ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (51) / 2006

Sławomir Shuty,

DEL

A A A
Opowiadanie Sławka Shutego zainspirowane najnowszymi pracami Juliana Tomaszuka z cyklu „find your match”
Droga Moniko! Przeżyliśmy razem tyle wspaniałych chwil, które swym niezaprzeczalnym urokiem zapadły głęboko w moją pamięć; chwil, których arkadyjskiego blasku nie przyćmi żadne słońce. Najdroższa! Ileż razy moje spragnione lubieżnego dotyku dłonie chciwie błądziły wśród wzgórz twych cudnie ukształtowanych, pełnych, mlecznych piersi, które profanowi mogłyby się wydać tandetnym tworem z silikonu – choć takim, przysięgam na wszystko, nie były.. Ileż razy zapadałem w rajską toń idealnie puszystego pierożka, którego w kocim zapomnieniu od tyłu prężyłaś, i który w takiej konfiguracji aż prosił się o zdrową dawkę nadzienia.. Ileż razy pokrywałem solidną porcją lukru twe wykrojone ręką antycznego rzeźbiarza podbrzusze, ile razy wpijałem oszołomiony w deser jędrnych, dorodnych pośladków.. Ileż namiętnych igraszek pamięta ta zmięta, przepocona miłością, hotelowa pościel, wśród zwałów której tak bardzo lubiłaś prezentować swą wdzięczną cielesność..

Choć od początku zdawałem sobie sprawę, że preferujesz mężczyzn lubiących aktywny wypoczynek, mężczyzn dowcipnych, zabawnych, inteligentnych, a nie znosisz zakłamania, głupich filmów i kobiet, które nie mają swojego zdania i na każde pytanie odpowiadają „tak”, to ucieszyło mnie, że nie pogardziłaś moim skromnym towarzystwem, które nierzadko mogło być dla Ciebie nieznośne, za co jestem Ci bardzo wdzięczny i czego nie zapomnę do końca mych smutnych i przesyconych brakiem Twego ciała dni.

Cudowna Moniko! Pragnąłbym raz jeszcze nacieszyć się blaskiem twych wydanych słonecznej kąpieli, rozwartych sprośnie ud, twych zmysłowych, niosących obietnicę gorącej, południowej natury, uwieńczonych sztywnymi sutkami, śliczniezłoto opalonych piersi, twych maleńkich, doprowadzających do stanu wrzenia pewnie niejednego mężczyznę bosych stóp wbijających się z intensywnością orgazmu w porowatą skórę nadmorskiego kamienia, twych ekstatycznie religijnych ust, które zwiastować mogły dobrą nowinę naprawdę sytego orgazmu, jaki niejednokrotnie przeżywaliśmy wespół na wpół zanurzeni w falach morza u greckich wybrzeży.. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie na werandzie maleńkiego pensjonatu, którego uformowane niby niewprawną ręką dziecka gliniane ściany pokryte były oślepiającą bielą wapna? Śródziemnomorskie, gorące słońce ledwie wschodziło, gdy zobaczyłem cię na balkonie niewinnie opartą o balustradę; układ twych bosko wyrzeźbionych nóg, sposób w jaki się przeciągałaś, wypędzając z ciała resztki snu, nadało tej scenie iście mitologicznej figlarności. Spojrzałaś na mnie przez ramię i uśmiechnęłaś się zachęcająco, pamiętasz?

Byliśmy dla siebie stworzeni, my dzieci wszechświata poszukujący rozkoszy na zroszonych morską wodą deskach leżaków, na rufach przesadnie luksusowych jachtów, wśród samotnych palm sterczących na ukrytych przed oczyma profanów opustoszałych plaż.. I wydawało się, że nic nie zmąci naszej idylli, ale przyszedł ten dzień, czarny, posępny, najsmutniejszy, najstraszliwszy w moim życiu dzień, dzień w którym zabrakło mi miejsca na dysku.

Najdroższa Moniko – wybacz! Po stokroć przepraszam – padam do Twych stóp i roszę je łzami prawdziwej namiętności, składam na nich pocałunki wiekuistego pożądania – ale na swoją kolej czekają już inne, tym razem prawdziwie nieznośnie gorące czekoladowe piękności z szeroko rozwartymi pelaśkami, które aż proszą się o śmietankowy zastrzyk, a na dodatek (zdradzę Ci ten sekret choć lico me pokrywa się dziewiczym rumieńcem) niezwykle podkręcił mnie pewien śmieszny, a zarazem niezwykle ciekawy film, ukazujący tłustego człowieka w czarnej masce, który gwałcony jest przez pokaźnych rozmiarów knura. Ileż w tym wszystkim pasji, ileż kwiku! I musisz przyznać mi rację, że pliki avi do małych nie należą, a biorąc pod uwagę mój przestarzały technicznie sprzęt i ograniczoną wielkość dysku proszę zrozum, że podjęcie tej drastycznej decyzji było koniecznością. Życie moja droga składa się nieczęsto właśnie z takich nieprzyjemnych sytuacji, mam jednak nadzieję, że nie żywisz do mnie urazy i że wspólnie spędzone chwile pozwolą nam z nadzieja spojrzeć w przyszłość, pozdrawiam serdecznie Twój na zawsze, szczerze oddany Tajemniczy Admin z Giżycka.

P.S.
Tak między Bogiem a prawdą to Twoje infantylne marzenia, niech zacytuję: „skończyć studia, a potem być szczęśliwą”, zaczynały szczerze mnie wkurwiać, co myślę jest prawdziwym powodem naszego rozstania. Ścieżkę dostępu na wszelki wypadek pozwolisz, zachowuję.