WIERSZE
A
A
A
listy obecności
wchodzę do budynku.
składam podpis na liście wykładowców.
wrażenie powrotu do przeszłości i portier:
idziemy pod górę, czuje pan? szkoła zapada się.
jestem tu nowy, na ścianie tablica pamiątkowa.
w drodze powrotnej czytam:
tu mieściła się
żydowska szkoła.
zapadam się.
raz jeszcze w myślach
podpisuję listę.
***
na meczu koszykówki spotykam bardzo dawno
nie widzianą koleżankę z przedszkola
i podstawówki.
najpierw wpatrujemy się w siebie
dłuższą chwilę, nie potrafiąc
rozpoznać.
później, mój siedzący obok kolega
z branży kryminalnej mówi:
zaciera ślady.
nie mając na myśli czasu,
tylko człowieka, wycierającego z parkietu
pot, po upadłym człowieku.
***
tymczasem zima przegląda się w lecie, w plażowym
koszu pokrytym śniegiem.
wychodzą z knajpy na papierosa.
na razie musi im wystarczyć, zamiast siebie.
ona zalotnie podciąga rajstopy.
on ciągle się śmieje.
***
to nie senne ślady
po soku z pomidorów.
ona wciąż zmywa krew
z fasady swojego domu.
to po bitwie
w jej głowie.
po zbrodni
na samej sobie.
ona wciąż zmywa
poczucie winy za dziecko,
do którego się tylko
przyzwyczaiła.
które zabiło
najbliższe
otoczenie.
***
zagrać w berka z cieniem i w kółko
i krzyżyk ze światem,
układać go w ciągi znaczeń.
moim bratem drzewo,
ale siostrą niepołączone
lasy.
książki z antykwariatów.
w pudełkach - stosy fotografii.
czy tu i teraz jestem bliżej zera
czy buddyjskiego koła?
kiedy w kółko podlewam.
nie mówię. nie wołam.
prześwietlenie
to mi się nie śni.
jeżdżę z tobą na wózku, po korytarzach,
żeby prześwietlić.
twój płacz.
pomylone windy.
pomylony, awanturujący się na szpitalnym łózku
wielki facet najpierw, z ogromnym trudem próbuje
wstać.
potem, wznosząc ręce ku niebu, sięga po gaśnicę
ze ściany, jakby jakiś pożar usiłował
ugasić.
wchodzę do budynku.
składam podpis na liście wykładowców.
wrażenie powrotu do przeszłości i portier:
idziemy pod górę, czuje pan? szkoła zapada się.
jestem tu nowy, na ścianie tablica pamiątkowa.
w drodze powrotnej czytam:
tu mieściła się
żydowska szkoła.
zapadam się.
raz jeszcze w myślach
podpisuję listę.
***
na meczu koszykówki spotykam bardzo dawno
nie widzianą koleżankę z przedszkola
i podstawówki.
najpierw wpatrujemy się w siebie
dłuższą chwilę, nie potrafiąc
rozpoznać.
później, mój siedzący obok kolega
z branży kryminalnej mówi:
zaciera ślady.
nie mając na myśli czasu,
tylko człowieka, wycierającego z parkietu
pot, po upadłym człowieku.
***
tymczasem zima przegląda się w lecie, w plażowym
koszu pokrytym śniegiem.
wychodzą z knajpy na papierosa.
na razie musi im wystarczyć, zamiast siebie.
ona zalotnie podciąga rajstopy.
on ciągle się śmieje.
***
to nie senne ślady
po soku z pomidorów.
ona wciąż zmywa krew
z fasady swojego domu.
to po bitwie
w jej głowie.
po zbrodni
na samej sobie.
ona wciąż zmywa
poczucie winy za dziecko,
do którego się tylko
przyzwyczaiła.
które zabiło
najbliższe
otoczenie.
***
zagrać w berka z cieniem i w kółko
i krzyżyk ze światem,
układać go w ciągi znaczeń.
moim bratem drzewo,
ale siostrą niepołączone
lasy.
książki z antykwariatów.
w pudełkach - stosy fotografii.
czy tu i teraz jestem bliżej zera
czy buddyjskiego koła?
kiedy w kółko podlewam.
nie mówię. nie wołam.
prześwietlenie
to mi się nie śni.
jeżdżę z tobą na wózku, po korytarzach,
żeby prześwietlić.
twój płacz.
pomylone windy.
pomylony, awanturujący się na szpitalnym łózku
wielki facet najpierw, z ogromnym trudem próbuje
wstać.
potem, wznosząc ręce ku niebu, sięga po gaśnicę
ze ściany, jakby jakiś pożar usiłował
ugasić.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |