MANIFEST NIEZALEŻNOŚCI
A
A
A
Homo Twist „Matematyk”. EMI Music Poland, 2008.
Szósta już płyta w dorobku Homo Twist nie zawodzi, jest mroczna, ciężka, z poetyckimi tekstami Macieja Maleńczuka.
Nie oglądając się na modę na indie rockowe czy elektroniczne szaleństwo, Maleńczuk razem z kolegami podąża przed laty obraną drogą. W efekcie, otrzymujemy porcję porządnej, rasowej hardrockowej muzyki, takiej, która zadowoli fanów Black Sabbath i Led Zeppelin oraz wielbicieli Homo Twistu sprzed lat.
Ale z Maleńczukiem bywało różnie. Balansował między popkulturą i undergroundem. Frontman Püdelsów w latach 90. założył swój zespół i przez wiele lat dzielił czas między dwie grupy, a gdy dał z Homo Twistem pożegnalny koncert, rzucił się w wir rozrywki. Został jurorem „Idola” oraz bohaterem wywiadów dla kolorowej prasy i telewizji. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby po pewnym czasie nie reaktywował grupy Homo Twist. W 2005 roku kapela wróciła mrocznym krążkiem „Demonologic”. Maleńczuk zaangażował się również w kilka innych projektów: sięgnął po XIII-wieczne pieśni religijne i nagrał udany album z Wojciechem Waglewskim.
„Matematyk” to płyta niełatwa w odbiorze. Po pierwszym przesłuchaniu nie przekonuje, ale kolejne odsłuchania odkrywają potencjał tego krążka. Ileż tu soczystej muzyki! Powrócił Olaf Deriglasoff ze swoim basem, mistrzowie gitary – Jan Borysewicz i Dariusz Kozakiewicz – popisują się solówkami. Mały oddech wprowadza trąbka Ziuta Gralaka. Natomiast Maleńczuk przykuwa uwagę teatralną manierą wokalną.
W jego tekstach próżno szukać słabych momentów. W pierwszym utworze wyznaje, że niewiele go obchodzi przepychanka w show biznesie i schodzi na boczny tor („Ni siostry, ni brata”). Do osobistego tonu powraca w melodyjnym „Matematyku”. „Jam jest artysta, odrzucam schematy” – śpiewa do tych, którzy pragną nałożyć mu maskę muzyka, poety (czasem przedniego) czy wyrachowanego materialisty. Maleńczuk kapitalnie opowiada historyjki. Prym wiedzie tu piosenka o Wiesławie w gorącej wodzie kąpanym („W Wiesławie zawrzało, więc pochwycił czajnik/wciąż było mu mało, udał się po palnik”). Inna wspomina młodość artysty, gdy mieszkał z kobietami o orientalnej urodzie, grywał na ulicy i wszystkie zarobione pieniądze przepijał („Siostry”). Końcówka płyty uderza w poważniejsze tony. Od egzystencjalnego hymnu „Powiedz mi ogniu” przez „Na sztorc” z refrenem: „na sztorc postaw się na sztorc/niech nikt nie mówi ci jak żyć/niech głos twój liczy się jak los/w loterii, w którą grasz i ty”, aż po inspirowany Norwidem „Lema pamięci kosmiczny pogrzeb”.
Homo Twist pozostaje wierne swoim ideałom. Nie zwodzi słuchaczy ani nie posiłkuje się żadnymi efektami, co jest wielką zaletą „Matematyka”.
Nie oglądając się na modę na indie rockowe czy elektroniczne szaleństwo, Maleńczuk razem z kolegami podąża przed laty obraną drogą. W efekcie, otrzymujemy porcję porządnej, rasowej hardrockowej muzyki, takiej, która zadowoli fanów Black Sabbath i Led Zeppelin oraz wielbicieli Homo Twistu sprzed lat.
Ale z Maleńczukiem bywało różnie. Balansował między popkulturą i undergroundem. Frontman Püdelsów w latach 90. założył swój zespół i przez wiele lat dzielił czas między dwie grupy, a gdy dał z Homo Twistem pożegnalny koncert, rzucił się w wir rozrywki. Został jurorem „Idola” oraz bohaterem wywiadów dla kolorowej prasy i telewizji. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby po pewnym czasie nie reaktywował grupy Homo Twist. W 2005 roku kapela wróciła mrocznym krążkiem „Demonologic”. Maleńczuk zaangażował się również w kilka innych projektów: sięgnął po XIII-wieczne pieśni religijne i nagrał udany album z Wojciechem Waglewskim.
„Matematyk” to płyta niełatwa w odbiorze. Po pierwszym przesłuchaniu nie przekonuje, ale kolejne odsłuchania odkrywają potencjał tego krążka. Ileż tu soczystej muzyki! Powrócił Olaf Deriglasoff ze swoim basem, mistrzowie gitary – Jan Borysewicz i Dariusz Kozakiewicz – popisują się solówkami. Mały oddech wprowadza trąbka Ziuta Gralaka. Natomiast Maleńczuk przykuwa uwagę teatralną manierą wokalną.
W jego tekstach próżno szukać słabych momentów. W pierwszym utworze wyznaje, że niewiele go obchodzi przepychanka w show biznesie i schodzi na boczny tor („Ni siostry, ni brata”). Do osobistego tonu powraca w melodyjnym „Matematyku”. „Jam jest artysta, odrzucam schematy” – śpiewa do tych, którzy pragną nałożyć mu maskę muzyka, poety (czasem przedniego) czy wyrachowanego materialisty. Maleńczuk kapitalnie opowiada historyjki. Prym wiedzie tu piosenka o Wiesławie w gorącej wodzie kąpanym („W Wiesławie zawrzało, więc pochwycił czajnik/wciąż było mu mało, udał się po palnik”). Inna wspomina młodość artysty, gdy mieszkał z kobietami o orientalnej urodzie, grywał na ulicy i wszystkie zarobione pieniądze przepijał („Siostry”). Końcówka płyty uderza w poważniejsze tony. Od egzystencjalnego hymnu „Powiedz mi ogniu” przez „Na sztorc” z refrenem: „na sztorc postaw się na sztorc/niech nikt nie mówi ci jak żyć/niech głos twój liczy się jak los/w loterii, w którą grasz i ty”, aż po inspirowany Norwidem „Lema pamięci kosmiczny pogrzeb”.
Homo Twist pozostaje wierne swoim ideałom. Nie zwodzi słuchaczy ani nie posiłkuje się żadnymi efektami, co jest wielką zaletą „Matematyka”.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |