SŁABA PEDAGOGIKA? (KRZYSZTOF MALISZEWSKI: 'BEZ-SILNA EDUKACJA. O KSZTAŁCENIU KRUCHEGO')
A
A
A
Krzysztof Maliszewski, profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, to jeden z tych współczesnych badaczy pedagogiki, którego publikacje wpisują się w nurt interdyscyplinarnych rozważań na temat edukacji i wychowania w XXI wieku. Tym bardziej cieszy czytelnicze oko fakt, że najnowsza książka pedagoga, zatytułowana „Bez-silna edukacja. O kształceniu kruchego”, ukazała się pod szyldem bardzo dobrze zapowiadającej się serii Nowa Edukacja pod redakcją Marty Tomczok (o pierwszym tomie, „A jeśli nie trzeba się uczyć...” Tadeusza Sławka, pisałem wcześniej na łamach „artPAPIERu”).
Maliszewski reprezentuje kilka obszarów badawczych, z których trzeba wymienić teorię wychowania, pedagogikę kultury czy wszelkie dostępne dzisiaj warianty krytycznego myślenia o edukacji. Jedna z poprzednich książek tego autora – swoisty podręcznik najnowszej historii oświaty oraz przegląd alternatywnych koncepcji pedagogicznych napisany wspólnie z Dariuszem Stępkowskim i Bogusławem Śliwerskim pod tytułem „Istota, sens i uwarunkowania (wy)kształcenia” (2019) – pokazywała możliwe kierunki modernizowania oświaty, która powinna dzisiaj porzucać tradycyjne formy edukacji na rzecz pedagogiki bliższej indywidualnym potrzebom ucznia/uczennicy. Do tej samej kategorii badań naukowych zaliczyć można między innymi takie prace, jak: „Proces emancypacji kultury szkoły” (2018) Marii Czerepaniak-Walczak; „Pedagogika miejsca wspólnego. Miasto i szkoła” (2018) Marii Mendel; „Pedagogie oporu” (2020) Piotra Zańki; „Uwolnić szkołę od systemu klasowo-lekcyjnego” (2021) Michała Palucha i Bogusława Śliwerskiego czy „W kręgu szkoły i środowiska. Wybrane konteksty relacyjne” Piotra Mośka i Mirosława Radoły (2021).
„Bez-silna edukacja. O kształceniu kruchego” stanowi w pewnej mierze rozwinięcie autorskiej wizji tego, jak może, a nawet powinna kształtować się nowoczesna pedagogika: społeczna, krytyczna, emancypacyjna. Problem szkoły to przecież ścieranie się dwóch wyrazistych tendencji: indywidualizmu oraz wspólnotowości. Autor już we wstępie wysyła dość jednoznaczny sygnał, jak postrzega przestrzeń antyegalitarnej, zdewaluowanej, skomercjonalizowanej quasi-edukacji: „Trywialne warianty psychologii i coachingu podpowiadają, że najważniejsze w osobistym rozwoju to wyznaczyć sobie cel i konsekwentnie do niego dążyć. W efekcie: masz to, co tak naprawdę chcesz osiągnąć” (s. 9). Jeśli zatem coś najbardziej w zinstytucjonalizowanej szkole czasów później nowoczesności „zgrzyta” niczym kreda po tablicy, to z pewnością jest to opozycja własnych korzyści i dobra wspólnego. Nie chodzi zatem o to, jak dowodzi Maliszewski, aby wychowywać „ludzi sukcesu” – tego rodzaju myślenie jest pozbawione perspektyw, niebezpiecznie krótkodystansowe i w gruncie rzeczy anty-społeczne.
Jak zatem radzić sobie z tymi wewnętrznymi sprzecznościami edukacyjnej i wychowawczej materii? Autor książki „Bez-silna edukacja. O kształceniu kruchego” sięga do „klasyków” refleksji pedagogicznej, jak Helena Radlińska (pedagogika społeczna), Gert Biesta („pedagogika wydarzenia”) czy Lech Witkowski („dwoistość w pedagogice”), jednocześnie wzmacniając swoje przemyślenia odpowiednio skontekstualizowanymi koncepcjami filozoficznymi oraz socjologicznymi, między innymi Jana Patočki (fenomenologia), Gianniego Vattima („słabe myślenie”), Zygmunta Baumana (etyka ponowoczesna). Z tymi zagadnieniami bezkonfliktowo korespondują reinterpretacje tekstów biblijnych, przede wszystkim Księgi Hioba, ale nie brakuje także w głównym wywodzie książki częstych odwołań do literatury (Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza, Lewisa Carrolla, Sławomira Mrożka, Josifa Brodskiego, Virginii Woolf, Józefa Tischnera, Johna Maxwella Coetzeego i in.). Te wszystkie tropy prowadzą do oryginalnej i nowatorskiej idei uczenia (siebie i innych), opierającej się na zasadzie bez-silności, czyli porzucania wszechobecnego, także w edukacji, „paradygmatu siły”. „Trzeba przyznać, że i myślenie, i praktyka wychowania mają ze słabością problem” (s. 59) – pisze autor w rozdziale „Pedagogika i siła”.
