ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 stycznia 1 (121) / 2009

Paweł Sołtysik,

LEGNICA TO NIE „MAŁA MOSKWA”

A A A
W definicję miasta wpisane są bezpieczeństwo i poczucie przynależności do wspólnoty i do ziemi. Tadeusz Sławek przypomina, że Thomas More uważał hermetyczność, czyli wyraźną granicę od „zewnętrza” oraz urbanistyczny ład, który poza agresją militarną powinien stawiać opór także siłom natury, za podstawowe elementy miasta. More w „Utopii” zaprojektował ulice tak, żeby „zapewniona była ochrona przed wiatrem”. Skoro wiatr był dla More’a czymś, przed czym należało się bronić, można się domyślać, jak istotne wydawały mu się osobność, a nawet izolacja od otoczenia. Problemy te wydają się z wielu względów istotne również dla bohaterów najnowszego filmu Waldemara Krzystka.

„Mała Moskwa” otrzymała Grand Prix podczas tegorocznego festiwalu w Gdyni, została ponadto laureatem nagrody Prezesa Telewizji Polskiej i Rady Programowej TV. Reżyser, jak sam twierdzi, pomysł na film zaczerpnął z… dzieciństwa i poczucia odpowiedzialności. Waldemar Krzystek pochodzi z Legnicy. Wychowywał się 200 metrów od radzieckiego osiedla wojskowego, a historię miłości żony rosyjskiego pilota i polskiego oficera, która stała się kanwą dla scenariusza, usłyszał od matki jako lokalną legendę. Reżyser powtarza także za Andrzejem Wajdą, że powinniśmy robić filmy, których nikt za nas nie zrobi. Krzystek jest poniekąd „reżyserem Legnicy”, bo to właśnie tam toczy się akcja niektórych jego sztuk i filmów, takich jak: „W zawieszeniu”, „Zwolnieni z życia” czy dobrze znanej „Ballady o Zakaczawiu”.

Miasto, jak każde zdarzenie dynamiczne, potrzebuje czasu i miejsca. Zarówno o starożytnych polis, jak i o nowoczesnych metropoliach wolno powiedzieć, że są osobnymi państwami. Sięganie po antyczne konteksty jest w przypadku Legnicy stosowne, ponieważ pierwsze wzmianki o osadzie w tym miejscu przynosi już mapa Ptolemeusza. Georg Jellinek, definiując państwo, wskazał trzy podstawowe elementy: ludzi, terytorium i władzę. Miasta-państwa są wspólnotami ludzi zamieszkujących daną ziemię i rządzących się ustalonymi przez siebie prawami. Miasta są naszymi pierwszymi małymi ojczyznami i najbliższą rzeczywistością.

Jak wobec tego zrozumieć Legnicę – miasto usytuowane na pograniczu kultur: polskiej, niemieckiej i czeskiej, przez pół wieku owładnięte żywiołem kultury rosyjskiej? Wojska radzieckie stacjonowały w Polsce od końca II wojny światowej do 1993 roku. W ramach Układu Warszawskiego ich liczebność została zwiększona. Polska, poza NRD, wyznaczała zachodnią granicę sojuszu. W Legnicy znajdowała się główna baza Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, której żołnierze stanowili w latach sześćdziesiątych blisko połowę mieszkańców miasta. Przy takiej liczebności Rosjanie odgrywali niezwykle ważną rolę. Można powiedzieć, że w Legnicy doszło do pewnego typu pogwałcenia przestrzeni – wraz z powstaniem radzieckiego garnizonu, wdarł się do niej obcy, nieprzyjazny żywioł, który odebrał spokój i wniknął w tkankę miasta. Żeby zapewnić zaplecze wojsku, w Legnicy organizowano przymusowe przesiedlenia ludności. Gdy na ulicy przechodzień ustępuje z drogi żołnierzowi obcej armii, nie ma mowy o hermetyczności i bezpieczeństwie, o ładzie przestrzennym. Oficjalne stanowiska głosiły przyjaźń i wolę współpracy międzynarodowej. W filmie Krzystka kłamstwo braterstwa Armii Czerwonej i Wojska Polskiego demaskuje kapitan Wolniewicz (ciekawy epizod Andrzeja Grabowskiego), który w furii atakuje radzieckiego oficera i przypomina głównemu bohaterowi, porucznikowi Michałowi Janickiemu (Lesław Żurek), „co nam ruscy zrobili”. Michał zapewne dobrze zna historię agresji sowieckiej. Jego ojciec został aresztowany i zamordowany już po wojnie, w 1949 roku.

