko lekcją o Indonezji, ale i prowokuje widza do refleksji o losie nastoletnich dziewcząt i wyjątkowo trudnych wyborach, które stoją przed nimi na drodze ku dorosłości.

Interesując się kinematografiami azjatyckimi, początkowo nie spodziewałem się po tym tytule zbyt wiele – zwłaszcza że w kinie indonezyjskim powstaje całkiem sporo produkcji o nastolatkach. Stąd wybranie bohaterki w tym wieku na protagonistkę wydawało mi się dość zachowawczą decyzją, nieobiecującą raczej nic interesującego. Nie znając żadnego z poprzednich pełnych czy średnich metraży reżyserki i w zasadzie nic o niej nie wiedząc – jakże się przy tym pomyliłem! „Yuni” – trzeci film Kamili Andini – zupełnie nieoczekiwanie okazał się dla mnie największym odkryciem 39. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! To wspaniałe dzieło reprezentantki artystycznego kina autorskiego, która komunikuje się z widzem za pomocą naładowanych energią i znaczeniami obrazów – preferowanego przez nią i doskonale przy tym opanowanego sposobu komunikacji. Choć twierdzi w wywiadach, że nie jest dobra w operowaniu słowem, to jako scenarzystka pokazała w tym przypadku nie tylko sprawność w budowaniu realistycznych dialogów, ale i zdolność subtelnego posługiwania się poezją. Literaturę reprezentują w diegezie urocze wierszyki pisane przez zakochanego w Yuni nastolatka, a także twórczość niedawno zmarłego poety Sapardiego Djoko Damono. Jego utwór „Czerwcowy deszcz” komentuje tragiczną sytuację bohaterki i staje się symbolem jej drogi. Nie jest to co prawda tragedia rozdzierająca serce widza, ale tym bardziej zaskakuje to, jak świetnie Andini potrafi przekazać jej ciężar, poruszyć nas i sprawić, że będziemy powracać w myślach do tej bohaterki.

Podczas seansu miałem przy tym wrażenie, jakbym oglądał film osoby, która nie ma jeszcze za sobą zbyt bogatej kariery i doświadczenia artystycznego. „Yuni” posiada w sobie tak dużą świeżość, jakby był to film debiutantki, która od dawna czekała na okazję, aby wyrazić to, co czuje i co ją dręczy. Andini w wywiadach przyznaje się do tego, że właśnie za pomocą kina chce mówić o tym, co ją interesuje. Trzeba przyznać, że intensywność tego pragnienia wcale nie zmalała od 2011 roku, gdy zadebiutowała w pełnym metrażu filmem „Lustro nigdy nie kłamie”.

Ulubionymi bohaterkami i bohaterami reżyserki są dzieci i młode kobiety. Z perspektywy tych pierwszych opowiedziała o doświadczeniu utraty rodzeństwa w elegijnym, nokturnowym „Widocznym i niewidocznym” (2017), a z punktu widzenia tych drugich opisała kryzys małżeński we frapującym i niezapomnianym „Idąc za Dianą” (2015). Tytułowa bohaterka z „Yuni” to chyba najbardziej złożona i skomplikowana postać w świecie Kamili Andini. Na tle tendencyjnego kina o nastolatkach bardzo odświeżające jest obejrzenie filmu, którego reżyserka traktuję tę grupę poważniej i ze sporą uwagą, unikając błędów poprzedników typu protekcjonalny ton, sztuczność i schematyczność, czy wreszcie – obsadzania aktorek i aktorów w innym wieku.

Na seansie „Yuni” poczułem się trochę jak na Azjatyckim Festiwalu Filmowym Pięć Smaków. Ambitny, feministyczny i świeży film Andini wydaje się wręcz doskonale oddawać dobre gusta, idee i postępowe przekonania organizatorów warszawskiej imprezy. Mieli zresztą ostatnio w programie inny tytuł z Indonezji – „Węzeł śmierci”, reprezentujący charakterystyczny dla tej kinematografii gatunek ludowego horroru. Hybrydowa edycja Pięciu Smaków i przeprowadzenie Ale Kino! w formule online sprawiło, że szeroka polska publiczność mogła w roku 2021 obejrzeć legalnie dwa filmy indonezyjskie, co w naszym kraju nie zdarza się raczej zbyt często.

LITERATURA:

M. Gonzales-Bazan: „TIFF 2021 Women Directors: Meet Kamila Andini – »Yuni«”. https://womenandhollywood.com/tiff-2021-women-directors-meet-kamila-andini-yuni/.
„Yuni”. Reżyseria: Kamila Andini. Scenariusz: Kamila Andini, Prima Rusdi. Obsada: Arawinda Kirana i inni. Indonezja, Australia, Francja, Singapur 2021.
 
39. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino! 5-12.12 (online).