ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lutego 4 (436) / 2022

Kamila Czaja,

ZIMA ZŁA, LUDZIE GORSI (JĘDRZEJ PASIERSKI: 'GNIAZDO')

A A A
Jędrzej Pasierski wydaje kolejne części cyklu o Ninie Warwiłow z imponującą regularnością, ale na szczęście nie w zawrotnym tempie, które stało się charakterystyczną cechę niektórych polskich autorów… Raz w roku, w sam raz, żeby jakość nie ucierpiała, a czytelnik trochę się stęsknił. I chociaż piąty tom serii nie okazuje się idealny, to jest dobry. A nawet jeśli, co od paru lat powtarzam, „Roztopy” wciąż mają niezagrożoną pozycję, to „Gniazdo” przypomina mi, czemu wolę kryminały Pasierskiego rozgrywające się w Beskidzie Niskim od tych ulokowanych w stolicy.

Duszna mała społeczność ma potencjał, mało co potrafi zastąpić taki punkt wyjścia. Oczywiście z czasem może się pojawić problem zbyt wielu trupów na metr kwadratowy małej miejscowości, ale autor podróżuje z akcją po okolicy i na razie takiego przesytu się nie odczuwa. Poza tym Pasierski pokazuje, że jednak przez większość czasu w Gorlicach policję zajmują raczej „[p]rzestępstwa skomplikowane jak perypetie Kubusia Puchatka” (s. 11) niż rozwikływanie morderstw popełnianych przez geniuszy zbrodni. Sporo zmienia też fakt, że ewidentnie wraz z zimą skończył się miodowy miesiąc komisarz Warwiłow w nowym miejscu. Prywatnym wątpliwościom (np. czy, a jeśli tak, to jak rozwinąć relację ze znanym już fanom cyklu rzeźbiarzem i jak przetrwać święta, gdy Mila spędza je u ojca) oraz prozaicznym niedogodnościom (ogrzewanie, dojazdy w zaspach) towarzyszy rozczarowanie marazmem zwierzchnika, seksizmem nie mniejszym niż w Warszawie oraz odkryciem, co znaczą „[l]okalne relacje i bagno” (s. 92). Na dodatek prokurator Andrzej Tekielski, dotąd raczej spokojny, próbuje udowodnić Ninie, kto tu rządzi, podobnie jak robił to szef w stolicy: „Nagle zobaczyła w nim Aleksandra Białka. Tak wyraziście, że ją wygięło do tyłu. Tę mieszankę kompleksów, niezrealizowanych ambicji i jakąś głęboką krzywdę w dzieciństwie, która skazywała człowieka na bycie wiecznym dupkiem” (s. 64).

Znalezione zwłoki, a raczej przepychanki na tym tle, zwiększają poczucie wyobcowania Warwiłow, zastanawiającej się nawet, czy nie popełniła błędu, przenosząc się na beskidzkie odludzie. A Pasierski sprytnie buduje podstawy do zwrotu akcji, który zaprowadzi Ninę w rejony znacznie niebezpieczniejsze niż gabinet niecierpianego prokuratora. Zanim jednak „Gniazdo” mocno zmieni scenerię na budowany dopiero tytułowy kompleks wypoczynkowy znajdujący się wysoko w górach, pisarz wprowadzi świetne portrety uczestników zdarzeń, przedstawionych wnikliwe jeszcze przed wyjazdem na krwawe rodzinne Boże Narodzenie. Trzypokoleniowy klan Koniarskich, ekscentryczny i wpływowy, uzupełniony o wdowca po jednej z sióstr oraz jego drugą żonę, przedstawiono naprawdę interesująco, już na tym etapie sygnalizując, że to ludzie pełni sekretów, żyjący zgodnie z mottem: „Brudy pierze się w rodzinie” (s. 252). Gdy bez zasięgu i szans powrotu utkną na górze, wiele tajemnic wyjdzie na jaw i niejedna osoba nie dożyje kolejnego roku. W sprawy Koniarskich poza Niną uwikła się też Łukasz, chłopak z innych niż oni sfer, pełen kompleksów biedy i pochodzenia, niejako z góry przegrany, a jednak walczący o swoje i świetnie napisany przez Pasierskiego (który w nowszych częściach zdaje się bardziej niż w „Domu bez klamek” świadomy uprzywilejowania pewnych grup – nawet bogatym wolno robić zakupy w tak kiedyś z wyższością potraktowanej Biedronce!).

