ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (95) / 2007

Magdalena Boczkowska,

DYSKRETNY UROK KOBIECOŚCI

A A A
Fabularyzacja rzeczywistości – tak najkrócej można by scharakteryzować debiut prozatorski Remigiusza Grzeli. „Dlaczego chcę opowiedzieć tę historię? Żeby dotknąć siebie jeszcze bardziej? Przeciwko sobie? A czy nie jest tak, że ci, którzy decydują się na psychoterapię, robią to przeciwko sobie? Bo co, lubią się rozbabrać? Rozbebeszyć? Kijkiem pogrzebać? Wydłubać pamięć? Zadać ból? Tak jak robią to dzieci wyrywające skrzydełka muchom i motylom? Tylko dlaczego to samo robić sobie? Dlaczego chcę o tym pisać?” – pyta narrator i główny bohater jednocześnie, młody dziennikarz, rozmiłowany w tajemnicach przeszłości.

Powieść „Bądź moim Bogiem” rozpoczyna się jak typowa historia kryminalna. Bohater widzi w warszawskim metrze Erikę, zaginioną wiele lat temu, żonę legendarnego „poety przeklętego” – Borysa – i postanawia ją odnaleźć. W tym celu odwiedza własnego ojca, który przed laty przyjaźnił się z parą. Ten daje mu tajemniczy zeszyt – osobisty pamiętnik poety. Nasz bohater czyta go i... no właśnie. Grzela porzuca ten wątek, by powrócić do niego dopiero na samym końcu powieści. Czytelnik nie wie, co takiego znajduje się w dzienniku Borysa, nie wie, dlaczego pod jego wpływem bohater wyjeżdża nagle do Paryża, uciekając przed wychodzącymi na jaw tajemnicami, skrywanymi wcześniej przez własną rodzinę.

Drugi wątek „Bądź moim Bogiem” jest oparty na faktach zaczerpniętych z życia przedwojennej polskiej piosenkarki, oskarżonej po wojnie o współpracę z gestapo, w książce nazywanej po prostu Verą. Autor omawianej powieści spotkał się z prawdziwą Wierą Gran, czytał jej autobiografię zatytułowaną „Sztafeta oszczerców. Autobiografia śpiewaczki”, do czego również przyznaje się narrator-bohater. Wątki życia Wiery Gran, przerobione literacko i odpowiednio uromantycznione, posłużyły do zbudowania biografii powieściowej Very. Inną, również autentyczną postacią, jest sąsiadka śpiewaczki, ostatnia sekretarka Marleny Dietrich, w powieści nazywana Marthą. Naprawdę jest to Norma Bosquet, a rozmowy z nią, przeprowadzone przez Grzelę, były nominowane do nagrody Grand Press w roku 2005. W powieści pojawiają się także inne znane postaci, jak między innymi Anna Mucha, Nina Andrycz, Mariusz Szczygieł czy Anna Bojarska. Mam wrażenie, że autor z premedytacją wplótł w tok fabuły rzeczywiste osoby i wydarzenia. Dzięki temu czytelnik ma większą przyjemność w odkrywaniu, co jest prawdą, a co tylko fikcją literacką. Jedną z najlepszych tego typu scen jest występ francuskiego transwestyty w klubie dla drag queen. W kobiecym przebraniu śpiewa on piosenkę Wiery (po polsku!), a na widowni obecne są sekretarka Dietrich i Anna Mucha, która parę minut wcześniej, na tej samej scenie, licząc, że nikt z widowni nie zna polskiego – recytowała przepis na sernik...