Przy czym w pisaniu Maliszewskiego raczej nie znajdziemy radykalnego tonu rewolucji, a zamiast tego mamy do czynienia z tezami w sposób ujmujący empatycznymi, dialogicznymi, po prostu: humanistycznymi. Weźmy taki przykład: „Praca pedagogiczna to praca człowieka z człowiekiem” (s. 85). Jak zauważa sam autor, nie ma w tym stwierdzeniu niczego odkrywczego, bo tak twierdzili i filozofowie (Tischner), i w nie mniejszym stopniu pedagodzy (Radlińska), ale przecież właśnie dlatego, ze względu na „spowszednienie”, rzadko zwracamy uwagę na potrzebę wspólnotowości i współdziałania w codziennych praktykach pedagogicznych – dodajmy, że takich, które mają miejsce nie tylko w szkole, ale także poza jej murami, w domu oraz najbliższym otoczeniu społecznym. Spotkanie z „Innym” – także w sensie zaspokajania podstawowych potrzeb osób uciekających przed wojną i szukających wśród nas bezpieczeństwa i lepszego losu – wydaje się problemem aktualnym.
Nie mniej znacząca jest w tym wypadku metafora choroby. Dzisiaj takie pojęcia, jak „pandemia”, „ozdrowienie” czy „odporność” weszły do codziennego języka komunikacji społecznej. Maliszewski pisze w związku z tym: „Zwichnięte życie trzeba przechorować. Kształcenie słabe – które ma pomóc człowiekowi radzić sobie z perypetiami kruchego ciała (zmęczonego, ospałego, rozproszonego, chorego, starzejącego się, wycieńczonego etc.) – polega na poszukiwaniu stylu chorowania, w sensie nie potocznym, ale takim, o jaki chodziło Broyardowi: zatroszczenia się o życie” (s. 143). Innymi słowy: w tej pozornej przecież bez-silności tkwi prawdziwa siła pedagogicznego działania. I jeśli nauczyciele/nauczycielki znajdą w tej koncepcji proponowanej przez Maliszewskiego odbicie samych siebie, to być może ich praktyki kształcenia i wychowania będą skupiały się nie tylko na dążeniu do nieuchwytnej doskonałości, ale przede wszystkim zyskają wymiar samoświadomego „zmagania ze swoim brakiem poczucia braku” (s. 172) – jak parafrazuje tezy Lecha Witkowskiego autor „Bez-silnej edukacji”.
Dodam tylko, że książkę świetnie się czyta. Jest to bez wątpienia zasługa wielkiej erudycji autora, ale także bardzo dobra koncepcja redakcyjna serii Nowa Edukacja – tomów o intrygującej tematyce, z pogranicza różnych dyscyplin, łączących rozważania wokół pedagogiki i najważniejszych problemów współczesności.
Maliszewski reprezentuje kilka obszarów badawczych, z których trzeba wymienić teorię wychowania, pedagogikę kultury czy wszelkie dostępne dzisiaj warianty krytycznego myślenia o edukacji. Jedna z poprzednich książek tego autora – swoisty podręcznik najnowszej historii oświaty oraz przegląd alternatywnych koncepcji pedagogicznych napisany wspólnie z Dariuszem Stępkowskim i Bogusławem Śliwerskim pod tytułem „Istota, sens i uwarunkowania (wy)kształcenia” (2019) – pokazywała możliwe kierunki modernizowania oświaty, która powinna dzisiaj porzucać tradycyjne formy edukacji na rzecz pedagogiki bliższej indywidualnym potrzebom ucznia/uczennicy. Do tej samej kategorii badań naukowych zaliczyć można między innymi takie prace, jak: „Proces emancypacji kultury szkoły” (2018) Marii Czerepaniak-Walczak; „Pedagogika miejsca wspólnego. Miasto i szkoła” (2018) Marii Mendel; „Pedagogie oporu” (2020) Piotra Zańki; „Uwolnić szkołę od systemu klasowo-lekcyjnego” (2021) Michała Palucha i Bogusława Śliwerskiego czy „W kręgu szkoły i środowiska. Wybrane konteksty relacyjne” Piotra Mośka i Mirosława Radoły (2021).
„Bez-silna edukacja. O kształceniu kruchego” stanowi w pewnej mierze rozwinięcie autorskiej wizji tego, jak może, a nawet powinna kształtować się nowoczesna pedagogika: społeczna, krytyczna, emancypacyjna. Problem szkoły to przecież ścieranie się dwóch wyrazistych tendencji: indywidualizmu oraz wspólnotowości. Autor już we wstępie wysyła dość jednoznaczny sygnał, jak postrzega przestrzeń antyegalitarnej, zdewaluowanej, skomercjonalizowanej quasi-edukacji: „Trywialne warianty psychologii i coachingu podpowiadają, że najważniejsze w osobistym rozwoju to wyznaczyć sobie cel i konsekwentnie do niego dążyć. W efekcie: masz to, co tak naprawdę chcesz osiągnąć” (s. 9). Jeśli zatem coś najbardziej w zinstytucjonalizowanej szkole czasów później nowoczesności „zgrzyta” niczym kreda po tablicy, to z pewnością jest to opozycja własnych korzyści i dobra wspólnego. Nie chodzi zatem o to, jak dowodzi Maliszewski, aby wychowywać „ludzi sukcesu” – tego rodzaju myślenie jest pozbawione perspektyw, niebezpiecznie krótkodystansowe i w gruncie rzeczy anty-społeczne.
Jak zatem radzić sobie z tymi wewnętrznymi sprzecznościami edukacyjnej i wychowawczej materii? Autor książki „Bez-silna edukacja. O kształceniu kruchego” sięga do „klasyków” refleksji pedagogicznej, jak Helena Radlińska (pedagogika społeczna), Gert Biesta („pedagogika wydarzenia”) czy Lech Witkowski („dwoistość w pedagogice”), jednocześnie wzmacniając swoje przemyślenia odpowiednio skontekstualizowanymi koncepcjami filozoficznymi oraz socjologicznymi, między innymi Jana Patočki (fenomenologia), Gianniego Vattima („słabe myślenie”), Zygmunta Baumana (etyka ponowoczesna). Z tymi zagadnieniami bezkonfliktowo korespondują reinterpretacje tekstów biblijnych, przede wszystkim Księgi Hioba, ale nie brakuje także w głównym wywodzie książki częstych odwołań do literatury (Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza, Lewisa Carrolla, Sławomira Mrożka, Josifa Brodskiego, Virginii Woolf, Józefa Tischnera, Johna Maxwella Coetzeego i in.). Te wszystkie tropy prowadzą do oryginalnej i nowatorskiej idei uczenia (siebie i innych), opierającej się na zasadzie bez-silności, czyli porzucania wszechobecnego, także w edukacji, „paradygmatu siły”. „Trzeba przyznać, że i myślenie, i praktyka wychowania mają ze słabością problem” (s. 59) – pisze autor w rozdziale „Pedagogika i siła”.
Przy czym w pisaniu Maliszewskiego raczej nie znajdziemy radykalnego tonu rewolucji, a zamiast tego mamy do czynienia z tezami w sposób ujmujący empatycznymi, dialogicznymi, po prostu: humanistycznymi. Weźmy taki przykład: „Praca pedagogiczna to praca człowieka z człowiekiem” (s. 85). Jak zauważa sam autor, nie ma w tym stwierdzeniu niczego odkrywczego, bo tak twierdzili i filozofowie (Tischner), i w nie mniejszym stopniu pedagodzy (Radlińska), ale przecież właśnie dlatego, ze względu na „spowszednienie”, rzadko zwracamy uwagę na potrzebę wspólnotowości i współdziałania w codziennych praktykach pedagogicznych – dodajmy, że takich, które mają miejsce nie tylko w szkole, ale także poza jej murami, w domu oraz najbliższym otoczeniu społecznym. Spotkanie z „Innym” – także w sensie zaspokajania podstawowych potrzeb osób uciekających przed wojną i szukających wśród nas bezpieczeństwa i lepszego losu – wydaje się problemem aktualnym.
Nie mniej znacząca jest w tym wypadku metafora choroby. Dzisiaj takie pojęcia, jak „pandemia”, „ozdrowienie” czy „odporność” weszły do codziennego języka komunikacji społecznej. Maliszewski pisze w związku z tym: „Zwichnięte życie trzeba przechorować. Kształcenie słabe – które ma pomóc człowiekowi radzić sobie z perypetiami kruchego ciała (zmęczonego, ospałego, rozproszonego, chorego, starzejącego się, wycieńczonego etc.) – polega na poszukiwaniu stylu chorowania, w sensie nie potocznym, ale takim, o jaki chodziło Broyardowi: zatroszczenia się o życie” (s. 143). Innymi słowy: w tej pozornej przecież bez-silności tkwi prawdziwa siła pedagogicznego działania. I jeśli nauczyciele/nauczycielki znajdą w tej koncepcji proponowanej przez Maliszewskiego odbicie samych siebie, to być może ich praktyki kształcenia i wychowania będą skupiały się nie tylko na dążeniu do nieuchwytnej doskonałości, ale przede wszystkim zyskają wymiar samoświadomego „zmagania ze swoim brakiem poczucia braku” (s. 172) – jak parafrazuje tezy Lecha Witkowskiego autor „Bez-silnej edukacji”.
Dodam tylko, że książkę świetnie się czyta. Jest to bez wątpienia zasługa wielkiej erudycji autora, ale także bardzo dobra koncepcja redakcyjna serii Nowa Edukacja – tomów o intrygującej tematyce, z pogranicza różnych dyscyplin, łączących rozważania wokół pedagogiki i najważniejszych problemów współczesności.
Krzysztof Maliszewski: „Bez-silna edukacja. O kształceniu kruchego”. Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. Katowice 2021 [seria: Nowa Edukacja].
„artPAPIER” objął serię patronatem medialnym.
„artPAPIER” objął serię patronatem medialnym.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |