POST-ANDROGYN
A
A
A
Pierwszy człon tytułu aktualnej wystawy Agi i Sebastiana – a raczej – Agi/Sebastiana Migdałków w Galerii Novej: „Symulakry: płeć” jest już dziś kanonicznym określeniem znaków, które odsyłają do pustki, takich, które „odzyskują pełnię praw po śmierci wszelkiej referencji”. W połączeniu z członem drugim tytułu ekspozycji, Baudrillardowskie pojęcie odsyła nas do problematyki współczesnej transformacji płci i konsekwencji tego zjawiska. Wystawa prac duetu artystów, spójna i lapidarna, podejmuje kwestię w sposób niezwykle sugestywny.
Pierwszą próbą współpracy tych artystów był dyplom Agnieszki – „Człowiek–komputer–sieć” z 2005 roku. Agnieszka Migdałek, która brała udział w licznych konkursach plakatu (Kraków, Chaumont), ma poza tym na koncie kilka wystaw indywidualnych i zbiorowych.
W Galerii Novej natrafiamy najpierw na instalacje umieszczone na przeciwległych ścianach – zarysy postaci kobiety i mężczyzny, zaznaczone grubą czarną linią na białych planszach. Te figury, wypełnione liniami, które przypominają poziomice na mapie, zdają się być ledwie odbiciem ludzkich ciał. Izolinie, łączące punkty jednakowo wartościowane, są krzywymi zamkniętymi. Nieprzerwane, płynnie zakreślone, wytyczają geografię ciała człowieka z jego mniej i bardziej istotnymi punktami. Przywołują też skojarzenia z krwioobiegiem, czy siecią nerwów, oplatającą organizm człowieka. Postaci nasuwają na myśl jednocześnie przestrzenne modele generowane komputerowo, cyber-manekiny, kondensujące w sobie te cechy, które stanowią o człowieczeństwie, a zarazem pozbawiające i pozbawione cech osobniczych: fizjonomii, włosów. Plansze, na których zaznaczono kontury są przerwane – na wysokości głowy mężczyzny oraz łona kobiety – celem umieszczenia tam monitorów. Obrazy, które są na nich wyświetlane trzeba chyba rozważać w kontekście tak istotnego detalu jak dostrzegalny fragment wyciągniętej rączki dziecka, którą chwyta każdy z osobników. Myśli mężczyzny krążą wokół miłości fizycznej. W jego świadomości przesuwają się obrazy, które mamy możliwość podglądać: nagie, splecione ciała kochanków, przedstawione w czarno-białej gamie barwnej. Projekcja wspomnień, czy fantazjowanie? Na ekranie kobiety wyświetlają się zdjęcia ludzkiego płodu, niezdefiniowane kształty, widoki sfery ziemskiej – dzieła grafiki komputerowej. Instalacjom towarzyszy muzyka, którą możemy usłyszeć zakładając na uszy słuchawki.
Swoiste przypisanie ról, zdefiniowanie osobników, kwestionuje druga praca Agi/Sebastiana Migdałków: fotograficzny dyptyk, ukazujący mężczyznę i kobietę, i tym razem „pozbawionych” twarzy. On pochyla głowę, kucając nad muszlą klozetową i udowadniając, iż właśnie przeżywa menstruację. Ona – w sukience, pończochach i butach na obcasach, ukazana od tyłu w rozkroku, korzysta z pisuaru. Które z nich to On, a które Ona? I co o tym decyduje: natura, czy kultura? Manuel Castells pisze w „Społeczeństwie sieci”:
„Nowe technologie reprodukcyjne i nowe modele kulturowe w znacznym stopniu czynią możliwym rozdzielenie wieku oraz warunków biologicznych od reprodukcji i rodzicielstwa. W ściśle technicznych terminach możliwe stało się obecnie zróżnicowanie legalnego(ych) rodzica(ów) dziecka: czyja jest sperma, czyje jest jajeczko, gdzie i jak odbywa się zapłodnienie, w rzeczywistym lub odroczonym czasie, nawet po śmierci ojca, oraz czyja jest macica, z której urodzi się dziecko. Wszystkie kombinacje są możliwe i rozstrzygane społecznie”.
Kombinatoryka, owo postmodernistyczne „majsterkowanie” przeniesione na tę płaszczyznę - niepokoi. Wymiana ról nie jest zresztą równoznaczna z hybrydycznością per se - w rozumieniu mitycznym, czyli taką, która pociąga ku granicy, ułatwia transgresję. Mamy więc tu do czynienia z symulacją hybrydyczności, elementy pozostają w swej istocie – rozdzielone. Nie da się wskrzesić Androgyna, należy pamiętać, że podejmując taką próbę, można stworzyć Frankensteina.
W trzeciej z odsłon oglądający jest zachęcany do interakcji: na tablicy rozlokowano naklejone na plastik fotografie części ciał: kończyny i korpusy, należące do kobiety i mężczyzny, które możemy ułożyć w dowolnej konfiguracji na tablicy obok. Ciała pozbawione głów po raz kolejny zawracają nas ku modalności, depersonalizacji. Brak głowy jest pozbawieniem twarzy – sensu stricte. Twarz jest zaś metonimią Osoby, zgodnie z koncepcją Emmanuela Levinasa. Z drugiej strony dezorganizacja ciała, a później jego scalenie, jest jedyną szansą na zyskanie nowego statusu egzystencjalnego. Mówi o tym większość mitów i ich inscenizacji – rytuałów. Wokół tej kwestii – dezintegracji i zjednoczenia – osnute są rozważania Jacquesa Lacana. Nie należy jednak zapominać, iż margines błędu jest w tej sferze bardzo wąski. Zabawa w Pana Boga? – proszę bardzo. Już wkrótce dostępna dla każdego! Tylko, że to raczej zabawa w Para-Boga, zdają się mówić artyści. Choć perspektywa jest kusząca, z pokawałkowanych członków nie-ludzi, nie stworzymy człowieka.
