ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (483) / 2024

Przemysław Piwowarczyk,

W SIECI GRZYBNI (MERLIN SHELDRAKE: 'STRZĘPKI ŻYCIA. O TYM, JAK GRZYBY TWORZĄ NASZ ŚWIAT, ZMIENIAJĄ NASZ UMYSŁ I KSZTAŁTUJĄ NASZĄ PRZYSZŁOŚĆ')

A A A
Paradygmatyczna pieczarka, tradycyjne borowik, no i dla niektórych może jeszcze organiczne shiitake – grzyb rozumie się sam przez się. Przez swój grzybowy kształt mianowicie, z trzonu i kapelusza złożony. Bo kapelusz grzyba stanowi.

Ale w książce Merlina Sheladrake’a takich grzybów jak na lekarstwo. Jest co prawda o boczniaku – lepszy rydz niż nic – ale by pozostać w błogosławionej niewiedzy i delektować się wegańskimi flakami, najlepiej pominąć kilka zdań poniżej. Sympatyczny kolega pieczarki z marketowej półki ma bowiem ciemną stronę. Gdy zgłodnieje, wytwarza „coś w rodzaju łodyżki zwieńczonej pojedynczą kroplą trucizny, która paraliżuje nicienie, dając strzępkom czas na wniknięcie przez otwór gębowy do wnętrza robaka i strawienia go od środka” (s. 65). Jeśli to was nie zniechęca, to można dodać, że meksykańskim naukowcom udało się wyhodować boczniaka, karmiąc go wyłącznie zużytymi pieluchami (zob. s. 267). Od wczoraj sprawdzam na etykiecie kraj pochodzenia.

Prawdziwa istota grzyba to jednak nie kapelusz, a więc chapeau bas i pod ziemię, w grunt, ku korzeniom, z którymi mykoryzuje nieprzenikniona grzybnia. I to o grzybni i jej splątanych strzępkach w książce jest mowa. Z reguły zresztą nie o grzybni jako takiej, ale o grzybni w związku – o kosmosie podziemnych sieci – Wide Wood Web („Leśny internet” w przekładzie). Albo o mikrokosmosie porostowej plechy. Ileż się zmieniło w świecie porostów od czasów mojej szkolnej edukacji! Przecierałem oczy. Książka ma potencjał objawieniowy.

Grzybnia otwiera na pytania egzystencjalne. I to zupełnie podstawowe. Czy istniej coś takiego jak gatunek? To właściwie pytanie, z którym się już oswoiliśmy („Wszyscy jesteśmy porostami!” [s. 141]). Ale czy istnieje osobnik – to już pytanie nie tak oczywiste. A nawet jeśli, to czy zawiera się on jedynie w granicach swego organizmu? Czy każde życie musi umrzeć? Czy mózg jest potrzebny, by dokonywać wyborów? A co, jeśli bezmózgi (i w ogóle nieunerwiony) grzyb dokonuje właściwych wyborów egzystencjalnych (na miarę grzybiej egzystencji) – czy to już mądrość? Albo pytania o płeć. Już ludzka sytuacja w tym zakresie wydaje się wystarczająco skomplikowana, a co dopiero zrobić ze Schizophyllum commune, które ma 23 tysiące koniugacji (grzybowych odpowiedników płci), a każda z nich jest kompatybilna niemal ze wszystkim innymi (zob. s. 59-60; por. Wrzosek, Grzybowska 2019: 61-62 o płciach u pieczarki). Mykologiczny promiskuityzm! Shaledrake relacjonuje grzybowy wymiar tych pytań, ale świadomie nie zamyka ich w grzybni. Książka rozsiewa zarodniki pytań z każdą przewróconą stronicą. Jest to swego rodzaju traktat mykologiczno-filozoficzny.

Wyobraźnia i barwny język nieraz ponoszą Shaldrake’a bardzo daleko. Książka o tym nie wspomina, ale jest on swoją drogą synem Ruperta Sheldrake’a, twórcy koncepcji „pola morfogenetycznego”. Młody Sheldrake lepiej jednak żeni wyobraźnię z nauką empiryczną. Choć las jest dla niego siecią powiązanych i świadczących sobie wzajemne usługi organizmów, to nie jest to las planety Pandora. Nie idziemy w kierunku mykoutopii. Niemniej Sheldrake eksperymentuje z antrompomrfizacją: „Kiedy się mówi, że roślina uczy się, decyduje, komunikuje się bądź pamięta – czy to uczłowieczanie rośliny czy uroślinnianie konceptów wymyślonych przez człowieka i przypisywanych człowiekowi?” (s. 318). Książka będzie ciekawa także dla tych, którzy grzyby mają za nic, ale interesuje ich język przyrodopisarstwa – wiele tu bowiem śmiałych zabiegów.