W finale powieści Grzela powraca do wątku sensacyjnego. Dowiadujemy się, dlaczego losy Borysa i Eriki były związane z losami ojca bohatera. Jednakże i tutaj można dopatrzyć się autentycznej historii, przedstawionej jednak a’rebours. Mowa o małżeństwie Pawła Jasienicy z agentką Służb Bezpieczeństwa Zofią O’Bretenny. Chyba jednak dla książki byłoby lepiej, gdyby autor rozdzielił oba wątki, w oparciu o które mogłyby powstać dwa osobne teksty – powieść kryminalna oraz biografia Wiery Gran. Remigiusz Grzela dał się już bowiem poznać nie tylko jako świetny dziennikarz, przeprowadzający zajmujące rozmowy ze znanymi osobistościami, ale także jako dobry dramaturg. Co ciekawe, interesują go właśnie losy znanych, trochę tajemniczych osób, wystarczy wspomnieć o monodramie „Uwaga – złe psy!”, traktującym o żonie Jerzego Szaniawskiego, dramat „Naznaczeni” o miłości Franza Kafki do Dory Diamant, czy monodram „Błękitny diabeł”, poświęcony „boskiej Marlenie”. Wplatanie prawdziwych historii w wymyślone opowieści, mieszanie losów słynnych ludzi z fikcyjnymi bohaterami traktuje Grzela jak przewrotną zabawę z czytelnikiem. Czytelnikiem, który będzie w stanie rozszyfrować nazwiska postaci i przypomnieć sobie o wydarzeniach, które miały miejsce naprawdę. Owa pełna napięć gra jest przewrotna tym bardziej, gdy przypomnimy sobie słowa Wiktora Jerofiejewa wykorzystane w powieści jako motto: „wszystkie postaci tej powieści zostały zmyślone, nie wyłączając autentycznych osób i samego autora”.

Największym atutem „Bądź moim Bogiem” są niezwykle ciekawie przedstawione sylwetki kobiet, które zdecydowanie zdominowały powieść Grzeli. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Vera: stara, zmęczona życiem piosenkarka, mieszkająca w Paryżu i cierpiąca na swoistą manię prześladowczą. Mimo choroby zdobywa się jednakże na opowiedzenie historii swojego tragicznego, naznaczonego ciągłym strachem życia. Sąsiadki Very, Martha i Lola, również skrywają swoje małe i wielkie tajemnice. Martha – sekretarka Dietrich, obecnie żona słynnego pisarza, w razie konieczności potrafi tak upodobnić się do Marleny, że nie wiadomo, czy to właśnie nie ona odbierała telefony i rozmawiała z fanami tuż przed śmiercią gwiazdy. Lola, czyli tak naprawdę Jean Paul, to postać wyjęta prosto z filmów Pedro Almodóvara. Ten, zafascynowany legendą i talentem Dietrich, a potem także Very, aktor drag queen, na scenie przeistacza się w prawdziwą kobietę. Przypomina w tym nieco Agrado z filmu „Wszystko o mojej matce”. Ważnymi kobiecymi postaciami są w końcu Erika i Baśka, obydwie związane z Borysem. Los pierwszej był tragiczny – kobieta nie wiedziała, że mąż i przyjaciel piszą na nią donosy. Zapomniana znalazła schronienie w Paryżu, gdzie opiekowała się Verą i gdzie wreszcie odnalazł ją bohater powieści. Baśka natomiast jest szaloną hippiską, mieszkającą na odludziu, z którą niewielu potrafi nawiązać kontakt. Zakochana w Borysie, zawsze była traktowana jako „ta druga”, ta, przez którą zniknęła Erika. W powieści pojawia się jeszcze choćby, zmarła w 2003 roku, Stanisława Zawiszanka, zwana Dżonką, której oryginalne wiersze cytowane są w książce, a której imienia konkurs poetycki miał w tym roku swoją trzecią odsłonę. Grzelę fascynują kobiety i swoją fascynację potrafi literacko przerobić, czyniąc ze swoich bohaterek postacie interesujące i niezwykłe w swej kobiecości. Właśnie owa niezwykłość łączy wszystkie kobiece charaktery, pojawiające się w „Bądź moim Bogiem”, „ich losy, ich inności splatają się”. Bohater-narrator po prostu z nimi rozmawia, a jego największą zaletą jest to, że „potrafi słuchać”. Bohater-narrator, czytając autobiografię śpiewaczki, wyznaje: „wyobrażałem sobie, jak opowiada mi tę historię. Słucham starej kobiety”.

Powieść Remigiusza Grzeli czyta się całkiem dobrze. To zgrabnie napisana opowieść o losach ludzi, których życiem rządził przypadek, zmieniający się czasem w przeznaczenie. Fabularyzacja rzeczywistości jest natomiast grą, którą czytelnik musi podjąć z autorem. Grą tyleż przyjemną w trakcie, co i finalnie przynoszącą dużo satysfakcji. Grzela potrafi barwnie opowiadać o zawiłych, tragicznych i przejmujących ludzkich losach, a dopóki będzie sięgał po autentyczne historie, dopóty nie braknie mu materiałów do pisania kolejnej książki.
Remigiusz Grzela: „Bądź moim Bogiem”. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2007.