ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 czerwca 12 (468) / 2023

Marianna Michałowska,

PISANIE I CZYTANIE (O) FOTOGRAFII (PIOTR ZAWOJSKI 'PISANIE I CZYTANIE (O) FOTOGRAFII. ODKRYWCY, KLASYCY, OBRAZOBURCY')

A A A
Monografia Piotra Zawojskiego „Pisanie i czytanie (o) fotografii. Odkrywcy, klasycy, obrazoburcy” to zbiór 15 esejów – chciałoby się powiedzieć, notatek na marginesie czytanych lektur, obramowanych od-autorskimi wypowiedziami we wprowadzeniu („Przed pisanie(m)”) i zakończeniu („Po-pisaniu”). To nie jest książka o samych fotografiach-obrazach (chociaż twórczość wizualna np. Henri’ego Cartier-Bressona, Davida Hockneya czy Abbasa Kiarostamiego odgrywa w narracji autora istotną rolę), lecz o rozumieniu fotografii – fenomenie kulturowym, reprezentującym znakomicie splot tego, co w żargonie kulturoznawczym nazwalibyśmy sferą symboliczną i techniczno-użytkową kultury. Dlatego, z jednej strony, fotografia jest dzieckiem wynalazków i procesów technicznych, a z drugiej – epoki, w której powstała i ewoluującej wraz ze zmieniającymi się znaczeniami kulturowymi. Zgodnie z tytułem, Zawojski wprowadza nas w świat odkrywców i odkrywczyń (trochę przeszkadza mi w tytule brak żeńskiej końcówki) klasyków i obrazoburczyń (uwzględnienie Joanny Zylinskiej i Junko Theresy Mikuriyi zaliczyłabym do tego ostatniego grona, podczas gdy np. André Bazin funkcjonuje dzisiaj głównie jako nieco przykurzony klasyk).

Autor „Pisania i czytania...” wybiera lektury starannie, kierując nasza uwagę ku tym, które najlepiej wyrażają zmiany zachodzące w otaczających nas mediach. Zaczyna od wielkiej literatury – Thomasa Bernharda, by płynnie przenieść nas do świata malarstwa, i wreszcie fotografii, a właściwie do fundującego miejsce fotografii w kulturze sporu o jej znaczenie. Bo czym fotografia jest (lub miałaby być)? Realistyczną dokumentacją rzeczywistości, jak chciał Charles Baudelaire czy realistycznym wrażeniem Bazina? A może, Barthes’owskim przepracowaniem żałoby upływu czasu? I co dzieje się z nią później, gdy już poznaliśmy Flusserowskie rozwazania o cyfrowości, i czy przypadkiem, jak proponuje dzisiaj Mikuriya, nie warto wrócić do podstawowego fenomenu „photagogii”, „chłonięcia światła”, podstawowego dla doświadczenia tak mistycznego, jak fotograficznego. Autor wraca do tekstów oryginalnych, lecz jego ciąg myślenia jest gęsty od nazwisk autorów współkomentujących to, co znaczy fotografia. Dzięki temu jego osobiste czytanie „pisania o fotografii” wydaje się nam aktualne i współczesne, nakreślające wyraźnie miejsce fotografii dzisiaj, w jej cyfrowym, komunikacyjnym i sieciowym wcieleniu.

Mottem do zastosowanego przez Zawojskiego zabiegu interpretacyjnego mogłyby być wyrażone przez niego w jednym z esejów słowa: „Ja je onegdaj wszystkie przeczytałem, jednak z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się to czas w dużej mierze stracony, nie mam potrzeby powrotów do tych tekstów i koncepcji,” (s. 107). Co prawda, autor odniósł tę wypowiedź konkretnie, do pytania o dzisiejszą aktualność koncepcji Bazina, lecz dobrze wyrażają one potrzebę znalezienia odpowiedzi na pytanie (by zacytować innego klasyka, Italo Calvino) „Po cóż czytać klasyków?”. Tymczasem, chodzi właśnie o to, by czytać ich znając kontekst czasów, w których teksty powstały, lecz oceniać ich (tekstów) współczesną adekwatność. To szczególnie ważne w odniesieniu do fotografii, dziedziny kultury jakże mocno zależnej od technologicznych przeobrażeń medium. Głęboka świadomość zmiany – politycznej, społecznej, kulturowej nasącza znane teksty nowymi odniesieniami i dlatego warto je czytać na nowo. Nikt już nie przyjmie na poważnie Baudelairowskiego uznania Daguerre’a za Mesjasza, zapowiadającego kres kultury, lecz można je potraktować jako przeczucie nadchodzącej kultury popularnej. Tak więc, Zawojski wyjaśnia i naświetla niuanse, które każą zobaczyć i aktualność, i nieaktualność tez o fotografii.

Mam jednak wrażenie, że Zawojski czuje się najswobodniej wtedy, kiedy porzuca wywód historyczny i zaczyna zastanawiać się nad zmianami, które zachodzą w epoce post-fotografii, kiedy technologiczna autoidentyfikacja medium przestaje być istotna wobec technik cyfrowych. Przejawia się tu nie tylko wieloletnia fascynacja autora koncepcjami Viléma Flussera, lecz przede wszystkim odkrywczość (wciąż nieprzyswojonej akademickiej edukacji w Polsce) tez Joanny Zylinskiej. Jej propozycje wyjścia poza ramy fotografii w kierunku „fotografii nieludzkiej” i „acyfrowej”, badania cyfrowych systemów i tworzenia teorii za pomocą praktyki artystycznej są na tle opisywanych klasyków fotogenii i „ça-a-été” odświeżające, zaś ich wprowadzenie do książki przez Zawojskiego otwiera perspektywę rozumienia fotografii w przyszłości. Bo trudno dzisiaj, kiedy żyjemy w epoce widzących maszyn, wciąż łudzić się, że fotografia reprezentuje przede wszystkim wspomnienie i osobiste przeżycie – to także, lecz przede wszystkim jest fragmentem wszechogarniającego zbioru wizualnych danych. Zbiór kończy analiza filmów Abbasa Kiarostamiego i to także jest wyborem znaczącym, bo stanowiący w tym eseju lejtmotyw film „24 Frames” jest utworem do pewnego stopnia autotematycznym, nie tylko filmem o filmie, ale raczej filmem o fotografii. Może zatem znakomicie zwieńczyć cykl tekstów, których zasadniczym tematem jest myślenie o fotografii.

To książka gęsta od nawiązań, lektur, autorów, ale też przystępna, bo wywód Zawojskiego jest przejrzysty: przekonujący i wyjaśniający jednocześnie. I nawet jeśli w zakończeniu autor przyznaje, że w myśleniu o fotografii pozostaje „prawie zawsze, wrażenie niedosytu, jakiegoś braku, bowiem obraz (także fotograficzny) ciągle pozostaje zagadką” (s. 317) to proponowane w książce Piotra Zawojskiego rozważania jednak tę niepełność wypełniają.
Piotr Zawojski: „Pisanie i czytanie (o) fotografii. Odkrywcy, klasycy, obrazoburcy”. Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. Katowice 2023.