ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (437) / 2022

Barbara Sadkowska,

ŚCISK ANTROPOCENU (SARA SZAMOT: 'ŚCISK')

A A A
Minimalistyczna biała okładka debiutanckiego tomu Sary Szamot „Ścisk” przywodzi na myśl przestrzeń, jasną i czystą. Jednak schodzące się w jednym punkcie linie, mogące kojarzyć się ze słojami drzewa, ale także z kobiecymi narządami płciowymi, obrazują tytułowy ścisk. Krótka obserwacja okładki daje nam przedsmak tego, co znajdziemy w tomie. Mamy żołądek ściśnięty ze strachu, szerokie spektrum podejmowanych tematów, ale podane w skondensowany sposób, cielesną bliskość i wiszący nad tym wszystkim jak miecz Damoklesa kryzys klimatyczny. Poetka potraktowała swój tom jako swego rodzaju pamiętnik poetyckiego dojrzewania. Tom jest podzielony na cztery części, nierówne pod względem długości, ale i dojrzałości poezji. Jak wspominała poetka podczas premiery tomu, tworzyła go przez siedem lat i został ułożony tak, by było widać proces rozwoju poetyckiego idiomu. Od prostych wierszy o miłości, po poruszające trudne społecznie tematy związane z weganizmem, kryzysem klimatycznym i kresem kapitalizmu – a wszystko to podane w mocnych, zredukowanych słowach.

Szamot mówi o swoim tomie jako o drodze, która jest podzielona na cztery akty (ich wyróżnikiem są ilustracje). Akt I mówi o miłości i płci (a także o binarności i nie-binarności), akt II – o zjadaniu zwierząt, akt III opowiada o świecie, w którym żyjemy, a akt IV stanowi podsumowanie całego tomu. Mimo podejmowania trudnych tematów, w całym tomie widać zabawę słowem i wieloznacznością, co potwierdzają tytuł i motto. Ścisk możemy definiować jako „uczucie dyskomfortu i nacisku odczuwane w narządach ciała ludzkiego, zwykle w sercu lub w żołądku, w sytuacjach wywołujących silne emocje” (wsjp.pl), które to znaczenie dobrze koresponduje z mottem z Księgi Psalmów: „Szamocę się w moi uścisku, jęczę”. Cytat pochodzi ze skargi na wrogów, w której pełen lęku podmiot marzy o ucieczce i z lamentem oraz błaganiem zwraca się do Boga. Tytułowy ścisk miałby być zatem – w pierwszym spojrzeniu czytelniczki – ściskiem, który czujemy pełni strachu, supłem w brzuchu i pięściami zaciskającymi się tak mocno, że paznokcie wbijają się w skórę. Jednak jak podpowiada poetka, każdy z nas ściska rzeczywistość – ściskamy ludzi z miłości i potrzeby bliskości, ale ich także uciskamy – jak tyran w wierszu rozpoczynającym tom.

Mimo że autorka wydziela części tematyczne tomu, większość wierszy przenika inny temat – katastrofa klimatyczna. Poetka przyznaje, że jej pokolenie jest przesiąknięte lękiem o planetę. Od najmłodszych lat żyją w katastrofie: korporacje i rządy zignorowały apele naukowców z lat 80. XX wieku i przez tę strategię denializmu, dzisiaj jesteśmy w punkcie, w którym nie można już zawrócić, można jedynie minimalizować straty – i świadomość tego widać w wierszach Szamot.

Podmiotka próbuje odejść od antropocentrycznego spojrzenia i nie tyle nawet oddać głos zwierzętom nieludzkim, ale zwrócić uwagę na ich istnienie i ich potrzeby.



kierowca elki potrącił sarnę



jako jedyna na świecie

widziałam ją

umierającą (s. 29)



Potrącona sarna jedynie przez podmiotkę jest traktowana jako umierające stworzenie, osobne istnienie, którego życie ma wartość. Jej wiersz jest upamiętnieniem bezimiennej sarny, która dla kierowcy i instruktora nauki jazdy zapewne jest bardziej problemem niż umierającą jednostką. Śmierć zwierząt jest obecna w wielu wierszach – nie tylko jako wynik wypadku, jak w przypadku sarny, ale przede wszystkim jako wynik ludzkiego stylu życia. Ważnym wierszem w części o zwierzętach jest „Łatwiej wyobrazić sobie koniec kapitalizmu niż koniec jedzenia zwierząt”. Autorka tłumaczy, że wiersz jest wynikiem smutnej konstatacji: skoro nawet pandemia covid-19 nie zniechęciła ludzi do jedzenia zwierząt, to zaprzestanie rzezi zwierząt nigdy nie będzie możliwe. Szamot pokazuje także, że niechęć do zabijania zwierząt nie jest niczym nowym:



