ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (104) / 2008

Anna Katarzyna Dycha,

MANIFEST NIEZALEŻNOŚCI

A A A
Homo Twist „Matematyk”. EMI Music Poland, 2008.
Szósta już płyta w dorobku Homo Twist nie zawodzi, jest mroczna, ciężka, z poetyckimi tekstami Macieja Maleńczuka.

Nie oglądając się na modę na indie rockowe czy elektroniczne szaleństwo, Maleńczuk razem z kolegami podąża przed laty obraną drogą. W efekcie, otrzymujemy porcję porządnej, rasowej hardrockowej muzyki, takiej, która zadowoli fanów Black Sabbath i Led Zeppelin oraz wielbicieli Homo Twistu sprzed lat.

Ale z Maleńczukiem bywało różnie. Balansował między popkulturą i undergroundem. Frontman Püdelsów w latach 90. założył swój zespół i przez wiele lat dzielił czas między dwie grupy, a gdy dał z Homo Twistem pożegnalny koncert, rzucił się w wir rozrywki. Został jurorem „Idola” oraz bohaterem wywiadów dla kolorowej prasy i telewizji. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby po pewnym czasie nie reaktywował grupy Homo Twist. W 2005 roku kapela wróciła mrocznym krążkiem „Demonologic”. Maleńczuk zaangażował się również w kilka innych projektów: sięgnął po XIII-wieczne pieśni religijne i nagrał udany album z Wojciechem Waglewskim.

„Matematyk” to płyta niełatwa w odbiorze. Po pierwszym przesłuchaniu nie przekonuje, ale kolejne odsłuchania odkrywają potencjał tego krążka. Ileż tu soczystej muzyki! Powrócił Olaf Deriglasoff ze swoim basem, mistrzowie gitary – Jan Borysewicz i Dariusz Kozakiewicz – popisują się solówkami. Mały oddech wprowadza trąbka Ziuta Gralaka. Natomiast Maleńczuk przykuwa uwagę teatralną manierą wokalną.

W jego tekstach próżno szukać słabych momentów. W pierwszym utworze wyznaje, że niewiele go obchodzi przepychanka w show biznesie i schodzi na boczny tor („Ni siostry, ni brata”). Do osobistego tonu powraca w melodyjnym „Matematyku”. „Jam jest artysta, odrzucam schematy” – śpiewa do tych, którzy pragną nałożyć mu maskę muzyka, poety (czasem przedniego) czy wyrachowanego materialisty. Maleńczuk kapitalnie opowiada historyjki. Prym wiedzie tu piosenka o Wiesławie w gorącej wodzie kąpanym („W Wiesławie zawrzało, więc pochwycił czajnik/wciąż było mu mało, udał się po palnik”). Inna wspomina młodość artysty, gdy mieszkał z kobietami o orientalnej urodzie, grywał na ulicy i wszystkie zarobione pieniądze przepijał („Siostry”). Końcówka płyty uderza w poważniejsze tony. Od egzystencjalnego hymnu „Powiedz mi ogniu” przez „Na sztorc” z refrenem: „na sztorc postaw się na sztorc/niech nikt nie mówi ci jak żyć/niech głos twój liczy się jak los/w loterii, w którą grasz i ty”, aż po inspirowany Norwidem „Lema pamięci kosmiczny pogrzeb”.

Homo Twist pozostaje wierne swoim ideałom. Nie zwodzi słuchaczy ani nie posiłkuje się żadnymi efektami, co jest wielką zaletą „Matematyka”.