Żeby jednak nie było tylko pochlebnie. Dwie rzeczy w książce rażą. Pierwsza mało istotna, z kategorii de gustibus (etc.), ale jak na mój gust, to za dużo w książce autora. Wiem, że w ten sposób nauka otrzymuje sympatyczną twarz, ale jednak w wielu miejscach wolałbym o grzybach.

Druga sprawa jest natomiast poważna jak borowik szatański. Chodzi o powracającą, bezkrytyczną i beztroską pochwałę narkotyków i substancji psychoaktywnych: etanolu, psylocybiny czy LSD. Zwłaszcza w książce popularnonaukowej i na pewno czytanej przez młodzież jest to podejście nieodpowiedzialne. Niefrasobliwość idzie tak daleko, że mefedron jest określony jako „narkotyk rekreacyjny” – bez ironii i komentarza (zob. s. 157). Pisze się też bez zastrzeżeń, że dzięki obecności u ludzi enzymu, dehydrogenazy alkoholowej, „alkohol może być spożywany bezpiecznie i wykorzystywany przez nasze ciała jako źródło energii” (s. 322). Nie będę wyliczał licznych pochwał etanolu w różnych postaciach i grzybów halucynogennych (skądinąd termin ten w książce jest zastąpiony neutralnym określeniem „grzyby psylocybinowe”). Miejsc przemilczających szkodliwość substancji psychoaktywnych (i wprost narkotyków) jest w książce tak wiele, że wydawnictwo powinno zaopatrzyć ją w stosowny disclaimer.

Książka, choć napisana żywym językiem, wymaga jednak pewnej wiedzy biologicznej, na poziomie – powiedzmy – szkoły średniej. Nigdzie np. nie tłumaczy się, że wiele grzybów to komórczaki (wszyscy pamiętamy ze szkoły lekcję o pleśniaku białym, prawda?), a mówi się o cyrkulacji jąder komórkowych w strzępkach. Dla chętnych jest jednak jeszcze 77 stron przypisów końcowych drobnym drukiem! A w przypisach mamy niemal drugą (równie ciekawą) książkę – niektóre z nich zajmują całą stronę. Aneks zdjęciowy nie służy tylko dekoracji, ale ilustruje omawiane kwestie. Rysunki tuszem (ponoć w oryginale z czernidłaka kołpakowatego – grzyba znanego wszystkim z jesiennych przydroży) służą natomiast wyłącznie dekoracji.

Książkę Sheldrake’a polecam zatem wszystkim zainteresowanym grzybami, choć może niekoniecznie grzybiarzom – ci nie znajdą tu żadnych pożytecznych informacji. Nie jest jednak tak, że popularyzacja wiedzy oświeca nas tylko z Zachodu. Po „Strzępki życia” sięgnąłem wyłącznie dlatego, że wcześniej przeczytałem inną, pasjonującą książkę. Rok przed publikacją Sheldrake’a (oryginał jest z 2020) ukazała się w formie książkowej bardzo obszerna rozmowa Karoliny Głowackiej z Martą Wrzosek, mykologiem i dwukrotną prezes Polskiego Towarzystwa Mykologicznego (Wrzosek, Głowacka 2019). Znajdziemy tam niemal wszystkie tematy poruszone przez Sheldrake’a, niektóre ujęte zwięźlej, inne obszerniej (jest dużo więcej o grzybach drapieżnych), a do tego nieraz oparte na pracach polskich mykologów. To książka z niższym progiem wejścia, ale też znacznie mniej pretensjonalna niż dzieło Sheldrake’a. Polecam przeczytać obie.

LITERATURA:

Wrzosek M., Głowacka K.: „W czym grzyby są lepsze od ciebie?”. Łódź 2019.
Merlin Sheldrake: „Strzępki życia. O tym, jak grzyby tworzą nasz świat, zmieniają nasz umysł i kształtują naszą przyszłość”. Przeł. Urszula Gardner. Insignis. Kraków 2023.