ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 7 (103) / 2008

Wiesław Kowalski,

O TYM, CO NAJWAŻNIEJSZE I NAJPIĘKNIEJSZE

A A A
Ponieważ magiczny kosmos dziecka nie respektuje praw logiki i związków przyczynowo-skutkowych, a rozwija się właściwie według logiki szczególnej, myśl, że teatr dla dzieci nie znosi tautologii, wydaje się być uzasadniona. Dziecko najłatwiej rozumie skrót myślowy, taką umowność scenicznego świata, który jest rozszerzeniem jego zabaw, tych w dom, sklep, czy budowanie rzeczywistości z klocków lego.

Tankred Dorst zanim stał się reprezentacyjnym pisarzem dla scen niemieckich i teatru światowego, w połowie lat 50. ubiegłego wieku był dostarczycielem fabuł przede wszystkim dla teatru marionetek. Poetyka tego teatru wywarła niemały wpływ na całą jego późniejszą twórczość, która w wielu przypadkach odwołuje się do mitów kultury. Tak jak w „Merlinie” Dorst sięgnął po mit Okrągłego Stołu, by na kanwie średniowiecznego podania o rycerzach króla Artura dokonać podsumowania swoich rozważań historiozoficznych, filozoficznych i moralnych, tak do napisania „Amelki…” zainspirowały go „Baśnie reńskie” Clemensa Brentano, dając możliwość zderzenia elementów baśniowych z groteską, a fantastycznych z dogłębną penetracją ludzkiego wnętrza.

„Amelka, Bóbr i Król na dachu” Dorsta to historia prosta, wykorzystująca w niebanalny sposób, bo nie wprost i dosłownie, motywy i toposy charakterystyczne dla baśni. W tym przypadku chodzi przede wszystkim o skarb, magiczne przedmioty, o zagadkę i metamorfozę. Przy tym jest to przypowieść mądra i pouczająca o poszukiwaniu własnej tożsamości, afirmująca już samo dążenie człowieka do samopoznania i samorealizacji, także opowieść o pierwszych wtajemniczeniach i inicjacjach, o dojrzewaniu nie tylko fizycznym, ale i intelektualnym. W inscenizacji Pawła Aignera na szczególne uznanie zasługuje delikatność i wielowymiarowość zarysowanych bohaterów. Z wyjątkiem wyraźnie przejaskrawionych i przeszarżowanych postaci Mruksy w interpretacji Dominiki Miękus i Frygi Agnieszki Niezgody, które celowość autentycznego istnienia zastąpiły niekontrolowanym żywiołem, krzykiem, zamętem aktorskiej ekspresji, wszyscy pozostali aktorzy zasługują na wyróżnienie. Grali lekko, z dystansem i z humorem, pokazując sprawy złożone, trudne, a nawet dramatyczne. I tak Krzysztof Grzęda w roli psa Szino Pantaleona znakomicie oddaje zagubienie i smutek, przełamywane zawadiacką wesołością. Mariusz Wójtowicz jako Król popisowo ukazuje bezradność i roztargnienie władcy usiłującego nie tylko swoje nogi zmusić do grupowej wędrówki, ale odnaleźć zabłąkaną prawdę o własnych pragnieniach i tęsknotach.

Marta Parfieniuk jako Amelka, znajda bez sumienia, wykorzystywana przez przybraną matkę i siostrę, budzi sympatię widzów od początku spektaklu; jest autentycznie szczera jako dziecko o złotym sercu, które na najbardziej obraźliwe połajanki i zaczepki reaguje spokojem, opanowaniem i posłuszeństwem. Jej bezinteresowność w stosunku do napotkanych w drodze po czarny miód to prawdziwy skarb. To wrażliwość godna naśladowania. Amelka nie potrafi być egoistką, wie, że wzajemne zrozumienie, współczucie, życzliwość, uczynność i prawość jej serca zawsze zostaną nagrodzone. Wie również, że pojedynek ze Straszną Sową jest niczym innym jak walką ze swoją własną niemocą, słabością, ułomnością charakteru. Prawda serca jest dla niej najistotniejsza, a pragnienia drugiego człowieka ważniejsze od chęci posiadania i dostatniego życia. Ofiarowując miłość tym, nad którymi się pochyliła w potrzebie, tym samym uczuciem została obdarowana. Prawdziwą aktorską perełką jest rola tajemniczej Dyni wykreowana przez Grażynę Rutkowską-Kusy. To postać zbudowana z ogromną konsekwencją, skupieniem i dbałością o każdy najmniejszy gest, każdy ruch ciała. Tak samo jest w przypadku Piotra Dąbrowskiego, czyli sympatycznego Bobra, który najpierw utknął w pułapce, a w finale przemienił się w księcia. Aktor nasycił tę postać, pełną przywiązania i miłości do Amelki, gamą różnorodnych emocji; jest szlachetny, nostalgiczny, poczciwy i nieśmiały, bezgranicznie szczęśliwy z przemiany w człowieka mogącego kochać i być kochanym.

Zastrzeżenia może budzić warstwa muzyczna spektaklu przygotowana przez Zbigniewa Krzywańskiego. O interesujących rozwiązaniach, eksperymentujących chociażby z semantyką zawartą w planie muzycznym, nie ma tutaj mowy. Natomiast ciekawie prezentują się kostiumy Magdaleny Gajewskiej. Są pozbawione dosłowności, pełne polotu, nie próbują imitować zwierząt. To samo dotyczy scenografii, szalenie prostej, dającej aktorom „powietrze” w pokonywaniu poszczególnych odcinków drogi czy lasu. Gajewska z kilku prostych, skontrastowanych elementów stworzyła konstrukcje abstrakcyjne, nie ilustrujące, budowane jakby obok biegu narracji, we własnym fantazyjnym porządku. I to one wyznaczają zmieniające się miejsca akcji, zawsze z otwartym marginesem skojarzeń.
Estetyczna funkcjonalność każdego fragmentu scenografii, tak samo każdego rekwizytu, jest w toruńskim przedstawieniu regułą teatralnej gry z formą.

Od pierwszej sceny akcja w spektaklu toczy się tak dynamicznie i trudno przewidzieć, co będzie dalej. Amelka w podróży do Szepczącego Lasu spotyka wciąż nowe „osoby”, co zdecydowanie zmienia za każdym razem schemat działania w grupie. Aigner zadbał o to, by humor spektaklu był ciepły, a dowcip zaskakujący. Dzieci, które stanowiły przeważającą część premierowej publiczności, reagowały żywo i radośnie na wszystkie metamorfozy i niespodzianki kształtów. Ciekawe rozwiązania plastyczne i inscenizacyjne, brawurowe w przypadku Grażyny Rutkowskiej-Kusy, Piotra Dąbrowskiego i Mariusza Wójtowicza aktorstwo, czynią ostatnią premierę Baja Pomorskiego godną polecenia nie tylko najmłodszym, ale i dorosłym, czy też wszystkim tym, których fascynuje humor i oniryczna atmosfera niezwykłego świata opowieści Dorsta; świata, będącego tyleż poetycką zabawą skojarzeniami, co wypełnionego podtekstami natury erotycznej. Dla starszych ciekawostką będzie spojrzeć na tekst „Amelki….” przez pryzmat teorii Freuda czy Junga. Choć lektura Brunona Bettelheima też może się przydać.
Tankred Dorst: „Amelka, Bóbr i Król na dachu”. Tłumaczenie: Jacek St. Buras. Reżyseria: Paweł Aigner. Scenografia: Magdalena Gajewska. Muzyka: Zbigniew Krzywański. Ruch sceniczny: Tomasz Dajewski. Premiera: Teatr „Baj Pomorski” w Toruniu, 23 lutego 2008.