ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 stycznia 1 (457) / 2023

Marta Bieganowska-Molendowska,

POŚRODKU PIĘKNEJ KATASTROFY (MOLLY MILLWOOD: 'MACIERZYŃSTWO BYWA TRUDNE. JAK ZADBAĆ O SIEBIE I ZWIĄZEK, GDY NA ŚWIAT PRZYCHODZI DZIECKO')

A A A
„Czy tylko ja tak mam?”, „czy jestem złą matką?”, „dlaczego nikt mi nie powiedział?” – to pytania, które zadaje sobie większość znanych mi matek. Nie będę ukrywać – i moją głowę zaprzątały podobne kwestie, nawet na długo po tym, jak wkroczyłam na wyboistą drogę macierzyństwa. W dyskursie o tym doświadczeniu, zarówno wśród prywatnych rozmów, jak i w mediach społecznościowych (które stanowią ogromne okno na świat dla kobiet opiekujących się dziećmi w domu, natomiast na pewno nie stanowią lustra przechadzającego się po gościńcu), obserwuję obecnie mocno zdychotomizowany trend. Obraz matki (lub rodziców) jest albo wyidealizowany do granic możliwości, albo wręcz przeciwnie – ma charakter naturalistyczno-katastroficzny: uwydatniający, a czasem nawet hiperbolizujący najbardziej mroczne czy zwyczajnie obrzydliwe aspekty rodzinnego życia po narodzinach dziecka.

Na podobny dualizm zwraca uwagę Molly Millwood, amerykańska naukowczyni i terapeutka, która zauważa, że powszechnie powielany obraz wczesnego macierzyństwa maluje się w dwóch paletach barw: zdecydowanie ciemnej – przywołującej na przykład opowieści o depresji poporodowej, której przeciwstawia się pasteloworóżowy zachwyt nad niemowlęciem i poczucie doniosłości nowej roli – jak gdyby nie istniało nic pomiędzy nimi. A przecież to nieprawda, gdyż macierzyństwo w rzeczywistości – podobnie jak inne aspekty życia – ma o wiele więcej barw i w zależności od działania rozlicznych czynników jego przeżywanie plasuje się w różnych miejscach na kontinuum pomiędzy różem a mrokiem. Niemniej, co podkreśla Millwood, zazwyczaj okazuje się (zwłaszcza w swojej początkowej fazie) zdecydowanie trudniejsze i bardziej psychologicznie skomplikowane, niż mogłoby się wydawać.

„Macierzyństwo bywa trudne” adekwatnie opisuje ten etap i wnikliwie docieka przyczyn trudów wczesnego macierzyństwa i rodzicielstwa. Sporą część treści wypełniają przykłady z pracy gabinetowej autorki, które opatruje ona trafnym, merytorycznym komentarzem – taka konstrukcja ma nieocenioną funkcję normalizującą. Opowieści pacjentek Millwood są przejmujące i rozdzierająco prawdziwe; nie wybrzmiewają w nich irytujące truizmy, takie jak: „och, bywa czasem trudno, ale to najpiękniejszy okres w moim życiu” czy „ten uśmiech wynagrodzi każdy trud”. Są na wskroś autentyczne; mówią o transformacyjnym charakterze doświadczenia rodzicielstwa, o dojmującym uczuciu samotności, wstydu, rozpaczy, złości, a także… nudy, które stają się udziałem większości matek pozostających z dziećmi w domu, o kryzysie w związku partnerskim, który nieuchronnie pojawia się w odpowiedzi na przytłoczenie rodzicielstwem, o nierównościach dotyczących roli kulturowej, które nieraz dopiero w obecności nowo narodzonego niemowlęcia wychodzą – boleśnie! – na światło dzienne i okazuje się, że podlegamy im w większym stopniu, niż do tej pory przypuszczaliśmy. Z historiami przytaczanymi przez Millwood na poparcie jej tez i obserwowanych mechanizmów można się utożsamiać i poczuć odrobinę mniej samotnie w tej „pięknej katastrofie”, jaką są pierwsze lata z dzieckiem. Autorka nie boi się dotykać obwarowanych mocnym kulturowym tabu tematów, takich jak „dzieci nie są równoznaczne ze szczęściem” czy też „dzieci nie powodują, że partnerzy zbliżają się do siebie”, ale robi to z czułością i życzliwością.

Umiejętne łączenie dwóch wyżej wymienionych cech komunikacji z merytorycznym komentarzem jest wielką zaletą „Macierzyństwa...” – sprawia, że niełatwe treści przekazywane przez Millwood nie sposób odebrać jako pouczenie, a jako pełen empatii i zrozumienia namysł nad kondycją współczesnych matek. W narracji autorki zachowana jest dobra relacja pomiędzy akceptacją i uważnością terapeutki i analitycznym, skrupulatnym myśleniem naukowczyni.

Propozycja amerykańskiej badaczki – zgodnie z zapowiedzią w podtytule – podzielona jest dość wyraźnie na dwie części. W pierwszej analizie poddane zostają postać matki i przeobrażenia jej świata wewnętrznego i funkcjonowania wskutek wejścia w nową rolę. W tej części Millwood dokładnie wyjaśnia też przyczyny znaczących różnic adaptacyjnych u kobiet i mężczyzn (czyli: „dlaczego tak trudno mi być matką, a jemu tak łatwo ojcem?”). W drugiej zaś uwaga pozostaje zogniskowana na relacjach pomiędzy partnerami – jak zmiany i różnice w funkcjonowaniu w nowych rolach życiowych wpływają na związek, dlaczego tak się dzieje i jak można przeciwdziałać negatywnym skutkom tych procesów. Przy tym wszystkim, dobrze zachowana zostaje proporcja między „przewodnikiem” a „poradnikiem” – Millwood nie daje banalnego pocieszenia, nie oferuje prostych rad, nie obiecuje uniwersalnych rozwiązań, raczej wyposaża w narzędzia do wypracowania własnych ścieżek, przystępnie objaśniając kolejne psychologiczne teorie pomocne w zrozumieniu siebie i bliskich pośrodku całego tego chaosu.

Mam ogromną nadzieję, że „Macierzyństwo bywa trudne” nie padnie ofiarą swojej promocji. Książkę tylko w niewielkim stopniu nazwać można poradnikiem (co obiecuje okładka), ja nazwałabym ją bardziej przewodnikiem. Millwood wraz ze swoimi pacjentkami wędruje po meandrach kobiecej psychiki w ekstremalnie wrażliwym okresie okołoporodowym, uchylając drzwi gabinetu psychoterapeutycznego (ale i swojego domu!), z czułością opowiada o przeróżnych źródłach trudności, jakie spotykają młode matki, mocno wskazując na obszary wspólne. Nie boi się mówić o trudnych uczuciach i nazywać je wprost – rozpaczą, smutkiem, samotnością; jednocześnie normalizując je, pokazując, jak bardzo są powszechne, i tym samym odbarczając strudzone matki, zdejmując koszmarny ciężar poczucia winy, że nie są nie tylko idealne, ale nawet wystarczające. Ogromną wartość tej propozycji stanowi to, że daje ona realne wsparcie zamiast pustych słów; pozwala wreszcie naprawdę uwierzyć, że innym rodzicom jest podobnie trudno jak nam, nawet jeśli usilnie starają się przekonać cały świat o tym, że wraz z powiększeniem rodziny nic się dla nich znacząco nie zmieniło.
Molly Millwood: „Macierzyństwo bywa trudne. Jak zadbać o siebie i związek, gdy na świat przychodzi dziecko”. Przeł. Agnieszka Kasprzyk. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2022 [seria: Psyche/Soma].