
MACHINA WIECZNOŚCI (SZYMON ZDZIEBŁOWSKI: 'WIELKA PIRAMIDA. TAJEMNICE CUDU STAROŻYTNOŚCI')
A
A
A
Od kilku już lat prowadzę dla pierwszego roku studiów mediteranistycznych kurs historii Bliskiego Wschodu. W czasie tego konwersatorium przyglądamy się bliżej kilku momentom wybranym spośród trzech pierwszych tysiącleci po wynalezieniu pisma. Spoglądamy przez soczewkę dzieł, które ogniskują ducha danej cywilizacji, a przy tym stanowią dziedzictwo całej ludzkości. Przeglądamy wyposażenie tzw. grobów królewskich z Ur, interpretujemy asyryjskie reliefy z Niniwy, czytamy Epos o Gilgameszu itd. Największe zainteresowanie studentów zawsze wzbudzają jednak zajęcia poświęcone pierwszym dynastiom egipskim, które poznajemy przez pryzmat piramid.
Jako obowiązkową literaturę do zajęć wskazywałem studentom do tej pory książeczkę Andrzeja Ćwieka (2001), która jednak ma już ponad 20 lat. Jest to praca popularna, ale bardzo rzetelna i skondensowana. Dodatkowo bogato ilustrowana rysunkami i zdjęciami, które nie tyle zdobią, ile mają same w sobie wartość edukacyjną.
Książka Szymona Zdziebłowskiego w wielu miejscach uzupełnia i poszerza pracę Ćwieka, choć całkowicie jej nie zastąpi. Skądinąd Zdziebłowski współpracował z Ćwiekiem i wielokrotnie go w swej książce przywołuje. Trzeba zaznaczyć, że autor jest archeologiem, muzealnikiem, pracował w Egipcie, a obecnie zajmuje się popularyzacją wiedzy. To sprawa bardzo ważna. Dobra popularyzacja nie jest bowiem wstępem do pisarstwa fachowego i praktyki zawodowej. Powinna raczej wynikać ze zdobytego już doświadczenia zawodowego. I tak jest w tym przypadku.
„Wielka piramida”, mimo że obszerniejsza niż wspomniane wprowadzenie Ćwieka, okazuje się pozycją jeszcze bardziej popularną, skierowaną do czytelnika, który o piramidach nie wie właściwie nic. Również sam wywód jest swobodniejszy, bardziej dygresyjny, z anegdotami i odwołaniami do własnych egipskich doświadczeń autora. Jest też jednak miejscami nieuporządkowany, rozbijają go zbyt liczne wewnętrzne odnośniki, w których Zdziebłowski niepotrzebnie wspomina, że później powie coś więcej, albo że wcześniej już coś powiedział. Składam to na karb redakcyjnych niedoróbek. Zakłada się chyba, że książka będzie czytana wyrywkowo, niewielkimi partiami. Wydaje mi się jednak, że nie jest to właściwa metoda lektury, bowiem poszczególne rozdziały wzajemnie się uzupełniają, a pominięcie rozdziału poświęconego strukturom wewnętrznym Wielkiej Piramidy będzie skutkowało niezrozumieniem dalszego wywodu.
Popularny charakter książki daje jednak okazję i do tego, by wyjść poza czysto egiptologiczne opłotki i przyjrzeć się piramidom w kulturze, tak staropolskiej, jak i zupełnie współczesnej. Czytamy też o polityce państwa egipskiego, które wokół piramid buduje tożsamość narodową, a także o koncertach pod piramidami. Bo piramida Cheopsa to znacznie więcej niż pomnik przeszłości, to jeden z emblematów ludzkiej kultury jako takiej.
Forma książki pozwala też rozprawić się z niektórymi teoriami z pogranicza nauki, lub w ogóle spoza jej rubieży, jak te o sztucznych kamieniach użytych do budowy piramidy albo te o udziale kosmitów lub zaginionych cywilizacji w powstawaniu monumentu. Na podobne rozważania nie pozwala konwencja pracy naukowej czy podręcznika akademickiego – a trzeba je rozbrajać. Popularna książka to dobry poligon dla naukowego sapera.