Sytuacja przedstawiona w filmie Krzystka jest kuriozalna. Oto zamieszkali obok siebie ciemiężyciele i ciemiężeni – przedstawiciele radzieckiego totalitaryzmu i obywatele polscy zniewoleni przez ten totalitaryzm. Niemniej dla ludzi po obu stronach system jest wrogi, czego przykładem jest para Ormian, Sajat i Nane, którzy tylko w Polsce mają szansę ochrzcić swojego syna w obrządku katolickim. Ormianin, choć przyjechał do Legnicy radzieckim transportem jako wojskowy, znajduje się w gorszym położeniu niż Polacy. Totalitaryzm jest wrogiem każdej jednostki, a nie tylko tej, którą wrogiem oficjalnie nazwie.

Ważkim tematem filmu są stosunki polsko-rosyjskie, nieograniczone do stosunków politycznych w makroskali. Akcja filmu toczy się w 1968 roku. Pierwsze kadry wyprowadzają nas z hangaru, którego ogromna, ciężka brama rozsuwa się, ukazując perspektywę bazy wojskowej i mobilizujących się żołnierzy. Obcy język, rozmowy o wkroczeniu do Pragi i propagandowe plakaty w tle sugerują, że znajdujemy się w Polsce. Dwujęzyczność jest cechą charakterystyczną filmu: Rosjanie i Polacy, nawet rozmawiając ze sobą, mówią prawie wyłącznie w swoich rodzimych językach. Rozumieją się, ale nie próbują mówić w obcym języku. Widz może mieć wrażenie zdominowania filmu przez język rosyjski. Mamy tu też do czynienia z podziałem czasu akcji. Wydarzenia rozgrywają się równocześnie na dwóch płaszczyznach: w roku 1968 i współcześnie. Svetlanę Khodchenkovą oglądamy w podwójnej roli (za którą dostała nagrodę dla najlepszej aktorki w Gdyni) matki i córki. Miasto zaczynamy obserwować z perspektywy dworca kolejowego, a potem wojskowego konwoju. Wiera Fiodorowna po przybyciu z Rosji wraz z mężem – pilotem i niedoszłym kosmonautą, Jurą (Dmitrij Ulianov) – oraz jej córka, Wiera Michaiłowna, która przyjeżdża z Niemiec do Legnicy, żeby odwiedzić grób matki, reagują tak samo: „Ładne miasto”. Obie docierają na miejsce koleją – matka wojskowym transportem, córka InterCity. Dworzec w 1968 przypomina rampę przeładunkową, ewentualnie stację towarową. Jest zatłoczony, gwarny, ale wszyscy podróżni noszą mundury. Hałas ciężarówek zagłusza rozmowy. Dworzec współczesny z kolei to ogromna hala, do wnętrza której wjeżdżają pojedyncze pociągi, których pasażerowie wymykają się na zewnątrz.

Czesław Bartnik pisał o mieście, które jest mikrokosmosem. Zakładamy w mikroskali pewien porządek praw, stosunków społecznych, przestrzeni, wszystkiego, co zdołamy ogarnąć strukturyzującym umysłem. Miasto ma swoich rządzących i władzę – ma gospodarza. Na poziomie ludzkich relacji wydaje się, że jeśli w Legnicy mieszka Niemiec, przyjaciel Michała, to nie ma przeszkód, by Rosjanie także mogli zostać zaakceptowani. Kilka lat po wyprowadzeniu wojsk Armii Czerwonej zarządca polskiego cmentarza, na którym leży Stiopa Gorczikow, syn pielęgniarki Aleksandry Matwiejewny, zgadza się na jej prośbę usunąć z nagrobka czerwoną gwiazdę i wyryć prawosławny krzyż. Mimo wielu różnić, Polacy i Rosjanie mogą zgodnie współegzystować. W świecie przedstawionym w filmie wzajemne sąsiedztwo i dobre stosunki są jednak niemożliwe ze względu na władze sowieckie. Miasto jest obszarem, który dopuszcza obcych, ale tylko pod pewnymi warunkami. Gościnność miasta wymaga uznania jego praw i szanowania zastanego porządku. Tymczasem Rosjanie w Legnicy przyjmują rolę agresorów. Próbują roztoczyć swoją władzę nad ludźmi i przestrzenią, a więc „zająć” miasto. Jeśli nie udaje się im to w stosunku do Polaków, to z żelazną konsekwencją stosują reżim wobec siebie samych. Wiera, prosząca politruka o zgodę na zmianę obywatelstwa, słyszy odpowiedź: „To, że armia cię przywiozła do Polski, to nie znaczy, że jesteś w Polsce”. W scenie konfrontacji zatrzymanego Janickiego z władzami polskimi i radzieckimi inny politruk mówi: „Nie takie procesy widzieliśmy w Moskwie, a tutaj, jak mówią, jest mała Moskwa”. Legnica dla sowieckich decydentów to tylko mała Moskwa. Gościnność miasta została odrzucona. Przybysze zamiast poznać Legnicę, chcą skonstruować w niej imitację Moskwy.

W filmie Krzystka obserwujemy Legnicę podzieloną umownie na dwie strefy zamieszkania: pierwsza należy do autochtonów, druga – do przyjezdnych Rosjan. Ci ostatni lokowani są w specjalnych osiedlach w radzieckiej strefie wojskowej zamkniętej dla Polaków, znajdującej się pod strażą i stałą kontrolą. Na tym samym piętrze co Wiera i Jura oraz Sajat i Nane mieszka politruk. Ich otoczenie przypomina wojskowy obóz. Dominują tu szarzyzna i błoto nieutwardzonych ścieżek, drewniane baraki i stare, zaniedbane budynki. Brakuje zieleni, nie licząc tej, którą zarastają nieużywane pobocza. Cały teren otaczają mury lub ogrodzenia z drutu kolczastego. Natomiast w centrum miasta pośród zróżnicowanej architektury legniczanie kupują kwiaty, spacerują, poruszają się w rytmie swoich zwyczajnych spraw. Opozycja centrum miasta – jego peryferie, gdzie znajduje się jednostka wojskowa i poligony, jest bardzo wyraźna. Centrum zakłada wspólnotowość i syntezę. To miejsce spotkania, wymiany handlowej, organizacji interesów społecznych, to wreszcie rynek, gdzie odbywa się jarmark. Od czasów greckich życie publiczne toczy się właśnie w tym miejscu. Centrum ma również zdolność absorbowania i adaptowania obcego. Tworzący je tygiel to suma wszystkich jego bogactw, mieszkańców i ich przedsięwzięć połączonych w jedną tożsamość przestrzenną. Mimo otwartego charakteru centrum Legnicy, rosyjskie patrole burzą to niepisane porozumienie różnorodności i wyznaczają nową linię podziału my – oni. Suburbia konotują mniejszość. Tam osiedlają się przybysze, stamtąd dopiero udają się do miejsca spotkań – centrum. Obrzeża miasta to także teren zagrożenia. Średniowieczne grody (rosyjskie gorod – miasto) były otoczone fortyfikacjami, za którymi rozciągało się podgrodzie. Wejście w obręb właściwy grodu oznaczało awans i prestiż. Wroga trzymano z dala od centrum…

W „Małej Moskwie” istotną rolę odgrywa motyw bram. Film jest pełny scen zamykania i otwierania rozmaitych bram lub ujęć ukazujących stojących obok nich wartowników. Można odnieść wrażenie, że aby przejść od jednej sceny do drugiej, trzeba wyjść z przepustką przez jedną bramę, która zostanie za nami od razu zatrzaśnięta i ustawić się pod kolejną. Poprzez ukazywanie w zbliżeniach broni, żołnierzy i strzeżonych przejść reżyser buduje poczucie osaczenia i niebezpiecznej powagi. Jak bowiem notował Kapuściński w „Imperium”, władza nigdy się nie śmieje, jest posępna, uzbrojona i poważna. Władzę utożsamia wartownik z przeładowanym karabinem. Dodatkowo to wrogie oddzielenie w filmie Krzystka potęgują sytuacje, w których wychodzi na jaw lub choćby pojawia się groźba, że ktoś jest nie na swoim miejscu. Tak dzieje się, gdy Michał odprowadza Wierę i Jurę do ich osiedla, a Aleksandra Matwiejewna ukrywa przed patrolem, że ich widziała. Podobna sytuacja ma miejsce, gdy ubrany w radziecki mundur Michał zostaje zatrzymamy na terenie szpitala, gdzie odwiedzał Wierę. Sceny ich spotkań na szpitalnym spacerniaku są kwintesencją idei zamknięcia. Spacerniak jest otoczony wysokim murem, a drzewa rosnące wewnątrz oplecione drutem kolczastym, na którym kamera skupia uwagę widza.

Zmilitaryzowana przestrzeń odizolowanych osiedli i poligonów zastępujących łąki przeciwstawiona jest zwyczajnej topografii miasta z bazarem, kościołem, cmentarzem czy domem kultury, a więc miejscom typowym dla miejskiego pejzażu. Arystoteles uważał, że miasto ma dwa główne cele: tworzenie wspólnoty i zaspokajanie potrzeb człowieka. Legnica u Krzystka jest miastem podziału i zamknięcia. Część administrowana przez Rosjan oparta jest na minimalizacji potrzeb mieszkańców. Poza wykonywaniem czynności życiowych dostępna jest tam tylko wódka. Kontrast pomiędzy częściami polską i zagarniętą przez Rosjan jest wyraźniejszy w czasie współczesnym akcji, gdy córka Wiery odwiedza niszczejące budynki i teren jednostki, a zaraz potem je elegancką kolację i spaceruje po mieście. Hangar, z którego wyprowadziła nas kamera na początku filmu, jest ruiną, a pas lotniska przypomina zniszczoną prowincjonalną drogę. Natomiast mieszkanie Janickich wygląda jak dawniej, a ogród przy odrestaurowanym pałacu służy za scenografię rozmowy bohaterki z ojcem.

Dzisiejsza Legnica – ta, którą oglądamy razem z Wierą i jej ojcem – to miasto, które przydomek „mała Moskwa” zostawiło za sobą. Legniczanie rozumieją i czasem mówią po rosyjsku, ale bezpośrednie sąsiedztwo Rosjan to przeszłość, choć może niezbyt nieodległa. Według Ewy Rewers, historie miast wciąż dostarczają najobszerniejszych odpowiedzi na pytania o rezultaty kulturowej produkcji przestrzeni. Historia najnowsza Legnicy, której narratorem jest Krzystek, to wspomnienie PRL-u, zimnej wojny i piętna, jakie poprzednia epoka odcisnęła na mieście, które budowali ludzie różnych narodowości.
„Mała Moskwa”. Scen. i reż.: Waldemar Krzystek. Obsada: Svetlana Khodchenkova, Lesław Żurek, Dimitrij Ulianov, Andrzej Grabowski. Gatunek: melodramat. Polska 2008, 115 min.