ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 marca 6 (54) / 2006

Barbara Wesołowska, Anna Paprocka,

BEZ TAJEMNICY NIE MA TEATRU

A A A
Z Izabellą Cywińską, jurorem VIII edycji „Interpretacji” – rozmawia Anna Paprocka i Barbara Wesołowska
Anna Paprocka: Rola jurora wiąże się z pewnego rodzaju odpowiedzialnością. To pole działania godne doświadczonych i świadomych twórców i krytyków. Jak Pani czuje się w tej funkcji?

Izabella Cywińska: Sposób nagradzania na tym festiwalu stawia jurorów w sytuacji komfortowej. Odpowiadam tylko za własny werdykt! Żadnych kompromisów. Indywidualna nagroda, subiektywna ocena! Mnie się to podoba. Oczywiście nie zwalnia to nikogo z odpowiedzialności.

Barbara Wesołowska: Jakimi kryteriami będzie się Pani kierowała, oceniając spektakle i podejmując decyzję o tym, komu przydzielić nagrodę?

I.C.: Oczywiście nagrodzę spektakl w moim mniemaniu najlepszy. Taki, który zmusi mnie do głębszej refleksji bądź zadumy nad światem, dzięki któremu dowiem się czegoś nowego o człowieku, a może o sobie. Ważne, by był interesujący od strony formalnej i koniecznie dobrze zagrany. To jest minimum, którego oczekuję od mojego laureata. A reszta jest tajemnicą, bez której w ogóle nie ma teatru.

A.P.: Zasada przyznawania nagród na „Interpretacjach” nie gwarantuje wyłonienia zwycięzcy. Głosy jurorów mogą rozłożyć się w sposób uniemożliwiający przyznanie „Lauru Konrada”. Z drugiej zaś strony taka formuła nagradzania pozwala zaistnieć więcej niż jednemu artyście. Co uważa Pani za bardziej wartościowe?

I.C.: Jak już wspomniałam, podoba mi się ten sposób nagradzania. Festiwal cieszy się dobrą opinią i już sam fakt uczestniczenia w nim jest wyróżnieniem. Tak funkcjonuje w środowisku, tak się o nim mówi. Z zasady sztuka jest trudna do oceny, nie da się jej przecież zobiektywizować. Każde dzieło jest inne, toteż porównywanie jednego z drugim, przykładanie tej samej miary do na przykład Szekspirowskiej komedii i współczesnych brutalistów jest w gruncie rzeczy działaniem karkołomnym, żeby nie powiedzieć bzdurnym. A przecież taka jest praktyka stosowana od zawsze na różnych festiwalach.

B.W.: Spektakle, jakie składają się na program festiwalu, to wynik autorskiej selekcji dokonanej przez jednego człowieka. W jakim stopniu taki wybór można uznać za adekwatny do tego, co dzisiaj najciekawsze w teatrze młodych?

I.C.: Przez jednego człowieka, ale jakiego! Jacek Sieradzki wie o wszystkim, co się dzieje w polskim teatrze. A tak dużo dobrego się znowu nie dzieje, niestety!

A.P.: Jaka jest Pani zdaniem kondycja sztuki tworzonej przez młodych ludzi? Czy są to w dominującej mierze przedstawienia, w których brak warsztatowej wprawy i infantylizm przekazu obraża odbiorcę, czy wręcz przeciwnie: twórcy pomimo młodego wieku zaskakują dojrzałością interpretacji i zrozumieniem tworzywa teatru?

I.C.: Jak wszędzie, są tacy i tacy. Jedni doprowadzają mnie do szału traktowaniem widza jak idioty albo zapominaniem w swojej demaskatorskiej pasji, że nieudolnie naśladując rzeczywistość, nudzą mnie śmiertelnie. Inni natomiast poszukują własnego języka, starają się przekonać mnie do swoich artystycznych racji – tych cenię. Myślę, że ważne jest też, jak traktuje się klasykę. Do czego jest im ona potrzebna. Zastrzegam się, że nie jestem w swoim myśleniu zbyt konserwatywna, oczekuję nowych interpretacji, świeżego odczytania, ale nie godzę się z traktowaniem klasyki jak wycieraczki do własnych butów. A to się ostatnio dzieje dość często.

B.W.: Czy występuje w sztuce tzw. „różnica pokoleń”, czy też teatr wolny jest od takiego mechanizmu, a twórca i widz zrozumieją się nawzajem pomimo tego, że dzieli ich duża różnica wieku?

I.C.: Nie ma teatru młodego i starego. Jest teatr dobry albo zły. To samo dotyczy widzów.

A.P.: Czy Pani zdaniem tak małą liczbę spektakli Teatru Telewizji, które biorą udział w festiwalu, można traktować w kategoriach kryzysu tej formy teatru?

I.C.: To nie jest kryzys Teatru Telewizji. To jest kryzys myślowy decydentów. Oślepiła ich komercja. To jest temat na dłuższą rozmowę, głównie o odpowiedzialności za to, co się robi!

B.W.: Co chciałaby Pani zobaczyć na deskach teatru przez kolejne dni trwania festiwalu?

IC: Wszystko co najlepsze…

A.P.: Dziękujemy za rozmowę.