Niestety ten właśnie bardzo popularny charakter książki sprawia, że brakuje odwołań do prac naukowych, z których autor zaczerpnął omawiane badania. Brak zupełnie przypisów i bibliografii, co nie zaszkodziłoby w niczym, a pomogłoby zainteresowanemu czytelnikowi zrobić krok dalej. Aneks „Warto przeczytać” zawiera wyłącznie starsze prace w języku polskim, które (poza Ćwiek 2022) nie wnoszą nic do wywodu Zdziebłowskiego w kwestii piramid – choć wprowadzają w inne aspekty życia w starożytnym Egipcie. W podziękowaniach widać wyraźnie, że autor korzystał z konsultacji dość licznego grona egiptologów polskich i zagranicznych. Starał się nawet dotrzeć do autorów prac, z których korzystał, by wyjaśnić kwestie niepewne (zob. s. 86). Niestety nie dostajemy namiarów bibliograficznych na te prace. Czasem wręcz czytamy o badaczach bez podania nazwisk, tak że trudno dotrzeć do publikacji źródłowych (zob. s. 169 i uwagi na temat mumii faraona Merenre).
Książka Zdziebłowskiego, nawet w tak lekkiej formie, jest jednak warta polecenia. Za wielką jej zaletę uznać trzeba przedstawienie aktualnego stanu badań. Jak zauważą autor, ogromny postęp w naszym rozumieniu Wielkiej Piramidy przyniosło ostanie 30 lat. Odkryto na przykład port nad Morzem Czerwonym w Wadi el-Jarf, poprzez który przechodziła część surowców użytych do budowy piramidy. Co więcej, w porcie tym znaleziono papirusy dotyczące transportu materiałów do Gizy! (zob. s. 206-211). Autor dość sprawnie relacjonuje te i inne osiągnięcia egiptologii. A niektóre z nich mogą zmienić dobrze ugruntowane poglądy na piramidy. Otóż obecnie jest kwestią dyskusyjną nawet to, czy Cheops kiedykolwiek w swej piramidzie spoczął, a nawet więcej – czy któregokolwiek faraona faktycznie pochowano w piramidzie. Co prawda większość piramid obrabowano, ale Zdziebłowski przytacza przykłady dwóch zaplombowanych sarkofagów znalezionych przez archeologów, które okazały się puste w środku. Szeroko omawiane są też kwestie nieznanych pomieszczeń w piramidzie, o których informacje zalewały w ostatnich latach prasę codzienną. Sam zresztą brałem niektóre z piramidalnych mitów za poważne ustalenia naukowe. Jak ten o zwieńczeniu piramidy zaginionym piramidionem ze szlachetnego kruszcu – a jak się okazuje, po prostu nie wiemy, co piramida miała na swym szczycie. Autor rozprawia się też zdecydowanie z popularnymi mitami o doskonałości technicznej piramidy. Badania pokazują, że przestrzeń między blokami bywała wypełniana piaskiem i gruzem – zapewne dla oszczędności. Rozprawia się również z popularnym przekonaniem, jakoby piramidy wnoszone były przez niewolników. Wreszcie – co bardzo ważne – Zdziebłowski dobitnie pokazuje Wielką Piramidą jako tylko jeden z elementów „machiny wieczności faraonów”, która obejmowała świątynie, drogi procesyjne, kapłanów i dary grobowe.
Dość ubogi okazuje się niestety materiał ilustracyjny, oparty przede wszystkim na domenie publicznej. Książka Ćwieka pod tym względem jest bardziej dopracowana, a ilustracje uzupełniają i wzbogacają informacyjnie tekst. Niemniej zamieszczono najważniejsze przekroje i schematy niezbędne dla zrozumienia treści.
Warto, by z książką zapoznał się każdy czytelnik zainteresowany Egiptem faraońskim. Szczególnie skorzysta na niej nieprzygotowany laik, nie trzeba bowiem o piramidach wiedzieć wcześniej nic. Dociekliwsi odbiorcy nie zostaną w pełni zaspokojeni, ale raczej poradzą sobie samodzielnie z dalszymi poszukiwaniami. Nawet jako historyk, który uczy studentów o piramidach, znalazłem w pracy Zdziebłowskiego rzeczy nowe i ciekawe. Trafi też ona do bibliografii mojego kursu.
LITERATURA:
Ćwiek A.: „Jak budowano egipskie piramidy”. Poznań 2001.
Ćwiek A.: „Hieroglify egipskie”. Poznań 2022.
Jako obowiązkową literaturę do zajęć wskazywałem studentom do tej pory książeczkę Andrzeja Ćwieka (2001), która jednak ma już ponad 20 lat. Jest to praca popularna, ale bardzo rzetelna i skondensowana. Dodatkowo bogato ilustrowana rysunkami i zdjęciami, które nie tyle zdobią, ile mają same w sobie wartość edukacyjną.
Książka Szymona Zdziebłowskiego w wielu miejscach uzupełnia i poszerza pracę Ćwieka, choć całkowicie jej nie zastąpi. Skądinąd Zdziebłowski współpracował z Ćwiekiem i wielokrotnie go w swej książce przywołuje. Trzeba zaznaczyć, że autor jest archeologiem, muzealnikiem, pracował w Egipcie, a obecnie zajmuje się popularyzacją wiedzy. To sprawa bardzo ważna. Dobra popularyzacja nie jest bowiem wstępem do pisarstwa fachowego i praktyki zawodowej. Powinna raczej wynikać ze zdobytego już doświadczenia zawodowego. I tak jest w tym przypadku.
„Wielka piramida”, mimo że obszerniejsza niż wspomniane wprowadzenie Ćwieka, okazuje się pozycją jeszcze bardziej popularną, skierowaną do czytelnika, który o piramidach nie wie właściwie nic. Również sam wywód jest swobodniejszy, bardziej dygresyjny, z anegdotami i odwołaniami do własnych egipskich doświadczeń autora. Jest też jednak miejscami nieuporządkowany, rozbijają go zbyt liczne wewnętrzne odnośniki, w których Zdziebłowski niepotrzebnie wspomina, że później powie coś więcej, albo że wcześniej już coś powiedział. Składam to na karb redakcyjnych niedoróbek. Zakłada się chyba, że książka będzie czytana wyrywkowo, niewielkimi partiami. Wydaje mi się jednak, że nie jest to właściwa metoda lektury, bowiem poszczególne rozdziały wzajemnie się uzupełniają, a pominięcie rozdziału poświęconego strukturom wewnętrznym Wielkiej Piramidy będzie skutkowało niezrozumieniem dalszego wywodu.
Popularny charakter książki daje jednak okazję i do tego, by wyjść poza czysto egiptologiczne opłotki i przyjrzeć się piramidom w kulturze, tak staropolskiej, jak i zupełnie współczesnej. Czytamy też o polityce państwa egipskiego, które wokół piramid buduje tożsamość narodową, a także o koncertach pod piramidami. Bo piramida Cheopsa to znacznie więcej niż pomnik przeszłości, to jeden z emblematów ludzkiej kultury jako takiej.
Forma książki pozwala też rozprawić się z niektórymi teoriami z pogranicza nauki, lub w ogóle spoza jej rubieży, jak te o sztucznych kamieniach użytych do budowy piramidy albo te o udziale kosmitów lub zaginionych cywilizacji w powstawaniu monumentu. Na podobne rozważania nie pozwala konwencja pracy naukowej czy podręcznika akademickiego – a trzeba je rozbrajać. Popularna książka to dobry poligon dla naukowego sapera.
Niestety ten właśnie bardzo popularny charakter książki sprawia, że brakuje odwołań do prac naukowych, z których autor zaczerpnął omawiane badania. Brak zupełnie przypisów i bibliografii, co nie zaszkodziłoby w niczym, a pomogłoby zainteresowanemu czytelnikowi zrobić krok dalej. Aneks „Warto przeczytać” zawiera wyłącznie starsze prace w języku polskim, które (poza Ćwiek 2022) nie wnoszą nic do wywodu Zdziebłowskiego w kwestii piramid – choć wprowadzają w inne aspekty życia w starożytnym Egipcie. W podziękowaniach widać wyraźnie, że autor korzystał z konsultacji dość licznego grona egiptologów polskich i zagranicznych. Starał się nawet dotrzeć do autorów prac, z których korzystał, by wyjaśnić kwestie niepewne (zob. s. 86). Niestety nie dostajemy namiarów bibliograficznych na te prace. Czasem wręcz czytamy o badaczach bez podania nazwisk, tak że trudno dotrzeć do publikacji źródłowych (zob. s. 169 i uwagi na temat mumii faraona Merenre).
Książka Zdziebłowskiego, nawet w tak lekkiej formie, jest jednak warta polecenia. Za wielką jej zaletę uznać trzeba przedstawienie aktualnego stanu badań. Jak zauważą autor, ogromny postęp w naszym rozumieniu Wielkiej Piramidy przyniosło ostanie 30 lat. Odkryto na przykład port nad Morzem Czerwonym w Wadi el-Jarf, poprzez który przechodziła część surowców użytych do budowy piramidy. Co więcej, w porcie tym znaleziono papirusy dotyczące transportu materiałów do Gizy! (zob. s. 206-211). Autor dość sprawnie relacjonuje te i inne osiągnięcia egiptologii. A niektóre z nich mogą zmienić dobrze ugruntowane poglądy na piramidy. Otóż obecnie jest kwestią dyskusyjną nawet to, czy Cheops kiedykolwiek w swej piramidzie spoczął, a nawet więcej – czy któregokolwiek faraona faktycznie pochowano w piramidzie. Co prawda większość piramid obrabowano, ale Zdziebłowski przytacza przykłady dwóch zaplombowanych sarkofagów znalezionych przez archeologów, które okazały się puste w środku. Szeroko omawiane są też kwestie nieznanych pomieszczeń w piramidzie, o których informacje zalewały w ostatnich latach prasę codzienną. Sam zresztą brałem niektóre z piramidalnych mitów za poważne ustalenia naukowe. Jak ten o zwieńczeniu piramidy zaginionym piramidionem ze szlachetnego kruszcu – a jak się okazuje, po prostu nie wiemy, co piramida miała na swym szczycie. Autor rozprawia się też zdecydowanie z popularnymi mitami o doskonałości technicznej piramidy. Badania pokazują, że przestrzeń między blokami bywała wypełniana piaskiem i gruzem – zapewne dla oszczędności. Rozprawia się również z popularnym przekonaniem, jakoby piramidy wnoszone były przez niewolników. Wreszcie – co bardzo ważne – Zdziebłowski dobitnie pokazuje Wielką Piramidą jako tylko jeden z elementów „machiny wieczności faraonów”, która obejmowała świątynie, drogi procesyjne, kapłanów i dary grobowe.
Dość ubogi okazuje się niestety materiał ilustracyjny, oparty przede wszystkim na domenie publicznej. Książka Ćwieka pod tym względem jest bardziej dopracowana, a ilustracje uzupełniają i wzbogacają informacyjnie tekst. Niemniej zamieszczono najważniejsze przekroje i schematy niezbędne dla zrozumienia treści.
Warto, by z książką zapoznał się każdy czytelnik zainteresowany Egiptem faraońskim. Szczególnie skorzysta na niej nieprzygotowany laik, nie trzeba bowiem o piramidach wiedzieć wcześniej nic. Dociekliwsi odbiorcy nie zostaną w pełni zaspokojeni, ale raczej poradzą sobie samodzielnie z dalszymi poszukiwaniami. Nawet jako historyk, który uczy studentów o piramidach, znalazłem w pracy Zdziebłowskiego rzeczy nowe i ciekawe. Trafi też ona do bibliografii mojego kursu.
LITERATURA:
Ćwiek A.: „Jak budowano egipskie piramidy”. Poznań 2001.
Ćwiek A.: „Hieroglify egipskie”. Poznań 2022.
Szymon Zdziebłowski: „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności”. Wydawnictwo Poznańskie. Poznań 2023.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |