ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 marca 6 (102) / 2008

Paweł Goryl,

RYTUALNOŚĆ

A A A
Stanisław Koba często sięga po motywy zwierzęce. Zwierzęta stanowią wdzięczny obiekt artystycznych inspiracji, gdyż w zależności od gatunku – w warstwie semantycznej, zawierają niemal nieograniczone pokłady treści symbolicznych. Wystarczy wspomnieć tryptyk „Gołąb, zebra, żółw”, czy projekt „Zwierzęta wodne i plażowe”. W tym ostatnim artysta uwiecznił szereg fantazyjnych kształtów w wilgotnym, nadmorskim piasku. Tematem przewodnim najnowszej ekspozycji „Dobra i zła nowina – 9 aspektów z życia ryby”, jest jeden z najstarszych i najważniejszych mitologemów, archetyp ryby. Znak ten, obecny w wielu kulturach, jest nośnikiem sensów sięgających daleko poza prostą wykładnię. Kobie udaje się wydobyć owe różnorodne konotacje, widać też, że swoje działania osadza na usystematyzowanych podwalinach teoretycznych. Wystawa jest utrzymana w konwencji sztuk rytualnych – forma poszczególnych rzeźb przywodzi na myśl wytwory Aborygenów bądź pierwotnych plemion afrykańskich. Ukazane tu obrazy zdaje się łączyć formalne pokrewieństwo z dziecięcymi rysunkami.

Specyfika nazwy cyklu „9 aspektów z życia ryby”, polega na tym, że dziewiątka zawiera w sobie wszystkie liczby podstawowe, oznacza doskonałość. Wartości ukazane przez Kobę wydają się być zatem fundamentalne. Paradoksalnie, dziewiątka stanowi wizualną odwrotność szóstki, liczby określającej – rybę. Nawet dotykając spraw najwyższej wagi, artysta nie ucieka od przewrotnego i wyrafinowanego poczucia humoru.

Idąc tropem skojarzeń, narzucających się poprzez tytuł wystawy Koby, warto sięgnąć głębiej, do samych korzeni symboliki judeochrześcijańskiej. Pomoże to w wyłowieniu sedna znaczeń w adekwatnej do stylistyki wystawionych dzieł, najsurowszej formie. Istotą rozumienia symbolu ryby, jest to, że trwale przynależy on do pierwotnej, mitologicznej rzeczywistości. Jest jednym z najpełniejszych symboli, także dzięki związkowi z mitycznym Praoceanem. Przez pojęcie Praoceanu rozumie się metaforyczne wody przepływające przez triadę rzeczywistości – świat ziemski, niebiosa i otchłań podziemia, które z niego powstały. Istotne jest, że ryba, najpełniej zanurzona w pierwotnym tworzywie bytu, staje się ekwiwalentem innej istoty krańcowej – ptaka, nośnika duszy. Uosabia moc materialnego życia wyłaniającego się z głębin, do których zstępujemy po śmierci ciała. Stanowi tym samym dopełnienie axis mundi.


Ważne jest zatem, że ryba symbolizuje siłę narodzin oraz śmierci poprzez związki ze światem podziemnym. Dwie granitowe rzeźby doskonale wyrażają tę dychotomię: skierowana ku górze, niosąca dobrą nowinę ,,Ryba – odlot”, i przywodząca na myśl spadającą bombę, medium śmierci „Ryba – nalot”. W intrygująco prosty sposób – poprzez zabieg odwrócenia kierunku ruchu – Koba nadaje dwóm identycznym w formie przedmiotom przeciwstawne sensy. Dołączając trzeci element, formuje rzeczywistość: „Ryba – spław” w pozycji horyzontalnej uosabia trwanie, czyli świat ziemski. Dopełnieniem instalacji jest „Ryba – zegar”, czyli rzucony na ścianę wideosztandar, w którym rybi kształt zamienia się we wskazówkę. Nieuchwytność i względność pojęcia czasu zostaje przeciwstawiona rzeczywistości namacalnej i niezmiennej, ponieważ utrwalonej w kamieniu. Wydaje się, że zabieg ma na celu ukazanie nieprzerwanego kręgu zdarzeń następujących wciąż po sobie: narodzin, życia, śmierci. Stają się one realnością samą w sobie, niezależną od czegokolwiek i wieczną, którą artysta zamyka w „Rybim salonie”, operując w przestrzeni, zdawałoby się pojedynczym symbolem.