To psychologia postaci i kumulacja rodzinnych sekretów sprawiają, że „Gniazdo” wciąga. Same morderstwa to bardziej pretekst, co mnie akurat cieszy, a jeśli ktoś lubi szybką akcję i sensacyjne niespodzianki, to pewnie i tak już dawno zrezygnował z cyklu Pasierskiego. Intryga jest w porządku, nie widzę powodów do narzekań, zwłaszcza że do samego końca nieźle wychodzi mylenie tropów w dość klasycznym stylu à la Agatha Christie (jeden z bohaterów wspomni nie wprost o „I nie było już nikogo”). Sprytnie pisarz wymyślił taki scenariusz, coraz dziś trudniejszy do osiągnięcia wobec technologii, by Warwiłow musiała radzić sobie „klasycznie”: „Bez policyjnych baz, bez techników. Bez traseologii, odcisków palców, no i oczywiście bez DNA. Narzędziem Niny w tym śledztwie były tylko słowa. Kłamstwa, wzajemne zaprzeczenia, niedomówienia” (s. 187). Ale jeszcze ciekawsze są tu niejednoznaczne dyskusje o zaburzeniach psychicznych i o tym, jak daleko można się posunąć w lekarskich i śledczych diagnozach opartych na dziedziczności i rodzinnych relacjach, a także pytania o to, na ile miejsce urodzenia i pieniądze „na wejściu” ustawiają dalsze życie. I jak wiele jest się winnym rodzinie, czy słuszna moralnie jest ucieczka od toksycznych uwikłań.

Miejscami lekturę zakłócały mi pewne niekonsekwencje: nie wiem, czemu raz Nina stwierdza, że zaczął się weekend, więc może działać, ale wcale nie musi, by dość szybko panikować, że za mało zrobiła (chociaż weekend trwa). Nie mam pewności, ile lat przed czasem akcji zginęła jedna z sióstr Koniarskich, Olga, skoro różni bohaterowie mówią: „to znowu będą święta bez niej” (s. 46), „Ten rok, który minął od… od…” (s. 106), „Prawdziwym centrum był właśnie dom Olgi. Aż do tego momentu, dwa lata temu” (s. 179). Rozumiem słuszny „ekoprzekaz” w powieści prawnika od ochrony środowiska, ale chyba rozmyślań bohaterów, że szkoda drzew i zwierząt, znalazło się w „Gnieździe” nieproporcjonalnie wiele. Moje wątpliwości budzi użycie słowa „krzaczory” w raczej neutralnym emocjonalnie opisie (s. 9), a odpowiedź: „Nie zadałam” na „A czy pani o to zapytała?” to chyba dość ewidentna wpadka redaktorska.

To jednak detale, które nie przeszkadzają piątemu tomowi w ugruntowaniu wysokiego miejsca przygód Niny Warwiłow w moim rankingu polskich serii kryminalnych. Miejsca nie najwyższego, ale na tyle dobrego, że nie zamierzam z kolejnych śledztw rezygnować, na jakiejkolwiek wysokości nad poziomem morza będą się toczyć. Naprawdę niewiele ukazuje się tak konsekwentnie realizowanych ponurych kryminalnych opowieści, mimo że sam gatunek wydaje się ponury z założenia. Jędrzej Pasierski odważnie nie daje punktu zaczepienia dla nadziei – nie można czuć się bezpiecznie nawet (zwłaszcza?) w rodzinie, zaangażowana policjantka nie ma co specjalnie liczyć na nadkomisarza, który ją namówił na życiową rewolucję, prokurator ją gnębi, życie prywatne co chwilę rozpada się jak domek z kart, a na horyzoncie widać co najwyżej zamieć. Cóż, im gorzej i bardziej zbrodniczo się dzieje w Beskidzie Niskim, tym lepiej się o tym czyta.
Jędrzej Pasierski: „Gniazdo”. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2022 [seria: Ze Strachem].