Pierwszą próbą współpracy tych artystów był dyplom Agnieszki – „Człowiek–komputer–sieć” z 2005 roku. Agnieszka Migdałek, która brała udział w licznych konkursach plakatu (Kraków, Chaumont), ma poza tym na koncie kilka wystaw indywidualnych i zbiorowych.
W Galerii Novej natrafiamy najpierw na instalacje umieszczone na przeciwległych ścianach – zarysy postaci kobiety i mężczyzny, zaznaczone grubą czarną linią na białych planszach. Te figury, wypełnione liniami, które przypominają poziomice na mapie, zdają się być ledwie odbiciem ludzkich ciał. Izolinie, łączące punkty jednakowo wartościowane, są krzywymi zamkniętymi. Nieprzerwane, płynnie zakreślone, wytyczają geografię ciała człowieka z jego mniej i bardziej istotnymi punktami. Przywołują też skojarzenia z krwioobiegiem, czy siecią nerwów, oplatającą organizm człowieka. Postaci nasuwają na myśl jednocześnie przestrzenne modele generowane komputerowo, cyber-manekiny, kondensujące w sobie te cechy, które stanowią o człowieczeństwie, a zarazem pozbawiające i pozbawione cech osobniczych: fizjonomii, włosów. Plansze, na których zaznaczono kontury są przerwane – na wysokości głowy mężczyzny oraz łona kobiety – celem umieszczenia tam monitorów. Obrazy, które są na nich wyświetlane trzeba chyba rozważać w kontekście tak istotnego detalu jak dostrzegalny fragment wyciągniętej rączki dziecka, którą chwyta każdy z osobników. Myśli mężczyzny krążą wokół miłości fizycznej. W jego świadomości przesuwają się obrazy, które mamy możliwość podglądać: nagie, splecione ciała kochanków, przedstawione w czarno-białej gamie barwnej. Projekcja wspomnień, czy fantazjowanie? Na ekranie kobiety wyświetlają się zdjęcia ludzkiego płodu, niezdefiniowane kształty, widoki sfery ziemskiej – dzieła grafiki komputerowej. Instalacjom towarzyszy muzyka, którą możemy usłyszeć zakładając na uszy słuchawki.
Swoiste przypisanie ról, zdefiniowanie osobników, kwestionuje druga praca Agi/Sebastiana Migdałków: fotograficzny dyptyk, ukazujący mężczyznę i kobietę, i tym razem „pozbawionych” twarzy. On pochyla głowę, kucając nad muszlą klozetową i udowadniając, iż właśnie przeżywa menstruację. Ona – w sukience, pończochach i butach na obcasach, ukazana od tyłu w rozkroku, korzysta z pisuaru. Które z nich to On, a które Ona? I co o tym decyduje: natura, czy kultura? Manuel Castells pisze w „Społeczeństwie sieci”:
„Nowe technologie reprodukcyjne i nowe modele kulturowe w znacznym stopniu czynią możliwym rozdzielenie wieku oraz warunków biologicznych od reprodukcji i rodzicielstwa. W ściśle technicznych terminach możliwe stało się obecnie zróżnicowanie legalnego(ych) rodzica(ów) dziecka: czyja jest sperma, czyje jest jajeczko, gdzie i jak odbywa się zapłodnienie, w rzeczywistym lub odroczonym czasie, nawet po śmierci ojca, oraz czyja jest macica, z której urodzi się dziecko. Wszystkie kombinacje są możliwe i rozstrzygane społecznie”.
Kombinatoryka, owo postmodernistyczne „majsterkowanie” przeniesione na tę płaszczyznę - niepokoi. Wymiana ról nie jest zresztą równoznaczna z hybrydycznością per se - w rozumieniu mitycznym, czyli taką, która pociąga ku granicy, ułatwia transgresję. Mamy więc tu do czynienia z symulacją hybrydyczności, elementy pozostają w swej istocie – rozdzielone. Nie da się wskrzesić Androgyna, należy pamiętać, że podejmując taką próbę, można stworzyć Frankensteina.
W trzeciej z odsłon oglądający jest zachęcany do interakcji: na tablicy rozlokowano naklejone na plastik fotografie części ciał: kończyny i korpusy, należące do kobiety i mężczyzny, które możemy ułożyć w dowolnej konfiguracji na tablicy obok. Ciała pozbawione głów po raz kolejny zawracają nas ku modalności, depersonalizacji. Brak głowy jest pozbawieniem twarzy – sensu stricte. Twarz jest zaś metonimią Osoby, zgodnie z koncepcją Emmanuela Levinasa. Z drugiej strony dezorganizacja ciała, a później jego scalenie, jest jedyną szansą na zyskanie nowego statusu egzystencjalnego. Mówi o tym większość mitów i ich inscenizacji – rytuałów. Wokół tej kwestii – dezintegracji i zjednoczenia – osnute są rozważania Jacquesa Lacana. Nie należy jednak zapominać, iż margines błędu jest w tej sferze bardzo wąski. Zabawa w Pana Boga? – proszę bardzo. Już wkrótce dostępna dla każdego! Tylko, że to raczej zabawa w Para-Boga, zdają się mówić artyści. Choć perspektywa jest kusząca, z pokawałkowanych członków nie-ludzi, nie stworzymy człowieka.
Aga/Sebastian Migdałek „Symulakry: płeć”, Galeria Nova, Kraków, 14 marca – 14 kwietnia 2008.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |