ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (123) / 2009

Maciej Stroiński,

I IDEOLOGIE

A A A
Wikipedię można kochać, ale wstyd ją podać jako źródło informacji. Cytuje się więc „Konstytucję wolności” von Hayeka i inne lepy na kurz. Drogą środka jest wydany przez PWN leksykon „Idee i ideologie we współczesnym świecie”: już nie Wikipedia, ale jeszcze nie von Hayek. Można czytać i cytować.

Tom podzielono na hasła, które składają się z: (1) definicji pojęcia, najczęściej niedługiej, (2) rozwinięcia historycznego i problemowego, zajmującego zwykle parę stron, (3) cytatów-złotych myśli, (4) fiszek z objaśnieniami na marginesach, (5) czasem notek biograficznych, (6) czasem dłuższych przytoczeń z tekstów źródłowych. Rzuca się w oczy alfabetyczne uszeregowanie haseł, wtedy zwłaszcza, gdy po literą „t” znajdujemy kolejno tolerancję, totalitaryzm, tożsamość i trockizm, pod „f” faszyzm, feminizm i fundamentalizm, a pod „l” liberalizm i – leninizm. Treść leksykonu jest nienudna i nieoczywista, bo zawiera m.in. fragmenty z „Mein Kampf” Adolfa Hitlera, z „Tez kwietniowych” Włodzimierza Lenina i ze „Zdradzonej rewolucji” Lwa Trockiego. Przy tej okazji wychodzi jedno z dwu niedociągnięć tej książki (drugim jest nieobecność indeksu osobowego): jej niedokładność, względnie brak adresów bibliograficznych. Dowiadujemy się, że „Zdradzoną rewolucję” wydano w 1991 roku w Pruszkowie – i tyle. Brak podtytułu, „odpowiedzialności drugorzędnej”, czyli godności tłumacza, i nazwy wydawcy, które podaję kolejno: „Czym jest ZSRR i dokąd zmierza?”, Aleksander Achmatowicz, Wibet. Warto dla porządku zaznaczyć, że tę samą książkę wydał trzy lata wcześniej wrocławski Zarząd Wojewódzki Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej w przekładzie, cytuję, „R. Z.”.

Hasło „marksizm” nie bez powodu zaczyna się cytatem z Leszka Kołakowskiego: „Marksizm był największą fantazją naszego stulecia. Był marzeniem o społeczeństwie doskonałej jedności, w którym wszystkie aspiracje ludzkie zostaną spełnione i wszystkie wartości – pogodzone”. Wydaje mi się, że to fragment z końca „Głównych nurtów marksizmu”. W książce tej Kołakowski twierdzi, że leninizm i stalinizm są równie prawomocnymi następstwami myśli Marksa jak, powiedzmy, teoria krytyczna szkoły frankfurckiej, marksizm strukturalny Louisa Althussera czy – to już ode mnie – krytyka ideologiczna Slavoja Žižka. (Zapamiętałem tezę – bo faktycznie trudno ją zapomnieć – jednak bez uzasadnienia). To samo co Kołakowski mówią autorzy omawianego leksykonu: „Mnogość inspiracji myślą Marksa sprawiła, iż nie da się oddzielić prawowitych jej konsekwencji od nieprawowitych” (s. 144). Sześć kartek dalej zdanie to potwierdza się na innym przykładzie. Proszę posłuchać: „Jednostka silniejsza powinna panować, a nie łączyć się z jednostką słabszą i tym samym poświęcać swoją wielkość. Tylko cherlak może uważać to prawo natury za okrutne, ale jest on tylko człowiekiem słabym i ograniczonym” (s. 157). Gdybym nie znał autora tych słów, to pomyślałbym, że czytam wyimek z „Genealogii moralności” Nietzschego. To jednak fragment „Mein Kampf”. Hitler wprost inspiruje się tu Nietzschem i jego nauką o resentymencie. Kropka. To nie czyni wprawdzie z Nietzschego krypto-nazisty, ale z Hitlera bez wątpienia jawno-nietzscheanistę.

Hitler zrobił z Nietzschem – a Stalin z Marksem – to, co ideologia robi z ideą. Pierwotnie, tzn. gdy wymyślił ją francuski arystokrata Destutt de Tracy i umieścił w tytule swych „Eléments d’idéologie”, ideologia miała znaczenie opisowe, etymologicznie: była ideo-logią, czyli nauką o ideach. Dwadzieścia siedem lat później Marks i Engels piszą „Ideologię niemiecką” (która ukazała się z kolei osiemdziesiąt siedem lat po napisaniu) i tu ideologia występuje już jako fałszywa świadomość, mowa, która o dziwo okazuje się być prozą. Nie dowiemy się tego jednak z omawianej książeczki…

Przytoczona teza Kołakowskiego powiada, że owo przechodzenie idei w ideologię nie jest tylko degradacją i tylko dekadencją – jest takim lub innym rozwojem. Twórcy idei chcieli dobrze, ale wiadomo skądinąd, co jest wybrukowane dobrymi intencjami. W taki razie spis treści „Idei i ideologii we współczesnym świecie” zaczyna jawić się jako inwentarz „dobrych pomysłów”, których „dobroć” nie chroni przed „złością” ich następstw. Idea matką ideologii. Idee „i czasopisma” = ideologie.

Autorzy tomu zachowują rozsądny – ideo-logiczny! – dystans wobec swego tematu: na przykład w prezentacji marksizmu piszą i o jego złych, i dobrych stronach. Ta zła jest paradoksalnie „pozytywna”: tzn. pozytywny program marksizmu, jakim jest projekt komunizmu, okazał się dużo większym niewypałem niż negatywna część programu Marksa, jaką była krytyka kapitalizmu, do dziś cokolwiek żywa. Podobne niuanse czekają na nas przy haśle „tolerancja”, która – jak czytamy – jest współcześnie z założenia powszechna, ale… Autorzy piszą wprost, że nigdy w historii nie udało się osiągnąć pełnej tolerancji, ona sama musiała iść na kompromisy i wydzielić równiejszych z równych. Co z tego wynika dla wymowy dzieła „Idee i ideologie we współczesnym świecie”? To, że wydał go PWN, a nie „Krytyka Polityczna”, której potrzebna jest nie ideo-logiczność, tylko – ideowość!
Kazimierz Dziubka, Lech M. Nijakowski, Bogdan Szlachta: „Idee i ideologie we współczesnym świecie”. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008 [seria „Wielkie tematy”].