Dziadek Jurek płakał gdy zabijał cielaka



opowiadał potem

że to on mu płakał



i żebyśmy sobie sami żarli

cielęcinę (s. 30)



Litość jest „niemęska” – dziadek wstydzi się łez i odwraca sytuację, a cielak w jego opowieści zyskuje podmiotowość. Zjedzenie cielaka, którego opłakał, jest ponad jego siły. Współodczuwa, a zabijanie krowiego dziecka nie jest dla niego czymś oczywistym. Ważną kwestią jest tutaj indywidualizacja cielaka – bohater mógł spojrzeć w jego oczy. (O potrzebie indywidualizacji szerzej pisze Dariusz Gzyra w „Dziękuję za świńskie oczy”, patrz: Gzyra 2018.)

Tu Szamot podejmuje ważny temat dotyczący jedzenia mięsa. Przemysł mięsny sprawił, że ludzie przestają kojarzyć mięso ze zwierzęciem. Nie jedzą kury – tylko drób. Nie kupują mięsa ze świni, tylko wieprzowinę. Nie robią rolad z krowy, ale z wołowiny. Mięso na tacce w supermarkecie jest tak odległe od rzeźni i rzeczywistego cierpienia zwierząt, na ile to tylko możliwe. Takie oddalenie nas od zabijania ma wyraźny cel: zobojętnienie na cierpienie Innego. Kupując paczkę mięsa, odpowiednio zafoliowaną i z materiałem pochłaniającym płyn, nie widzimy krwi, rozcinanych żył, rozczłonkowanych zwłok. W wierszu Szamot wręcz przeciwnie: żeby zjeść cielęcinę, należy zabić płaczącego cielaka. Poetka zwraca tym samym uwagę, że jedząc mięso, skazujemy kogoś na śmierć. Widać, że jest to temat ważny dla Szamot:



619 milionów ludzi zginęło przez wojny

Tę samą liczbę zwierząt zabijamy co 3 dni



wyobraź sobie że siedzisz

zamknięty

metr na dwa metry

cały życie

wyobraź sobie to (s. 32)



Stawia także pytanie dlaczego śmierć jednych gatunków wywołuje naszą litość, a innych nawet nie zauważamy – podczas pożarów lasów Australii ludzie martwili się o tamtejsze zwierzęta, a inne są zabijane codziennie i nikt o nich nie myśli:



140 tysięcy istnień

nie musi płonąć żaden busz by tyle umierało

australia zabija 711 milionów

w rok (s. 54)



Nie bez powodu mówimy o przemyśle mięsnym jako o „wiecznej Treblince” termin Charlesa Pattersona) – masowa śmierć zwierząt jest codziennością. Śmierć kończy życie pełne cierpienia, bez widoku nieba i świata – zwierzęta zamknięte w klatkach rodzą się tylko po to, by ktoś mógł je zjeść. Świnie mają u niej oczy bardziej ludzkie niż ludzie („Pocztówka z obozu dla klimatu”), a wiersze o kryzysie klimatycznym przepełnia idea weganizmu. Wiersze mają przybliżyć jedzących mięso do samego aktu zabijania – tak jak Dziadek Jurek był blisko cielaka. Takie jednostkowe historie są bardziej sugestywne od zbiorowych narracji – indywidualizacja ofiar jest jednym ze sposobów uświadamiania ich podmiotowości. Kwestia weganizmu ściśle łączy się z kryzysem klimatycznym – przemysł mięsny generuje olbrzymie ilości gazów cieplarnianych, tak samo jak rośliny, które są hodowane na paszę potrzebną do wykarmienia milionów istnień.

W trzeciej części tomu znajdziemy głównie krytykę kapitalizmu – podmiotka obśmiewa problemy pierwszego świata (upokarzające kubeczki z pastami kanapkowymi), bezrefleksyjne podążanie za modami. Bardzo charakterystyczny jest wiersz prześmiewający modę na minimalizm, jednocześnie będący krytyką konsumpcjonizmu:



Wyrzućcie wszystkie swoje rzeczy do oceanów najlepiej z marie kondo



No będzie dobrze

Chodź posprzątamy tu

Czujesz radość widząc te rzeczy?

Nie?

Kupimy nowe

A potem

będziemy się wstydzić (s. 41)



Wyśmiewanie mody na sprzątanie według konkretnej metody czy szerzej – mody na książki poradnikowe dotyczące wszystkich sfer życia jest w zasadzie śmiechem przez łzy. Wiersz odnosi się do zaśmiecania oceanów i konsumpcjonizmu, który inicjuje błędne koło: kupowanie dużej ilości rzeczy i wyrzucanie starych. Ten wątek można rozwijać: fast fashion tworzy w konsumentach złudne poczucie wiecznej potrzeby kupowania nowych ubrań, które szybko się niszczą, a jeden trend zastępuje inny. W ciągu ostatnich dwóch dekad widać zmiany w podejmowanych przez nas decyzjach konsumenckich: niegdyś robiliśmy zakupy w lokalnych sklepach, które w pełni zaspokajały nasze potrzeby. Później w każdym większym mieście wyrosło centrum handlowe, a ulice zapełniły się ubraniami z sieciówek. Następny krok to szybki rozwój zakupów przez internet. Nieustające kupowanie rzeczy, którymi możemy czuć się przytłoczeni w naszych małych mieszkaniach. Wpada nam w oko książka o minimalistycznym stylu życia albo o wyrzuceniu ze swojego życia nadmiaru i ten cały ogrom niegdyś zakupionych rzeczy zostaje wyrzucony/sprzedany. A w przypadku poradników o sprzątaniu, nawet wyrzucanie tych rzeczy staje się towarem, który można sprzedać.

Głównym tematem tomu jest jednak kryzys klimatyczny. Szamot sugeruje, że jest to zjawisko pokoleniowe dla młodych ludzi:



wyhodowano mnie w lęku i chociaż najstaranniej

próbuję bawić się dobrze

to co dzień boję się o brak wody

o osoby inne niż ludzkie (s. 52)



Jednocześnie jest świadoma, że ten lęk wiąże się z egoistycznym strachem o planetę – wiele mówi się o tym, że Młodzieżowy Strajk Klimatyczny powstał właśnie ze strachu, jaki żywią młodzi ludzie – strachu o własną przyszłość na zdewastowanej planecie. Podmiotka przeciwdziała antropocenowi, ale jednocześnie nie odrzuca ludzkości jako gatunku, jak np. robi to Kamila Janiak. Szamot pisze:



Nie interesują mnie ludzie

Chcę wspólnoty międzygatunkowej



najmniej samotnie czuję się w trawie

jakoś trudniej to czuć wobec miliardów istnień

najmniej samotnie czuję się bez

nienaturalnie wyostrzonych jednostek

bez powodu

dlaczego akurat one

a nie roztocz uciułany w szczelinie

pociągu pkp intercity

najmniej samotna czuję się w trawie

gdy ściągam betonowo-plastikową kurtynę

i wreszcie czuję się częścią

i jednością



pierdolony antropocen. (s. 47)



Szamot widzi siebie jako część ogółu zwierząt zamieszkujących planetę. Poetka podsumowuje ten tom jako „szamotanie się między bliskością od człowieka do zwierzęcia”, a jej celem jest wyzwalaniem współbycia, zachęcanie do poszukiwania tej międzygatunkowej bliskości (facebook.com). Jej wiersze mają być pocztówkami z kryzysu klimatycznego – obrazami katastrofy w różnych jej aspektach. Jak twierdzi Timothy Morton, kryzys klimatyczny jest hiperobiektem – nie jesteśmy w stanie zdać sobie sprawy z jego skali, jest zbyt obszerny. Jest to katastrofa, w której żyjemy, a jedynym ratunkiem, według Szamot, jest bliskość. Jej debiutancka książka stara się zwrócić naszą uwagę na problemy, które często wypieramy. Jej poetyckie szamotanie się odsłania nasz emocjonalny ścisk, który ukrywamy za codziennymi sprawami. Na koniec oddajmy głos poetce:



przypominam Tobie że

człowiek równa się zwierzę

a sama staram się pamiętać że

zwierzę nie równa się człowiek (s. 55)

Literatura:

Gzyra D.: „Dziękuję za świńskie oczy. Jak krzywdzimy zwierzęta”. Warszawa 2018.

Nowa Książka: „Ścisk” Sary Szamot: https://www.facebook.com/watch/live/?ref=watch_permalink&v=508346620511681

Wielki słownik języka polskiego, https://wsjp.pl/haslo/podglad/36210/scisk (dostęp: 15.02.2022)
Sara Szamot: „Ścisk”. Staromiejski Dom Kultury. Warszawa 2021.