Na uwagę zasługuje cykl dziewięciu obrazów malowanych na blasze, które wyglądają niczym humorystyczne rysunki z codziennych gazet. A raczej ich odwrócenie, gdyż kontury malowanych przedmiotów są białe, a tło jest czarne. Nietrwały papier zostaje zamieniony na żelazo. Precyzja formalna w połączeniu z niebywałą prostotą, pozwala na wydobycie esencji. Obrazy ukazują istotne zjawiska, poprzez umieszczenie rybiego kształtu w różnych sytuacjach. Dowcipna satyra sąsiaduje ze sporą wymownością, uwalniając dzieła od moralizatorskiego zadęcia. W przedstawieniu zatytułowanym „Czystość” widz dostrzega rybę umieszczoną pod prysznicem. Powiązanie czystości ryby z nietypowym sprzętem, wyraża hołd dla wartości i potępia zakłamane jej rozumienie. O ile ryba żyje w wodzie – jest z natury trwale „czysta” – to umieszczenie jej pod strumieniem z kranu, który w zależności od sytuacji można zawsze zakręcić (lub odkręcić), pokazuje pragmatyczne podejście do problemu. Podobną wymowę ma praca „Ofiara”. Przedstawiona ryba została wyrzucona na brzeg przez fale – symbolizuje poświęcenie na pokaz, takie, które w istocie nic nie kosztuje. Nieco odmienny charakter ma obraz „Odwaga”. Ryba – rakieta sięga gwiazd, stając się znakiem ludzkiej potęgi. Znamienne, że w starożytności gwiazdy uważano za dusze zmarłych. Jako, że świat ziemski traktowano w charakterze odbicia niebiańskiej realności, gwiazdy zanurzone w niebieskim Oceanie, były postrzegane jako odpowiednik ryb w ziemskich wodach. Łącząc ze sobą dwie odmienne sfery, staje się Koba kimś w rodzaju szamana zdolnego przenikać granicę światów, przewodnikiem, ułatwiającym widzowi podróż między aspektem sacrum, a rzeczywistością profanum. Charakterystyczne, że głęboki metafizyczny wymiar ukrywa pod, stylizowanym na rysunek dziecka, „malunkiem”.


Pełen dowcipu jest również „Pokój zwierzeń”. Na trójelementową, wykutą w granicie kompozycję składają się rzeźby: „Taboret”, „Słone źródło” oraz „Skrzynka dobrych i złych wiadomości”. Koba dokonuje wymownego zabiegu, łącząc pojęcie znane z reality show z pierwotnym tworzywem. Z jednej strony kojarzy prymitywizm popularnej rozrywki z autentycznością kamiennych powierzchni, z drugiej – przeciwstawia tandetę doskonałości formy. Poprzez żart Koba uzyskuje dystans, ale i daje nam znać, że pamięta o tym, by kreowany przez niego szaman nie zmienił się w nieomylnego proroka. Widz włączony w interakcję z dziełami sztuki, znajduje się niespodziewanie w sytuacji analogicznej do uczestnika „Big Brothera”. Z tą jednak różnicą, że siedząc na kamiennym „Taborecie”, nie usłyszy wskazówek odnośnie tego, jak ma żyć, nie uzyska bezpośrednich odpowiedzi na zadane przez siebie pytania. Zawieszona na ścianie granitowa płyta, w przeciwieństwie do głośnika, milczy. Tak jak niemą pozostaje istota praprzyczyny – ekwiwalent Wielkiego Brata w świecie realności. We wszechogarniającej ciszy, widz zdaje się przyjmować symboliczną rolę Boga, uczestniczy w pierwotnym, rekonstruowanym przez Kobę rytuale noesis. Zadając pytania, sam na nie odpowiada. Ułatwia to „Skrzynka dobrych i złych wiadomości”, działając niczym magnes skupiający rozproszone myśli. O konieczności wejścia w głąb swojej jaźni przypomina „Słone źródło”. Uosobienie początku, przyczyny i sedna, jest wypełnione solą. Ta substancja jest apotropeionem, symbolizuje dobrą radę i mądrość – przez co w sposób magiczny wspomaga proces poznania. W tym wypadku może być on bardzo skomplikowany – świadczy o tym tytuł.

Nad ekspozycją zdaje się krążyć nieuchwytne widmo Absolutu, który ostatecznie pozostaje nieodgadniony, milczący jak ucieleśniająca go ryba. Nie można, bowiem zapominać, że znak pierwszych chrześcijan, tajemne określenie Stwórcy – anagram ICHTYS (od wyrażenia („Jezus Chrystus Syn Boga Zbawca”) oznacza w języku greckim słowo rybę.
Stanisław Koba „Dobra i zła nowina – 9 aspektów z życia ryby”, Galeria Leto, Warszawa, 23 lutego – 10 marca 2008.